Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Wnętrza: buduar za miastem

Karolina Kowalska, Hilary Lancaster

W wielkim stylu, ale z lekkością, kokieterią i poczuciem humoru. Tak urządziła swój normandzki dom Chantal Thomass - kobieta, która od 40 lat tworzy najbardziej intrygującą i wyrafinowaną bieliznę na świecie.

Kto tu mieszka? Chantal Thomass ikona świata mody, francuska projektantka bielizny i dekoratorka wnętrz.

Gdzie? Wiejski dom w Mortagne-au-Perche, Normandia, Francja.

I pomyśleć, że Francuzka, która na zawsze odmieniła świat biustonoszy, przygodę z modą zaczęła w rygorystycznej szkole katolickiej - przerobiła samodzielnie swój szkolny mundurek. Z perspektywy jej późniejszych dokonań można przypuszczać, że w nudny uniform wstrzyknęła trochę szaleństwa i kokieterii.

Chantal Thomass szła jak burza. Już jako dwudziestolatka zaprojektowała kolekcję ubrań pręt-a-porter, dając początek marce Ter et Bantine - tej samej, którą zachwyciła się i promowała Brigitte Bardot. Chantal używała nietypowych materiałów, takich jak woskowana bawełna czy połyskujący metalicznie lurex. Ale prawdziwą rewolucję wywołała w roku 1975, kiedy wypuściła na rynek kolekcję bielizny. W tamtych czasach to, co pod spodem, musiało być przede wszystkim praktyczne i wygodne, producenci nie silili się ani na oryginalne wzornictwo, ani na wyrafinowane materiały. I właśnie wtedy Chantal wyciągnęła z lamusa gorset, przypomniała o istnieniu podwiązek, wyniosła na orbity haute couture pas do pończoch. Użyła jedwabiu, satyny, koronek i wprowadziła bieliznę na wybiegi w najbardziej wyrafinowanej, ponętnej i budzącej pożądanie formie. - Nie wiedziałam, co to znaczy być fit, i dlatego byłam taka kreatywna - wspomina.

Chantal Thomass nie poprzestała na bieliźnie, choć głównie z nią jest kojarzona. Stworzyła styl buduarowy, zwany inaczej stylem pin-up, także we wnętrzach. Jego znaki rozpoznawcze to połączenie różu z szarością i czernią, miękkie linie, zmysłowe materiały i kobiece motywy dekoracyjne - kokardki, pikowania, falbanki. Spektakularny pokaz tego stylu dała w 1999 roku, kiedy przy okazji promocji nowej kolekcji bielizny, parter paryskiego domu towarowego Lafayette zamieniła w apartament z salonem, kuchnią i łazienką. Frywolnie ubrane modelki czytały na sofie książki albo malowały sobie paznokcie. Feministki podniosły larum, część socjety zbojkotowała wydarzenie „traktujące kobiety w sposób jawnie instrumentalny”, ale marka Chantal tylko na tym zyskała. Siła seksapilu okazała się większa niż ideologii.

dom, dom we Francji, projektanciFot. Frederic Ducout/Living Inside

Dawkowany z umiarem styl buduarowy jest też obecny w prywatnym otoczeniu Chantal. Ale nie krzyczy z każdego kąta, nie znajdziemy tu tak ekstremalnych pomysłów jak pralka w różowym pikowanym dessous czy lustro nad sypialnianym łóżkiem, jak w słynnym paryskim hotelu Vice Versa, który zaprojektowała. Jej wakacyjny dom w normandzkim miasteczku Mortagne-au-Perche reprezentuje „chantalizm” rozwodniony, aluzyjny, wybrzmiewający jak ostatnia, aksamitnie czysta nuta.

Dom urządzony w murach plebanii z początku XVII wieku, spełnił marzenia projektantki o odosobnieniu, bez poczucia wyobcowania. - Uwiódł mnie wspaniały wiejski krajobraz tak blisko Paryża - mówi Chantal Thomass, mając na myśli sto pięćdziesiąt kilometrów, jakie dzielą miejscowość od stolicy Francji. - Nie mam tutaj kompleksu paryżanki, mieszkającej na wsi. Ludzie są szalenie mili - dodaje.

Dwa lata trwał remont domu, którego kupno okazało się prawdziwym zrządzeniem losu (po dziesięciu latach proszenia właściciela innego domu w tej samej miejscowości o odsprzedanie budynku, który wynajmowała od lat). To były też dwa lata intensywnego podróżowania po pchlich targach i penetrowania sklepów z antykami w całej Europie. Chantal zadbała o każdy najmniejszy szczegół. Od starych kamiennych posadzek po kryształowe żyrandole. Nasyciła wnętrze cenną dawką ulubionej szarości (przemalowała na ten kolor wszystkie drewniane elementy domu i panele), wprowadziła do wnętrz tapety (w tym część w stylu vintage), szkło murano oraz meble z lat 40. i 50. Ale nie w wypełnieniu wyczyszczonej przestrzeni ładnymi przedmiotami tkwi sekret tego projektu. Chantal nasyciła dom uroczymi pomysłami i rozwiązaniami. Takimi jak ściana stylowych „jednorękich” zwierciadełek w łazience, hokery ze stalowych garnków w kuchni czy sztućce giganty na ścianie jadalni albo towarzyszące im krzesło z oparciem w kształcie ciasteczka z bitą śmietaną. Przedmioty świadczą o tym, że wyobraźnia Chantal od 40 lat nie zasypia, choć ona sama skromnie zastrzega: „Co dziesięć lat mam potrzebę zmiany, ale za każdym razem na coraz mniejszą skalę”.

Skomentuj:

Wnętrza: buduar za miastem