Renowacja drewnianego domu
Pierwsza zima w domu była bardzo ciężka. Brak ogrzewania i łazienki, słoma wystająca ze ścian, przeciekający dziurawy dach. Mimo to nowi właściciele byli zachwyceni i zabrali się do odbudowy.
1 z 21
2 z 21
3 z 21
4 z 21
5 z 21
6 z 21
7 z 21
8 z 21
9 z 21
10 z 21
11 z 21
12 z 21
13 z 21
14 z 21
15 z 21
16 z 21
17 z 21
18 z 21
19 z 21
20 z 21
21 z 21
Metryka przebudowanego domu z lat 30.
Autor projektu przebudowy: architekt Dagna Polkowska
Powierzchnia użytkowa: 280 m2
Powierzchnia działki: 1400 m2
Mieszkańcy: para z dzieckiem i dwa psy
Oglądając stare zdjęcia, na których widać zrujnowany (zobacz zdjęcie), drewniany dom, trudno uwierzyć, że to ten sam budynek, który można zobaczyć dzisiaj (zobacz zdjęcie). A minęły niespełna dwa lata, od kiedy Dagna i Bartek - obecni właściciele - kupili stare letnisko pod Otwockiem.
Dagna Polkowska, z zawodu architekt, przeczytała kiedyś artykuł o oryginalnych, drewnianych domach, które powstawały pod Warszawą na przełomie XIX i XX wieku, zwanych "świdermajerami". Postanowili wraz z Bartkiem je odnaleźć. Nie orientując się zbyt dobrze w topografii podwarszawskich okolic, początkowo odwiedzali miejscowości położone po niewłaściwej stronie rzeki. Dopiero dzięki informacjom z internetu, trafili na dobry trop. Niedługo później nie dość, że stali się znawcami tej architektury, znaleźli swój przyszły dom.
Deweloper sprzed wieku
Młodzi inwestorzy szybko poznawali historię dziwnych, choć pełnych wdzięku budynków z obowiązkową werandą, licznymi spadzistymi daszkami i dekoracją snycerską, których architektura stanowiła mieszaninę mazowieckiej chaty, rosyjskiej daczy i góralsko-alpejskiej willi.
W latach gdy powstawały, określano je "stylem Andriollego" - popularnego rysownika tamtego czasu, który sprowadził pierwsze bogato zdobione drewniane pawilony z Wystawy Rolno-Przemysłowej w Warszawie na teren swojej posiadłości nad Świdrem. Potem wybudował jeszcze kilkanaście podobnych letnich domów już według własnych projektów, z przeznaczeniem pod wynajem lub na sprzedaż.
Współczesną nazwę wille te zyskały w latach międzywojennych, kiedy to poeta Ildefons Gałczyński, mieszkaniec tych okolic, nieco ironicznie nawiązując do modnego wówczas mieszczańskiego stylu biedermeier, napisał w jednym z wierszy. "One stoją wśród sosen jak upiory w przedpieklu i mówią smutnym głosem o radościach fin de siecle'u (...) Jak wójt podaje, są w stylu "świdermajer".
Na murowanych fundamentach
Gdy Dagna i Bartek kupowali posesję, dom objęty od czasów powojennych kwaterunkiem, znajdował się w fatalnym stanie. Zaletą była niska cena i to, że w przeciwieństwie do większości innych tego rodzaju budynków był wzniesiony z myślą o całorocznym użytkowaniu. Ponieważ pierwsi właściciele domu chcieli mieszkać w nim również zimą, dopilnowali, by jego konstrukcja była solidniejsza niż w innych "świdermajerach".
Budynek miał podpiwniczenie, a ceglane fundamenty wzniesione na piaszczystym gruncie, uchroniły konstrukcję przed wilgocią. Choć z zewnątrz sprawiał wrażenie całkowicie drewnianego, ściany nośne i niektóre działowe miał murowane.
