Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Realizacje domów: dom dla dwojga. Nieduży dom z wielkim ogrodem

Jolanta Zdanowska

Ania i Staszek zdecydowali się na budowę własnego domu, kiedy byli już dojrzałymi ludźmi. Po tym jak dzieci wyfrunęły z rodzinnego gniazda, nie było sensu stawiać dużego domu. W grę wchodził niewielki - to znaczy taki, żeby był w sam raz dla dwojga... Właśnie taki udało im się zbudować w okolicach Kołobrzegu.

dom, oranżeria
Urządzanie domu stało się dla właścicieli okazją do poznawania ciekawych ludzi, którzy potrafią tworzyć niesamowite rzeczy w swoich małych pracowniach
Fot. Marek Szymański
Metryka budynku

Powierzchnia użytkowa: 142 m2

Powierzchnia działki: 5000 m2

Mieszkańcy: małżeństwo

Autorka projektu domu: architekt Jowita Gross-Mazurska; Kontakt do pracowni: biuro@horyzont.com; tel. 784 987 393

Autor projektu ogrodu: Witold Czerepiński, architekt krajobrazu/Patio.net.pl

Właścicielom udało się kupić wspaniałą działkę, choć na początku trudno było dostrzec jej prawdziwy potencjał, bo wszystko było kompletnie zarośnięte chwastami i samosiejkami polnych krzewów i drzew. Po chaszczach kicały zające, a na mokradle na końcu działki żerował bocian. Staszek, absolwent Akademii Rolniczej, zawsze marzył o dużym, pięknym ogrodzie. Od razu wiedział, że to miejsce jest idealne. Ania, choć podzielała zachwyt męża, początkowo nie była wielką zwolenniczką budowania domu. Jednak z czasem - może trochę pod presją rodziny - zmieniła zdanie. Teraz gromadzi stare meble, dobiera piękne dodatki, wyszukuje kwiaty, by dodać ogrodowym rabatom koloru...

Idealny dom z katalogu

Zaczęli od poszukiwania gotowego projektu domu w katalogach. I nawet dość szybko znaleźli... Projekt domu "Słoneczko" z pracowni projektowej Horyzont, po naprawdę niewielkich przeróbkach, okazał się w sam raz. Gdy tylko na niego natrafili, stwierdzili, że właśnie o to im chodziło. Nic dodać, nic ująć! Dom razem z garażem ma powierzchnię 142 m2. Powierzchni mieszkalnej jest 120 m2. - Może to niewiele, ale więcej naprawdę nie potrzeba dla dwojga ludzi - mówi z przekonaniem Ania. - Na parterze mamy salon, kuchnię, łazienkę i prywatną część z sypialnią. Na poddaszu są pokoiki dla gości, niewielki gabinet do pracy, łazienka i coś w rodzaju "domowego magazynu" (na pościel, ubrania, buty, walizki itp.). Trzeba wykazać się dużą wyobraźnią, kiedy się buduje dom, mając przy sobie dzieci. Przecież duże, rodzinne domy najczęściej świecą pustkami i stoją w połowie niewykorzystane, kiedy dzieci dorosną i usamodzielnią się. Na szczęście, my byliśmy w komfortowej sytuacji. Budowaliśmy tylko dla siebie - podkreśla gospodyni.

Podczas budowy domu mieli akurat gościa z RPA, bratową Ani, która bardzo chciała zobaczyć działkę. Kiedy zawieźli ją na plac budowy, gdzie akurat wylewano fundamenty, bratowa była bardzo zdziwiona. Pytała, dlaczego stawiają budynek gospodarczy na samym środku pięknej parceli. Po wyjaśnieniach zaczęła kręcić głową i nie mogła uwierzyć - Jak to?! To mają być fundamenty pod dom mieszkalny? Przecież w czymś tak małym nie da się mieszkać.

