Goczałkowice. Ogrody Kapiasów
W ogrodach Kapiasów w Goczałkowicachw przygotowanym pod gniazdo kole w ogrodzie rustykalnym wiosną pojawił się bocian. Pokręcił się chwilę, ale odleciał. Może szukał siedziby na przyszły rok?
1 z 5
2 z 5
3 z 5
4 z 5
5 z 5
Goczałkowice-Zdrój to część Doliny Górnej Wisły ciągnącej się od Skoczowa w województwie śląskim aż po Zator w małopolskim. Tereny te są nazywane także Żabim Krajem ze względu na setki stawów hodowlanych (tutejsza specjalność to karpie) oraz sztuczny zbiornik wody pitnej w Goczałkowicach. Ten region to jedna z najcenniejszych w Europie ostoi ptaków wodnych i błotnych, raj dla ornitologów. Jedną z atrakcji turystycznych tego pięknego zakątka Polski jest ogród przy 25-hektarowym gospodarstwie szkółkarskim rodziny państwa Kapiasów. Początki szkółki to lata 70. Jej założycielem był Józef Kapias. Teraz gospodarstwem zajmują się m.in. jego dwaj bracia. A już rośnie następne pokolenie. Marysia, wnuczka Bronisława Kapiasa, choć ma dopiero dwa lata z kawałkiem, już potrafi wymienić łacińskie nazwy niektórych roślin.
Ogród Kapiasów jest otwarty dla zwiedzających, od połowy kwietnia do końca października przyjeżdżają tutaj wycieczki z całej okolicy, nawet z pobliskich Czech. Po ogrodzie można spacerować godzinami.
Różne style w jednym miejscu - Goczałkowice
Nowy dwuhektarowy, pokazowy ogród przy gospodarstwie Kapiasów ma dopiero 2,5-letnią historię. Daleko mu jeszcze do ostatecznego kształtu, jaki wymarzyli sobie właściciele. Potrzeba na to czasu. Ale ogrodnictwo uczy przecież cierpliwości. Kapiasowie włożyli w ogród mnóstwo pracy i serca. Kiedyś był to zupełnie płaski, monotonnie ukształtowany teren. Teraz jest tutaj staw, pagórki. To zupełnie inne miejsce. W kawiarni przy wejściu można napić się kawy i coś zjeść. Wszystkie parapety są tam zastawione kwitnącymi storczykami.
Skąd pomysł urządzenia takiego pokazowego ogrodu? Powstał przede wszystkim po to, by klienci przed dokonaniem zakupów mogli się zastanowić, jaki w ogóle chcą mieć ogród, w jakim stylu. Co chcą w nim posadzić, jaki ogród będzie pasował do ich domu. Szybko jednak okazało się, że to atrakcja turystyczna także dla tych, dla których ogrodnictwo nie jest wielką pasją. Przyjeżdżają tutaj, żeby pospacerować wśród zieleni, odpocząć. Całymi rodzinami.
Ogród, w którym rośnie kilka tysięcy gatunków i odmian różnych roślin, dzieli się na kilka części tematycznych. Spacer zaczynamy od nastrojowego zakątka w stylu angielskim. Alejki prowadzą pomiędzy specjalnie zbudowanymi "ruinami" - kolumnami, murkami - oraz rzędami iglaków. W powietrzu unosi się zapach róż. Rosną wszędzie. Różnych gatunków i odmian, w wielu kolorach. Najpiękniej pachną róże angielskie. Można usiąść na ławkach ustawionych pomiędzy różanymi rabatami, odpocząć.
Kolejna część to zakątek "Szumiące trawy". Placyk z okrągłym niebieskim stołem i siedziskami w tym samym stylu kryje się w kępie wysokich traw. Nawet gdy mocno wieje, tu jest zacisznie. Miejsce idealne np. do rozegrania na świeżym powietrzu partyjki szachów.Ogród "Zachodzące słońce" jest - jak mówią właściciele - trochę kiczowaty. Ale tutaj dobrze poczują się ludzie obdarzeni wyobraźnią. Przygotowane jest już rusztowanie w kształcie półkuli. Gdy oplotą je pnące rośliny, ma przypominać słońce.
Goczałkowice. Z kosą po ogrodzie
Zwiedzającym zwykle najbardziej podoba się ogród wiejski. Często potem mówią, że taki właśnie ogród chcieliby urządzić koło domu. - Choć ze względu na obecność licznych bylin to ogród, którego pielęgnacja jest naprawdę pracochłonna - zaznaczają bracia Wojciech i Bronisław Kapiasowie, nasi przewodnicy po ogrodzie.
