Ogród Dobrych Braci
Owoc granatu z płomiennym krzyżem Bożej Miłości to znak bonifratrów - Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego, niosącego pomoc chorym, cierpiącym i opuszczonym. W tym roku zakon obchodzi 400-lecie swojej obecności na ziemiach polskich. Z okazji jubileuszu prezentujemy ogród domu opieki i konwentu warszawskich bonifratrów.
W domu przy ulicy Sapieżyńskiej w Warszawie mieszka osiemdziesięciu pensjonariuszy, których sprowadziły tu najrozmaitsze koleje losu. Niektórzy po emigracyjnej tułaczce wrócili do Polski, by pod opieką Dobrych Braci dożyć w ojczyźnie swoich dni. Wielu nie ma już na świecie nikogo z bliskich. Tutejszy ogród jest jednym z nielicznych miejsc, gdzie można jeszcze posłuchać opowieści o przedwojennej Polsce i wspomnień uczestników Powstania Warszawskiego...
Pan Jarek wbija łopatę w kamień
Gdy w 1991 roku przyszło sadzić tu pierwsze krzewy, okazało się, że cały teren leży na zwalisku gruzów. Gdzieniegdzie dało się wbić łopatę na sztych, ówdzie nieco głębiej, miejscami zaś spod centymetrowej warstwy trzeba było wyciągać próchnicy cegły, dachówki i kamienie. Tak jakby otworzyła się pamięć i znów przemówiła historia. By urządzić ogród, ziemię przywożono z daleka ciężarówkami. Trafiała się ponoć przeróżna. Tu glina, tam piasek. Trudność owa okazała się w rezultacie zaletą. - Odmienne grubości i rodzaj podłoża sprawiają, że można w naszym ogrodzie uprawiać najrozmaitsze rośliny - mówi Jarosław Łuczkiewicz, autor i opiekun założenia. Zieleń skomponowano wokół wytyczonych tras spacerowych. Architekt w taki sposób poprowadził pętle utwardzonych ścieżek, żeby nie trzeba było wracać do domu tą samą drogą. A ogrodnik tak dobrał gatunki, żeby poruszającym się po dróżkach z balkonikiem lub na inwalidzkim wózku jak najbardziej urozmaicić codzienną wędrówkę.
Świat w pigułce
Ukryty pomiędzy wysokimi budynkami ogród jest wyspą zieleni w szczelnie zabudowanym historycznym centrum Warszawy. Niedaleko stąd na rynek Nowego Miasta i Starówkę. Lecz dystans, który młody człowiek pokonuje z łatwością, dla seniorów jest wyprawą. Toteż wspólny ogród staje się dla nich z czasem niemal całym światem. Można tu wędrować słonecznymi dróżkami, przysiąść w altance w cieniu winorośli, posłuchać szumu fontanny, zerwać owoc poziomki albo moreli czy wreszcie pomodlić się w ciszy przy figurce Matki Boskiej. W pogodne dni altanki i ławeczki są zawsze zajęte. A roślinny świat w rękach pana Jarosława pełen jest kolorów. Projektant świadomie posłużył się wieloma gatunkami kwitnących krzewów, bylin i roślin jednorocznych, by efekt trwał jak najdłużej, a "świat w pigułce" oferował co chwilę jakąś niespodziankę. Wszak nie tylko bonifraterskie ziółka leczą człowieka - dobroczynne działanie ma również samo obcowanie z roślinami.
