Zabawy z dziećmi w ogrodzie
Co zrobić, by nasze pociechy nie nudziły się na wakacjach? Zaproponujmy im zabawy naszego dzieciństwa.
Dość często nawet przy pięknej pogodzie dzieci nie mają ochoty wyjść do ogrodu. Wolą siedzieć przed telewizorem lub komputerem. Powód? Nie wiedzą, czym mogłyby się zająć na dworze. Huśtawka i piłka nie wystarczą, żeby je zainteresować na dłużej. Malcy nie zadowolą się byle czym - jak Tomek Sawyer są żądni wrażeń i poznawania świata. Przypomnijmy sobie, jak to było, kiedy sami byliśmy mali. Zabawy sprzed lat mogą sprawić frajdę zarówno dzieciom, jak i dorosłym, i nie poniesiemy przy tym żadnych wydatków.
Gwizdki i trąbki
Łatwo zapiszczeć na źdźble trawy, strąku grochu, łodydze mleczu czy klonowym nosku, ale dźwięki można też wyczarować z kawałka wierzby i przy okazji pomajsterkować w drewnie.
Najpierw trzeba naciąć trochę świeżych wierzbowych patyków. Wybierajmy gałązki o gładkiej, niespękanej korze, z niej bowiem robi się instrumenty. Na gwizdki będą potrzebne całe rurki, na trąbę - długi pas, który później zwijamy w tubę. W zależności od grubości i długości gwizdka dźwięk będzie wyższy lub niższy. Można nim naśladować odgłosy przyrody, np. śpiew niektórych ptaków. Trąby grają głośniej, a ich dźwięk jest tym ciekawszy, im są większe. Starajmy się więc zdjąć z patyka jak najdłuższy fragment kory, koniecznie w jednym kawałku.
Przodek palanta
Jak dokładnie zwie się ta gra, tego nie wie nikt. Mój dziadek nazywał ją kiczką. Bawić się można samemu lub w grupie - liczba graczy jest dowolna.
Na ziemi kładziemy gruby patyk, na którym opieramy ociosany z dwóch stron kołek (patrz zdjęcie). Uderzamy go z góry kijem, tak by podskoczył. Kiedy wiruje w powietrzu, uderzamy po raz drugi, aby poleciał do przodu. Wygrywa ten, kto odbije najdalej. Żeby mieć pełną swobodę w zabawie, potrzebujemy sporo miejsca - jeśli uderzymy mocno w sam środek kołka, poleci on nawet na 60 metrów. Gra wspaniale ćwiczy sprawność fizyczną i koncentrację, a co najciekawsze, wciąga nawet dorosłych.
Pomaluj swój świat
Żeby zostać malarzem, niekoniecznie trzeba używać pędzla. Można pobawić się w pieczątki. Znajdźmy maluchom tylko odpowiednie miejsca, gdzie mogłyby rozwinąć fantazję, np. stare deski, słupy czy kamienie w ogrodzie - ozdobią je kolorowymi odbitkami. Będą jeszcze potrzebne farby, najlepiej plakatowe - prawdopodobnie znajdziemy je gdzieś w domowych zakamarkach (gdy malunki się znudzą, można je zmyć).
Poszczególne kolory najlepiej rozrabiać z wodą na oddzielnych talerzach. Stemple zrobimy z dużych ziemniaków. Można z nich wyciąć praktycznie wszystko. Dla chłopczyka gwiazdę, dla dziewczynki serduszko... A może by tak zostawić gdzieś swój własny ślad? Zamoczyć rękę w farbie, odbić ją na pniu drzewa, mówiąc: ja tu byłem.
Gwizdki i trąbki
Łatwo zapiszczeć na źdźble trawy, strąku grochu, łodydze mleczu czy klonowym nosku, ale dźwięki można też wyczarować z kawałka wierzby i przy okazji pomajsterkować w drewnie.
Najpierw trzeba naciąć trochę świeżych wierzbowych patyków. Wybierajmy gałązki o gładkiej, niespękanej korze, z niej bowiem robi się instrumenty. Na gwizdki będą potrzebne całe rurki, na trąbę - długi pas, który później zwijamy w tubę. W zależności od grubości i długości gwizdka dźwięk będzie wyższy lub niższy. Można nim naśladować odgłosy przyrody, np. śpiew niektórych ptaków. Trąby grają głośniej, a ich dźwięk jest tym ciekawszy, im są większe. Starajmy się więc zdjąć z patyka jak najdłuższy fragment kory, koniecznie w jednym kawałku.
Przodek palanta
Jak dokładnie zwie się ta gra, tego nie wie nikt. Mój dziadek nazywał ją kiczką. Bawić się można samemu lub w grupie - liczba graczy jest dowolna.
Na ziemi kładziemy gruby patyk, na którym opieramy ociosany z dwóch stron kołek (patrz zdjęcie). Uderzamy go z góry kijem, tak by podskoczył. Kiedy wiruje w powietrzu, uderzamy po raz drugi, aby poleciał do przodu. Wygrywa ten, kto odbije najdalej. Żeby mieć pełną swobodę w zabawie, potrzebujemy sporo miejsca - jeśli uderzymy mocno w sam środek kołka, poleci on nawet na 60 metrów. Gra wspaniale ćwiczy sprawność fizyczną i koncentrację, a co najciekawsze, wciąga nawet dorosłych.
Pomaluj swój świat
Żeby zostać malarzem, niekoniecznie trzeba używać pędzla. Można pobawić się w pieczątki. Znajdźmy maluchom tylko odpowiednie miejsca, gdzie mogłyby rozwinąć fantazję, np. stare deski, słupy czy kamienie w ogrodzie - ozdobią je kolorowymi odbitkami. Będą jeszcze potrzebne farby, najlepiej plakatowe - prawdopodobnie znajdziemy je gdzieś w domowych zakamarkach (gdy malunki się znudzą, można je zmyć).
Poszczególne kolory najlepiej rozrabiać z wodą na oddzielnych talerzach. Stemple zrobimy z dużych ziemniaków. Można z nich wyciąć praktycznie wszystko. Dla chłopczyka gwiazdę, dla dziewczynki serduszko... A może by tak zostawić gdzieś swój własny ślad? Zamoczyć rękę w farbie, odbić ją na pniu drzewa, mówiąc: ja tu byłem.
Skomentuj:
Zabawy z dziećmi w ogrodzie