Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Jak się mieszka w Paryżu? Loft urządzony w byłej pracowni krawieckiej

Tekst, zdjęcia, stylizacja: Leo Zappert

Kolonialny fotel, kanapa Paoli Navone i kolorowe marokańskie dywany kontrastują z surowymi wnętrzami dawnej pracowni krawieckiej. Współczesne malarstwo i bibeloty są tu równie na miejscu, co pamiątki z podróży.

Fotografowanie wnętrz jest jak przeglądanie wspomnień. Odkrywanie przestrzeni prywatnej: każdy pokój, obrazy, książki, naczynia, faktury, kolory i zapachy to wycieczka do cudzej prywatności. Spacer i poszukiwania odpowiedniego miejsca, by ustawić statyw. Często wnętrze wypełnia zbyt wiele przedmiotów, ale przecież każdy z nich mówi wiele o właścicielu.

Przyniesione na sesję owoce, croissanty zwykle wydają mi się zbędne, w końcu usuwam je z planu. Wielkim szczęściem fotografa jest, gdy znajdzie ten „decydujący moment”, a światło pomoże zaskoczyć pod właściwym kątem powierzchnię ściany, pęknięcie drewnianej podłogi, wskaże matową szybkę, przez którą zaglądają pnące się bugenwille. Kadrowanie martwej natury, która tworzy się sama i zazwyczaj jest niedostrzegalna przy pierwszej wizycie.

Zwykle celebruję chwilę pierwszego kontaktu z wnętrzem. I tym razem również przyglądam się temu, co właścicielka zgromadziła i w jaki sposób ustawiła. Christine jest wyjątkową osobą, od wielu lat związaną z pięknymi przedmiotami, wnętrzami, egzotycznymi miejscami. Gdy miała 20 lat, prowadziła „boutique deco” z pieczołowicie wyszukanymi na podparyskich targach staroci przedmiotami. Przez dwie dekady pracowała w „Marie Claire Maison”, a teraz przygotowuje wnętrza dla firmy podróżniczej Voyageurs du Monde. Dekorowała m.in. statki pływające po Nilu, dom w RPA, w którym mieszkał kiedyś Gandhi, w Maroko projektowała współczesne obozowiska nomadów. Chętnie przekazała mi klucze do swojego obszernego loftu.

loft, prezentacje wnętrzFot. Leo Zappert

Słońce jeszcze nie oświetliło pomieszczenia, choć już poranne promienie zapowiadały piękny dzień. Po raz pierwszy znalazłem się w sytuacji, w której przestrzeń wyglądała prawie idealnie. Nie musiałem wynosić zbędnych krzeseł czy przynosić innych, aby poprawić stan zastany. Najważniejsze w tym mieszkaniu były układ i pomysł na organizację przestrzeni. Część prywatna (sypialnia) i wspólna (kuchnia z salonem) oraz pracownia i dwie łazienki. To był kompozycyjny ład, którego nie chciałem burzyć, przestawiając stół, wynosząc nadmiar naczyń, jedzenia, czasopism, bibelotów Tutaj wszystko było na swoim miejscu i właśnie w tym miejscu, w którym powinno być. Najważniejsze i najtrudniejsze - jak to najlepiej pokazać!

Kto tu mieszka?
Christine Puech, stylistka „Marie Claire Maison”, dekoratorka we Voyageurs du Monde.
Gdzie? W Paryżu.
Metraż: 90 m kw., loft.

Christine kupiła atelier w 1997 roku. Było wtedy opuszczoną pracownią krawiecką, zajmującą cały parter budynku, obecnie mieszczą się tu cztery lofty. Aranżacja wymagała wiele wyobraźni i odwagi, bo najtrudniej jest urządzić otwartą przestrzeń. Wnętrze potrzebowało remontu, stare maszyny tkackie i rulony materiałów zajmowały wiele miejsca.

Dwie rzeczy uwiodły Christine, gdy podejmowała decyzję o zakupie: amfilada okien w stalowych oryginalnych ramach, przez które wlewa się światło, i stuletnie, zardzewiałe wtedy grzejniki. Wykwalifikowanym rzemieślnikom wiele czasu zajęło ich odnowienie. Zostały wypiaskowane i pomalowane na ciemnostalowy kolor. Zniszczone płytki na posadzce i popękany beton zastąpiła drewniana podłoga, ułożona z kilkudziesięcioletnich desek. Jedna z łazienek została zachowana w oryginalnej bieli i z autentycznym wyposażeniem. Ascetyczne, industrialne białe kafle i umywalka przypominają wystrój łazienek francuskich szkół podstawowych lat 50. i 60. Prawie stuletnia podłoga w szachownicę pamięta historię miejsca, w którym przez wiele lat tworzono nowe wzory tkanin.

Twórczą tradycję loftu kontynuuje córka Christine, Alice, która jest rzeźbiarką i ma tu swoją pracownię. Pokoik po lewej stronie od wejścia wypełniają po sufit stalowe i poliuretanowe konstrukcje, fragmenty instalacji, rzeźb oraz projektów w trakcie realizacji. Przestrzeń tego loftu inspiruje.

Zabudowę kuchni wykonano z betonu. Od strony salonu kwadratowe półki wypełniają książki, a od kuchni - zastawa stołowa. Nad blatem wiszą lampy z różnych epok i stylów: żyrandol z lat 40., indyjskie latarenki czy współczesne oświetlenie z BHV. Kolejny dowód na to, że mieszanie stylów i konwencji Christine opanowała do perfekcji. Z wyczuciem i artystyczną niedbałością przemieszane są porcelanowe filiżanki i talerze w kuchni. Zarówno stół, jak i kanapa w salonie są mobilne - w zależności od potrzeb i liczby gości można przeorganizować przestrzeń.

Loft jest przede wszystkim przystanią, do której Christine powraca z dalekich podróży. Z sentymentem przechowuje pocztówki z najdalszych rejonów świata, a zdobycze z targów staroci dzielą przestrzeń ze współczesnymi meblami. Wiekowa komoda, prezent od równie wiekowej ciotki, kolonialny fotel i pasiaste dywany przywiezione z Maroka kontrastują z bielą ścian, jasną podłogą i kanapą Ghost Paoli Navone. Ślubny bukiecik, finezyjna lampa Lune (Garouste et Bonetti), obraz Pierre'a Coustere'a, a na komodzie stoi wczesna praca Francis Lacloche, prezent od znajomego z pracy. Na parapetach okiennych właścicielka ustawiła kolekcję figurek, naczyń i rzeźb gipsowych z czasów dziecięcej twórczości córki. Okna mieszkania Christine wychodzą na długie, brukowane podwórko ciągnące się wzdłuż kilku parterowych loftów. To przestrzeń wspólna. Tutaj wszyscy się znają, dzieci bawią się razem, jeżdżą na rowerkach, grają w piłkę. A sąsiedzi podlewają sobie nawzajem kwiaty pod nieobecność któregoś z nich. W letnie dni i wieczory wspólne kolacje pod gołym niebem tworzą niepowtarzalny klimat tego miejsca.

    Więcej o:

Skomentuj:

Jak się mieszka w Paryżu? Loft urządzony w byłej pracowni krawieckiej