Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

"Kolorowe, mrugające światełka są naprawdę słabe" - Małgorzata Rozenek

Wiktoria Głodowska

Z Małgorzatą Rozenek, polską Perfekcyjną Panią Domu rozmawiamy o świątecznej traumie, choinkowej modzie, przywiązaniu do tradycji i nowej książce.

Wiktoria Głodowska, domosfera.pl: Grudzień jest czasem podsumowań. To był dla Pani bardzo intensywny rok. Nagrywała Pani dwa programy, teraz ukazuje się książka "Poradnik. Perfekcyjna Pani Domu”.  Czy rok 2013 był udany?

Małgorzata Rozenek: Ten rok był jednym z najtrudniejszych w moim życiu.  Ale też  był najbardziej ekscytujący.

Dużo wyzwań?

Dużo wyzwań, dużo nowych sytuacji

Jest Pani bardzo zajętą osobą. Zastanawiam się, kiedy znalazła Pani czas na pisanie książki?

Dlatego też przygotowanie tej książki trwało tak długo!  Bardzo zależało mi, żeby każdy detal tej książki był no nie użyje słowa perfekcyjny (śmiech), ale który byłby taki,  który mi się podoba.

Widziałam poradnik Anthei Turner- brytyjskiej „Perfekcyjnej Pani Domu”. Muszę przyznać, że Pani książka jest zupełnie inna.  Czy to są Pani autorskie porady?

MR. To jest moja książka i ja odpowiadam w całości za jej ostateczny kształt i ostateczny wygląd. Bardzo mi zależało, żeby to była taka książka, którą ja sama chciałabym mieć w domu. Bardzo lubię poradniki, lubię książki kucharskie i mam nadzieję, że ta książka, oprócz tego, że jest niezwykle przydatna merytorycznie jeszcze będzie po prostu miłym gadżetem w domu.

Czyli nie należy porównywać Pani książki do poradnika Anthei?

Należy pamiętać o tym, że poradnik  został stworzony z myślą o potrzebach mieszkańców kraju w którym powstał, a ja wyłącznie myślałam o nas. O tym, że wszystkie środki które tutaj są, można łatwo kupić w polskich sklepach, o tym żeby np. rodzaje materacy to były te rodzaje materacy, które możemy znaleźć u nas. Chciałam, żeby była to polska książka. I taka jest.

Poradnik jest naprawdę ładnie wydany. Zwróciłam uwagę pierwszą stronę, którą zdobi wzór w delikatne róże...

Ona jest pełna takich detali! Właśnie takie drobiazgi naprawdę pokazują, jak bardzo zależało nam tej książce. Proszę zwrócić też uwagę na kolor wstążki. Tu nic nie jest przypadkowe!

Kiedy pomyślała Pani: „chcę książkę”?

Nie było tak, że „chcę książkę”. To była naturalna konsekwencja programu. Było dosyć oczywiste, że będziemy ją przygotowywać bo było o nią bardzo wiele pytań, szczególnie, że dajemy w programie porady. Bardzo dużo przyszło maili z pytaniami „kiedy ukaże się książka na rynku?”. Może powinna wyjść trochę wcześniej, ale z braku czasu wyszła dopiero  teraz ale uważam że to dobry moment.

Dlaczego?

Bo to idealny prezent pod choinkę. To jest książka całoroczna. To jest książka interwencyjna, to jest książka dla każdego, komu chociaż raz w życiu zdarzyło się wylać czerwone wino na kanapę.

Porozmawiajmy o Polakach. Jaka jest największa zbrodnia w polskich wnętrzach? Czy  było coś w programie, co śni się Pani po nocach?

Było parę takich projektów, przy czym ja nie czuję się na siłach oceniać czyjegoś gustu. Cały czas pamiętam, że dom to jest miejsce w którym właściciel ma się czuć jak najlepiej i ten dom jest dla domownika. Jeśli ktoś się bardzo dobrze czuje w bogato drapowanych zasłonach, kapiących złotem żyrandolach i w stylu, umownie to nazwijmy „Versace” to bardzo dobrze. Jest to styl dla mnie bardzo odległy, ale każdy robi dom taki w jakim chciałby mieszkać. Natomiast jeżeli naprawdę miałabym wskazać coś co jest najczęstszym problemem, to są to dwie rzeczy. Zbyt duża ilość rzeczy i bibelotów

Chomikowanie?

Dokładnie. Chomikowanie, nie wyrzucanie ale też kupowanie. Czasem lepiej mieć jedną fajną rzeźbę niż piętnaście figurek, z których bardzo trudno stworzyć ładną kompozycję. Druga rzecz to nie przemyślenie na etapie projektowania wnętrza takich miejsc jak miejsce do przechowywania szczotek, odkurzaczy, suszarki na ubrania - tzw. spraw technicznych. Kończy się tak, że „techniczne” elementy domu wychodzą na pierwszy plan i pokój w którym na suszarce suszy się często źle rozwieszona bielizna, choćby był najładniej urządzony, traci na uroku.

Utarło się, że to kobiety zawsze sprzątają. Czy tak jest faktycznie? Jak zmotywować mężczyzn, żeby pomagali nam Polkom w domu?

To wszystko zależy od sytuacji. Jeżeli są domy, w których kobieta nie pracuje zawodowo a mężczyzna tak, to bardzo trudno wymagać jeszcze od mężczyzny, żeby wracając z pracy brał się jeszcze za porządki. Jeżeli jest to dom, w którym oboje pracują to po prostu należy zupełnie sprawiedliwie, w trakcie spokojnej rozmowy podzielić obowiązki między siebie, a potem konsekwentnie je realizować. Mężczyźni to są takie twory (śmiech), ze bardzo lubią mieć wszystko jasną wyjaśnione jasno i cenią święty spokój. Warto korzystać, z tego że lubią święty spokój. Nie będę mówić jak, ale możecie się domyślić... (śmiech).

