Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Industrialne wnętrza pod Wawelem

Tekst: Agnieszka Rezler, Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka

W mieście z wielowiekową tradycją loft wydaje się przewrotny i nieoczekiwany. Ten został nakreślony przez śmiałą projektantkę dla odważnych klientów, z rozmachem i bez kompromisów. Surowy, a mimo to świetnie "dogadany" z otoczeniem. Naturalny, ciepły i osobisty. Krakowski loft - nie loft.

Naturalne kolory i materiały mają tu za tło surową zgrzebność betonu, która podkreśla ich ciepło. Na starym perskim dywanie stolik ze stali kortenowej z pięknie fazowaną krawędzią, wykonany według pomysłu Katarzyny Kuchejdy przez krakowskiego ślusarza; sofy Cocoon (Eilersen).
Naturalne kolory i materiały mają tu za tło surową zgrzebność betonu, która podkreśla ich ciepło. Na starym perskim dywanie stolik ze stali kortenowej z pięknie fazowaną krawędzią, wykonany według pomysłu Katarzyny Kuchejdy przez krakowskiego ślusarza; sofy Cocoon (Eilersen).
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
  • Kto tu mieszka? Młode małżeństwo biznesmenów.
  • Gdzie? W nowoczesnym apartamentowcu na krakowskim Podgórzu.
  • Metraż: ok. 250 m kw.
  • Kto to zaprojektował? Katarzyna Kuchejda pracownia KKAT, www.kkat.pl

Właścicieli tego podniebnego mieszkania – parę młodych, ciekawych świata ludzi biznesu – trudno zastać w domu. Prowadzą interesy w kilku krajach Europy, pracują w samolotach i pociągach, nocują w eleganckich hotelach. Po latach podróży i obcowania z interesującym designem postanowili jednak urządzić dla siebie w ojczyźnie apartament z prawdziwego zdarzenia. Azyl, który pozwoli odetchnąć i zapomnieć na chwilę o pośpiechu, a jednocześnie nacieszyć oczy bliskością i urodą rodzinnego miasta. Dwa mieszkania na ostatnim piętrze nowoczesnego apartamentowca nad samą Wisłą, z panoramicznym widokiem na najpiękniejsze dzielnice starego Krakowa, miały ogromny potencjał, ale jego wykorzystanie wymagało twórczego podejścia. Żeby je połączyć, nie wystarczył nowy otwór w ścianie; potrzebna była koncepcja, która w naturalny sposób spoi przestrzeń, a jednocześnie zróżnicuje strefy i ustali ich hierarchię.

Wnętrza pełne komfortu

Nie mieli sprecyzowanej wizji, za to oczekiwania – wysokie. Mieszkanie miało zapewniać poczucie komfortu i swobody w luksusowym wydaniu.

Ja rozważałam wystrój w stylu fusion, myślałam o współczesnej ekstrawagancji zmiksowanej z klasyką. Mój mąż woli prostotę wyrosłą na gruncie minimalizmu. Oboje marzyliśmy też o jakimś niecodziennym akcencie. Czymś, co sprawi, że życie tutaj stanie się przygodą, a my po kilku latach nie nabierzemy ochoty na kolejną przeprowadzkę. Przychodziły nam do głowy różne ekscentryczne pomysły, ale w pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy kogoś, kto uporządkuje te nasze rojenia, nada im spójność i sens – zwierza się właścicielka.

Znajomi doradzili im kontakt z Katarzyną Kuchejdą, prowadzącą od 2006 roku pracownię KKAT-wnętrza. Apartament złożony z dwóch mieszkań, z całą skomplikowaną problematyką techniczną i wizualną, wydawał się zagadnieniem wprost dla niej stworzonym. Katarzyna nie lubi utartych ścieżek; jej sposób pracy to wysupływanie wizji z gęstego splotu historii, funkcji, potrzeby miejsca i chwili. Pełna meandrów ścieżka zawodowa i zdobyte przy okazji doświadczenie, pozwalają jej tymi różnorodnymi wątkami swobodnie żonglować. Doba zawsze była dla niej za krótka, a Kraków za mały. Co tam Kraków, cały świat! Po studiach na krakowskiej ASP i stażu w Warszawie wyjechała do Nowego Jorku, gdzie z marszu „zahaczyła się” w pracowni znakomitej projektantki Laury Bohn, która szybko stała się nie tylko jej szefową, ale też mentorką i przyjaciółką.

