W miejskiej dżungli: śródziemnomorskie klimaty
O wyspie Marettimo i wnętrzach w portowo-morskim klimacie.
Rozpoczynanie cyklu zatytułowanego „W miejskiej dżungli” artykułem pisanym z serca sycylijskiej dziczy jest dość ryzykowne, ale co tam. Szaleńczo kocham moje miejskie życie, ze wszystkimi tymi knajpkami, sklepikami, miejscami i wydarzeniami. O tym właśnie zamierzam opowiadać: o nowych i starszych ciekawych lokalach, o pomysłowej przestrzeni miejskiej, o ludziach, którzy mają swój pomysł na oswajanie urbanizacji. O wnętrach wielkich, pełnych przepychu, ale i o tych całkiem prostych, czy przystosowanych do mało-metrażowego mieszkania w wielkim mieście.
Jednak na wszystko to udaje mi się patrzeć „czułym okiem” nie tylko dlatego, że miasto to moja pasja, ale też dzięki temu, że raz na jakiś czas mogę z niego uciec. W prawdziwy spokój, w świat, gdzie ludzie żyją i myślą inaczej - wolniej, pyszniej, prościej... Tak właśnie jest w sycylijskim Marettimo.
Marettimo to właściwie już nie Sycylia, ale wyspa przy wyspie. To druga co do wielkości (spośród trzech) wyspa egedyjska, oddalona o godzinkę rejsu promem od sycylijskiego Trapani. Miasteczko ma typowo wyspiarski klimat: w architekturze mieszają się tu wpływy włoskie z greckimi i francuskimi. Są więc domy jak białe kostki po przetykane błękitem wiecznie zatrzaśniętych okiennic. Są ciasne uliczki wyłożone kamieniem i cyprysy na większych placach. Są wreszcie rozbuchane kwitnącym latem oleandry i hibiskusy.
Co do wnętrz - wyraźnie odzwierciedlają one portowo- morski klimat wysepki. Tak jak zamieszkujący ją ludzie - głównie rybacy i żeglarze - są proste, minimalistyczne, ale bardzo przyjazne. Dużo w nich bieli, błękitu i elementów związanych z morzem: drewnianych i ceramicznych rybek, świeczników z muszli, czy siatek rybackich po rozpinanych na ścianach.
Urzekł mnie też hotel, w jakim się zatrzymuję. Marettimo Residence to teoretycznie najbardziej luksusowe miejsce na wyspie, ale ma urokliwie domowy charakter. Pokoje, jasne i przestrzenne, z dużymi kamiennymi tarasami, wyposażono meblami z... Ikei!! Tak, szwedzki koncern jest wszędzie, od narzut na łóżka, przez oświetlenie i stoliki, po okap nad apartamentową kuchnią! I dobrze, bo w luksusach nie z tej ziemi czuję się dość dziwnie... Z nimi przyjdzie mi się zapoznać za dwa dni, kiedy dotrę do Taorminy.
- Więcej o:
- aranżacje wnętrz
Bar kanapkowy w starej publicznej toalecie
Warszawska Avenue Montaigne, czyli o raju trendsetterów: stołecznej ulicy Mokotowskiej
Nie kupuj gotowych dekoracji na ściany - wykorzystaj to, co masz w domu
Wnętrza w stylu Memphis
Renowacja drzwi drewnianych
Mieszkanie w duchu vintage na warszawskim Muranowie
Minimalistyczne wnętrza w Berlinie z naturalnymi akcentami
Drewno w domu - aranżacje wnętrz