Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Następny będzie mniejszy

Tekst i zdjęcie: Liliana Jampolska

Wystarczyło kilka miesięcy, bym się przekonała, że wymarzony dom jest dla mnie za duży. Chcę go sprzedać i wybudować następny - tym razem parterowy i mniejszy. Budowanie to nic strasznego.

Tak mieszkaliśmy

Wydawałoby się, że powinniśmy byli być w pełni usatysfakcjonowani naszą sytuacją mieszkaniową. Zwłaszcza że kiedy większość ludzi nie miała w tych sprawach większego wyboru, nam trafiło się całkiem dobre lokum. Żyliśmy w centrum stolicy, wprawdzie w bloku nazywanym mrówkowcem i w otoczeniu ruchliwych ulic, ale za to w pobliżu sklepów, kin, teatrów, urzędów. Mieliśmy duże mieszkanie z pracownią malarską mojej żony, więc wygodnie mieściliśmy się w nim w cztery osoby (ja, żona i dwóch synów). Wszędzie można było dojść pieszo, nie trzeba było nieustannie korzystać z samochodu. Wobec typowych M3 przysługujących takim rodzinom jak nasza, często położonych na peryferiach miasta, gdzie nie było ani szkół, ani sklepów, sytuacja mieszkaniowa przedstawiała się naprawdę nieźle. Jednak nigdy nie byliśmy szczęśliwi - brakowało nam zieleni, przeszkadzały wszechobecne samochody, autobusy i głośne tramwaje, a w powietrzu unosiły się kurz i spaliny, dokuczał ciągły, typowo miejski hałas.

Droga do domu

Im dłużej żyliśmy w takim otoczeniu, tym silniejszą mieliśmy potrzebę ucieczki od wielkomiejskiej cywilizacji, a przywilej lepszych warunków bytowania tracił na atrakcyjności. Coraz częściej myśleliśmy o budowie domu z dala od miasta. Ponieważ rodzice żony byli właścicielami działki rekreacyjnej w okolicach Zalesia kupionej jeszcze przed wojną, mieliśmy ułatwioną realizację tego zamysłu. Zwłaszcza że zdecydowali się odstąpić ją nam za przysłowiową złotówkę. Pozostało jedynie zbudować dom.

Początkowo sądziliśmy, że uda się adaptować do naszych potrzeb stary, jeszcze przedwojenny domek letniskowy stojący na działce, przystosowany do całorocznego zamieszkania. Po badaniach okazało się to jednak nieopłacalne.

Dlatego zleciliśmy projekt nowego domu architektowi Andrzejowi Marczakowi, którego poznaliśmy przez znajomych. Powstał dom parterowy z mieszkalnym poddaszem zbudowany z cegły kratówki, ocieplony siedmiocentymetrową warstwą styropianu i otynkowany. Nie byliśmy trudnymi klientami - właściwie jedyną naszą sugestią wobec projektu było uwzględnienie w bryle domu bardzo dużego tarasu krytego na całej długości dachem. Chcieliśmy bowiem, żeby życie rodzinne w miesiącach o sprzyjającej aurze mogło koncentrować się w tym miejscu. Prośba została uwzględniona, rezultat zaś w pełni nas zadowolił. Reszta pomieszczeń zgodnie z zamiarami miała być jedynie dopełnieniem podstawowej funkcji, jaką miał spełniać taras. Z czasem obrósł roślinnością, tworząc nasz ulubiony zakątek. Zdarzało się, że w ciepłe noce pełnił nawet funkcję sypialni.

Pieniądze nie takie straszne

Byliśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że nie musieliśmy kupować działki, co stanowi na ogół znaczny wydatek. Wiemy, że wiele kosztuje również doprowadzenie na działkę wszystkich mediów - a nam udało się uniknąć również tych wydatków, ponieważ z wyjątkiem kanalizacji wszystkie inne media już były. Ciągle użytkujemy jeszcze szambo, ale w niedługim czasie z pieniędzy Unii Europejskiej gmina zafunduje nam kanalizację z prawdziwego zdarzenia.

W tej sytuacji mogliśmy się skupić jedynie na finansowaniu budowy domu. Ponieważ nie musieliśmy kupować działki i płacić za doprowadzenie mediów, nie byliśmy zmuszeni do sprzedaży mieszkania, od czego zwykle zaczyna się budowę podmiejskiego domu.

Zaskórniaki, już od jakiegoś czasu gromadzone w banku z myślą o domu, postanowiliśmy uzupełnić pożyczkami bankowymi. Zdecydowaliśmy się na wzięcie kredytu, chociaż nie hipotecznego. Ponieważ mieliśmy gdzie mieszkać, braliśmy niewielkie kwoty na finansowanie poszczególnych etapów budowy. Kolejnymi pożyczkami spłacaliśmy te poprzednio zaciągnięte. Taką praktykę uznaliśmy za maksymalnie bezpieczną, niepozwalającą popaść w trudne do spłacenia długi.

Trzeba też zaznaczyć, że dom powstawał przy pomocy całej rodziny. Do mnie należało przeszukiwanie hurtowni i wyszukiwanie materiałów o konkurencyjnych cenach. Okazuje się, że w ten sposób można było zaoszczędzić sporo pieniędzy. Poza tym korzystałem z różnego rodzaju okazji. Kiedy jeden ze znajomych wymieniał w swoim domu w miarę nową stolarkę, udało nam się odkupić jej część za stosunkowo niewielką cenę. Stąd pochodzą m.in. drzwi w naszym domu.





    Więcej o:

Skomentuj:

Następny będzie mniejszy