– Bardzo wiele jej zawdzięczam – mówi Katarzyna Kuchejda. – Estetyka, którą wypracowałam, projektując przez cztery lata u jej boku lofty na Manhattanie, towarzyszy mi do dziś. Nazywam ten okres gąbkowym: mnóstwo nowych wrażeń i doświadczeń. Chłonęłam je bez opamiętania.

Luksus bez blichtru

Takie doświadczenie pomaga jej dziś zrozumieć potrzeby klientów, nawet te niewyrażone, o których oni sami nie bardzo potrafią opowiedzieć. Dlatego tym razem zaproponowała twórczy kompromis: wnętrze kompletnie „niekrakowskie”, nie poddające się żadnym schematom. Nowoczesne i europejskie okno na świat, surowe i oszczędne w środkach, ale ciepłe i przytulne w wyrazie. Na jej rysunkach narodził się czytelnie podzielony penthouse z rozległą strefą dzienną i komfortową prywatną, a także z egzotycznym dodatkiem: z jednej do drugiej części mieszkania można przejść nie tylko korytarzem, ale również po podniebnej kładce, rozpiętej między salonem a jedną z sypialni. Właściciele byli zachwyceni; ha, trudno o lepsze lekarstwo na monotonię codzienności!

Z salonu do sypialni można przejść przez hol lub dobudowaną podniebną stalową kładką widoczną w głębi po lewej. Biblioteka projektu Katarzyny Kuchejdy; fabryczne oświetlenie skomponowane z lamp do zastosowań ekspozycyjnych (Erco) i profesjonalnego okablowania (THPG).
Z salonu do sypialni można przejść przez hol lub dobudowaną podniebną stalową kładką widoczną w głębi po lewej. Biblioteka projektu Katarzyny Kuchejdy; fabryczne oświetlenie skomponowane z lamp do zastosowań ekspozycyjnych (Erco) i profesjonalnego okablowania (THPG).
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Hol wyłożono białym marmurem z Carrary o delikatnym użyłkowaniu; sofa Magister (Flexform).
Hol wyłożono białym marmurem z Carrary o delikatnym użyłkowaniu; sofa Magister (Flexform).
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka

Projektantce udało się także przekonać ich do swojej koncepcji luksusu bez blichtru. Pomysły na ornamenty i lustrzane komody odłożono do szuflady. Mieszkanie ubrano, ale go nie przebrano, bo Katarzyna Kuchejda myślenie funkcją ma we krwi. Wychowała się na dobrej architekturze; architektami są jej rodzice, wujek Stanisław Niemczyk to ogólnopolska sława. Dzieciństwo spędzała w stolarniach i ślusarniach, od małego ucząc się zależności między formą a funkcją i poznając znaczenie solidnego rzemiosła. 

– Dla mnie nie liczą się metki. Najważniejsza jest autentyczność rozwiązań i materiałów, uczciwa praktyka. Przejrzeć z klientem kilka katalogów i polecieć na zakupy do Mediolanu, to kompletnie nie w moim stylu – mówi projektantka.

Wszystko, co najlepsze

Ale kiedy było trzeba, wsiadła w samochód i pojechała do Włoch po karraryjski marmur, bo właśnie taki wydał jej się odpowiedni do holu. Przy okazji wypatrzyła tzw. oblader – „obrzynek” wielkiego wapiennego głazu o nieregularnych krawędziach, który kamieniarze odrzucają jako odpad, i przekonała swoich klientów, że nie znajdą w kraju piękniejszej ściennej dekoracji. Włosi zastanawiali się, czy nie oszalała, kiedy zamawiała dla obladera ekskluzywny transport do Polski. Kamienny złom zawisł w salonie na żeliwnych hakach, takich samych, na jakich w muzeach wiesza się płaskorzeźby z Akropolu.

