Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Valerio Mazzei: nigdy nie mów nigdy

tekst Anna Grużewska, zdjęcia serwis prasowy Edra/VEDA Concept

Jak odpoczywa się na wężu boa? Bardzo komfortowo. Sofa Boa znajdująca się w ofercie marki Edra nie jest bowiem meblem do oglądania, lecz do wypoczywania, nawet jeśli kogoś szokuje jej forma. Rozmawiamy o tym z założycielem marki, Valerio Mazzeim.

Edra jest włoską firmą meblową działającą od 1987 roku. Od samego początku jej twórca, Valerio Mazzei, postawił na unikatowe wzornictwo, które jednak pozostaje w służbie użytkownika. Dla Edry pracują takie gwiazdy projektowania jak: Zaha Hadid, bracia Campana czy Masanori Umeda. Pierwszym showroomem w Polsce, gdzie można kupić meble Edry, jest VEDA Concept w Łodzi.

Jak to się stało, że ekonomista postanowił robić meble?
Valerio Mazzei:
Mój ojciec miał zakład produkujący meble drewniane. Nie chciałem jednak kontynuować rodzinnej tradycji. Przez wiele lat pracowałem dla korporacji. Zawsze fascynowały mnie meble tapicerowane. Są one tak blisko ludzi. Można powiedzieć, że z nami żyją. To, jak z nich korzystamy, mówi o nas bardzo wiele. Jeszcze 50 lat temu, siedząc na kanapie w salonie, musieliśmy przybierać postawę dystyngowaną. Dziś rozciągamy się na niej wygodnie. Kiedy postanowiłem zmienić swoje życie, zdecydowałem się na produkcję mebli. Z jednym zastrzeżeniem: miały nie być z drewna.

Styl stworzonej przez pana firmy Edra jest bardzo wyrazisty, rozpoznawalny. W jej ofercie jest sofa przypominająca węża boa, szafki wyglądające jak snopki czy fotele w formie kwiatów. Tego nie ma nigdzie indziej. Czy celowo zamierzaliście szokować kupujących?
Nie, to w ogóle nie było naszym celem. Nie chcieliśmy też narzucać sobie określonego stylu, bo nurty i tendencje przemijają. Chcemy po prostu stworzyć rzeczy na swój sposób uniwersalne. To nie wyklucza, że będą charakterystyczne. Bardzo ważny jest dla nas aspekt piękna. To, jak produkowane przez nas meble będą prowadzić dialog z miejscem, w którym się znajdą. Żeby sprawdziły się i w zamku w Toskanii, i w nowoczesnym apartamencie w Londynie.

Niektóre meble Edry wyglądają na udziwnione. Jak wielką wagę przywiązujecie państwo do ich użyteczności?
Jest ona sprawą podstawową. Na przykład sofa On the Rocks. Jej niecodzienny wygląd daje w zasadzie nieograniczone możliwości użytkowania.

A jak często słyszy pan od wykonawców poproszonych o zrealizowanie projektów Edry „Nie da się!”.
Prawie zawsze! Na przykład skonstruowanie wspomnianej sofy On the Rocks zajęło nam aż siedem długich lat. Poszukiwaliśmy wypełnienia, którego w tym czasie jeszcze nie było na rynku.

Jeśli proces projektowy trwa aż siedem lat, to pewnie w tym czasie trafiają się kryzysy, momenty zwątpienia. Jak przez nie przechodzicie?
Gwałtownie! Zdarza się ostra wymiana zdań, czasem trzeba projekt odłożyć, by móc do niego wrócić, gdy emocje już opadną. Niczego jednak nie robimy na siłę. Na przykład w roku 2014 nie wypuściliśmy ani jednego nowego mebla. Jeśli nie jesteśmy zadowoleni z efektu finalnego, to nie produkujemy za wszelką cenę.

Pracujecie z bardzo różnymi projektantami, by wymienić choćby braci Campana. Daje im pan wolną rękę w sposobie pracy?
Pamiętam, jak Francesco Binfare projektował sofę Flap. Trwało to dość długo, a wciąż nie można było znaleźć odpowiedniej formy. Aż przyszedł pewien grudniowy dzień. Zdążyliśmy się już z Franceskiem pokłócić i pogodzić, a wtedy on wyjął taki mały rysunek i powiedział „Proszę”. Spojrzałem i wiedziałem, że to jest to! Pracowaliśmy przez całą noc, a rano projekt był skończony. Życie nauczyło mnie też, aby nigdy nie mówić nigdy. Jakiś czas temu oświadczyłem, że już nie będziemy robić krzeseł. Jest ich tyle na rynku! Nie minęły dwa tygodnie i dostałem projekt krzesła Gina. Zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia. Musiałem publicznie wycofać się ze swoich słów.

Czy dla pana, ekonomisty z wykształcenia, Edra jest bardziej biznesem czy bardziej kreacją?
To przede wszystkim pasja. Dla mnie firma nie równa się marketing. Ja staram się przede wszystkim myśleć o odbiorcach, o ich wygodzie. A oni nauczyli się doceniać naszą ofertę.

    Więcej o:

Skomentuj:

Valerio Mazzei: nigdy nie mów nigdy