Ogród jest otoczony płotem z drewnianych sztachet. Suszy się na nim pranie oraz gliniane dzbanki. Centralne miejsce tego zakątka zajmuje drewniana chałupa wybudowana z desek po starej stodole. Obok jest ziemianka. Dawniej zamiast w lodówkach to właśnie w takich ziemiankach ludzie trzymali zapasy jedzenia. Niedaleko chałupy znajduje się również coś, co dzisiaj nazwalibyśmy oczkiem wodnym. Ale to - jak mówi się na Śląsku - kaczok, czyli stawik dla kaczek. Nieopodal stoi stary, drabiniasty wóz przywieziony aż z Rumunii. Ma ze sto lat. Jeśli chodzi o roślinność, dominuje tutaj tradycja. Jest grządka z warzywami, rosną też malwy. A także trawa, którą regularnie trzeba kosić. Nie kosiarką, ale jak dawniej, kosą. Nie brakuje drzew: klonów, lip, brzóz. Centralne miejsce zajmuje słup z bocianim gniazdem wybudowanym z pomocą ornitologa. Wiosną pojawił się na nim bocian. Pokręcił się trochę, ale potem poleciał i więcej go nie widziano. Wszyscy mają nadzieję, że wróci tutaj w przyszłym roku, tym razem na dłużej, a najlepiej byłoby, gdyby przyleciał w parze.
Za ogrodem wiejskim znajduje się niewielki staw z wodną roślinnością i budką lęgową dla kaczek na środku. Para krzyżówek wychowała tutaj w tym roku młode. Niedługo przybędzie kolejna atrakcja: roślinny labirynt dla dzieci.
Kapiasowie chcą powiększyć ogród o kolejne półtora hektara. Co mają w planach? Na pewno ogród japoński. Może też cztery zakątki symbolizujące charakterem i kolorystyką cztery pory roku? To się okaże, bo pomysłów jest wiele. Na pewno powstanie platforma widokowa przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Będzie się z niej rozciągał widok na cały ogród. Budowa platformy już się rozpoczęła.
Ogród w Goczałkowicach tworzony z pasją
Podczas wizyty w Goczałkowicach koniecznie trzeba też zobaczyć drugi ogród Kapiasów. Znajduje się obok nowego ogrodu pokazowego. Zaczął go tworzyć koło swojego domu Bronisław Kapias. Choć to miejsce prywatne, też jest dostępne dla zwiedzających.
Widać, że to ogród pasjonata i kolekcjonera. Został podzielony na tematyczne zakątki i zaułki. Jest tutaj np. malutki ogród japoński z charakterystyczną dla tego stylu roślinnością, półokrągłym mostkiem i kompozycjami kamieni. Kto czuje się zmęczony, może odpocząć w leśnym zakątku urządzonym pomiędzy dorodnymi świerkami i innymi drzewami iglastymi. Siedząc na drewnianych krzesłach przy drewnianej ławie, mamy wrażenie, że jesteśmy gdzieś w głębi lasu, na szlaku. Bardzo ciekawie wygląda sucha kamienna rzeka, nad którą przerzucono most z drewnianych bali. Jest też piękne, mieniące się kolorami wrzosowisko. Rośliny oznaczono tabliczkami z nazwami odmian roślin. Podobne rozwiązanie Kapiasowie chcą wprowadzić w swoim nowym ogrodzie pokazowym.
Ogrody Kapiasów służą jako inspiracja dla tych, którzy urządzają własne. Pokazują, jak nadać miejscu wokół domu określony styl za pomocą roślin, detali i małej architektury. Pokazują też, że wcale nie jest to takie trudne, jeśli ma się dobre wzory.
Ogród Kapiasów jest otwarty dla zwiedzających, od połowy kwietnia do końca października przyjeżdżają tutaj wycieczki z całej okolicy, nawet z pobliskich Czech. Po ogrodzie można spacerować godzinami.
Różne style w jednym miejscu - Goczałkowice
Nowy dwuhektarowy, pokazowy ogród przy gospodarstwie Kapiasów ma dopiero 2,5-letnią historię. Daleko mu jeszcze do ostatecznego kształtu, jaki wymarzyli sobie właściciele. Potrzeba na to czasu. Ale ogrodnictwo uczy przecież cierpliwości. Kapiasowie włożyli w ogród mnóstwo pracy i serca. Kiedyś był to zupełnie płaski, monotonnie ukształtowany teren. Teraz jest tutaj staw, pagórki. To zupełnie inne miejsce. W kawiarni przy wejściu można napić się kawy i coś zjeść. Wszystkie parapety są tam zastawione kwitnącymi storczykami.
Skąd pomysł urządzenia takiego pokazowego ogrodu? Powstał przede wszystkim po to, by klienci przed dokonaniem zakupów mogli się zastanowić, jaki w ogóle chcą mieć ogród, w jakim stylu. Co chcą w nim posadzić, jaki ogród będzie pasował do ich domu. Szybko jednak okazało się, że to atrakcja turystyczna także dla tych, dla których ogrodnictwo nie jest wielką pasją. Przyjeżdżają tutaj, żeby pospacerować wśród zieleni, odpocząć. Całymi rodzinami.
Ogród, w którym rośnie kilka tysięcy gatunków i odmian różnych roślin, dzieli się na kilka części tematycznych. Spacer zaczynamy od nastrojowego zakątka w stylu angielskim. Alejki prowadzą pomiędzy specjalnie zbudowanymi "ruinami" - kolumnami, murkami - oraz rzędami iglaków. W powietrzu unosi się zapach róż. Rosną wszędzie. Różnych gatunków i odmian, w wielu kolorach. Najpiękniej pachną róże angielskie. Można usiąść na ławkach ustawionych pomiędzy różanymi rabatami, odpocząć.