Mimo że stan techniczny domu pozostawiał wiele do życzenia, Dagna i Bartek nie mieli zamiaru "zrównania go z ziemią i postawienia w jego miejsce jakiegoś gargamela", czego bardzo obawiali się poprzedni właściciele, którzy żywili do starego domostwa wielki sentyment. Szczęśliwie nowi nabywcy podzielali sympatię do tego rodzaju architektury. "Ponieważ zamierzaliśmy dom jak najstaranniej odnowić zgodnie z zasadami sztuki konserwatorskiej, byli zachwyceni naszymi planami. Znaczniej mnie byli zachwyceni nasi rodzice, przed którymi chcieliśmy się pochwalić naszą inwestycją - omal nie dostali zawału serca."
Remont dachu
Nowi właściciele zaczęli prace od naprawy cieknącego dachu. Trzeba było bowiem jak najszybciej zatrzymać procesy niszczenia konstrukcji domu przez dostającą się do wnętrza wodę opadową. Dotychczasowe pokrycie - położone prawdopodobnie podczas remontu budynku już po wojnie - było wykonane z przypominających nieco łupek płytek cemetowo-włóknowych, które podobnie jak zwykły falisty "eternit", nie spełniały już współczesnych wymagań. Ponadto, nie nadawały się do dalszej eksploatacji, nie tylko ze względu na zły stan techniczny, ale i na wątpliwą urodę.
Podczas remontu naprawiono i ocieplono konstrukcję dachu, a zamiast płytek, położono nowoczesną blachodachówkę.
Remont elewacji
Dagnie i Bartkowi bardzo zależało na tym, by tak zabezpieczyć oryginalne drewno na elewacjach, żeby w dobrej kondycji przetrwało kolejne dziesięciolecia. Dlatego do prac renowacyjnych zatrudnili ekipę stolarską aż z Wielkopolski. Znając inne prace zatrudnionych wykonawców, mieli do nich zaufanie.
Autor projektu przebudowy: architekt Dagna Polkowska
Powierzchnia użytkowa: 280 m2
Powierzchnia działki: 1400 m2
Mieszkańcy: para z dzieckiem i dwa psy
Oglądając stare zdjęcia, na których widać zrujnowany (zobacz zdjęcie), drewniany dom, trudno uwierzyć, że to ten sam budynek, który można zobaczyć dzisiaj (zobacz zdjęcie). A minęły niespełna dwa lata, od kiedy Dagna i Bartek - obecni właściciele - kupili stare letnisko pod Otwockiem.
Dagna Polkowska, z zawodu architekt, przeczytała kiedyś artykuł o oryginalnych, drewnianych domach, które powstawały pod Warszawą na przełomie XIX i XX wieku, zwanych "świdermajerami". Postanowili wraz z Bartkiem je odnaleźć. Nie orientując się zbyt dobrze w topografii podwarszawskich okolic, początkowo odwiedzali miejscowości położone po niewłaściwej stronie rzeki. Dopiero dzięki informacjom z internetu, trafili na dobry trop. Niedługo później nie dość, że stali się znawcami tej architektury, znaleźli swój przyszły dom.
Deweloper sprzed wieku
Młodzi inwestorzy szybko poznawali historię dziwnych, choć pełnych wdzięku budynków z obowiązkową werandą, licznymi spadzistymi daszkami i dekoracją snycerską, których architektura stanowiła mieszaninę mazowieckiej chaty, rosyjskiej daczy i góralsko-alpejskiej willi.
W latach gdy powstawały, określano je "stylem Andriollego" - popularnego rysownika tamtego czasu, który sprowadził pierwsze bogato zdobione drewniane pawilony z Wystawy Rolno-Przemysłowej w Warszawie na teren swojej posiadłości nad Świdrem. Potem wybudował jeszcze kilkanaście podobnych letnich domów już według własnych projektów, z przeznaczeniem pod wynajem lub na sprzedaż.
Współczesną nazwę wille te zyskały w latach międzywojennych, kiedy to poeta Ildefons Gałczyński, mieszkaniec tych okolic, nieco ironicznie nawiązując do modnego wówczas mieszczańskiego stylu biedermeier, napisał w jednym z wierszy. "One stoją wśród sosen jak upiory w przedpieklu i mówią smutnym głosem o radościach fin de siecle'u (...) Jak wójt podaje, są w stylu "świdermajer".
