Jak pomóc roślinom przetrwać zimę
Dla większości roślin zima to trudny okres. Daje się ona we znaki nie tylko tym na dworze, ale także uprawianym w pojemnikach na oknie czy na balkonie. Co zrobić, by nasze rośliny przetrwały niesprzyjającą pogodę?
Wydawać by się mogło, że rośliny w mieszkaniu wcale nie odczuwają skutków tego, co dzieje się za oknem. Jednak jest inaczej - one również "cierpią" z powodu złych warunków. Doskwierają im przede wszystkim dwa niekorzystne czynniki, które nie tylko wpływają na wygląd roślin, ale mogą nawet je zniszczyć: suche powietrze i brak światła.
W mieszkaniu
Po włączeniu centralnego ogrzewania wilgotność powietrza obniża się tak bardzo, że staje się szkodliwa dla większości roślin, a także dla nas. Czasem wilgotność spada poniżej 40 proc., co dla wielu gatunków kończy się tragicznie. Trzeba bowiem wiedzieć, że większość uprawianych w mieszkaniach roślin pochodzi z miejsc, gdzie wilgotność wynosi 70-80 proc. - w takich warunkach rosną najlepiej. Pierwszym objawem, że powietrze zrobiło się za suche, jest zasychanie lub brązowienie końców liści. Aby nieco pomóc roślinom w przetrwaniu tego pustynnego okresu, trzeba koniecznie odsunąć rośliny od grzejników i nawilżać powietrze, najlepiej przy użyciu nawilżaczy. Te wieszane na grzejnikach podnoszą wilgotność zaledwie o 6-12 proc., a to stanowczo za mało. Dużo efektywniejsze są nawilżacze elektryczne, a jeśli są ustawione niedaleko roślin i z dala od grzejników, to takie nawilżanie jest całkowicie wystarczające.
Nie pomożemy roślinom, obficiej je podlewając. Wręcz przeciwnie, w ten sposób możemy je tylko zniszczyć. Suche powietrze powoduje nadmierne parowanie z liści, co przy wilgotnym podłożu sprawia, że rośliny mają poważnie zakłócony metabolizm i zamierają. Zimą należy ograniczyć im podlewanie tym bardziej, im bardziej suche jest powietrze. W zamian wystarczy często zraszać je miękką wodą. Wiele roślin w czasie zimy wchodzi w okres spoczynkowy, czyli wolniej rośnie, nie należy więc dostarczać im zbyt dużo wody.
Najbardziej wymagające są rośliny tropikalne. Potrzebują tak wilgotnego powietrza, że trudno jest zapewnić im godziwe warunki inaczej, niż ustawiając doniczkę na odwróconej podstawce umieszczonej na dużej tacy lub kuwecie, którą wypełniamy stale wilgotnym keramzytem, żwirem lub włóknistym torfem. Parująca woda podnosi wilgotność powietrza w otoczeniu roślin o wiele bardziej efektywnie niż jakikolwiek nawilżacz. Takie lubiące wilgoć rodzaje to na przykład kalatee, wiele figowców (fikusów) o delikatnych liściach, a także niektóre palmy.
Drugim niekorzystnym czynnikiem wpływającym na pogorszenie warunków roślin uprawianych w mieszkaniu jest brak światła. My odbieramy ten czas tylko jako bardziej ponury, bo dzień jest krótszy, a słońce niżej położone. Tymczasem dla roślin to prawdziwa tragedia. Stojąc w głębi pokoju, mogą otrzymywać nawet 20 razy mniej światła niż latem. W takich warunkach tylko niektóre dobrze rosną, natomiast wiele roślin szok wywołany brakiem światła manifestuje zrzuceniem części liści. Należy więc te rośliny, które stały w głębi pokoju, przysunąć do okna bez firanek lub, jeszcze lepiej, ustawić na parapecie, pod którym nie ma grzejnika. To najlepszy sposób na zimowy brak światła. Polecane w niektórych pismach żarówki do doświetlania roślin są nie tylko niewygodne, gdyż należy je umieścić nisko nad rośliną, ale też dość kosztowne (na wiosnę możemy zdziwić się wysokością rachunku za prąd).
Zimą duża część roślin przechodzi okres spoczynkowy i wymaga dość znacznego obniżenia temperatury, na tyle, by wstrzymały wegetację. Niższej temperatury (około 18 stopni Celsjusza) i dość wysokiej wilgotności powietrza potrzebują kwitnące zimą azalie i cyklameny. Musimy ustawić je na opisanych wyżej podstawkach wypełnionych mokrym keramzytem, dzięki czemu będą kwitły co najmniej dwa razy dłużej.
