Roślinne symbole miłości
Trzydzieści lat temu w siermiężnym PRL-u nikt o walentynkach nie słyszał. Między Odrą a Bugiem pojawiły się wraz z wolnością. Roślinnych symboli gorących uczuć nie brakuje. A skoro walentynki tuż-tuż, przyjrzyjmy się im bliżej.
Z miłości do małżeńskiej harmonii
Symbolem zgody małżeńskiej, magiczną rośliną, która może przywrócić wygasłe uczucia, jest niepozorny kwiatek: dziewięciornik błotny (Parnassia palustris). Ludwik Frey (Opowieści o roślinach Pienin, Szczawnica 2010) wywodzi jego nazwę od prasłowiańskiego deveternik. Podkreśla, że dziewiątka była dla Słowian liczbą magiczną, więc i dziewięciornik posiadać musiał dziewięć nadprzyrodzonych właściwości. Jedną z nich była z pewnością moc odwracania gniewu, a drugą zdolność przynoszenia zapomnienia - co zaświadcza legenda przytoczona w Herbarzu polskim, to jest o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych i innych rzeczy do lekarstw należących Marcina z Urzędowa wydanym w 1595 roku. Oddajmy głos autorowi: "O tym zielu powiedają, iż gdy jeden mąż wziął złą wolę przeciw żenie, aby ją zabił, i wywiódł żonę do lasa, aby tam uczynił swej wolej dosyć, ona, idąc, urwała tego ziółka i trzymała, a mąż stracił swą myśl złą, także i drugi i trzeci raz" (s. 136/148). Marcin z Urzędowa utożsamia dziewięciornik z Anacampserum (rośliną nieistniejącą, ale opisaną przez Pliniusza), "które ziele czyni między małżonkami miłość wielką". Dziewięciornik można by nazwać pierwszym lekiem psychotropowym, bo nie występuje w sporządzonym przez mistrza Marcina rejestrze remediów na typowe dolegliwości cielesne, takie jak "krosty a oszpecenie lica", "flegma zbytnia", "cycków boleści", "włosy padające", "zawracanie głowy", "wątrobne niedostatki" czy "ukąszenia bestii jadowitych".
Dziewięciornik błotny jest byliną kłączową rosnącą w całej Polsce. Na nizinach wybiera miejsca wilgotne (torfowiska, bagna, brzegi strumieni), w górach także suchsze i bardziej nasłonecznione. W ogrodzie trudno go będzie hodować, a i kłącze musimy wykopać sobie z jakiejś błotnistej łąki sami, bo żaden z członków Związku Szkółkarzy Polskich nie ma rośliny w swojej ofercie. Prawa nie złamiemy, bo dziewięciornik nie jest pod ochroną.
Z miłości własnej
Historia Dafne jest krótka: zrodziła się ze związku Ziemi-Matki Gai z rzecznym bogiem Penejosem. Była towarzyszką Artemidy, lubiła myślistwo, ale nie lubiła mężczyzn. Na swoje nieszczęście wpadła w oko Apollinowi. Owidiusz w Metamorfozach (ww. 455-565) opisuje ich spotkanie. Apolla zachwyca uroda Dafne i zasypuje ją słodkimi słówkami, ona nie chce ich słuchać i rzuca się do ucieczki. On ją ściga. Ona jest coraz bardziej przerażona, on - coraz bardziej roznamiętniony. Wreszcie Dafne wzywa na pomoc rodziców, aby - odebrali jej urodę, skoro naraża ją na takie niebezpieczeństwa, a rodzice litościwie zamieniają ją w drzewo laurowe. Dla polskich seksuologów Dafne jest symbolem kobiety z problemami: oziębłej, nieakceptującej swojej seksualności, niechętnej cielesności (Zbigniew Lew-Starowicz ukuł termin "kompleks Dafne"). Fatalne skojarzenie! Dafne jest przecież kobietą umykającą przed groźnym mężczyzną, który ściga ją z zamiarem gwałtu! Powinna być zatem symbolem kobiet świadomych siebie, walczących o swoją godność, przyznających sobie prawo do chronienia siebie i dysponowania własnym ciałem zgodnie ze swoimi potrzebami. Może liść laurowy powinien stać się emblematem manif albo marszów szmat?
Drzewo Dafne to wawrzyn szlachetny (Laurus nobilis). Jest niewysoki (do 10 m), długowieczny, ma pokrój drzewa lub krzewu o ciemnozielonych lśniących lancetowatych liściach. Potarte wydzielają charakterystyczny zapach, który tak sobie cenimy w kuchni. Kwiaty i owoce są niepozorne, kora szarawa. Na naturalnych stanowiskach laur rośnie w basenie Morza Śródziemnego. W Polsce można go uprawiać w pojemnikach, które na zimę chowamy w chłodne, ale zabezpieczone przed mrozami miejsce (np. na oszkloną werandę czy do jasnej piwnicy).