Na murowanych fundamentach
Gdy Dagna i Bartek kupowali posesję, dom objęty od czasów powojennych kwaterunkiem, znajdował się w fatalnym stanie. Zaletą była niska cena i to, że w przeciwieństwie do większości innych tego rodzaju budynków był wzniesiony z myślą o całorocznym użytkowaniu. Ponieważ pierwsi właściciele domu chcieli mieszkać w nim również zimą, dopilnowali, by jego konstrukcja była solidniejsza niż w innych "świdermajerach".
Budynek miał podpiwniczenie, a ceglane fundamenty wzniesione na piaszczystym gruncie, uchroniły konstrukcję przed wilgocią. Choć z zewnątrz sprawiał wrażenie całkowicie drewnianego, ściany nośne i niektóre działowe miał murowane.
Mimo że stan techniczny domu pozostawiał wiele do życzenia, Dagna i Bartek nie mieli zamiaru "zrównania go z ziemią i postawienia w jego miejsce jakiegoś gargamela", czego bardzo obawiali się poprzedni właściciele, którzy żywili do starego domostwa wielki sentyment. Szczęśliwie nowi nabywcy podzielali sympatię do tego rodzaju architektury. "Ponieważ zamierzaliśmy dom jak najstaranniej odnowić zgodnie z zasadami sztuki konserwatorskiej, byli zachwyceni naszymi planami. Znaczniej mnie byli zachwyceni nasi rodzice, przed którymi chcieliśmy się pochwalić naszą inwestycją - omal nie dostali zawału serca."
Remont dachu
Nowi właściciele zaczęli prace od naprawy cieknącego dachu. Trzeba było bowiem jak najszybciej zatrzymać procesy niszczenia konstrukcji domu przez dostającą się do wnętrza wodę opadową. Dotychczasowe pokrycie - położone prawdopodobnie podczas remontu budynku już po wojnie - było wykonane z przypominających nieco łupek płytek cemetowo-włóknowych, które podobnie jak zwykły falisty "eternit", nie spełniały już współczesnych wymagań. Ponadto, nie nadawały się do dalszej eksploatacji, nie tylko ze względu na zły stan techniczny, ale i na wątpliwą urodę.
Podczas remontu naprawiono i ocieplono konstrukcję dachu, a zamiast płytek, położono nowoczesną blachodachówkę.
Remont elewacji
Dagnie i Bartkowi bardzo zależało na tym, by tak zabezpieczyć oryginalne drewno na elewacjach, żeby w dobrej kondycji przetrwało kolejne dziesięciolecia. Dlatego do prac renowacyjnych zatrudnili ekipę stolarską aż z Wielkopolski. Znając inne prace zatrudnionych wykonawców, mieli do nich zaufanie.
Szczęśliwie okazało się, że zniszczonych elementów nie było wiele - do usunięcia zakwalifikowano tylko 10-15 procent materiału.
Szalówkę oczyszczono, usunięto z jej powierzchni resztki farb, przeszlifowano, uzupełniono wszelkie braki i uszkodzenia, a następnie zabezpieczono impregnatem chroniącym drewno przed chorobami grzybowymi i innymi szkodliwymi czynnikami. Tak przygotowane deski pokryto lakierobejcą, stosując metodę natryskową.
Właściciele, po zastanowieniu, zdecydowali się zerwać z miejscową tradycją, która preferowała na elewacjach naturalny kolor sosnowego budulca, patynowany jedynie przez upływ czasu. Odświeżona elewacja domu Dagny i Darka zyskała ciekawą kolorystykę utrzymaną w trzech odcieniach szarości, które podkreślają urodę snycerskich detali.
Docieplenie domu
Ściany zewnętrzne budynku mają typową dla tamtego czasu konstrukcję złożoną z dwóch warstw desek, pomiędzy którymi umieszczono wypełnienie ze słomy i igliwia. Z upływem czasu ocieplenie opadło na dół, pozostawiając między szalowaniem pustą przestrzeń, przez którą do wnętrza przedostawało się zimne powietrze. Nie chcąc niszczyć drewnianej elewacji budynku, gospodarze postanowili ocieplić ściany od wewnątrz. Do deskowania dostawiono od wewnątrz stelaż obudowany płytami g-k i wypełniony 10 cm wełny mineralnej przykrytej folią paroizolacyjną.
