Partnerzy

News

Nowości produktowe

Wnętrza

Design

DIY

HGTV

Projekty i realizacje

Trendy 2024

Majówka 2024

Karim Rashid - poeta plastiku i międzynarodowa gwiazda

Redakcja
Karim Rashid - poeta plastiku i międzynarodowa gwiazda - Karim Rashid - poeta plastiku i międzynarodowa gwiazda

Rashid jest prawdziwą gwiazdą dizajnu. Ma na swoim koncie tysiące projektów, w większości wprowadzonych do produkcji, dwa doktoraty honoris causa (Ontario College of Art and Design oraz Corcoran College) i wiele wystaw indywidualnych. Współpracował z najbardziej topowymi markami, od Alessi i Georga Jansena po Kenzo, Pradę i Issey Miyake, nie stroniąc od tych popularnych - jak Coca Cola. Jego prace można kupić w tysiącach sklepów na całym świecie, albo obejrzeć w jednym z czternastu muzeów, w tym tak prestiżowych jak MoMA w Nowym Jorku albo Centre Pompidou w Paryżu, gdzie znajdują się w stałych kolekcjach.

Obywatel świata

Prywatnie Karim Rashid jest... no właśnie, kim? Urodził się w 1960 roku w Kairze w rodzinie egipsko - angielskiej, wychował w Kanadzie, a obecnie rezyduje najczęściej w Nowym Jorku. Najczęściej, ale niezbyt często. Dwieście dni w roku jest w rozjazdach, dając odczyty, otwierając swoje wystawy lub doglądając interesów. Dużo czasu spędza podobno w Belgradzie, skąd pochodzi jego żona, Ivana Puric.

Poeta plastiku

Na międzynarodową gwiazdę został namaszczony w roku 2001, kiedy tygodnik Time poświęcił mu obszerny artykuł, nazywając poetą plastiku (choć to określenie w stosunku do jego osoby pojawiało się już wcześniej). Podobno marzy o czasach, kiedy człowiek będzie w połowie składał się z syntetyków, patrząc na jego strój trzeba przyznać, że konsekwentnie wprowadza ten zamysł w życie. Karim Rashid, oprócz zachwytów, budzi również kontrowersje, swoim zamiłowaniem do różu i nieskromnymi manifestami o potrzebie zmiany świata. Najbardziej kuriozalnie brzmią deklaracje o demokratycznym i dostępnym dla wszystkich dizajnie na wysokim poziomie. Podczas gdy w internetowym sklepie Rashida za byle stolik trzeba zapłacić kilka tysięcy dolarów. W kilku kwestiach należy mu jednak oddać sprawiedliwość.

Po pierwsze, stworzył własny, rozpoznawalny styl, pełen zdecydowanych kolorów, geometrycznych kształtów i obłych form, który potrafił przekuć w komercyjny sukces. Po drugie, ma na swoim koncie projekty, które są zarówno dobre jak i tanie (jak choćby krzesło Oh-Chair zaprojektowane dla Umbry - kosztuje tylko 60 dolarów). Po trzecie - wielofunkcyjność. Zawsze powtarzał, że jeden nowy przedmiot powinien zastępować trzy inne. Klasyczne już Q Chaise jest w zależności od upodobań stolikiem, fotelem lub szezlongiem. Gdyby nie przypadły wam jednak do gustu projekty Karima Rashida, zawsze możecie sięgnąć po jego muzykę, w wolnych chwilach jest didżejem.

Tekst: Aleksander Lesiak

Pastelowy dom designera

Czy człowiek, po którym spodziewamy się prawie wszystkiego, może nas czymkolwiek zaskoczyć? Dla Karima Rashida zaskakiwanie to rutyna. Gdy tylko został ojcem, przeprowadził się z rodziną do... Hell's Kitchen - nowojorskiej kuchni piekielnej. I urządził ją na pastelowo!

Mówi się: pokaż mi swój dom, a powiem ci, kim jesteś. Choć ta hipoteza nie zawsze się sprawdza i nie do każdego pasuje, dla urodzonego w Egipcie, w kanadyjsko-brytyjskiej rodzinie ekscentryka, jednego z najważniejszych i najbardziej kontrowersyjnych designerów naszych czasów, wydaje się jak stworzona. W nowym, dwupoziomowym mieszkaniu 95 proc. mebli i przedmiotów wyszło spod jego ręki. Jaki on jest? Pogodny, dziecięco radosny, kolorowy. I niezwykle energiczny. Karim Rashid to zmiana, ruch, wibracja.