Z miłości do cnoty (i do jej braku)
W obrzędach weselnych Mazowsza opisanych przez Oskara Kolberga dwie rośliny miały znaczenie szczególne: ruta była symbolem panieństwa (a więc "cnoty" w znaczeniu, jakie nadają jej katecheci, a nie filozofowie), a chmiel reprezentował swobodę seksualną, płodność, męską jurność. Obie rośliny pojawiają się w weselnych pieśniach: ruta w tych z początku wesela, chmiel w przyśpiewce przy oczepinach: Oj chmielu, chmielu, ty rozbójniku,/ goniłeś panienkę po pastewniku. [...]/ Zebyś ty chmielu po tyczkach nie laz,/ nie robiłbyś ty z panienek niewiast. W pieśniach z okresu zalotów ważne były jeszcze czerwone goździki i czerwone jabłka symbolizujące łączące młodych uczucie.
Ruta zwyczajna (Ruta graveolens) pochodzi z Bałkanów, ale rozprzestrzeniła się daleko na północ i na południe. Jest to dorastająca do wysokości 70-100 cm bylina o drewniejących dolnych pędach. Ma szarozieloną łodygę, ładne pierzaste liście i drobne żółte kwiaty o lekko lśniących płatkach zebrane w wiechowate kwiatostany. Potrzebuje przepuszczalnej, lekko zasadowej gleby i słońca. Dobrze znosi upały i przesuszenie gleby.
Ładnie wygląda na rabatach, można ją sadzić w warzywniku (świeże lub suszone liście są aromatyczną przyprawą do sałat i mięs), można z niej tworzyć obwódki i niskie żywopłoty.
Chmiel zwyczajny (Humulus lupulus) to wieloletnie pnącze, w którego uprawie Polska jest potentatem (w 2011 roku zajmowaliśmy szóste miejsce na świecie - za Niemcami, Stanami Zjednoczonymi Chinami, Czechami oraz ... Etiopią). Nie namawiamy od razu do zakładania plantacji, ale wprowadzenie chmielu do ogrodu warto rozważyć. W ciągu sezonu pędy przyrastają na długość nawet 6 m. Jeśli pozwolimy im się wspinać, szybko okryją pergolę przy tarasie czy siatkowe ogrodzenie. Chmiel pozbawiony podpór sprawdzi się natomiast jako roślina okrywowa. Jego ozdobą są ładne klapowane liście i kwiaty: męskie są drobne, białe, zebrane w luźne wiechy, żeńskie w ogóle kwiatów nie przypominają; podobne są raczej do miniaturowych karczochów albo świerkowych szyszek (skądinąd nazywane są właśnie szyszkami). Istnieje wiele cenionych w browarnictwie polskich odmian chmielu, m.in. "Lubelski" (zielono-żółte, lekko spłaszczone szyszki, duża odporność na choroby), "Lomik" (drobne żółtozielone szyszki pojawiają się dopiero we wrześniu), "Marynka" (szyszki nieduże, jasnozielone, niemal kuliste), "Sybilla" (wydłużone, duże szyszki w odcieniu soczystej zieleni), "Iunga" (szyszki duże, owalne, jasnozielone). Dla piwowarów ważna jest zawartość tzw. alfa-kwasów w szyszkach, dla właścicieli ogrodów liczy się przede wszystkim uroda rośliny. Z myślą o nich wyhodowano złocistą odmianę chmielu. "Aureus" przez cały sezon wegetacyjny ma złociste liście, złociste są także jego szyszki.
Z miłości do zdrowia
Ślachetne zdrowie,/ Nikt się nie dowie,/ Jako smakujesz,/ Aż się zepsujesz - tej fraszki Kochanowskiego uczymy się na pamięć w podstawówce, ale jej sens doceniamy zazwyczaj o wiele, wiele później. Nie zajmiemy się w tym miejscu prezentacją roślin o leczniczych własnościach, bo zatonęlibyśmy w morzu informacji. Przedstawimy tylko jedną - skabiozę, czyli driakiew (Scabiosa). Jej nazwa jest zarazem nazwą leku na wszelkie dolegliwości.
Driakiew sporządzano z kilkudziesięciu składników (dodatek skabiozy nie był pozbawiony sensu, bo roślina ma działanie przeciwpasożytnicze) i handlowano nią jak Europa długa i szeroka aż do XVIII wieku. Nie były to - na szczęście - czasy wielkich koncernów farmaceutycznych, które chętnie objęłyby patentami nawet rośliny lecznicze, więc w każdym miejscu driakiew przyrządzano nieco inaczej. Najsłynniejsze pochodziły z Norymbergi i Wenecji.
