Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Wnętrza: mieszkanie inspirowane malarstwem

stylizacja Urszula Niemiro, tekst Arletta Liro

Kilkusetmetrowy apartament jest jak galeria. Pośród mebli vintage, świetnego designu i współczesnych obrazów, prym wiodą majstersztyki meblarstwa z sygnaturą Alberto Pinto.

Kto tu mieszka? Tomasz, polski przedsiębiorca, z żoną Anną.

Gdzie? W Warszawie.

Metraż: 300 m kw.

- Pewnej soboty, spacerując ulicą Wilczą, w witrynie SH Studio zobaczyliśmy przepiękne krzesło. Jedno z sześciu, które dziś mamy w jadalni. Od dawna szukaliśmy podobnego, ale nigdzie na świecie nie mogliśmy go znaleźć - wspomina Anna, właścicielka apartamentu.

- Wygląda jak wyjęte z obrazów Denisa Fremonda, ulubionego malarza mojego męża Tomasza. Weszliśmy i zakochaliśmy się w pełnych wdzięku kształtach mebli vintage, których w SH Studio jest mnóstwo. Zachwyciły nas zestawienia kolorów i wzorów. Oboje kochamy kolory. Może to dzięki podróżom i temu, co podczas nich widzieliśmy? - zastanawia się.

- Mieszkamy czasem zagranicą, często odwiedzamy Amerykę Południową. Niewątpliwie wpływa to na nasze upodobania i percepcję. Zawsze chcieliśmy mieć kolor w poprzednich domach, ale do tej pory nie spotkaliśmy projektanta, który pomógłby go na większą skalę zastosować - dodaje.

Tamtego popołudnia na Wilczej stało się jasne, że ze współwłaścicielem Studia, Janem Szadkowskim, gospodarzy mieszkania łączy nie tylko wrażliwość, by nie rzec obsesja, kolorystyczna; także potrzeba otaczania się szlachetnymi, rzeźbiarskimi formami, upodobanie do wielogłosowości oraz niechęć do ciasnych szufladek stylistycznych. Tak zaczęła się znajomość inwestorów z autorem aranżacji wnętrza.

- Widząc efekty pracy Jana, zdecydowaliśmy się powierzyć mu zadanie "ujarzmienia" nowego apartamentu. A on, żeby poznać nas lepiej, przyjrzał się naszej kolekcji malarstwa - podejmuje właścicielka. - Spośród wielu wybrał kilka obrazów, na których oparł pomysł na kolorystykę i sposób organizacji przestrzeni. Bez wahania wskazał prace szczególnie nam bliskie, główną rolę powierzając mojemu ulubionemu obrazowi. To współczesne płótno, które stylem przypomina kubizm, buzuje życiem, energią i kolorem, zupełnie jak karnawał w Rio! Autorem jest tajemniczy brazylijski malarz Bertolozzi, którego prace odkryłam podczas podróży i od razu kupiłam kilka - podkreśla Anna.

"Akt" Bertolozziego zajmuje honorowe miejsce w salonie, nad trójkątnym stołem otoczonym wianuszkiem identycznych krzeseł dokupionych kolejno do tego, które sprawiło, że Anna i Tomasz przekroczyli próg studia. Z obrazu projektant zaczerpnął kolorystykę strefy dziennej. Dominantą są tu nasycone barwy: żółto-pomarańczowa i błękitna, które powtórzył w kuchni i przywołał w łazience pani domu. Głębsze błękity przypomniał w sypialni i łazience gospodarza, meblu RTV oraz sali fitness.

Drugi z ulubionych obrazów gospodyni, żywiołowa kompozycja abstrakcyjna pędzla Bertolozziego, podsunął projektantowi paletę, którą wykorzystał wybierając lampy oraz projektując wzór ręcznie tkanego dywanu. Ciemniejsze tony, pomarańcze i czerwienie powracają w obiciach krzeseł i odcieniu misy pełniącej rolę stolika kawowego.