Projektowanie dla wymagających i świadomych klientów to luksus i przygoda.

– Właściciele obdarzyli mnie dużym kredytem zaufania. Rozumieli też, że dobry projekt i realizacja nie lubią pośpiechu – opowiada Katarzyna Kuchejda.

Bo więcej pracy oznacza więcej poświęconego czasu, ale jednocześnie tańsze i lepiej przemyślane rozwiązania. Przebudowa i remont trwały cały rok. W tym czasie, zamiast wygładzać i wyrównywać, różnicowano.

Styl industrialny bez kompromisów

Ślęcząc nad projektem Katarzyna zorientowała się, że na wylewkach ułożono 17 cm styropianu, by zniwelować różnicę poziomów między mieszkaniem a klatką schodową. Zerwano go i przestrzeń urosła do uczciwej loftowej wysokości 2,92 m. Ściany i sufity pozostawiono betonowe, z całym dobrodziejstwem odcisków po szalunkach i roboczych reliefów. Zainwestowano za to w okablowanie – wszystkie kable, gniazdka i włączniki pochodzą z niemieckiej firmy THPG, działającej od czasów międzywojennych.

– Prawdziwy bakelit, żadnego udawania. To nie jest soft-loft z sufitami na wysokości 2,50 m i meblową konfekcją imitującą przemysłowe wzory – śmieje się projektantka.

Stalowa zabudowa kuchni, skomponowana przy współpracy z firmą JG Gastro, produkującą ciągi technologiczne dla gastronomii (wykonana w całości pod Krakowem), jest tańsza i bardziej funkcjonalna niż postindustrialne kolekcje z ekskluzywnych salonów sprzedaży. Za to ogromną wyspę można uznać za ekstrawagancję: mieści grill, piekarnik, warnik do makaronu, płytę indukcyjną i kilka innych sprytnych patentów. Pani domu bez problemu urządza tu przyjęcia dla 30 osób. Kuchni dotrzymuje kroku jadalnia; trzymetrowy stół z różnych gatunków drewna to prawdziwy unikat.

– Szukaliśmy takiego, który miałby styl i odpowiednią skalę, a przy okazji nie zrujnowałby budżetu – opowiada Katarzyna. – Początkowo miał to być solidny drewniany stół refektarzowy. Znalazłam już nawet w Anglii producenta, transport okazał się jednak niezwykle kosztowny i problematyczny. I wtedy przypadkiem wypatrzyłam ten egzemplarz w austriackiej wiosce. Stół jest owocem francuskiej inwencji i cenionego austriackiego rzemiosła; powstał dzięki współpracy ambitnego stolarza-pasjonata z paryskim artystą, tworzącym obiekty z różnych odmian metali. Przenieśli tę technologię na drewno, opracowali też konstrukcję niwelującą różnice współczynnika skurczu, bo każdy materiał rozszerza się i kurczy inaczej.

