Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Pasja: fabryka mebli

STYLIZACJA I TEKST: Agnieszka Osak-Rejmer ZDJĘCIA: Sylwester Rejmer

Mam słabość do rzetelnego rzemiosła, dlatego zacząłem projektować meble - mówi o sobie Wojciech Łazarowicz, założyciel firmy Saska Fabrik. Odwiedzamy go w jego mieszkaniu na Saskiej Kępie w Warszawie. Urządził je zgodnie z zasadą "mniej znaczy więcej", którą kieruje się także podczas projektowania stołów, biurek i szafek.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
NASZ GOŚĆ. Pan Wojciech z kotem Lolkiem przy jednym z zaprojektowanych przez siebie mebli - sekretarzyku. Jak wspomina pan Wojtek, szukanie rzemieślnika, który podjąłby się ręcznego toczenia i polerowania aluminiowych uchwytów, trwało cztery miesiące. Ale było warto, bo przecież diabeł tkwi w szczegółach... A gospodarz przywiązuje do detali ogromną wagę.
Fot. Sylwester Rejmer
Pan Wojtek ubolewa, że w dzisiejszych czasach w sztuce użytkowej jest za dużo efekciarstwa i tandety - meble kupuje się na kilka lat, bo dłużej po prostu nie wytrzymają. Tymczasem jemu marzyły się sprzęty, które nie wylądują zbyt szybko na śmietniku i będą służyć długie lata, w dodatku niezależnie od trendów zmieniających się szybciej niż pory roku. I właśnie takie projektuje.

Bardzo ceni skandynawski modernizm - za estetykę i wielką pokorę wobec potrzeb użytkownika. Stara się, by jego projekty nie były przestylizowane, a głównym walorem dekoracyjnym była konstrukcja. Dba o jej maksymalną prostotę, ale lubi pozostawić widoczną rzemieślniczą ,,fastrygę", np. łączenie dwóch elementów na wpust, bez użycia gwoździ. Jest zwolennikiem i propagatorem tradycyjnej stolarki. Zawsze zachęca klientów do wybierania prowadnic z drewna zamiast z aluminium. Unika wszelkich imitacji i abstrakcyjnych dla niego materiałów z drugiego końca świata, na przykład drewna egzotycznego. W swoich meblach często wykorzystuje sklejkę, którą lubi zarówno za jej wizualną lekkość oraz estetyczny wygląd, jak i za wytrzymałość. Ceni również dębinę - połączenie klasyki i piękna.

Swoje pomysły rozrysowuje na kartkach, a nie w skomplikowanych programach komputerowych. Potem następują długie i często burzliwe dyskusje ze współpracującymi z nim stolarzami. Specjalistów od drewna szukał przez trzy lata; odwiedził kilkadziesiąt stolarni, zanim trafił na rzemieślników, którzy potrafili pracować z drewnem tak, jak się to robiło pół wieku temu. Dziś to jego mistrzowie, u nich szuka rad i poparcia dla swoich wizji (tym bardziej, że jak podkreśla, w projektowaniu mebli jest samoukiem). A wizje czasami bywają bardzo złudne - śmieje się gospodarz i wspomina pierwszy zaprojektowany przez siebie mebel. Biurko na nogach w kształcie litery X kiwało się na boki jak łódka na morzu. Pan Wojtek zmieniał projekt tak długo, aż mebel osiągnął perfekcyjną stabilność.

Długo czekał na odpowiedni moment, by swoje prace pokazać światu. Dziś coraz pewniej czuje się w meblarskim światku. Uczestniczy w targach, wystawia meble w sklepach internetowych, współpracuje z architektami i projektantami. Klientów pozyskuje też metodą ,,szeptaną". Cieszy go, gdy zadowolony ze stołu czy szafki użytkownik poleca go dalej. To dla niego największe wyróżnienie.

Charakterystyczne dla skandynawskiego wzornictwa naturalne materiały, neutralna kolorystyka i prostota form to "wytyczne", które pan Wojtek stosuje nie tylko w projektowaniu mebli. Takich samych zasad się trzymał, urządzając swój domowy azyl. Uważa, że to mieszkanie ma służyć swoim właścicielom, a nie odwrotnie, zaaranżował je więc tak, by łatwo było utrzymać w nim porządek, a zarazem by każdy z domowników czuł się swobodnie.

    Więcej o:

Skomentuj:

Pasja: fabryka mebli