Ogrodnik przyjaciel
W ogrodzie u bonifratrów na uroczystość Bożego Ciała pojawiają się pośród zieleni cztery ukwiecone ołtarze, tradycyjnie też odprawiane są na dworze nabożeństwa majowe. Lecz to miejsce, gdzie po zmierzchu krążą rozmodleni zakonnicy z różańcami, za dnia staje się "cywilnym" domowym ogrodem. Z miłą huśtawką, wolierą zamieszkaną przez australijskie zeberki i gołąbki argentyńskie, a nawet grillem, gdzie można urządzić małą letnią biesiadę. Zaprzyjaźnieni z ogrodnikiem seniorzy dzielą się z nim swoimi wspomnieniami. Starają się też pomagać w pracy, wyrywając czasem jakiś zapomniany chwast albo usuwając przekwitłe kwiatostany pelargonii. Pan Jarosław ze swej strony umila życie mieszkańcom domu najświeższymi ogrodowymi nowinkami. Wskazuje miejsce w gęstwinie bluszczu, gdzie mieszkają kosy, pielęgnuje kolorowe rybki w oczku wodnym albo anonsuje, co tego dnia zakwitło. Stara się nawet spełniać roślinne marzenia niektórych osób. Na przykład wkomponował w przestrzeń ogrodu "akacje" (Robinia pseudoacacia), bo jedna z pań bardzo za nimi tęskniła. Dla starych AK-owców posadził specjalnie dwa wspaniałe powojniki - to błękitny 'Generał Sikorski' i purpurowy jak krew 'Westerplatte'.
Koło się zamyka
Ogrodowe minipodróże, choć krótkie, nigdy nie są nudne. Może to być wyprawa do błyszczącej w słońcu mahonii lub imponującej szczepionej jarzębiny, której przeplecione gałązki wyglądają jak przedziwna rzeźba. Wiosną należy odwiedzić pachnące bzy lilaki i obsypany kwiatkami złotlin japoński, a latem różę upiętą na stelażu. Niezależnie od pory roku emocje budzą imponujące aukuby o kropkowanych liściach i bambus nad wodą - widocznie klimat życzliwości sprzyja ciepłolubnym roślinom, bo rosną tu bez szwanku. Bliżej jesieni przychodzi czas na piękne hortensje, które przeniosły się na dwór z wielkanocnej kaplicy Grobu Pańskiego. Ogrodowi bonifratrów patronują dwa wspaniałe drzewa - stara wysoka morwa, która bez wątpienia pamięta czasy Powstania Warszawskiego (sięga 4 piętra) i płacząca wierzba. Delikatna jasna zieleń jej młodych listków anonsuje co roku wiosnę. Pogodny świat ogrodu zabliźnił ślady historii. Tylko czasami, gdy przychodzi 1 sierpnia, wraz z melodią dzwonów warszawskiej Starówki przypływa wspomnienie o tych, którzy polegli na kamieniach schowanych pod półtorametrową warstwą gruzów, przysypanych dziś ogrodniczą ziemią. Z okien domu spoglądają na ogród spokojne twarze. Słońce przesuwa po ogrodzie wskazówki cieni, a figura białej Madonny stojącej na obłoku uśmiecha się ponadczasowo.
Zobacz też:
Pan Jarek wbija łopatę w kamień
Gdy w 1991 roku przyszło sadzić tu pierwsze krzewy, okazało się, że cały teren leży na zwalisku gruzów. Gdzieniegdzie dało się wbić łopatę na sztych, ówdzie nieco głębiej, miejscami zaś spod centymetrowej warstwy trzeba było wyciągać próchnicy cegły, dachówki i kamienie. Tak jakby otworzyła się pamięć i znów przemówiła historia. By urządzić ogród, ziemię przywożono z daleka ciężarówkami. Trafiała się ponoć przeróżna. Tu glina, tam piasek. Trudność owa okazała się w rezultacie zaletą. - Odmienne grubości i rodzaj podłoża sprawiają, że można w naszym ogrodzie uprawiać najrozmaitsze rośliny - mówi Jarosław Łuczkiewicz, autor i opiekun założenia. Zieleń skomponowano wokół wytyczonych tras spacerowych. Architekt w taki sposób poprowadził pętle utwardzonych ścieżek, żeby nie trzeba było wracać do domu tą samą drogą. A ogrodnik tak dobrał gatunki, żeby poruszającym się po dróżkach z balkonikiem lub na inwalidzkim wózku jak najbardziej urozmaicić codzienną wędrówkę.
