Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Czy pan z sekty?

Joanna Olech

Znajomi, znając upodobanie Mirka do dewocjonaliów, znoszą mu ciągle nowe. Stąd półka z Madonnami (vis-a-vis okien wychodzących na komisariat), która zwabiła pana dzielnicowego. Zapukał, napił się herbatki, po czym wykrztusił, zerkając na gipsowe figurki: 'Przepraszam, czy pan z sekty?'

Poznańskie Jeżyce - dzielnica sławna dzięki Małgorzacie Musierowicz. Kwartał solidnej mieszczańskiej zabudowy. Grube mury, wysokie mieszkania. Klatki schodowe noszą ślady niegdysiejszego luksusu - stiuki, marmury i secesyjne esy-floresy. Dom, w którym mieszka Mirek Kaczmarek, nie był tak 'gemütlich' jak jeżyckie sąsiedztwo. Wybudowany w roku 1938 był siedzibą gestapo, potem UB, wreszcie biur policyjnych. Piwnice wyłożone glazurą - po co?

Niedawno przywrócony byłym właścicielom dom zmienił przeznaczenie. Wyprowadzili się stróże prawa. Pojawiła się agencja towarzyska i oczekujący przed nią grzecznie ogonek japońskich turystów. Kiedy Mirek kupił tu mieszkanie, po 'smerfach' w niebieskich mundurach pozostała okratowana klitka z napisem 'kasa', zdewastowany kibelek i 80 metrów lenteksu. Mundurowi nie odeszli daleko - policja rejonowa mieści się naprzeciwko, wojewódzka tuż obok. - Najbezpieczniejsze miejsce w mieście, darmowy monitoring - śmieje się Mirek.

Wyrzucił lenteks, rozebrał ściany, mury zaciągnął gładzią szpachlową (spod białej farby prześwituje kolor cementu). Na balkonie postawił jarmarczną palmę - widomy znak, że nadeszło 'nowe'.

Kicz i prostota w jednym stoją domu. Białe pudło mieszkania umeblowane najprostszymi sprzętami. Stoły ze stali - niemal 'prosektoryjne'. A obok - rzewna tandeta licheńskich dewocjonaliów, odpustowe gadżety, ogrodowe golasy - sentymentalny gipsowy szyk. Bo Mirek nie umie obojętnie przejechać obok terakotowej armii krasnali - kicz go hipnotyzuje. W Berlinie kupił designerskie żarty: zegar z kukułką, pluszowy żyrandol, nadmuchiwane poduszki z wizerunkami Freuda i Mao Tse-tunga. Ze Stadionu Dziesięciolecia przywiózł koński łeb i wodospad elektrycznie uruchamiany przy wtórze ćwierkających ptaszków. Z Paryża pochodzi lampa z soczewek powiększających (napis na metce: 'Uwaga! Nie wieszać w miejscu nasłonecznionym!'). Dwumetrowy posąg Matki Boskiej to fragment dekoracji 'Lochów Watykanu' - spektaklu w reżyserii Jana Klaty, do którego Mirek projektował kostiumy. Na potrzeby spektaklu teatr wypożyczył XIX-wieczną formę z firmy produkującej dewocjonalia. Wielkie figury z włókna szklanego rozpraszają światło jak alabaster - Mirek zamówił jedną z nich i na przednim siedzeniu samochodu przywiózł z Wrocławia przez Wałbrzych, budząc konsternację na szosie. W Licheniu kupił karton pojemników na wodę święconą w kształcie Matki Boskiej (z odkręcaną główką - korkiem), które bulwersują pogan, a nie gorszą wiernych. Różowe, niebieskie, w kolorze landrynki, ze świecącą diodą w środku są świadectwem tajemniczej urody dewocjonaliów, które - w Polsce, Mozambiku czy Gwatemali - mają ten sam groszowy wdzięk. Znajomi, znając upodobanie Mirka do rzeźb dewocyjnych, znoszą mu ciągle nowe. Stąd półka z Madonnami (vis-a-vis okien wychodzących na komisariat), która zwabiła do mieszkania pana dzielnicowego. Zapukał, napił się herbatki, po czym wykrztusił, zerkając na gipsowe figurki: 'Przepraszam, czy pan z sekty?'.

Jeśli to sekta, to jednoosobowa - kultywująca muzykę, teatr, sztukę. Mirek jest scenografem. Od czterech lat nawiedza polskie teatry, budując przestrzeń dla scenicznych działań. Nie są to dekoracje w tradycyjnym znaczeniu, często multimedialne sztuczki, projekcje, instalacje. Jego mieszkanie też jest sceną. Dla monodramu. Sceną bez kulis - jednym spojrzeniem omiatamy całą przestrzeń. Okna bez firan. Milcząca, powściągliwa publiczność zerka z komisariatu.

    Więcej o:

Skomentuj:

Czy pan z sekty?