Do rodzaju Scabiosa należy 80 gatunków kwitnących roślin jednorocznych, dwuletnich lub bylin. Ich drobne kwiaty przypominają kwiaty dzikiego czosnku, w pełnej palecie barw: od bieli, przez żółcienie, czerwienie, fiolety po błękit. W polskich ogrodach najpopularniejsza jest driakiew kaukaska (Scabiosa caucasica) dorastająca do wysokości 60 cm bylina o luźnym pokroju i sztywnych, mocno rozgałęziających się pędach. Kwitnie od wiosny do jesieni. Potrzebuje słońca i wapiennej gleby.
Z miłości do dziecka
W świecie roślin wyrazem skierowanego do dziecka uczucia, któremu kresu nie może położyć śmierć, jest akant. Legenda głosi, że wyrósł na grobie córki greckiego rzeźbiarza Kallimachosa żyjącego w IV w. p.n.e. Kształt jego liści tak zachwycił zrozpaczonego ojca, że umieścił ich podobiznę na kapitelu kolumny, którą dziś nazywamy koryncką.
Akanty (Acanthus) to byliny ciepłego klimatu o kolczastych liściach i drobnych kwiatach zebranych w sterczące kłosy, przyjmujących barwy od bieli po fiolet. Rodzaj jest najliczniej reprezentowany w basenie Morza Śródziemnego, a gatunkiem, który stał się inspiracją dla Kallimachosa był akant miękki (Acanthus mollis). Możemy go uprawiać w polskich ogrodach, podobnie jak akant długolistny (Acanthus hungaricus), trzeba się jednak liczyć z tym, że w mroźne zimy rośliny mogą wymarzać. Akanty to byliny wysokie (1-2 m), dobrze sprawdzą się jako rośliny tła na rabatach, można je także sadzić w pojemnikach.
Z miłości do najwyższej mądrości
Siddhartha Gautama (ok. 560-480 p.n.e.) mógł spokojnie rządzić swoim niewielkim księstwem u podnóża Himalajów. Był przecież kształcony na dobrego następcę tronu i na pewno sprostałby zadaniu. Porzucił jednak dobrze znane bezpieczne życie i powędrował w świat w poszukiwaniu sposobów złagodzenia ludzkiego cierpienia. Przez sześć lat żył w ascezie, by pewnego dnia odkryć, że umartwiając ciało, nie osiągnie wyzwolenia od cierpień. Opuścił więc towarzyszy i podążył do wsi Bodh Gaja, gdzie zasiadł pod drzewem figowym z postanowieniem, że nie opuści tego miejsca, póki nie osiągnie oświecenia. Po czterdziestu dziewięciu dniach zmagań z demonami, które nasyłał na niego Mara, bóg iluzji, Siddhartha osiągnął oświecenie i stał się Buddą. Jego naukę wyznaje dzisiaj 376 mln ludzi na świecie.
W świątyni Mahabodhi w Bodh Gaja rośnie dziś czwarte pokolenie figowca Buddy. Wyznawcy nazywają go drzewem Bo (lub Bodhi), czyli drzewem oświecenia. Jest to figowiec pagodowy (Ficus religiosa), dorastający do wysokości 30 m, o rozłożystej koronie, ciemnozielonych, miękkich liściach, niepozornych kwiatach i okazałych owocach. Jak wszystkie figowce jest rośliną klimatów ciepłych (tropikalnych i subtropikalnych), więc w Polsce uprawiany być może jedynie jako roślina doniczkowa. Potrzebuje dużo światła, umiarkowanego podlewania i ochrony przed przędziorkami.
Z miłości do niedościgłych ideałów
Kwiatów w różnych odcieniach barwy niebieskiej mamy wiele - szafirki, chabry, goryczki, hiacynty, kosaćce, niezapominajki, len? Wprowadzenie tego koloru uspokaja rabatowe kompozycje, w błękitno-białych ogrodowych wnętrzach łatwiej się wypoczywa.
Symbolika błękitnych kwiatów jest bogata. W wiktoriańskim języku kwiatów, który pozwalał mówić o uczuciach bez słów, mogły oznaczać m.in. "Jesteś moim jedynym szczęściem", "Zachowaj umiar", "Wprawiasz mnie w zakłopotanie", "Jestem przepełniony wdzięcznością", "Mojej miłości nic nie odmieni", ale i "Kocham bez wzajemności". Zgoła inne znaczenie miały błękitne kwiaty dla niemieckich romantyków - wbrew spokojnej barwie symbolizowały energię, bunt, dążenie do doskonałości, tęsknotę za lepszym światem. Wszystko to za sprawą jednej z "ksiąg zbójeckich" - powieści Henryk von Ofterdingen Novalisa. W tej niedokończonej powieści o dorastaniu figura błękitnego kwiatu pojawia się kilkakrotnie: budzi bohatera z letargu, jest zapowiedzią jego rozkwitającej miłości do Matyldy, mocowania się z autorytetami, poszukiwania swojej własnej drogi.