Budowa domu: wyzwania i pomyłki

Dom zaczęto budować w 2006 roku. Wzniesiono go w tradycyjnej technologii - ściany są zbudowane z betonu komórkowego i ocieplone wełną mineralną. Budowa trwała rok. Budynek jest ciepły i bardzo energooszczędny. Gospodarze włożyli dużo pasji i wysiłku w jego urządzanie. I nie obyło się bez wpadek... Jedną z największych były schody. Spodobały im się schody z egzotycznego drewna lapacho o przepięknym usłojeniu i kolorach i takie zrobili w nowym domu. Niestety, już podczas pierwszego sezonu grzewczego, ze schodami zaczęło się dziać coś dziwnego. Pojawiły się szczeliny, słychać było dziwne trzaski... W suchym powietrzu ogrzewanego domu egzotyczne drewno zaczęło się błyskawicznie rozsychać. Schody trzeba było niestety wymienić. Nowe są z drewna teakowego, też egzotycznego, ale nie tak wrażliwego na zmiany wilgotności powietrza jak lapacho.

Oranżeria zamiast tarasu

Ogród zimowy nie powstał od razu. Najpierw był w tym miejscu taras. Ale taras nie sprawdzał się w kapryśnej, nadmorskiej aurze okolic Kołobrzegu. Dość powiedzieć, że można było na nim spędzić dwa, może trzy wieczory w sezonie. Wtedy gospodarze wpadli na pomysł wzniesienia ogrodu zimowego. Konstrukcja zbudowana została z drewna egzotycznego merbau. Z oranżerii rozciąga się przepiękny widok na cały ogród, który widać stąd jak na dłoni. Mimo że nie ma tu centralnego ogrzewania, to można korzystać z tego miejsca przez cały rok. I właśnie zimą jest tu najprzyjemniej, kiedy można podziwiać ogród przykryty lśniącym w słońcu śnieżnym puchem. W najchłodniejsze dni ustawia się w ogrodzie zimowym przenośny grzejnik gazowy z promiennikiem ciepła. Można też włączyć stylowy grzejnik elektryczny (sprowadzony z Anglii), który do złudzenia przypomina kominek-kozę, nawet imituje płomienie oraz charakterystyczne trzaski palonego drewna. Jednak w słoneczne dni zimowej aury żadne ogrzewanie na ogół nie jest tu wcale potrzebne.

Wielki ogród i staw z rybami

Rozległy ogród na działce Ani i Staszka powstawał etapami. Urządzała go firma z Torunia. Najpierw zagospodarowano przestrzeń najbliżej domu. To tu rosną najstarsze (już prawie 10-letnie!) okazy drzew i krzewów. Potem pojawił się pomysł wykopania stawu, właśnie w tym miejscu, gdzie wylądował kiedyś bocian w poszukiwaniu pożywienia. Okazało się, że ten teren jest podmokły, zasilany wodami gruntowymi i można tam wykopać duży staw, tzw. gliniankę. Staw ma prawie 1000 m2 powierzchni i około 2 metry głębokości w najbardziej zagłębionym miejscu. W tak dużym zbiorniku można hodować ryby. W stawie mieszkają więc karpie, liny, karasie, a nawet jesiotry i szczupak.

Reszta ogrodu powstawała tak, by malowniczo komponować się z wodą. Na nadbrzeżnych rabatach posadzonych jest wiele wilgociolubnych roślin, przede wszystkim falujących na wietrze traw ozdobnych i kolorowych bylin. Do spacerów wokół stawu zachęcają wygodne, brukowane ścieżki. Jest też drewniany pomost, a nawet łódka, którą można popływać po tafli wody... Ten staw jest dumą Staszka. W ubiegłym roku nasz gospodarz postanowił oczyścić go nowatorską metodą opartą na efektywnych, pożytecznych mikroorganizmach, czyli tzw. bio-emach. Każdy zbiornik wodny, szczególnie tak duży, do pewnego stopnia oczyszcza się sam. Ale jednak po jakimś czasie zaczęły w nim jednak zachodzić niekorzystne procesy. Dno się zamuliło, a woda stała się mętna. Wprowadzając bio-emy, w dość szybki sposób udało się przywrócić równowagę biologiczną w środowisku wodnym, i to do tego stopnia, że ryby rosną teraz jak na drożdżach, lilie wodne mają dwa razy większe kwiaty, a woda jest już idealnie przejrzysta. Bio-emy zadziałały prawie jak czarodziejska różdżka!