Ganek wejściowy
Obecna ażurowa dekoracja ganku ulokowanego od północnej strony domu, nawiązuje do tradycji "stylu Andriollego". Została ona jednak wykonana całkowicie od nowa i jest jedynie swobodną interpretacją zdobnictwa z czasów "świdermajerów". "Bartek po prostu wziął wzór z jakiejś tapety, bo dawna ażurowa dekoracja nie zachowała się nawet w jednym małym kawałku" - opowiada Dagna.
Stolarze wycięli nowy wzór bardzo precyzyjnie w sklejce wodoodpornej. "Uważam, że jeżeli nie ma wiarygodnego przekazu na temat oryginału, jesteśmy uprawnieni do artystycznej improwizacji" - podkreśla architektka.
Werandy w nowej odsłonie
W domu są dwie werandy: jedna przy kuchni - "śniadaniowa" z pięknym światłem rano, druga od strony biblioteki - "kolacyjna" z widokiem na zachód słońca między sosnami. Podczas remontu właściciele zdemontowali zabudowę werand. Taki los spotkał również wiele innych "udogodnień" dodawanych przez lata przez lokatorów domu w celu powiększenia jego powierzchni mieszkalnej lub doraźnej naprawy uszkodzeń. Szczęśliwie konstrukcja werand była w dobrym stanie. Wymieniono tylko podłogi, dach i założono orynnowanie.
Zmiany we wnętrzach
Na parterze zachowano pierwotny amfiladowy układ wnętrza. Tak jak kiedyś główne pomieszczenia domu: kuchnia, salon, biblioteka i pokój gościnny, tworzą zespół pomieszczeń, po których można krążyć wkoło. W centralnej części parteru udało się wygospodarować miejsce na dodatkową łazienkę z prysznicem. Na piętrze znajdują się trzy sypialnie i dwie łazienki (jedna z nich nie jest na razie wykończona) oraz pomieszczenie gospodarcze. Przylegające do sypialni przygórki (czyli miejsca pod połaciami dachu) zostały wykorzystane jako garderoby. Pozostałe zabudowano.
Ściany wewnętrzne wykończono tynkiem i płytami gipsowo-kartonowymi, a niektóre zamiast malować, pokryto tapetą. Wyjątkiem jest ściana w kuchni z odsłoniętym ceglanym wątkiem.
Drewniane podłogi w większości pomieszczeń uzupełniono czarnym łupkiem przy wejściu i w łazience.
Wykonano nową instalację elektryczną, grzewczą i wodno-kanalizacyjną. Pojawił się kocioł na olej opałowy z zamkniętą komorą spalania, zasobnikiem ciepłej wody i automatyką pogodową.
Wnętrze domu, pomimo dosyć eklektycznego zestawu mebli i przedmiotów, układa się w harmonijną całość dzięki dyscyplinującym je barwom bieli, szarości, czerni, a także bezpretensjonalności i prostocie rozwiązań.
Niektóre meble pochodzą "z odzysku", ale zostały z dużym wyczuciem stylu na nowo obite tkaninami lub pomalowane. Inne - jak prosty, systemowy zestaw kuchenny z drzwiczkami z lakierowanego MDF-u - zyskały nowy wyraz między innymi dzięki ustawieniu ich w oryginalnym otoczeniu.
W domu są też meble, które zostały zaprojektowane specjalnie do tego wnętrza i wykonane na zamówienie.
Wydaje się, że to właśnie dzięki pomysłowości gospodarzy i swobodzie łączenia różnych elementów przestrzeń wnętrza sprawia wrażenie wysmakowanej w swojej prostocie, a jednocześnie przyjaznej mieszkańcom i ich gościom.
