Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Rysuj sceny

Karolina Świderska

Podobno Hitchcock nie rozpoczynał bez nich filmu, a Welles ostrzegał: 'Wchodząc na plan, musicie wiedzieć, gdzie postawić kamerę. Inaczej zaatakują was małe złe duchy, które będzie widać na ekranie'



Mówi się, że to zawód dla pokornych. W cieniu ekipy - nikt dokładnie nie wie, jaki wkład w film ma storyboardzista. Po dyskusji z reżyserem i operatorem klatka po klatce rozrysowuje najtrudniejsze ujęcia. Te rysunki pozwalają zastanowić się przed pierwszym klapsem, jak dokładnie ma wyglądać dana scena - gdzie będą ustawione kamery, jaki będzie kadr i jaki fragment scenografii będzie w nim widać. W ten sposób udaje się uniknąć problemów. Tak jak w 'Janosiku' w reż. Agnieszki Holland i Katarzyny Adamik. Dzięki storyboardom (czyli scenorysom) Mateusza można było prześledzić skomplikowany ruch kamery (od bohatera w górę, przez dach i nad wioskę) i zbudować nietypową konstrukcję, która umożliwiła nakręcenie tej sceny.

Kiedy przy okazji swojej pracy dyplomowej Mateusz usłyszał od Allana Starskiego: 'Rysuj storyboardy', nie bardzo wiedział, o co chodzi. Dziś 'ilustrowane scenariusze' to jego zawód, no i złoty środek, dzięki któremu mógł połączyć swoje zainteresowania - rysunek i film. - Storyboarding to najlepsza szkoła filmowa - mówi. Kilka miesięcy temu wyreżyserował swój pierwszy film 'Latarnik', w którym zagrał Marek Kondrat.

Na ścianach mieszkania Mateusza wiszą rysunki jego ulubieńca - Francuza Maxime'a Rebiere'a, autora szkiców m.in. do 'Pianisty', 'Królowej Margot' i 'Kochanka'. - Jest kwintesencją szybkości i prostoty. Kilkoma kreskami i plamami w ciągu kilku sekund potrafi uchwycić to, co najważniejsze - mówi Mateusz. Mrugające oko, sceny pościgu samochodowego są jak nowoczesne dzieła sztuki nawiązujące do pop-artu. - W Europie scenorys jest traktowany na równi z grafiką czy malarstwem - opowiada Mateusz. Kupowany jako dzieło sztuki nie tylko przez miłośników określonych filmów (od kilkudziesięciu do kilkudziesięciu tysięcy dolarów).

Pracuje głównie w domu. Dlatego jego pierwsze własne mieszkanie stało się również pracownią. - Tylko żadnych gładzonych białych ścian - powiedział Mateusz do znajomego architekta Mateusza Świętorzeckiego, który pomagał mu w aranżacji mieszkania. Stalowe szyny malowane na czarno, biegnące wzdłuż krawędzi okien, progów i narożników, chropowaty tynk w szarym kolorze - mimo niewielkiego metrażu i standardowej wysokości kawalerka w budynku z lat 30. na warszawskim Żoliborzu ma coś z loftu.

Ciągnący się wzdłuż całego mieszkania pokój tramwaj (oprócz zagłówków PKP z lokomocją nie ma nic wspólnego) jest jednocześnie salonem, kuchnią, sypialnią i miejscem do pracy. Efekt był wart ryzyka. Po przebudowie w długim pokoju są aż trzy okna i światło potrzebne do pracy.

Nad biurkiem Mateusza wiszą szkice do jego nowego projektu. Przypominają kolejne strony komiksu. Z tą różnicą, że strzałkami zaznaczony jest na nich kierunek ruchu kamer, a na marginesie są wypisane pojedyncze zdania ze scenariusza. - Musiałem nauczyć się takiego realistycznego rysunku - mówi Mateusz. - W Polce storyboardziści to głównie autorzy komiksów. Ja ich nigdy nie rysowałem. Studiowałem na Akademii, gdzie uczono zupełnie innego rysunku. Usłyszałem kiedyś: 'Fajnie rysujesz', ale w scenorysie na rysunek autorski nie ma miejsca. Uczyłem się go od Rosjanina. Wyciągnął atlas anatomii sprzed kilkudziesięciu lat i powiedział: 'Ćwicz, ćwicz, ćwicz'. Dobry storyboard musi być czytelny. Trzeba rysować szybko, nie wchodząc w szczegóły, chyba że chodzi o film reklamowy.

Złośliwi twierdzą, że storyboardy powstały dlatego, żeby ludziom bez wyobraźni pokazać, na co wydają pieniądze - mówi Mateusz. - Słyszałem też, jak jeden z polskich rysowników twierdził, że to gehenna, zajęcie nietwórcze, bo rysuje się tylko uśmiechnięte gęby. U nas storyboardy są ciągle mało popularne. Polscy filmowcy nie są do nich przekonani, uważając, że jest to gorset na wolność artysty. A to kręgosłup, dzięki któremu można poczuć się bezpiecznie i zaoszczędzić czas - dodaje Mateusz.

W Polsce storybo ard funkcjonuje głównie w reklamie. A przecież nie wyszedł wcale z reklamy, ale z filmu, i jest stary jak kino. Wykorzystywany był już w filmach niemych oraz animowanych w studiu Walta Disneya. Najpopularniejszy jest w Stanach, bo tam najczęściej korzysta się z efektów specjalnych, a do nich rysunki są konieczne. Podobno Alfred Hitchcock nie rozpoczynał bez nich filmu, a Orson Welles ostrzegał: 'Wchodząc na plan, musicie wiedzieć, gdzie postawić kamerę. Inaczej zaatakują was małe złe duchy i będą widoczne na ekranie'. Nad 'Obywatelem Kane'em' pracowało pięciu rysowników.

Dziś ze szczegółowych scenorysów korzysta nawet Lars von Trier. A w Polsce? Mało kto wie, że własne szkice do swoich filmów robi Andrzej Wajda, Roman Polański szczegółowy scenorys zrobił lata temu do pierwszego krótkometrażowego filmu 'Zaczarowany rower'. Rysowników zatrudnia się czasem do dużych produkcji, jak np. Tomasza Bagińskiego (autora 'Katedry') do 'Superprodukcji' Machulskiego. Czy to nie dziwne, że w dobie komputeryzacji pozostajemy przy ołówku i ręcznym rysunku?

- Rysownik, pracując sam, jest szybszy, niż gdyby robił to w komputerze - mówi Mateusz. - Ładnie narysowana twarz bardziej działa na wyobraźnię niż ta z gotowców w programach komputerowych.







    Więcej o:

Skomentuj:

Rysuj sceny