Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Spacerkiem do firmy

Teksty i zdjęcie: Liliana Jampolska

Czasem trudniej jest znaleźć pracę przy domu niż wybudować dom w pobliżu miejsca pracy.

Droga do domu

Mieszkaliśmy z mężem w Skierniewicach, w domu jednorodzinnym. Jednak wyjazd na studia, a potem praca w Warszawie i nowe przyjaźnie zrobiły swoje - zdecydowaliśmy się przenieść bliżej stolicy. Wybudowaliśmy drugi dom, tym razem na miarę naszych potrzeb.

Przeprowadzka była jedynym sposobem, aby skończyć z dalekimi dojazdami. W porównaniu z poprzednimi pokonanie 20 km do pracy nie jest już tak uciążliwe i kosztowne.

Do budowy nowego domu przygotowywaliśmy się starannie i powoli. Wybraliśmy zadrzewioną, ale jednocześnie dobrze oświetloną działkę, kierując się przekonaniem, że dobrze jest, gdy dom z jednej strony ma naturalne osłony przed wiatrem, a z drugiej - łapie możliwie dużo słońca. W końcu nie bez przyczyny dawne gospodarstwa i osady lokalizowano za górką lub kępą drzew. Wybraliśmy taką działkę, która miała odpowiedni układ w stosunku do stron świata, co dawało nam możliwość idealnego dla nas ustawienia budynku. Od strony północy i najbliższych sąsiadów umieściliśmy całą strefę gospodarczą z garażem, od wschodu - wjazd na działkę i elewację frontową, od zachodu - sypialnię, a od południa - pomieszczenia dzienne z wyjściem do najobszerniejszej części ogrodu. Ponieważ interesuję się feng shui, architekturę domu oraz układ wnętrz zaplanowałam zgodnie z jej zasadami.

W przeciwieństwie do naszego poprzedniego, trzykondygnacyjnego domu, tym razem zdecydowaliśmy się na dom parterowy, oszczędzając na budowie piwnic i adaptacji całego poddasza. Na poddaszu zaplanowaliśmy mały pokój gościnny z łazienką i garderobą, a sami użytkujemy tylko parter.

Gdzie szukaliśmy oszczędności

W poprzednim domu brakowało nam przestrzeni i "oddechu" we wnętrzach, dlatego w nowym pomieszczenia dzienne - kuchnia, jadalnia i salon - są ze sobą połączone. Zadbaliśmy też o to, by były wysokie (mają 6 m wysokości), choć wiedzieliśmy, że staną się przez to trudniejsze do ogrzania. Pomieszczenia prywatne również mają niestandardową wysokość (do 4 m). Budując dom, dokładaliśmy jednak wszelkich starań, aby mimo dużej kubatury pomieszczeń można je było w miarę tanio ogrzać. Po pierwsze - zadbaliśmy o porządne ocieplenie ścian i dachu budynku. Jednowarstwowe ściany z betonu komórkowego zabezpieczyliśmy więc od zewnątrz podwójną warstwą styropianu (10 cm), a dach - 15-centymetrową warstwą wełny mineralnej. Kupiliśmy też nowoczesne okna o dobrej izolacyjności termicznej. Było to o tyle ważne, że nasz dom jest rozłożysty i ma spore przeszklenia.

Oprócz standardowej instalacji gazowej zamontowaliśmy również elektryczne ogrzewanie podłogowe (w kuchni, sieni i łazienkach) oraz wkład kominkowy. Kominek celowo umieściliśmy w centrum domu (w salonie), aby ciepło łatwiej krążyło w najczęściej użytkowanych strefach. Wiemy, że montowanie kominka przy zewnętrznej ścianie uważane jest za błąd, bo uniemożliwia wykorzystanie części powstającego w nim ciepła.

Chociaż podłączyliśmy dom do sieci wodociągowej, zainwestowaliśmy również we własną studnię. Wywierciliśmy ją na potrzeby budowy, a teraz wykorzystujemy do taniego podlewania ogrodu.

Dla ograniczenia kosztów ogrzewania wody, mąż postanowił założyć na dachu kolektory słoneczne. Na poddaszu wydzieliliśmy nawet pomieszczenie i wylaliśmy odpowiednio wytrzymałą płytę, na której zamierzaliśmy umieścić olbrzymi zbiornik na wodę. Jednak po podliczeniu kosztów nie zdecydowaliśmy się na kupno instalacji solarnej - tym bardziej, że prowadzimy dwuosobowe gospodarstwo i nie zużywamy dużej ilości wody, więc amortyzacja instalacji trwałaby zbyt długo. Może kiedy tego typu instalacje stanieją, wrócimy do pomysłu.

Pieniądze nie takie straszne

Aby mieć poczucie bezpieczeństwa i możliwość wyboru, zdecydowaliśmy się na mieszany system ogrzewania (gazowe, elektryczne i na drewno), choć początkowo planowaliśmy ogrzewać dom kominkiem. Po zastanowieniu uznaliśmy jednak, że jego obsługa wymaga zbyt wielu poświęceń i jest źródłem niewygód, a dom powinien przecież służyć nam, nie zaś my jemu. Obecnie kominek traktujemy jako alternatywne, w miarę tanie źródło ciepła (drewno ciągle drożeje, a malowanie ścian potrzebne jest przy nim znacznie częściej). W najmroźniejszym okresie zimy rachunki za gaz nie przekraczają 500 zł miesięcznie. To nie tak bardzo dużo, ale myślimy o dodatkowych oszczędnościach - zamierzamy w tym roku założyć system rozprowadzenia ciepła i skierować gorące powietrze z kominka do sypialni, a także zamontować czujnik automatycznie sterujący pracą gazowego pieca c.o. (obecnie sterujemy nią ręcznie). Te niekosztowne inwestycje dodatkowo zwiększą oszczędności na ogrzewaniu domu.

Elektryczne ogrzewanie podłogowe włączamy sporadycznie i nie odczuwamy kosztów jego użytkowania.





    Więcej o:

Skomentuj:

Spacerkiem do firmy