Sadząc tej wiosny błękitne kwiaty, pomyślmy życzliwie o romantykach. Przecież wszyscy, niezależnie od wieku, marzymy czasem o pogoni za ideałem.
Z miłości sielskiej
Amarylisy nadobne (Amaryllis belladonna) to rośliny cebulowe kwitnące latem i wczesną jesienią, bardzo podobne do kwitnących zimą hipeastrum (Hippeastrum). Wydają okazałe pachnące kwiaty, najczęściej białe lub różowe. U odmian znajdziemy także kwiaty dwubarwne, np. czerwono-żółte ("Michael Vassar") czy różowo-kremowe ("Johannesburg"). Roślina zakwita, zanim pojawią się liście. Trudno uwierzyć, że ta smukła, dorastająca do wysokości 70 cm piękność o egzotycznym wyglądzie wzięła swe imię od? wiejskiej dziewczyny.
Amarylis (w tłumaczeniu Artura Sandauera Amaryllida) to bohaterka sielanki Serenada napisanej przez Teokryta (I poł. III w. p.n.e.). Zakochanego pasterza kóz doprowadza swą obojętnością do szaleństwa (Głowa mnie boli, ale ty nie masz litości!/ Będę leżał, aż wilki rozszarpią me kości. / Bodaj ci zgon mój wiele przysporzył radości!). Nie daje się skusić jabłkami, które adorator przynosi jej w darze, ani zastraszyć, gdy grozi, że obiecaną jej kozę przekaże w podarunku innej. Ot... zabawiła się z niezbyt nadobnym pasterzem o płaskim nosie i brodzie "kształtu koźlego", a teraz nie chce go znać. Mniej życzliwy był dla Amarylis Wergiliusz w Bukolikach. Wprawdzie oddaje hołd jej urodzie, ale też ostrzega, że jej gniew jest dla towarzyszy równie niebezpieczny jak wilk czyhający na trzody.
W polskim klimacie amarylisy najbezpieczniej uprawiać jako rośliny doniczkowe. Ustawione na parapecie będą nam przypominać o urokach sielskiej miłości, która płonie szybko i... krótko.
Z miłości do tradycji
Władysław Kopaliński przytacza w swoim Słowniku mitów i tradycji kultury historię brzozy gryżyńskiej, która aż do 1875 roku rosła we wsi niedaleko Kościana w Wielkopolsce - Według podania miało tam być pochowane dziecko, które uderzyło matkę. Wyciągało ono z grobu rękę dopóty, dopóki matka nie wychłostała jej, za radą księdza, rózgą brzozową?. Tę krzepiącą historię zadedykować można wszystkim zwolennikom tradycyjnego wychowania. Możliwe są także pielgrzymki do wsi Gryżyna w gminie Kościan (ruiny kościoła św. Marcina, przy którym rosła brzoza-wybawicielka, sądząc ze zdjęć w Wikipedii, nadal stoją).
Może więc brzoza symbolizować tradycyjne, oparte na posłuszeństwie życie w patriarchalnej rodzinie, ale zarazem jest symbolem tego, co z takim systemem rodzinnym (i społecznym) nie ma nic wspólnego. Brzozowych gałązek i młodych drzewek używali Słowianie w obrzędach wiosennych, kiedy radowano się z rozkwitu przyrody i proszono o dobre plony i sprzyjającą aurę. A wyrażano to nie tylko śpiewem i tańcem. Także radosnym seksem.
Wszystkim - także tradycjonalistom - życzę na walentynki tego drugiego odczytania symbolu brzozy.
Żródła:
Mała encyklopedia kultury antycznej, PWN, Warszawa 1990.
Maria Ziółkowska, Gawędy o drzewach, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1988.
Owidiusz, Metamorfozy, przeł. Anna Kamieńska i Stanisław Stabryła, Ossolineum, Wrocław 1995.
Les metamorphoses d?Ovide mises en vers françois par T. Corneille, Li?ge 1698.
Teokryt, Sielanki, przeł. Artur Sandauer, PIW, Warszawa 1981.
Marcin z Urzędowa, Herbarz polski to iest o przyrodzeniv zioł y drzew rozmaitych, y innych rzeczy do lekarztw nalezących księgi dwoie, Kraków 1595.
Novalis, Henri d?Ofterdingen [w:] "Nouvelle Revue germanique", Librairie parisienne, Strasbourg 1832.
Oskar Kolberg, Mazowsze: obraz etnograficzny. T. 1, Mazowsze polne. Cz. 1, drukarnia W. L. Anczyca, Kraków 1885.
Władysław Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, PIW, Warszawa 1987.
Skomentuj:
Roślinne symbole miłości