Na sąsiedniej stronie: W korytarzu łączącym oba mieszkania pozostawiono fragment surowej betonowej posadzki, która kontrastuje z gładkością marmuru. W głębi obraz 'Pejzaż' Marzeny Jagiełło.
Na sąsiedniej stronie: W korytarzu łączącym oba mieszkania pozostawiono fragment surowej betonowej posadzki, która kontrastuje z gładkością marmuru. W głębi obraz 'Pejzaż' Marzeny Jagiełło.
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Oryginalny stół wykonany przez austriackiego stolarza artystę Johannesa Eckarta według pomysłu paryskiego projektanta mebli Thomasa Lemuta. Wokół niego krzesła klasyki Cesca chair Marcela Breuera (z 1928 r.) oraz włoskie krzesła vintage z lat 70. Nad blatem lampa Soho (Marset). W tle obraz 'Czarno-białe' Marzeny Jagiełło.
Oryginalny stół wykonany przez austriackiego stolarza artystę Johannesa Eckarta według pomysłu paryskiego projektanta mebli Thomasa Lemuta. Wokół niego krzesła klasyki Cesca chair Marcela Breuera (z 1928 r.) oraz włoskie krzesła vintage z lat 70. Nad blatem lampa Soho (Marset). W tle obraz 'Czarno-białe' Marzeny Jagiełło.
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Technologiczna kuchnia z długim ciągiem roboczym i wielofunkcyjną wyspą projektu Katarzyny Kuchejdy. Ściana w głębi oddziela strefę kuchenno--jadalnianą od salonu.
Technologiczna kuchnia z długim ciągiem roboczym i wielofunkcyjną wyspą projektu Katarzyny Kuchejdy. Ściana w głębi oddziela strefę kuchenno--jadalnianą od salonu.
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Technologiczna kuchnia z długim ciągiem roboczym i wielofunkcyjną wyspą projektu Katarzyny Kuchejdy. Ściana w głębi oddziela strefę kuchenno--jadalnianą od salonu.
Technologiczna kuchnia z długim ciągiem roboczym i wielofunkcyjną wyspą projektu Katarzyny Kuchejdy. Ściana w głębi oddziela strefę kuchenno--jadalnianą od salonu.
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Miejski pejzaż na dobranoc: wieża kościoła św. Józefa wznosząca się nad dachami Podgórza. Łóżko James (Comforty), lampka nocna (Reflex-Studio).
Miejski pejzaż na dobranoc: wieża kościoła św. Józefa wznosząca się nad dachami Podgórza. Łóżko James (Comforty), lampka nocna (Reflex-Studio).
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Kładka rozpięta między salonem a niewielkim aneksem przy sypialni jest jak element gry przestrzennej. Nie jest niezbędna - tę samą trasę można pokonać korytarzem - ale ile z nią zabawy!
Kładka rozpięta między salonem a niewielkim aneksem przy sypialni jest jak element gry przestrzennej. Nie jest niezbędna - tę samą trasę można pokonać korytarzem - ale ile z nią zabawy!
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Surowy klimat łazienki ocieplają drewniane shuttersy, łagodnie filtrujące światło i teakowa wodoszczelna podłoga, wykonana techniką jachtową (deski łączone czarną gumą). Wanna Balia (Marmorin), umywalka Vero (Catalano), armatura Pan (Zucchetti).
Surowy klimat łazienki ocieplają drewniane shuttersy, łagodnie filtrujące światło i teakowa wodoszczelna podłoga, wykonana techniką jachtową (deski łączone czarną gumą). Wanna Balia (Marmorin), umywalka Vero (Catalano), armatura Pan (Zucchetti).
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Surowy klimat łazienki ocieplają drewniane shuttersy, łagodnie filtrujące światło i teakowa wodoszczelna podłoga, wykonana techniką jachtową (deski łączone czarną gumą). Wanna Balia (Marmorin), umywalka Vero (Catalano), armatura Pan (Zucchetti).
Surowy klimat łazienki ocieplają drewniane shuttersy, łagodnie filtrujące światło i teakowa wodoszczelna podłoga, wykonana techniką jachtową (deski łączone czarną gumą). Wanna Balia (Marmorin), umywalka Vero (Catalano), armatura Pan (Zucchetti).
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
Sztuka z natury. Niezwykły kamień, tzw. oblader - odpad znaleziony we włoskim kamieniołomie wygląda jak niezwykła mapa. Na pierwszym planie lampa TMC (Santa & Cole).
Sztuka z natury. Niezwykły kamień, tzw. oblader - odpad znaleziony we włoskim kamieniołomie wygląda jak niezwykła mapa. Na pierwszym planie lampa TMC (Santa & Cole).
Fot.: Hanna Długosz, Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka
    Więcej o:

Skomentuj:

Industrialne wnętrza pod Wawelem