Kolejną grupą roślin o specyficznych wymaganiach są sukulenty - kaktusy, wilczomlecze, kalanchoe itp. Zimą należy ograniczyć im podlewanie do minimum i ustawić w jak najchłodniejszym miejscu. Kaktusów w tym okresie nie podlewamy wcale, a przechowujemy je w temperaturze około 12-15 stopni Celsjusza. Jednak w domu jest znacznie cieplej, dlatego najlepszą metodą jest zapakowanie ich do kartonowych pudeł i wyniesienie do chłodnej, suchej piwnicy. Taka zimowa drzemka jest im nie tylko potrzebna do prawidłowego przetrwania zimy, ale jest też koniecznym warunkiem zawiązania pąków kwiatowych. Sukulenty liściaste należy przechowywać w chłodnym (do 17 stopni Celsjusza) miejscu i podlewać tylko wówczas, gdy zaczną im się marszczyć liście. Najlepszym miejscem jest nieogrzewana weranda albo chłodna oranżeria, gdzie można przechować także kaktusy.
Na balkonie
Tutaj przechowujemy tylko te rośliny, których na zimę nie powinno się przenosić do mieszkań. Należą do nich popularne na balkonach drzewa i krzewy iglaste (żywotniki, świerki, jałowce i wiele innych) oraz - rzadziej sadzone - liściaste. Wszystkie zimujemy w donicach zabezpieczonych styropianem, aby uchronić korzenie przed przemarzaniem. Naziemną część roślin iglastych i zimozielonych należy okryć agrowłókniną, aby w końcu zimy ostre lutowe słońce nie przegrzewało liści. Pamiętać należy też, że jeśli nie ma mrozu, rośliny te należy podlewać. Gatunki gubiące na zimę liście ustawimy w zacisznym rogu balkonu, okrywając je agrowłókniną, a donice styropianem. Niektóre ciepłolubne gatunki - oleandry, wawrzyn czy mirt - należy zabrać z balkonu lub tarasu i przezimować w chłodnym i widnym pomieszczeniu, na przykład na klatce schodowej lub nieogrzewanej werandzie.
Byliny, takie jak pelargonie, kiedyś przechowywano na klatkach schodowych lub robiono z nich sadzonki, które przetrzymywano przez zimę w chłodnym i widnym miejscu. Dzisiaj już tego nie robimy, gdyż sprzedawane w sklepach odmiany są otrzymywane wyłącznie z rozmnażania tkankowego i są to rośliny właściwie na jeden sezon. Jeśli je przechowamy, w następnym sezonie kwitną i wyglądają o wiele mniej dekoracyjnie. Najrozsądniej jest więc co roku kupować nowe.
W ogrodzie
Rośliny ogrodowe to zwykle gatunki wytrzymałe na mrozy i niesprzyjającą pogodę. Jednak do naszych ogrodów trafiło wiele roślin nie najlepiej znoszących spadki temperatury poniżej minus 15 stopni Celsjusza, np. wiele gatunków traw ozdobnych, kalmie, większość gatunków i odmian wrzośców, wiele egzotycznych bylin. Takie gatunki, a także wszystkie nowo posadzone byliny oraz te o drewniejących pędach powinniśmy okryć agrowłókniną i dobrze naokoło wyściółkować podłoże. Ale uwaga, robimy to dopiero po pierwszych większych mrozach. Najpoważniejszym błędem jest bowiem zbyt wczesne okrycie roślin. W takiej sytuacji, gdy zaczną się mrozy, roślinie jest o wiele za ciepło, a zbyt wcześnie wyściółkowane podłoże nie przemarza, przez co roślina nie wchodzi całkowicie w okres spoczynkowy, lecz dalej wolno rośnie. Okrywanie zaczynamy więc po kilkudniowym okresie niskiej temperatury.
Rośliny okrywamy wyłącznie materiałami przewiewnymi, takimi jak agrowłóknina, słoma, papier itp. Nie wolno do tego celu stosować folii plastikowej i innych materiałów, przez które nie jest odprowadzana wilgoć, gdyż rośliny ulegają zaparzeniu i są atakowane przez choroby grzybowe. Okrycie powinno być dobrze zabezpieczone sznurkiem.