Szalówkę oczyszczono, usunięto z jej powierzchni resztki farb, przeszlifowano, uzupełniono wszelkie braki i uszkodzenia, a następnie zabezpieczono impregnatem chroniącym drewno przed chorobami grzybowymi i innymi szkodliwymi czynnikami. Tak przygotowane deski pokryto lakierobejcą, stosując metodę natryskową.
Właściciele, po zastanowieniu, zdecydowali się zerwać z miejscową tradycją, która preferowała na elewacjach naturalny kolor sosnowego budulca, patynowany jedynie przez upływ czasu. Odświeżona elewacja domu Dagny i Darka zyskała ciekawą kolorystykę utrzymaną w trzech odcieniach szarości, które podkreślają urodę snycerskich detali.
Docieplenie domu
Ściany zewnętrzne budynku mają typową dla tamtego czasu konstrukcję złożoną z dwóch warstw desek, pomiędzy którymi umieszczono wypełnienie ze słomy i igliwia. Z upływem czasu ocieplenie opadło na dół, pozostawiając między szalowaniem pustą przestrzeń, przez którą do wnętrza przedostawało się zimne powietrze. Nie chcąc niszczyć drewnianej elewacji budynku, gospodarze postanowili ocieplić ściany od wewnątrz. Do deskowania dostawiono od wewnątrz stelaż obudowany płytami g-k i wypełniony 10 cm wełny mineralnej przykrytej folią paroizolacyjną.
Ganek wejściowy
Obecna ażurowa dekoracja ganku ulokowanego od północnej strony domu, nawiązuje do tradycji "stylu Andriollego". Została ona jednak wykonana całkowicie od nowa i jest jedynie swobodną interpretacją zdobnictwa z czasów "świdermajerów". "Bartek po prostu wziął wzór z jakiejś tapety, bo dawna ażurowa dekoracja nie zachowała się nawet w jednym małym kawałku" - opowiada Dagna.
Stolarze wycięli nowy wzór bardzo precyzyjnie w sklejce wodoodpornej. "Uważam, że jeżeli nie ma wiarygodnego przekazu na temat oryginału, jesteśmy uprawnieni do artystycznej improwizacji" - podkreśla architektka.
Werandy w nowej odsłonie
W domu są dwie werandy: jedna przy kuchni - "śniadaniowa" z pięknym światłem rano, druga od strony biblioteki - "kolacyjna" z widokiem na zachód słońca między sosnami. Podczas remontu właściciele zdemontowali zabudowę werand. Taki los spotkał również wiele innych "udogodnień" dodawanych przez lata przez lokatorów domu w celu powiększenia jego powierzchni mieszkalnej lub doraźnej naprawy uszkodzeń. Szczęśliwie konstrukcja werand była w dobrym stanie. Wymieniono tylko podłogi, dach i założono orynnowanie.
Zmiany we wnętrzach
Na parterze zachowano pierwotny amfiladowy układ wnętrza. Tak jak kiedyś główne pomieszczenia domu: kuchnia, salon, biblioteka i pokój gościnny, tworzą zespół pomieszczeń, po których można krążyć wkoło. W centralnej części parteru udało się wygospodarować miejsce na dodatkową łazienkę z prysznicem. Na piętrze znajdują się trzy sypialnie i dwie łazienki (jedna z nich nie jest na razie wykończona) oraz pomieszczenie gospodarcze. Przylegające do sypialni przygórki (czyli miejsca pod połaciami dachu) zostały wykorzystane jako garderoby. Pozostałe zabudowano.
Ściany wewnętrzne wykończono tynkiem i płytami gipsowo-kartonowymi, a niektóre zamiast malować, pokryto tapetą. Wyjątkiem jest ściana w kuchni z odsłoniętym ceglanym wątkiem.
Drewniane podłogi w większości pomieszczeń uzupełniono czarnym łupkiem przy wejściu i w łazience.
Wykonano nową instalację elektryczną, grzewczą i wodno-kanalizacyjną. Pojawił się kocioł na olej opałowy z zamkniętą komorą spalania, zasobnikiem ciepłej wody i automatyką pogodową.