- Uwielbiam wrażenie nowości - mówi, a na pytanie o choćby jeden przedmiot, z którym nie umiałby się rozstać, bezradnie rozkłada ręce. - Mogę wyrzucić wszystko - zapewnia. - Zmieniam swoje otoczenie tak często, jak zmieniam się sam.

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy słynny designer miał do tych zmian szczególnie ważny powód. Niedawno przyszła na świat jego córka Kiva. Przed jej urodzeniem Karim wraz z żoną Ivaną, specjalistką od reakcji chemicznych pracującą w laboratorium L'Oreal, której urody mogłaby pozazdrościć niejedna piłkarska WAG (z ang. wife and girlfriend - przyp. red.), mieszkał w przestronnym lofcie na Dolnym Manhattanie. Nie było to oczywiście typowe mroczne poddasze. Przestrzeń, swoiście naznaczona, migotała na tle bieli podłogi i ścian kwaśnymi kolorami: neonową zielenią, limonkową żółcią, turkusem i przede wszystkim ulubionym odcieniem projektanta: różem. Ale loftowej specyfiki wnętrza nie dało się zignorować.

- Kiedy okazało się, że Ivana jest w ciąży, zaczęło mnie martwić, że mieszkamy właściwie w jednym pokoju. Nagle namiętnie zapragnąłem uciec od hałasu windy i dudnienia starych rur, znaleźć dla nas coś nowego - opowiada.

Ideałem byłby dom w ogrodzie w dobrej dzielnicy. Ale Karimowi nie podobają się dobre dzielnice i nowojorskie wille.

- Te majestatyczne budynki z piaskowca o małych oknach i fatalnym świetle działają na mnie przygnębiająco - wyznaje.

Zła sława Hell`s Kitchen, od której państwo Rashid rozpoczęli poszukiwania, sięga lat międzywojennych, kiedy dzielnica uważana była za centrum światka przestępczego i matecznik irlandzkiej mafii. Dziś charakter prostokąta rozciągającego się pomiędzy Ósmą Aleją a rzeką Hudson jest już inny: Hell`s Kitchen idzie w ślady Dolnego Manhattanu i staje się modna, czemu sprzyjają cygański klimat, bliskość Central Parku i dystans do wielkiego biznesu, lokującego się dalej na wschód. Ceny nieruchomości po długim okresie spadku idą w górę, a dawna, nie najlepsza, reputacja tylko dodaje miejscu malowniczości.

Właśnie tu designer znalazł namiastkę domu - dwupoziomowy apartament z pokojami pełnymi słońca i z niewielkim ogrodem na wewnętrznym dziedzińcu. Przy wąskiej uliczce z mozaiką ceglanych kamienic nie ma biurowców; drapacze chmur niczym wielkomiejskie totemy majaczą daleko na obu jej końcach. Dodatkową atrakcją okazała się możliwość urządzenia biura od frontu, w tym samym budynku.

- Zawsze mówiłem, że praca jest moim hobby i to czyni mnie szczęśliwym - mówi projektant. - Teraz marzę o tym, żeby zatrzeć granicę pomiędzy pracą a domem. Co nie jest łatwe, bo rodzina i projektowanie są dwoma wielkimi żywiołami. Ale to mieszkanie zbliżyło mnie do ideału: mogę rysować w pełnej koncentracji, a dwie minuty później i kilkanaście metrów dalej zjeść obiad z moją córeczką.

Kiedy projektant zostaje rodzicem

Do roli ojca Karim nie musiał się przyzwyczajać. Jest przecież czarodziejem. Specjalistą od mebli zabawek i hipnotyzujących wzorów. Dziwaczne futurystyczno-organiczne kształty, fluorescencyjne kolory sprawiają, że jego projekty wydają się mieć pozaziemski, baśniowy rodowód. Przedmioty gubią swoją oczywistość: sofa przypomina zbiór molekuł, dywan upodabnia się do obrazu, a czajnik do zwierzaka. Świat z dziecięcych fantazji z widokiem na ogród, a wszystko to w sercu Wielkiego Jabłka - czy można wyobrazić sobie ciekawsze miejsce dla małej dziewczynki? I ten róż,  migoczący z każdego zakamarka, patrzący z obrazów, wynurzający się z garderobianej szafy...

