Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Modne miejsce w Krakowie: Studio Qulinarne

tekst Ewa Maciąg, zdjęcia Paweł Łukasz Okuniewicz

Restauracja w dawnym garażu zajezdni autobusowej. To wielka sztuka urządzić miłe, przyjazne miejsce w hali. W Krakowie udało się to wzorowo. Warto wpaść na molekularne dania, wystawę obrazów i koncert.

Kiedyś były tu myjnia i garaż autobusów miejskich wybudowane w 1928 roku. Dziś są Muzeum Inżynierii Miejskiej i nowoczesna restauracja. - Gdy wygrałam przetarg na opuszczoną halę i miałam zdecydować, co w niej będzie, wcale nie myślałam o gastronomii, chciałam urządzić tu moją pracownię - opowiada Katarzyna Grüning, architekt wnętrz. - Ale postanowiłam zaryzykować. Gdy weszłam do środka, od razu wiedziałam, jak to powinno wyglądać. Wystarczyło odnowić stare elementy i wizualnie ocieplić wnętrze, przecież w restauracji potrzeba trochę intymnego klimatu - mówi właścicielka. Wspomina, że zabrała się do pracy z determinacją, w realizacji trochę jej pomógł młody, zdolny krakowski architekt Grzegorz Pniok. Urzekło ją to wnętrze. Wysokie na siedem metrów, z wielkimi przeszklonymi drzwiami. 210 metrów kwadratowych powierzchni. Pod sufitem drewniane belki, czerwona cegła. Podłoga wymagała remontu. - Kilka lat temu beton nie był jeszcze modny, jakiś czas szukałam fachowców, którzy potrafiliby zrobić odpowiednią wylewkę. Miała być lekko spękana, jakby spracowana. Trochę z tym było zachodu, ale udało się. Podłoga w szlachetnym odcieniu szarości idealnie pasuje do białych ścian, zaimpregnowanych na ciemno belek i loftowych przeszkleń.

Wyzwaniem, z którym nie każdy architekt potrafiłby sobie dać radę, było wytłumienie akustyki hali i ocieplenie wystroju. Katarzyna wpadła na genialny w swej prostocie pomysł. - Kilka metrów białej tkaniny, aluminiowe obręcze, spinacze. To wystarczy, by stworzyć lampiony, które jednocześnie pełnią rolę dekoracji. Skrywają źródło światła, którego barwa może się zmieniać w zależności od okoliczności, wystarczy wymienić żarówki - opowiada Katarzyna. Wnętrze wiele też zawdzięcza zieleni. Wrażenie robią wysokie drzewa, które zmieniają się tu sezonowo. Meble wyszły spod ręki znakomitego rzemieślnika, który z elementów starych mebli skonstruował nowe. I tak pomocnik kelnerski powstał z półek ze starej apteki. Podobnie lodówki. Gwoździem tego wystroju jest stary fortepian Neumanna odziedziczony po babci, który przetrwał II wojnę światową. I ogromny zbiór książek - literatura światowa. Na ścianach wiszą obrazy Adama Kozika, trafiły tu po wernisażu w Paryżu. Dzięki nim restauracja zamienia się w małą galerię.

Paleta kolorystyczna wnętrza jest oszczędna, chłodna, dyskretna. - Musi pozostać tłem. W restauracji najważniejsze jest to, co na talerzu - mówi Katarzyna. - A na nim jest barwnie. Młody szef kuchni, Oskar Zasuń, specjalizuje się w kuchni modernistycznej, ale też molekularnej. Można spróbować m.in. tatara z tuńczyka, sorbetu tom-yum i kawioru z melona i chili, z crunchem z szalotki. Katarzyna właśnie wróciła z podróży na Bali z wielką walizką przypraw: kwiatu muszkatołowca, pieprzu bengalskiego, zielonego curry. Oskar już pracuje nad tym, jak kreatywnie je wykorzystać, bo karta zmienia się regularnie. W przewodniku Michelin Studio Qulinarne otrzymało dwa komplety sztućców, niedawno zostało wyróżnione w przewodniku Gault & Millau Polska 2015 dwiema czapkami kucharskimi.

 

Restauracje, Studio QulinarnePaweł Łukasz Okuniewicz

Katarzyna nie zwalnia tempa. Nie tylko prowadzi restaurację, ale też pracuje jako architekt wnętrz. Co zdecydowało o jej sukcesie? - Intuicja. Myślę logicznie i jestem rozsądna - deklaruje. "To gejzer energii, a siłą przebicia mogłaby się równać z leopardem 2" - mówią o niej nie bez podziwu.

Chciałaby poświęcać więcej czasu swoim dwóm córkom. - Są cudowne, jestem z nich dumna, bo potrafią mnie wspierać w pracy nad restauracją, a mogłyby się wściekać, że muszą się mną dzielić - śmieje się. Nie wie, co to słodkie lenistwo. Wstaje o szóstej, do dziewiątej przy kawie i papierosie wykonuje 17 służbowych telefonów. Pędzi do pracowni albo na Gazową do Studia. Albo pakuje walizki i wyjeżdża w poszukiwaniu inspiracji i architektonicznych odkryć. Planuje podróż do Kambodży lub do Argentyny. Wieczorami miewa ochotę na dobry film. - Na inteligenty film akcji - precyzuje. Na przykład? - Jeśli gra w nim Sean Connery albo Anthony Hopkins, nie muszę znać tytułu. Wiem, że to jest to.

 

    Więcej o:

Skomentuj:

Modne miejsce w Krakowie: Studio Qulinarne