Wielu kobietom bardzo podoba się Pani styl ubierania. W czym Pani sprząta? Chyba nie w szpilkach i koronie?

(śmiech) Sprzątam w dresie i  naprawdę mam więcej dresów niż sukienek!

Małgorzata Rozenek, Perfekcyjna Pani Domufot. WBF

A czy są  jakieś domowe czynności, których nie lubi „Perfekcyjna Pani Domu”?

Nie nawidzę prasowania! To jest ta czynność domowa, z której zrezygnowałabym bez najmniejszego bólu. Ale żeby było jasne, to nie jest tak że ja lubię sprzątać. Ja po prostu lubię porządek. Więc żeby osiągnąć porządek, wiem jak posprzątać. Prowadzenie domu to jest coś więcej niż czyste wnętrze. My mówimy o sprzątaniu, bo z tym są akurat największe problemy, ale czysty dom to jest baza, żeby o ten dom zadbać.

Zmieńmy temat. Zbliżają się święta. Jak wyglądał świąteczny dom w Pani dzieciństwie?

Dokładnie tak samo jak wygląda teraz i to jest najpiękniejsze!

Czyli podtrzymuje Pani tradycje?

Tak, i mam to ogromne szczęście że moi rodzice żyją, są pełni sił i to oni organizują święta. Ja naprawdę na czas Bożego Narodzenia staje się znowu dzieckiem swoich rodziców. Jestem nim zawsze, i zawsze mam takie poczucie, ale wracam do takich szczęśliwych czasów dziecięcych chociażby dlatego, że te święta są niezwykle powtarzalne. Mamy dokładnie tą samą zastawę, bardzo wiele bombek jest z okresu mojego dzieciństwa. Uwielbiam tą powtarzalność.

A czy choinka u rodziców różni się od tej którą Pani ma w domu?

Nie chciałabym wartościować,  bo każdy ma prawo do swojej choinki (śmiech), ale są rzeczy w życiu które nie powinny się zmieniać. Świąteczny wystrój domu, to jak wygląda nasza choinka, to jak wygląda nasz stół, ma wtedy urok kiedy jest niezmienny.  Kiedy siedzę i zastanawiam się nad wartością życia przy bombce, którą pamiętam z czasów dzieciństwa, a teraz pokazuję swojemu synowi który jest w tym wieku, w którym ja byłam wtedy, to pokazuje tradycje i to na czym polega właśnie magia świąt.

Co jakiś czas są modne białe choinki lub ozdoby ze słomy   Ulega Pani tej modzie?

Był moment że bardzo modne były choinki monochromatyczne, albo stylizowane na  jakieś konkretne wydarzenie, albo na jakiś specyficzny styl. Nie, u mnie  i moich rodziców również choinka  wygląda zawsze tak samo i to jest jej urok.

Ja to nazywam "typową polską choinką” - światełka, bombki w kształcie muchomorów, które pamiętamy z dzieciństwa... właśnie, czy ma Pani jakąś swoją ulubioną bombkę?

(Śmiech) Mam  łabędzia! To jest  bombka, którą moja mama dostała od swojego dziadka. To jest w ogóle największa trauma związana z moimi świętami, bo w każde święta boje się, że to ten rok, w którym ta bombka przestanie istnieć. Mam też wiele bombek bałwanków, które bardzo lubię. A czy to jest typowo polska choinka? Nie, nie koniecznie. Jest jedna rzecz, której bardzo nie lubię. Nie lubię kolorowych światełek na choince i już na pewno nie lubię mrugających. To jest naprawdę słabe.. O grających nawet nie wspomnę (śmiech). Zawodzą Jingle Bells... to boli.

Musi paść pytanie, o postanowienia noworoczne. Są jakieś?

Ja jestem w ogóle przeciwnikiem postanowień noworocznych. Nie rozumiem ich idei. Jeśli coś chcesz zrobić, zrób to od razu.

A plany na przyszły rok?

Życie nauczyło mnie żeby nie planować. Miałam wszystko zaplanowane przed pracą w telewizji na 50 lat do przodu i oczywiście nie muszę pani tłumaczyć, że nie zbliżyłam się nawet w swoich prognozach do tego, jak wygląda moje życie. Co więcej, jest to dokładnie w drugą stronę. Moje plany ograniczają się do terminów zdjęć, do tego, jak muszę ogarnąć dzieci, do tego jak poukładać sobie opiekę nad dziećmi z praca zawodowa  i to są wszystkie moje plany.

Wróćmy jeszcze na chwilę do książki.  Czy jest w niej wszystko co chciałaby pani przekazać czytelnikom? Czy są jakieś inne pomysły, czy temat jest wyczerpany?

Ja bym bardzo chciała, żeby to nie była ostatnia książka. Mam jeszcze bardzo wiele pomysłów na inne publikacje i mam nadzieje że ta spodoba się czytelnikom i będą chcieli następnych książek.

Tego Pani życzę i oczywiście wesołych świąt!

I spokoju!

I spokoju. I żeby bombka z łabędziem przetrwała te Święta i 50 kolejnych

(śmiech) To jedne z lepszych życzeń jakie słyszałam. Dziękuję bardzo!

Dziękuję za rozmowę.

    Więcej o:

Skomentuj:

"Kolorowe, mrugające światełka są naprawdę słabe" - Małgorzata Rozenek