Starsze rośliny i bardziej odporne gatunki nie wymagają zabezpieczania. Nie należy ich okrywać, bowiem zimowa przerwa w wegetacji sprzyja ich kwitnieniu w następnym roku. Gdy mają zbyt ciepło, kwitną słabo lub wcale. Czasem polecane jesienne usuwanie zeschłych pędów bylin jest błędem, gdyż przysypane śniegiem zimą dodatkowo zabezpieczają korzenie przed przemarznięciem. Usuwamy je dopiero wiosną, po stopnieniu śniegu.
W mieszkaniu
Po włączeniu centralnego ogrzewania wilgotność powietrza obniża się tak bardzo, że staje się szkodliwa dla większości roślin, a także dla nas. Czasem wilgotność spada poniżej 40 proc., co dla wielu gatunków kończy się tragicznie. Trzeba bowiem wiedzieć, że większość uprawianych w mieszkaniach roślin pochodzi z miejsc, gdzie wilgotność wynosi 70-80 proc. - w takich warunkach rosną najlepiej. Pierwszym objawem, że powietrze zrobiło się za suche, jest zasychanie lub brązowienie końców liści. Aby nieco pomóc roślinom w przetrwaniu tego pustynnego okresu, trzeba koniecznie odsunąć rośliny od grzejników i nawilżać powietrze, najlepiej przy użyciu nawilżaczy. Te wieszane na grzejnikach podnoszą wilgotność zaledwie o 6-12 proc., a to stanowczo za mało. Dużo efektywniejsze są nawilżacze elektryczne, a jeśli są ustawione niedaleko roślin i z dala od grzejników, to takie nawilżanie jest całkowicie wystarczające.
Nie pomożemy roślinom, obficiej je podlewając. Wręcz przeciwnie, w ten sposób możemy je tylko zniszczyć. Suche powietrze powoduje nadmierne parowanie z liści, co przy wilgotnym podłożu sprawia, że rośliny mają poważnie zakłócony metabolizm i zamierają. Zimą należy ograniczyć im podlewanie tym bardziej, im bardziej suche jest powietrze. W zamian wystarczy często zraszać je miękką wodą. Wiele roślin w czasie zimy wchodzi w okres spoczynkowy, czyli wolniej rośnie, nie należy więc dostarczać im zbyt dużo wody.
Najbardziej wymagające są rośliny tropikalne. Potrzebują tak wilgotnego powietrza, że trudno jest zapewnić im godziwe warunki inaczej, niż ustawiając doniczkę na odwróconej podstawce umieszczonej na dużej tacy lub kuwecie, którą wypełniamy stale wilgotnym keramzytem, żwirem lub włóknistym torfem. Parująca woda podnosi wilgotność powietrza w otoczeniu roślin o wiele bardziej efektywnie niż jakikolwiek nawilżacz. Takie lubiące wilgoć rodzaje to na przykład kalatee, wiele figowców (fikusów) o delikatnych liściach, a także niektóre palmy.
Drugim niekorzystnym czynnikiem wpływającym na pogorszenie warunków roślin uprawianych w mieszkaniu jest brak światła. My odbieramy ten czas tylko jako bardziej ponury, bo dzień jest krótszy, a słońce niżej położone. Tymczasem dla roślin to prawdziwa tragedia. Stojąc w głębi pokoju, mogą otrzymywać nawet 20 razy mniej światła niż latem. W takich warunkach tylko niektóre dobrze rosną, natomiast wiele roślin szok wywołany brakiem światła manifestuje zrzuceniem części liści. Należy więc te rośliny, które stały w głębi pokoju, przysunąć do okna bez firanek lub, jeszcze lepiej, ustawić na parapecie, pod którym nie ma grzejnika. To najlepszy sposób na zimowy brak światła. Polecane w niektórych pismach żarówki do doświetlania roślin są nie tylko niewygodne, gdyż należy je umieścić nisko nad rośliną, ale też dość kosztowne (na wiosnę możemy zdziwić się wysokością rachunku za prąd).
Zimą duża część roślin przechodzi okres spoczynkowy i wymaga dość znacznego obniżenia temperatury, na tyle, by wstrzymały wegetację. Niższej temperatury (około 18 stopni Celsjusza) i dość wysokiej wilgotności powietrza potrzebują kwitnące zimą azalie i cyklameny. Musimy ustawić je na opisanych wyżej podstawkach wypełnionych mokrym keramzytem, dzięki czemu będą kwitły co najmniej dwa razy dłużej.
