Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Skutki pewnego urlopu

Tekst i zdjęcie: Liliana Jampolska

Długo się decydowaliśmy. Dopiero wakacje w wynajętym domu na Mazurach przekonały nas, że warto jest mieć swój dach nad głową i własny ogród. Spodobały nam się swoboda, przestrzeń we wnętrzach i wokół budynku, cisza i intymność.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mieliśmy stosunkowo duże mieszkanie (85 m2) na czwartym piętrze w bloku bez windy. Jednak oprócz sporego salonu były w nim tylko dwa prywatne pokoje. W jednym urządziliśmy naszą małżeńską sypialnię, a w drugim - pokój dzieci. Dopóki Karolina i Iwo byli mali, mieszkali razem, ale kiedy poszli do szkoły i zaczęli podrastać, chcieli mieć oddzielne kąty. Z biegiem czasu zaczął nam także doskwierać brak windy i okropny hałas dobiegający z pobliskiej trasy szybkiego ruchu. Latem, kiedy otwiera się okna, bywało tak głośno, że nie mogliśmy rozmawiać przez telefon. Dojrzewaliśmy do zmian. Zaczęliśmy rozważać kupno większego mieszkania. Mieliśmy także propozycję zamieszkania w bliźniaku. Znajomi namawiali nas na budowę domu jednorodzinnego. Baliśmy się jednak opuszczać miasto ze względu na szkołę i pracę.

Droga do domu

Ostatecznie do pomysłu, by się wyprowadzić z miasta, przekonały nas wakacje spędzone w wynajętym domu. Różnica była kolosalna. Po powrocie uczyniliśmy pierwszy krok w kierunku własnego domu - kupiliśmy działkę. Udało się nam trafić na ideał: ładnie położona, w cichym miejscu, z łatwym dostępem do mediów i wygodnym połączeniem z miastem. Jej zakup potraktowaliśmy jak inwestycję, wciąż jednak rozważaliśmy inne możliwości poprawienia naszej sytuacji mieszkaniowej. Ważne okazały się względy ekonomiczne. Obliczyłem, że zakup mieszkania o powierzchni około 120 m2 to wydatek znacznie większy niż budowa domu. Z rachunków wynikało że 1 m2 mieszkania będzie nas kosztował powyżej 3500 zł, zaś koszt wzniesienia 1 m2 domu nie powinien wynieść więcej niż 1500 zł. Nie warto więc było się dłużej zastanawiać.

Nie znamy się na budownictwie i, powoli dochodząc do decyzji o budowie domu, nie zastanawialiśmy się zawczasu nad jego wyglądem. Sprawa architektury rozwiązała się, kiedy Ewa odwiedziła koleżankę mieszkającą na osiedlu w Ustanowie koło Zalesia Górnego. Od razu zakochała się w architekturze tamtejszych dworków.

Od tamtej wizyty wszystko zaczęło się już na poważnie. Nawiązaliśmy kontakty z przedstawicielami firmy, która zbudowała tamto osiedle. Choć ostatecznie nie zdecydowaliśmy się na powierzenie im budowy, skorzystaliśmy z pomocy firmowego architekta. To on zaprojektował nasz dom.

Pieniądze nie takie straszne

Zrezygnowaliśmy z usług dewelopera, ponieważ wyliczyliśmy, że jeśli sami zorganizujemy budowę, to koszty postawienia domu będą przynajmniej o 100 tys. złotych niższe. Wiedzieliśmy, że taka decyzja wymaga od nas więcej wysiłku i pracy, bo będziemy musieli o wiele rzeczy zadbać sami. Uznaliśmy jednak, że wolimy zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na lepsze wykończenie budynku.

Budowa i wykańczanie domu trwały dwa i pół roku. Zdecydowaliśmy się na dom murowany. Wynajęta przez nas firma budowlana postawiła ściany z pustaków ceramicznych, wylała żelbetowe stropy i skonstruowała drewnianą więźbę dachową, ułożyła poszycie i jeszcze przed zimą pokryła dach gontem bitumicznym. W kolejnych latach ściany od zewnętrznej strony zostały ocieplone warstwą styropianu (10 cm) i wykończone tynkiem akrylowym, natomiast wewnątrz - tynkiem tradycyjnym, a na końcu gipsową sztablaturą. Dach ociepliliśmy wełną mineralną (20 cm) i wykończyliśmy płytami gipsowo-kartonowymi.

Choć budowa wydłużała się ze względów finansowych (wzięliśmy kredyt hipoteczny, a potem sprzedaliśmy mieszkanie), warto było zaczekać. Nowy dom wszyscy od razu pokochaliśmy. Na parterze mamy dużą strefę dzienną (kuchnia połączona z jadalnią i salonem) oraz pokój do pracy, a także łazienkę, kotłownię, spiżarnię i dużą sień. Na użytkowym poddaszu natomiast znalazła się nasza sypialnia z łazienką oraz dwa pokoje dzieci i przeznaczona dla nich kolejna łazienka. Przy prywatnych pokojach zmieściły się też osobna garderoba i pralnia.

Wprowadziliśmy się w pierwszych dniach stycznia tego roku. Mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku zagospodarujemy otoczenie i lepiej wyposażymy wnętrza.

    Więcej o:

Skomentuj:

Skutki pewnego urlopu