Wnętrze domu, pomimo dosyć eklektycznego zestawu mebli i przedmiotów, układa się w harmonijną całość dzięki dyscyplinującym je barwom bieli, szarości, czerni, a także bezpretensjonalności i prostocie rozwiązań.
Niektóre meble pochodzą "z odzysku", ale zostały z dużym wyczuciem stylu na nowo obite tkaninami lub pomalowane. Inne - jak prosty, systemowy zestaw kuchenny z drzwiczkami z lakierowanego MDF-u - zyskały nowy wyraz między innymi dzięki ustawieniu ich w oryginalnym otoczeniu.
W domu są też meble, które zostały zaprojektowane specjalnie do tego wnętrza i wykonane na zamówienie.
Wydaje się, że to właśnie dzięki pomysłowości gospodarzy i swobodzie łączenia różnych elementów przestrzeń wnętrza sprawia wrażenie wysmakowanej w swojej prostocie, a jednocześnie przyjaznej mieszkańcom i ich gościom.
Renowacja schodów, drzwi i pieców oraz wymiana okien
Mimo konieczności przeprowadzenia gruntownego remontu i dostosowania domu do współczesnych wymogów, nowi właściciele dokładali starań, by tam gdzie nie ma potrzeby, nie zmieniać oryginalnych elementów domu. Dlatego zdecydowano się zachować drewniane schody prowadzące na piętro.
W podobny sposób postąpiono z dobrze zachowanymi podłogami. Zdjęto z nich pokrywające je brzydkie linoleum, wyczyszczono drewno, a stolarz uzupełniał brakujące elementy. Po wycyklinowaniu okazało się że sosnowe deski mają ciekawy różowawy odcień. Dlatego też w salonie zachowano je w naturalnym kolorze. Natomiast te bardziej zniszczone - w kuchni i w bibliotece właściciele pomalowali na czarno, a w holu na piętrze i w sypialniach - na odcienie bieli.
Wyremontowano także piece kaflowe. Jedynie ten w salonie służy tylko jako element dekoracyjny, ponieważ właściciele nie są pewni sprawności przewodów kominowych. Pozostałe można rozpalić, kiedy tylko jest taka potrzeba.
Zachowano też stare drzwi do większości pomieszczeń. Zostały odrestaurowane i pokryte na nowo świeżą farbą. Niestety, ku niezadowoleniu właścicieli, ich psy niezbyt respektują te renowacyjne zabiegi.
Nie udało się ocalić starych skrzynkowych okien. Ale nowe są również drewniane. Ich nowoczesna konstrukcja zapewnia wyższy komfort cieplny we wnętrzach. Właściciele zadbali o to, by wyglądały tak jak kiedyś - mają starannie dobrany kształt, a tam gdzie się dało, odtworzono też ozdobne detale.
Odświeżanie holu i schodów
Prace w holu rozpoczęto od oczyszczenia (Zobacz zdjęcie przed remontem) i otynkowania murowanych ścian nośnych. Na jednej z nich położono tapetę. Posadzkę, po wykonaniu nowego podłoża i wylewek, gospodarze wykończyli czarnymi łupkowymi płytami o wymiarach 30×60×1cm. (Zobacz zdjęcie po remoncie)
Schody nie dość, że bardzo wygodne i ładne, okazały się być w całkiem dobrym stanie: zdarto z nich starą farbę, uzupełniono braki w balustradzie i pomalowano farbą olejną na biało.
O wystroju zadecydowały detale: konsola i żyrandol z targu staroci oraz lustro wykonane na zamówienie.
Doświetlenie schodów
Górny hol i skromną sień (widoczną na zdjęciu ze str. 19) rozjaśnił kolor ścian. Dzięki przeszkleniu w połaci dachu, udało się też wpuścić do wnętrza więcej dziennego światła. Niewielkie okno (tak jak tutaj), łatwo zmieścić między krokwiami i nie są potrzebne zmiany w konstrukcji dachu. Prace wykonano podczas wymiany pokrycia (Zobacz zdjęcie przed remontem) . Otwór jest przy tym niemal niewidoczny z zewnątrz, pozwala więc zachować oryginalny charakter bryły domu. (Zobacz zdjęcie po remoncie) .