Jak zaprojektować ogród na skarpie

Witold Czerepiński, architekt krajobrazu: Stworzenie ogrodu w Kołobrzegu było nie lada wyzwaniem. Podczas pierwszej wizyty zastaliśmy działkę kompletnie zasypaną śniegiem, z dopiero co rozpoczętą budową domu. Obraz działki był wtedy mało czytelny. Dopiero późniejsze odwiedziny, związane z tworzeniem projektu i pomiarami, ujawniły jej ogromny potencjał. Największym atutem było ukształtowanie terenu z wielkim wymokliskiem u podnóża skarpy. Uwzględniliśmy to projektując w tym miejscu rozległy staw, który narzucił kolejne rozwiązania i układ wszystkich pozostałych elementów ogrodu.

Budowa stawu naturalnego, jakim jest tak zwana glinianka, wymaga przede wszystkim użycia ciężkiego sprzętu do wykonania prac ziemnych, wykopów, profilowania brzegów itp. Zadanie było niezwykle trudne, tym bardziej że podczas wykopów trafiliśmy akurat na okres deszczowy i praca z gliną przy takiej aurze przysparzała nam naprawdę wielu problemów. Po upewnieniu się, że staw utrzymuje swoją naturalną szczelność, wzmocniliśmy dodatkowo brzegi impregnowaną, drewnianą palisadą i obsadziliśmy setkami roślin nadających się na takie stanowisko, a więc lubiących gleby ciężkie, wilgotne i dobre nasłonecznienie. Na środku stawu powstał też półwysep z drewnianym pomostem. W pobliżu stawu zainstalowaliśmy wielkie gliniane czary z kaskadowo przelewającą się wodą. Dla poprawienia kondycji wody w stawie oraz jej natlenienia zamontowana została fontanna pływająca wraz z efektownym podświetleniem.

Dziś, kiedy można podziwiać w tym ogrodzie piękny, naturalny staw, chcę podkreślić, że ten efekt jest zasługą nie tylko naszą, lecz również właścicieli, którzy od lat mozolnie dbają o utrzymanie - nie tylko zbiornika wodnego - ale i całego ogrodu w doskonałym stanie.

Garaż, grill i wędzarnia

Ania i Staszek mieszkają w swoim domu już prawie dziesięć lat. Przez ten czas wymyślili i wprowadzili w życie wiele udogodnień. Brakowało im na przykład miejsca w garażu na drugi samochód. Obok domu powstał więc wolno stojący garaż na dwa samochody oraz liczne maszyny, niezbędne w tak dużym ogrodzie. Tymczasem garaż w bryle domu przerobiony został na salę gimnastyczną pani domu i podręczną spiżarnię. Oboje uważają też, że znakomitym pomysłem było wybudowanie w ogrodzie czegoś w rodzaju altanki, zwanej "domem grillowym". Jest to niewielki, całoroczny budynek, urządzony w stylu rustykalnym, w którym znajduje się duży stół, kominek z grillem, kuchenka, a nawet piwniczka do przechowywania zapasów na zimę. - To idealne miejsce do biesiadowania z gośćmi, którzy dość często nas odwiedzają - mówi Ania. - Mogę tu o każdej porze roku urządzać nawet duże przyjęcia. Ponieważ naprawdę uwielbiam na najróżniejsze sposoby przyrządzać ryby, tu zawsze mogę to robić bez żadnych obaw, że przykre zapachy rozejdą się po całym domu. A goście również czują się znacznie swobodniej, siedząc przy wielkim stole ustawionym na kamiennej podłodze...

W ogrodzie znalazło się także miejsce na wędzarnię, w której powstają pyszne wędliny domowej roboty, przygotowywane przez pana domu. Właściwie innych wędlin się tu nie jada. W ogrodzie na uboczu stoi mała szklarnia, w której Staszek testuje najróżniejsze odmiany pomidorów. A obok jest też spory warzywnik z ogórkami, dyniami, ziołami, które przerabiane są na pyszne przetwory na zimę. Jesienią spiżarnia Ani i Staszka po prostu pęka w szwach od słoiczków i kolorowych butelek z dojrzewającymi nalewkami...

Rozpoczynając budowę, chcieli mieć mały domek dla dwojga. Dziś mają coś w rodzaju sporego gospodarstwa. Chyba sami są trochę zaskoczeni takim rozwojem sytuacji... Ale są z niej bardzo zadowoleni.







    Więcej o:

Skomentuj:

Realizacje domów: dom dla dwojga. Nieduży dom z wielkim ogrodem