Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Nowoczesny dom na Wyżynie Lubelskiej

tekst: Agnieszka Rezler, zdjęcia: Kuba Pajewski, stylizacja: Basia Dereń-Marzec

Ponad sześćset metrów kwadratowych spiętych klamrą prostej przemyślanej formy. Dopracowane rozwiązania techniczne i zaplanowane widoki. Na śniadanie zielone zagajniki, na kolację - wschód księżyca. Tu żyje się jak na wielkich wakacjach.

Wypoczynkowy obszar strefy dziennej wytycza dwustronny kominek - geometryczna forma z delikatnie ryflowanego betonu. Szarą paletę wnętrza dopełnia obraz Marii Widelak.
Wypoczynkowy obszar strefy dziennej wytycza dwustronny kominek - geometryczna forma z delikatnie ryflowanego betonu. Szarą paletę wnętrza dopełnia obraz Marii Widelak.
Fot. Kuba Pajewski

Kto tu mieszka? Małżeństwo z kilkorgiem dzieci
Gdzie? Na Wyżynie Lubelskiej
Metraż: ok. 650 m kw., dom

Kto z mieszczuchów nie myśli czasem o zwolnieniu rytmu i ucieczce poza rogatki miasta? Ale wyprowadzić się można na kilka sposobów. Większość z nich, dzięki podmiejskim galeriom handlowym, bliskości komunikacji i sąsiadów, pozwala zachować stare nawyki. Właściciele tego domu odrzucili taki kompromis; sąsiadów nie widzą, a nawet nie słyszą, bo za ogród mają kilka hektarów malowniczych lessów Lubelszczyzny, porośniętych sosnami, dębami i brzeziną.

Dom dla dzieci i dorosłych

Wielki dom, wielki teren dookoła – dla małżeństwa z kilkorgiem dzieci, które lubi wypoczywać blisko natury, to wspaniały prywatny azyl. Gdy dzieciaki mają gości, przydają się duże jasne pokoje, rozległe tarasy i... ścianka wspinaczkowa (a właściwie mały „górski” masyw), urządzona w bawialni na piętrze. Rodzice mogą z kolei odnowić siły w sąsiadującym z bawialnią domowym zakątku regeneracji z sauną i niewielkim basenem, w którym, walcząc ze sztucznym nurtem, można jednocześnie podziwiać pejzaż za ogromnym oknem.

Nowoczesny dom na Wyżynie Lubelskiej
Nowoczesny dom na Wyżynie Lubelskiej
fot. Kuba Pajewski

Dom jest owocem współdziałania dwóch zespołów architektonicznych. Pierwszy z nich (Tomasz Piskorski z pracowni Kaizengroup i Grzegorz Doktor prowadzący studio Deergie) zaplanował ekspresyjną bryłę i rozmieszczenie funkcji, drugi – pracownia ADHD Anety Wardzińskiej-Siczek i Macieja Siczka – dołączył wcześnie, bo już na etapie projektu budowlanego. Zadecydował przypadek: prowadzone przez Macieja i jego ówczesnego zawodowego partnera Macieja Walczynę warsztaty projektowania wnętrz, w których właścicielka domu brała udział w roli słuchaczki. To, co na nich usłyszała i zobaczyła, spodobało jej się na tyle, że postanowiła zaprosić architektów do współpracy.

Okna w roli głównej

Projekt domu był już wprawdzie zaawansowany, ale choć właścicielom podobała się dynamika nowoczesnej bryły z nawisem piętra lewitującym nad wielkim tarasem, czuli, że potrzeba im czegoś jeszcze. Ferment zadziałał prawidłowo. Gdy studio ADHD dodało swoje pomysły, wizja nabrała rozmachu.

Pojawiły się nowe okna na osiach widokowych, a te zaplanowane wcześniej pozbawiono podziałów. Schody zyskały na lekkości, przeobrażając się z klasycznej klatki schodowej w podwieszoną do stropu konstrukcję balustrad – betonowych żyletek, na których wspiera się bieg. Strop przebiły świetliki; nawet pozbawiona okna gościnna łazienka na parterze dostała swój „świetlny tunel”, który transmituje tyle słońca, że w ciągu dnia nie trzeba włączać lampy.

Geometria z duszą

Atmosferę tego wnętrza buduje geometria.

Staraliśmy się uwolnić przestrzeń od ścian, wyodrębnić poszczególne strefy za pomocą umownych podziałów: różnicując posadzki, dzieląc przestrzeń bryłą dwustronnego kominka czy odpowiednio operując światłem

– opowiada Maciej Siczek. Te zabiegi uporządkowały dużą strefę dzienną, nie pozbawiając jej oddechu. Gdy domownicy rozsuną szklane ściany oddzielające salon od tarasu lub usiądą do obiadu tuż przy oknie, które jest ogromną taflą szkła, mają poczucie, że do ich domu przyroda wlewa się bez ograniczeń.

Kolorystyka wnętrz podporządkowała się tu naturze. Projektanci wybrali białe tynki mineralne, swojską dębinę i surowy beton, budując ciekawą opozycję ciepła i chłodu. By wzbogacić paletę kolorów, beton przeznaczony na posadzkę salonu i kuchni zabarwiono w masie na odcień przygaszonej czerni. – Było z tym trochę zamieszania. Pierwsza próba wypadła koszmarnie: po dodaniu pigmentu w dawce zalecanej przez producenta uzyskaliśmy efekt lepkiej, brudzącej smoły. Do kolejnej partii betonu dostała się domieszka tłustej gliny; całą wylewkę trzeba było skuć, bo kawałki podłogi po prostu odpadały – wspomina architekt. Za trzecim razem się udało: poprzecierana matowa powierzchnia wreszcie ujawniła swoją nieoczywistą „przemysłową” urodę.

Skomentuj:

Nowoczesny dom na Wyżynie Lubelskiej