Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Meble Vox: tak Piotr Voelkel zbudował meblową potęgę w Polsce

tekst Anna Grużewska, zdjęcia serwis prasowy Vox

Zaczynał od produkowania karniszy, by zostać prezesem jednej z największych firm meblowych w Polsce. Piotr Voelkel wierzy w siłę designu, jego moc sprawczą. Dlatego założył jedną z najlepszych szkół projektowych w Polsce. Bo wciąż jest u nas wiele obszarów do umeblowania!

meble, piotr voelkel, design, vox
Pokój dzienny z kolekcją Young Users by Vox. Mobilny stolik kawowy to jednocześnie schowek na gazety i koce.
Fot. serwis prasowy Vox

Design przyszedł do Piotra Voelkla przypadkiem, a jednak dziś jest on jednym z jego najgorętszych orędowników w Polsce. Nie tylko produkuje dobrze zaprojektowane meble, ale także kształci przyszłych designerów.

Czy zakładając firmę Vox, sądził pan, że może ona odnieść taki sukces, stać się jedną z największych firm meblowych w Polsce? Być może rozczaruję wiele osób, ale na początku nie byłem szczególnym strategiem. Nie miałem wizji, które sytuowałyby mnie w miejscu, w którym dzisiaj jestem, wieloletniego prezesa firmy czy właściciela szkół wyższych. Kluczową decyzją w moim życiu było pójście na politechnikę i rozwijanie kompetencji związanych z matematyką i logiką. Studia wymagały myślenia, a nie kucia, dlatego miałem czas na pracę w klubach studenckich. Migrowałem między światem sztuki a światem realizacji. I w sumie do dzisiaj to robię. Po studiach byłem szefem technicznym w Polskim Teatrze Tańca. Poznałem wówczas wszelkie rodzaje rzemiosła. Pracowałem z perukarzami, szewcami, krawcami, gorseciarzami, także ze stolarzami i ślusarzami. Nie ma chyba rzemiosła, którego bym nie rozumiał na poziomie podstawowym. Przydało mi się to już chwilę potem, gdy założyłem swoją firmę.

Piotr Voelkle

Piotr Voelkel - założyciel Grupy Kapitałowej Vox i szkoły designu School of Form.

Produkującą meble? A gdzie tam! Zaczynałem od produkcji karniszy. Dzięki różnym sprytnym rozwiązaniom, jakie zastosowałem, były tańsze niż te konkurencji. I w zasadzie mogłem na tym poprzestać. Dobrze zarabiałem, nie miałem problemu ze zbytem, bo w latach 80. sprzedawało się wszystko. Jednak ciekawość świata zwyciężyła. Zacząłem produkować zabawki z drewna na bardzo wymagający rynek niemiecki. Od produkcji zabawek przeszliśmy do produkcji mebli dziecięcych. I tu pojawia się firma Vox.

Czyli cały proces był raczej rodzajem ewolucji, a nie strategii? Owszem, bo wkrótce do produkcji mebli dla dzieci dołożyliśmy meble dla młodzieży. I dopiero później w naszej ofercie pojawiły się meble dla dorosłych.

Kto projektował te kolekcje? Początkowo byliśmy podwykonawcą niemieckim. Poznaliśmy solidnie technologię, normy, ergonomię. Działaliśmy też według zasady „Jeśli nam się spodoba, to może innym się spodoba”. W pewnym momencie zainwestowałem w Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej  (SWPS). Zorientowałem się, że można produkować takie meble, które nie będą wyłącznie estetyczne, ale także wniosą do życia człowieka nowe wartości.

Czyli będą odpowiadały na potrzeby użytkowników? Tak, na nowe, często nieodkryte dotąd potrzeby. Opracowaliśmy projekt Design for All dla osób z różnymi dysfunkcjami. W efekcie powstało krzesło, które ma obrotowe siedzisko, jednak zaprojektowane nie po to, by się na nim kręcić, lecz umożliwić wstawanie osobie, która ma z tym kłopoty. Z projektu Design for All zrodziła się cała rodzina modeli. Prowadziliśmy też badania nad stołem. Sprawdziliśmy, jak wiele funkcji on pełni. Dlatego nasz nowy stół ma szuflady, schowki, także schowki na kable. Ten projekt cały czas rozwijamy. Wyniki badań Design for All można wykorzystywać w różnych sytuacjach! Mamy w tej chwili propozycje od niemieckich marek, by dla nich projektować. Bo pytanie „Po co?”, które sobie postawiliśmy, okazało się ważniejsze od pytania „Jak?”.

Jak pan dobiera projektantów? Jakie cechy pana zdaniem powinien mieć designer? Dla mnie najważniejsze jest, żeby umiał słuchać. Żartuję czasem, że projektant musi mieć duże uszy. Powinien mieć też w sobie pewną dozę pokory oraz gotowość do pracy w zespole. Kilka razy udało nam się namówić projektantów do pracy w duecie. Na przykład kolekcja 4 You to efekt współpracy Piotra Kuchcińskiego z Joanną Leciejewską. Piotr zresztą jest jednym z tych projektantów, których zainteresowały wyniki naszych badań o człowieku. Nie układa nam się natomiast współpraca z designerami, którzy wszystko wiedzą najlepiej.

Czy School of Form, jedna z najlepszych polskich szkół projektowych w Polsce, którą pan założył, pojawiła się właśnie dlatego, że designerzy, z jakimi pan pracował, nie spełniali oczekiwań? To także był proces. Poznałem przypadkowo Lidewij Edelkoort (znana trendsetterka, teoretyk designu, wieloletnia wykładowczyni Akademii Designu w Eindhoven, uchodzącej za kuźnię światowych talentów wzorniczych). Przy kolacji powiedziała mi, że kończy współpracę z Akademią w Eindhoven, bo ta szkoła przestała być dla niej ciekawym wyzwaniem. Rozważała podjęcie pracy w Johannseburgu lub Dubaju. Zaproponowałem, żeby zamiast do Dubaju przyjechała do Poznania. Zacząłem z nią drążyć temat i po mniej więcej półtora roku Lidewij powiedziała: „Słuchaj, przecież ty wszystko masz, żeby otworzyć taką szkołę”. Jej zdaniem uczelnia projektowa nie powinna być częścią akademii artystycznej, jak to jest przeważnie w Polsce, ani politechniki, jak to bywa w świecie. Jedynym źródłem dobrej inspiracji musi być humanistyka i psychologia. A ja przecież zainwestowałem w SWPS! Czyli szkołę zajmującą się tymi właśnie dziedzinami. Jak to odkryliśmy, to już szybko poszło. Powstała School of Form, w której dajemy projektantom narzędzia do lepszego poznawania ludzi i ich potrzeb. Proces przypomina trochę naukę jazdy na rowerze - poza wiedzą teoretyczną o  tym jak wygląda pojazd, uczymy ich posługiwać się nim, korzystać z niego.

Gdyby pan mógł zaprojektować otaczającą nas rzeczywistość, co by pan zmienił? Wszystko. Zacząłbym od przeprojektowania naszej demokracji, bo w postaci, w jakiej jest obecnie, kiedy promuje się bylejakość, kłótnie i bałagan, niszczy mi życie. Inaczej zaprojektowałbym też szkolnictwo wyższe. Należy nauczyć ludzi surfować w morzu informacji i w ogóle w życiu. Przecież za pięć lat pojawią się całkiem nowe zawody, a niektóre stare mogą zginąć. Trzeba umieć się do tego odnieść.

Skomentuj:

Meble Vox: tak Piotr Voelkel zbudował meblową potęgę w Polsce