- Różowy to moja super optymistyczna wersja bieli - śmieje się projektant. - Jest energetyczny, zaangażowany, a przy tym egzotyczny, zmysłowo erotyczny i podnoszący na duchu. Myślę, że już niedługo uwolni się od kobiecych konotacji  i zastąpi czerwień - tę ulubienicę facetów. Czerwony to symbol machismo, historycznie kojarzony z siłą i ogniem. Rzadko go używam, bo unikam palety barw podstawowych. Myślę, że róż będzie nową zmiękczoną czerwienią XXI wieku.

Kolejnym kolorem, którego w domu Ivany i Karima niełatwo się doszukać, jest czerń. Nie pojawia się na płaszczyznach większych niż serwetka, nie występuje jako samoistny motyw, z rzadka bywa tylko podkreśleniem, czymś w rodzaju tła lub dyskretnego passe-partout. Zdaniem gospodarza jej czas przeminął.

- To kolor schyłku minionego stulecia - wyjaśnia. - Znaczący dla estetyki punkowej, bliski piewcom anarchii i armageddonu. Jedynie Japończycy umieli nadać mu pozytywny ładunek, kojarząc go z intelektem. Ale oni zarezerwowali dla czerni subtelne muśnięcia. W innych kręgach kulturowych przelewano czarny pigment bez opamiętania, włączając go do symboliki sadystycznej czy satanistycznej. Dla mnie to kolor nocny, makabryczny, demonstracja ideologii „no future”. A przecież my mamy przed sobą wielką przyszłość, możemy więc czerń całkowicie odrzucić! - dodaje z przewrotnym uśmiechem.

Nie wiadomo tylko, czy mówiąc to, ma na myśli ludzkość, mieszkańców krajów Zachodu, czy wyłącznie własną szczęśliwą trzyosobową rodzinę.

Tekst: O'Flaherty, Agnieszka Rezler, zdjęcia O'Flaherty/Living Inside

Karim Rashid sprzętami z wyjątkowo bogatego portfolio mebluje, dekoruje i oświetla pokoje. - Wierzę, że design może uczynić nasze życie bardziej poetyckim - mówi. Za sofą Kivas lampa Vapor (Studio Italia). Na podłodze dywan z egipskiej manufaktury Oriental Weavers. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Widok na taras i niewielki ogród dodaje wnętrzu oddechu. W roli obrazów motywy bliskie sercu projektanta: pośrodku portret żony Ivany (Jenn Mann), po prawej - kompozycja designerskich gadżetów, które sam zaprojektował, w formie zdigitalizowanej grafiki. Na stole oryginał jednego z nich - wazon Korrelation KRK102. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Biała przestrzeń jest wspaniałym polem do kolorystycznej żonglerki. Stół i krzesła z zaprojektowanej przez gospodarza kolekcji Ottawa (BoConcept), której minimalizm i kolorystyczna powściągliwość wszystkich zaskoczyły. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Na fasadzie kredensu Tide (Horm) nic nie zakłóca harmonijnego przepływu linii. Mebel według Karima Rashida to metafora morskiej fali lub... zmarszczek. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Fragment salonu. Schody wykorzystane jako nośnik energetycznego różu. Na balustradzie lustro Oskar z praktyczną półką i haczykami. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Pozornie konkurujące barwy i obiekty w rzeczywistości tworzą wielotonową kompozycję. Sofa Kivas (Valdichienti, tu w wersji 'landrynkowej') ma w tym samym salonie swoje alter ego - bliźniaczy model w różnych odcieniach błękitu. Na ścianie obraz Petera Halleya. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Cyfrowym nadrukiem graficznego wzoru pokryto schody na piętro, prowadzące do sypialni projektanta i jego żony. Tam wzór przechodzi na posadzkę. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Ściany sypialni Kivy pokrywa tapeta Marburg projektu taty. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Karim z córeczką Kivą przy balustradzie schodów. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
W garderobie projektanta (na półce zestaw słynnych okularów!) i w pokoju dziewczynki królują te same kolory - pogodne pastele. - Fot. O'Flaherty/Living Inside
Udostępnij

Przeczytaj także

Mieszkanie z widokiem na zieleń
Akcesoria, które warto mieć w łazience – 10 propozycji
Odkurzacz dla alergika. Co warto wiedzieć przy wyborze odpowiedniego modelu?

Polecane

Stoliki Around od Muuto
Dekoracje z origami - design inspirowany sztuką składania papieru
Villeroy & Boch: w królestwie porcelany

Skomentuj:

Karim Rashid - poeta plastiku i międzynarodowa gwiazda

Ta strona używa ciasteczek w celach analitycznych i marketingowych.

Czytaj więcej