Smukłe tralki balustrady na tle szaroniebieskich ścian, oczyszczonych z plątaniny kabli wyglądają pięknie, a profilowany, "niedzisiejszy" pochwyt zachwyca ergonomicznym kształtem.
Mimo konieczności przeprowadzenia gruntownego remontu i dostosowania domu do współczesnych wymogów, nowi właściciele dokładali starań, by tam gdzie nie ma potrzeby, nie zmieniać oryginalnych elementów domu. Dlatego zdecydowano się zachować drewniane schody prowadzące na piętro.
W podobny sposób postąpiono z dobrze zachowanymi podłogami. Zdjęto z nich pokrywające je brzydkie linoleum, wyczyszczono drewno, a stolarz uzupełniał brakujące elementy. Po wycyklinowaniu okazało się że sosnowe deski mają ciekawy różowawy odcień. Dlatego też w salonie zachowano je w naturalnym kolorze. Natomiast te bardziej zniszczone - w kuchni i w bibliotece właściciele pomalowali na czarno, a w holu na piętrze i w sypialniach - na odcienie bieli.
Wyremontowano także piece kaflowe. Jedynie ten w salonie służy tylko jako element dekoracyjny, ponieważ właściciele nie są pewni sprawności przewodów kominowych. Pozostałe można rozpalić, kiedy tylko jest taka potrzeba.
Zachowano też stare drzwi do większości pomieszczeń. Zostały odrestaurowane i pokryte na nowo świeżą farbą. Niestety, ku niezadowoleniu właścicieli, ich psy niezbyt respektują te renowacyjne zabiegi.
Nie udało się ocalić starych skrzynkowych okien. Ale nowe są również drewniane. Ich nowoczesna konstrukcja zapewnia wyższy komfort cieplny we wnętrzach. Właściciele zadbali o to, by wyglądały tak jak kiedyś - mają starannie dobrany kształt, a tam gdzie się dało, odtworzono też ozdobne detale.
Odświeżanie holu i schodów
Prace w holu rozpoczęto od oczyszczenia (Zobacz zdjęcie przed remontem) i otynkowania murowanych ścian nośnych. Na jednej z nich położono tapetę. Posadzkę, po wykonaniu nowego podłoża i wylewek, gospodarze wykończyli czarnymi łupkowymi płytami o wymiarach 30×60×1cm. (Zobacz zdjęcie po remoncie)
Schody nie dość, że bardzo wygodne i ładne, okazały się być w całkiem dobrym stanie: zdarto z nich starą farbę, uzupełniono braki w balustradzie i pomalowano farbą olejną na biało.
O wystroju zadecydowały detale: konsola i żyrandol z targu staroci oraz lustro wykonane na zamówienie.
Doświetlenie schodów
Górny hol i skromną sień (widoczną na zdjęciu ze str. 19) rozjaśnił kolor ścian. Dzięki przeszkleniu w połaci dachu, udało się też wpuścić do wnętrza więcej dziennego światła. Niewielkie okno (tak jak tutaj), łatwo zmieścić między krokwiami i nie są potrzebne zmiany w konstrukcji dachu. Prace wykonano podczas wymiany pokrycia (Zobacz zdjęcie przed remontem) . Otwór jest przy tym niemal niewidoczny z zewnątrz, pozwala więc zachować oryginalny charakter bryły domu. (Zobacz zdjęcie po remoncie) .
Smukłe tralki balustrady na tle szaroniebieskich ścian, oczyszczonych z plątaniny kabli wyglądają pięknie, a profilowany, "niedzisiejszy" pochwyt zachwyca ergonomicznym kształtem.
Zapisz się na NEWSLETTER.
</>Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail: ZOBACZ PRZYKŁAD</>Smoby B amp D Skrzynka Z Na... | Theo Klein Skrzynka z narzę... | Skrzynka Narzędziowa z Narz... |
Sprawdź ceny » | Porównaj ceny » | Sprawdź ceny » |
Skomentuj:
Renowacja drewnianego domu