Równorzędnym źródłem natchnienia, w kontrapunkcie do barwnych płócien Brazylijczyka, była powściągliwa kolorystyka, spokój i dystyngowana atmosfera solidnie skonstruowanych obrazów Denisa Fremonda z ich wciągającą w głąb perspektywą. Twórczość Francuza od lat fascynuje pana domu, szczególnie prace z cyklu rozgrywającego się w eleganckich wnętrzach nowojorskich loftów i penthousów. Za przeszklonymi ścianami rozciąga się widok na niebo i dachy Manhattanu z charakterystyczną  iglicą Empire State Building. Okna warszawskiego apartamentu wychodzą na otwartą przestrzeń z linią stołecznego "Manhattanu" i sylwetą Pałacu Kultury na horyzoncie. Lokalizacja nieprzypadkowa.

- W gabinecie Tomasz ma płótno Fremonda przedstawiające wnętrze pracowni - mówi właścicielka. - Wystrój tego pokoju, a także sypialni nawiązuje charakterem i kolorystyką do obrazu. Wszystko zaczęło się od obrazów - powtarza.
Trzystumetrowy apartament z windą do wyłącznej dyspozycji właścicieli jest ukłonem w stronę wnętrz modernistycznych willi, które znają z obu Ameryk. Szczególnie Południowa oferuje odmienną niż Stary Kontynent skalę. Kojarzy się z rozmachem, przestrzenią, światłem, wnętrzami art déco, których wytworność i kontrolowany przepych późnej, tzw. geometrycznej fazy, wpłynął na wybory właścicieli i decyzje projektanta.

Przefiltrowany przez współczesność z jej predylekcją do minimalizmu klimat tamtych wnętrz uzyskano poprzez nastrojowe oświetlenie, metaliczne lśnienia i błyszczące powierzchnie, szlachetne forniry, wzorzyste posadzki, geometryczne (oraz zwierzęce) motywy, współczesne lampy nawiązujące formami do obiektów retro. Pośród nich królują oryginały z paryskiego showroomu Alberto Pinto dorównujące wartością sztuce współczesnej, a urodą rzemiosłu ery jazzu, chociaż mamy do czynienia z designem oszczędniejszym w wyrazie, w duchu XXI wieku.

Alberto Pinto, urodzony w Casablance projektant argentyńskiego pochodzenia, był ulubieńcem kalifornijskich milionerów, dziedziców południowoamerykańskich fortun, arabskich emirów. - Meble Pinto zobaczyłam po raz pierwszy kilka lat temu w stolicy Francji. Nie potrafiłam o nich zapomnieć. Zainteresowałam się postacią i twórczością projektanta. Wkrótce po naszym pierwszym spotkaniu udaliśmy się z Janem Szadkowskim do Paryża, żeby wspólnie wybrać meble oraz inne elementy wystroju do istniejącego już w jego głowie szkicu wnętrza - opowiada pani Anna.

- Zanim zająłem się wystrojem, zaaranżowałem strefę dzienną tak, by robiła wrażenie maksymalnie otwartej - tłumaczy projektant.

- Osią kompozycyjną uczyniłem trzy słupy konstrukcyjne, z których dwa zintegrowałem z zabudowami meblowymi. Scalona część "salonowa" przechodzi w strefę kuchni i fitness, oddzielone ściankami z otwartymi przejściami. Swobodny plan podkreśliłem użyciem tego samego gatunku drewna na całej powierzchni, a sposób jego ułożenia a la przeskalowana mozaika dodatkowo optycznie powiększył wnętrze. Pomimo braku podziałów, wyznaczyłem strefy układem mebli w sposób przejrzysty. Dysponując meblami Pinto, inne doprojektowałem, kilka wybrałem z zasobów Studio, i uzupełniłem współczesnym designem. Różnorodność wniosła lekkość, a Pinto w kontekście lakierowanego MDF i polskiego vintage nie stracił nic z burżuazyjnego powabu. Wielkim komplementem było dla mnie stwierdzenie właściciela, że w nowym apartamencie czuje się jak w obrazach Fremonda - podsumowuje.

    Więcej o:

Skomentuj:

Wnętrza: mieszkanie inspirowane malarstwem