Kolejna część to zakątek "Szumiące trawy". Placyk z okrągłym niebieskim stołem i siedziskami w tym samym stylu kryje się w kępie wysokich traw. Nawet gdy mocno wieje, tu jest zacisznie. Miejsce idealne np. do rozegrania na świeżym powietrzu partyjki szachów.Ogród "Zachodzące słońce" jest - jak mówią właściciele - trochę kiczowaty. Ale tutaj dobrze poczują się ludzie obdarzeni wyobraźnią. Przygotowane jest już rusztowanie w kształcie półkuli. Gdy oplotą je pnące rośliny, ma przypominać słońce.
Goczałkowice. Z kosą po ogrodzie
Zwiedzającym zwykle najbardziej podoba się ogród wiejski. Często potem mówią, że taki właśnie ogród chcieliby urządzić koło domu. - Choć ze względu na obecność licznych bylin to ogród, którego pielęgnacja jest naprawdę pracochłonna - zaznaczają bracia Wojciech i Bronisław Kapiasowie, nasi przewodnicy po ogrodzie.
Ogród jest otoczony płotem z drewnianych sztachet. Suszy się na nim pranie oraz gliniane dzbanki. Centralne miejsce tego zakątka zajmuje drewniana chałupa wybudowana z desek po starej stodole. Obok jest ziemianka. Dawniej zamiast w lodówkach to właśnie w takich ziemiankach ludzie trzymali zapasy jedzenia. Niedaleko chałupy znajduje się również coś, co dzisiaj nazwalibyśmy oczkiem wodnym. Ale to - jak mówi się na Śląsku - kaczok, czyli stawik dla kaczek. Nieopodal stoi stary, drabiniasty wóz przywieziony aż z Rumunii. Ma ze sto lat. Jeśli chodzi o roślinność, dominuje tutaj tradycja. Jest grządka z warzywami, rosną też malwy. A także trawa, którą regularnie trzeba kosić. Nie kosiarką, ale jak dawniej, kosą. Nie brakuje drzew: klonów, lip, brzóz. Centralne miejsce zajmuje słup z bocianim gniazdem wybudowanym z pomocą ornitologa. Wiosną pojawił się na nim bocian. Pokręcił się trochę, ale potem poleciał i więcej go nie widziano. Wszyscy mają nadzieję, że wróci tutaj w przyszłym roku, tym razem na dłużej, a najlepiej byłoby, gdyby przyleciał w parze.
Za ogrodem wiejskim znajduje się niewielki staw z wodną roślinnością i budką lęgową dla kaczek na środku. Para krzyżówek wychowała tutaj w tym roku młode. Niedługo przybędzie kolejna atrakcja: roślinny labirynt dla dzieci.
Kapiasowie chcą powiększyć ogród o kolejne półtora hektara. Co mają w planach? Na pewno ogród japoński. Może też cztery zakątki symbolizujące charakterem i kolorystyką cztery pory roku? To się okaże, bo pomysłów jest wiele. Na pewno powstanie platforma widokowa przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych. Będzie się z niej rozciągał widok na cały ogród. Budowa platformy już się rozpoczęła.
Ogród w Goczałkowicach tworzony z pasją
Podczas wizyty w Goczałkowicach koniecznie trzeba też zobaczyć drugi ogród Kapiasów. Znajduje się obok nowego ogrodu pokazowego. Zaczął go tworzyć koło swojego domu Bronisław Kapias. Choć to miejsce prywatne, też jest dostępne dla zwiedzających.
Widać, że to ogród pasjonata i kolekcjonera. Został podzielony na tematyczne zakątki i zaułki. Jest tutaj np. malutki ogród japoński z charakterystyczną dla tego stylu roślinnością, półokrągłym mostkiem i kompozycjami kamieni. Kto czuje się zmęczony, może odpocząć w leśnym zakątku urządzonym pomiędzy dorodnymi świerkami i innymi drzewami iglastymi. Siedząc na drewnianych krzesłach przy drewnianej ławie, mamy wrażenie, że jesteśmy gdzieś w głębi lasu, na szlaku. Bardzo ciekawie wygląda sucha kamienna rzeka, nad którą przerzucono most z drewnianych bali. Jest też piękne, mieniące się kolorami wrzosowisko. Rośliny oznaczono tabliczkami z nazwami odmian roślin. Podobne rozwiązanie Kapiasowie chcą wprowadzić w swoim nowym ogrodzie pokazowym.
Ogrody Kapiasów służą jako inspiracja dla tych, którzy urządzają własne. Pokazują, jak nadać miejscu wokół domu określony styl za pomocą roślin, detali i małej architektury. Pokazują też, że wcale nie jest to takie trudne, jeśli ma się dobre wzory.
Skomentuj:
Goczałkowice. Ogrody Kapiasów