Mieszkanie architektki na Starych Bielanach
Mieszkanie znajduje się w Warszawie, na osiedlu zaprojektowanym przez słynne małżeństwo Piechotków jeszcze w latach 50.
Dość szybko zauważyłam potencjał mieszkania: metraż i układ dopracowane do perfekcji. Nie za mało, nie za dużo. Niska zabudowa zatopiona w zieleni, dobre sąsiedztwo, a jednocześnie lokalizacja przy samym metrze. Tak można mieszkać w mieście.
Zakochałam się w tym mieszkaniu od pierwszego wejrzenia. Poczułam dobre emocje, jak tylko weszłam. Co najdziwniejsze, poprzednia właścicielka nie mogła go sprzedać, bo jeden pokój był przechodni. Mnie to oczywiście zupełnie nie przeszkadzało, bo i tak zamierzałam połączyć salon z kuchnią.
W układzie nie trzeba było robić wielu zmian - połączenie holu, kuchni i salonu okazało się strzałem w dziesiątkę. Foremna przestrzeń, przedzielona szafą-słupem, idealnie łączy funkcjonalność z estetyką. Proste i jasne zabudowy nie zagracają przestrzeni. Do tego kilka perełek - niebieska, designerska sofa oraz stary, holenderski stół wraz z ciepłym drewnem dębowej zabudowy dają efekt przestronności, jednocześnie wprowadzają pożądany klimat.
Eklektyczne połączenia to moje ulubione, bo oddają rzeczywistość. Stare z nowym, proste ze skomplikowanym, klasyka z modernizmem, high design z odrobiną kiczu.
Łazienka jest mała, ale bardzo funkcjonalna i przyjemna. Płytka szafka nad lustrem, z przesuwnymi drzwiami, okazała się idealna do tego wnętrza. Wszystko jest na wierzchu, od góry do dołu. Drewno teakowe wprowadza przytulny nastrój, a płytki w klasycznym stylu powiększają przestrzeń.
Amelia Żyndul-Mączka
Skomentuj:
Mieszkanie architektki na Starych Bielanach