Kolejną grupą roślin o specyficznych wymaganiach są sukulenty - kaktusy, wilczomlecze, kalanchoe itp. Zimą należy ograniczyć im podlewanie do minimum i ustawić w jak najchłodniejszym miejscu. Kaktusów w tym okresie nie podlewamy wcale, a przechowujemy je w temperaturze około 12-15 stopni Celsjusza. Jednak w domu jest znacznie cieplej, dlatego najlepszą metodą jest zapakowanie ich do kartonowych pudeł i wyniesienie do chłodnej, suchej piwnicy. Taka zimowa drzemka jest im nie tylko potrzebna do prawidłowego przetrwania zimy, ale jest też koniecznym warunkiem zawiązania pąków kwiatowych. Sukulenty liściaste należy przechowywać w chłodnym (do 17 stopni Celsjusza) miejscu i podlewać tylko wówczas, gdy zaczną im się marszczyć liście. Najlepszym miejscem jest nieogrzewana weranda albo chłodna oranżeria, gdzie można przechować także kaktusy.
Na balkonie
Tutaj przechowujemy tylko te rośliny, których na zimę nie powinno się przenosić do mieszkań. Należą do nich popularne na balkonach drzewa i krzewy iglaste (żywotniki, świerki, jałowce i wiele innych) oraz - rzadziej sadzone - liściaste. Wszystkie zimujemy w donicach zabezpieczonych styropianem, aby uchronić korzenie przed przemarzaniem. Naziemną część roślin iglastych i zimozielonych należy okryć agrowłókniną, aby w końcu zimy ostre lutowe słońce nie przegrzewało liści. Pamiętać należy też, że jeśli nie ma mrozu, rośliny te należy podlewać. Gatunki gubiące na zimę liście ustawimy w zacisznym rogu balkonu, okrywając je agrowłókniną, a donice styropianem. Niektóre ciepłolubne gatunki - oleandry, wawrzyn czy mirt - należy zabrać z balkonu lub tarasu i przezimować w chłodnym i widnym pomieszczeniu, na przykład na klatce schodowej lub nieogrzewanej werandzie.
Byliny, takie jak pelargonie, kiedyś przechowywano na klatkach schodowych lub robiono z nich sadzonki, które przetrzymywano przez zimę w chłodnym i widnym miejscu. Dzisiaj już tego nie robimy, gdyż sprzedawane w sklepach odmiany są otrzymywane wyłącznie z rozmnażania tkankowego i są to rośliny właściwie na jeden sezon. Jeśli je przechowamy, w następnym sezonie kwitną i wyglądają o wiele mniej dekoracyjnie. Najrozsądniej jest więc co roku kupować nowe.
W ogrodzie
Rośliny ogrodowe to zwykle gatunki wytrzymałe na mrozy i niesprzyjającą pogodę. Jednak do naszych ogrodów trafiło wiele roślin nie najlepiej znoszących spadki temperatury poniżej minus 15 stopni Celsjusza, np. wiele gatunków traw ozdobnych, kalmie, większość gatunków i odmian wrzośców, wiele egzotycznych bylin. Takie gatunki, a także wszystkie nowo posadzone byliny oraz te o drewniejących pędach powinniśmy okryć agrowłókniną i dobrze naokoło wyściółkować podłoże. Ale uwaga, robimy to dopiero po pierwszych większych mrozach. Najpoważniejszym błędem jest bowiem zbyt wczesne okrycie roślin. W takiej sytuacji, gdy zaczną się mrozy, roślinie jest o wiele za ciepło, a zbyt wcześnie wyściółkowane podłoże nie przemarza, przez co roślina nie wchodzi całkowicie w okres spoczynkowy, lecz dalej wolno rośnie. Okrywanie zaczynamy więc po kilkudniowym okresie niskiej temperatury.
Rośliny okrywamy wyłącznie materiałami przewiewnymi, takimi jak agrowłóknina, słoma, papier itp. Nie wolno do tego celu stosować folii plastikowej i innych materiałów, przez które nie jest odprowadzana wilgoć, gdyż rośliny ulegają zaparzeniu i są atakowane przez choroby grzybowe. Okrycie powinno być dobrze zabezpieczone sznurkiem.
Starsze rośliny i bardziej odporne gatunki nie wymagają zabezpieczania. Nie należy ich okrywać, bowiem zimowa przerwa w wegetacji sprzyja ich kwitnieniu w następnym roku. Gdy mają zbyt ciepło, kwitną słabo lub wcale. Czasem polecane jesienne usuwanie zeschłych pędów bylin jest błędem, gdyż przysypane śniegiem zimą dodatkowo zabezpieczają korzenie przed przemarznięciem. Usuwamy je dopiero wiosną, po stopnieniu śniegu.
Skomentuj:
Jak pomóc roślinom przetrwać zimę