Świat w pigułce
Ukryty pomiędzy wysokimi budynkami ogród jest wyspą zieleni w szczelnie zabudowanym historycznym centrum Warszawy. Niedaleko stąd na rynek Nowego Miasta i Starówkę. Lecz dystans, który młody człowiek pokonuje z łatwością, dla seniorów jest wyprawą. Toteż wspólny ogród staje się dla nich z czasem niemal całym światem. Można tu wędrować słonecznymi dróżkami, przysiąść w altance w cieniu winorośli, posłuchać szumu fontanny, zerwać owoc poziomki albo moreli czy wreszcie pomodlić się w ciszy przy figurce Matki Boskiej. W pogodne dni altanki i ławeczki są zawsze zajęte. A roślinny świat w rękach pana Jarosława pełen jest kolorów. Projektant świadomie posłużył się wieloma gatunkami kwitnących krzewów, bylin i roślin jednorocznych, by efekt trwał jak najdłużej, a "świat w pigułce" oferował co chwilę jakąś niespodziankę. Wszak nie tylko bonifraterskie ziółka leczą człowieka - dobroczynne działanie ma również samo obcowanie z roślinami.
Ogrodnik przyjaciel
W ogrodzie u bonifratrów na uroczystość Bożego Ciała pojawiają się pośród zieleni cztery ukwiecone ołtarze, tradycyjnie też odprawiane są na dworze nabożeństwa majowe. Lecz to miejsce, gdzie po zmierzchu krążą rozmodleni zakonnicy z różańcami, za dnia staje się "cywilnym" domowym ogrodem. Z miłą huśtawką, wolierą zamieszkaną przez australijskie zeberki i gołąbki argentyńskie, a nawet grillem, gdzie można urządzić małą letnią biesiadę. Zaprzyjaźnieni z ogrodnikiem seniorzy dzielą się z nim swoimi wspomnieniami. Starają się też pomagać w pracy, wyrywając czasem jakiś zapomniany chwast albo usuwając przekwitłe kwiatostany pelargonii. Pan Jarosław ze swej strony umila życie mieszkańcom domu najświeższymi ogrodowymi nowinkami. Wskazuje miejsce w gęstwinie bluszczu, gdzie mieszkają kosy, pielęgnuje kolorowe rybki w oczku wodnym albo anonsuje, co tego dnia zakwitło. Stara się nawet spełniać roślinne marzenia niektórych osób. Na przykład wkomponował w przestrzeń ogrodu "akacje" (Robinia pseudoacacia), bo jedna z pań bardzo za nimi tęskniła. Dla starych AK-owców posadził specjalnie dwa wspaniałe powojniki - to błękitny 'Generał Sikorski' i purpurowy jak krew 'Westerplatte'.
Koło się zamyka
Ogrodowe minipodróże, choć krótkie, nigdy nie są nudne. Może to być wyprawa do błyszczącej w słońcu mahonii lub imponującej szczepionej jarzębiny, której przeplecione gałązki wyglądają jak przedziwna rzeźba. Wiosną należy odwiedzić pachnące bzy lilaki i obsypany kwiatkami złotlin japoński, a latem różę upiętą na stelażu. Niezależnie od pory roku emocje budzą imponujące aukuby o kropkowanych liściach i bambus nad wodą - widocznie klimat życzliwości sprzyja ciepłolubnym roślinom, bo rosną tu bez szwanku. Bliżej jesieni przychodzi czas na piękne hortensje, które przeniosły się na dwór z wielkanocnej kaplicy Grobu Pańskiego. Ogrodowi bonifratrów patronują dwa wspaniałe drzewa - stara wysoka morwa, która bez wątpienia pamięta czasy Powstania Warszawskiego (sięga 4 piętra) i płacząca wierzba. Delikatna jasna zieleń jej młodych listków anonsuje co roku wiosnę. Pogodny świat ogrodu zabliźnił ślady historii. Tylko czasami, gdy przychodzi 1 sierpnia, wraz z melodią dzwonów warszawskiej Starówki przypływa wspomnienie o tych, którzy polegli na kamieniach schowanych pod półtorametrową warstwą gruzów, przysypanych dziś ogrodniczą ziemią. Z okien domu spoglądają na ogród spokojne twarze. Słońce przesuwa po ogrodzie wskazówki cieni, a figura białej Madonny stojącej na obłoku uśmiecha się ponadczasowo.
Zobacz też:
Ogród Uniwersytetu Warszawskiego
Skomentuj:
Ogród Dobrych Braci