Niezwykła metamorfoza niestarego wiejskiego domu
Tego domu nikt nie miał odwagi kupić. Dziś jest to miejsce, którego nie chce się opuszczać. Gospodarze zdecydowali się na kłopotliwy remont, przede wszystkim ze względu na urodę otoczenia i sentyment do starych murów.
1 z 23
2 z 23
3 z 23
4 z 23
5 z 23
6 z 23
7 z 23
8 z 23
9 z 23
10 z 23
11 z 23
12 z 23
13 z 23
14 z 23
15 z 23
16 z 23
17 z 23
18 z 23
19 z 23
20 z 23
21 z 23
22 z 23
23 z 23
Autorzy projektu przebudowy: architekt wnętrz Katarzyna Kuchejda, architekt wnętrz Małgorzata Kuchejda, architekt wnętrz prof. Janusz Kuchejda
Generalny wykonawca: Piotr Ostafin
Powierzchnia użytkowa: 354 m2
Powierzchnia działki: 2,5 ha
Mieszkańcy: 3-5 osób
Koszt prac remontowych budowlanych i wykończeniowych (bez mebli wolno stojących): 250 000 zł
To był dom, którego nikt nie chciał kupić. Nasi gospodarze tu, w okolicach Krakowa, prowadzą interesy i jako "tubylcy" wiedzieli o wystawieniu nieruchomości na sprzedaż po bardzo atrakcyjnej cenie. Dlatego namawiali znajomych do kupna posesji. Bezskutecznie. Choć wielu było zainteresowanych nabyciem podmiejskiej siedziby, nikt nie miał odwagi zabrać się do remontu starego zapomnianego budynku. Odstraszająco działało między innymi to, że w najniższej części domu była chlewnia... Trzeba było mieć sporo wyobraźni, by zobaczyć na jej miejscu rozległą kuchnię o funkcjach pokoju rodzinnego.
Nasi gospodarze dziś już z uśmiechem opowiadają, jak z zapałem opisywali potencjalnym nabywcom zalety budynku, a przede wszystkim uroki krajobrazu. A trzeba przyznać, że jeśli chodzi o otoczenie, jest czym się zachwycać. Dom stoi na malowniczym terenie zachodniej części województwa małopolskiego, na pograniczu Beskidu Makowskiego i Pogórza Wielickiego, wśród rzadko rozsianych domostw i szachownicy pól przetkanych kępami wiekowych drzew i krzewów. Dodajmy do tego pomykające sarny i zające. I bażanty wybiegające spod stóp. I jeszcze stary kościół na wzgórzu, i widok na Babią Górę, a bliżej na klasztor w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Zakup domu wraz z chlewnią i stodołą
Czas mijał, a dom stał i czekał na nowego właściciela. Z każdym upływającym dniem nasi gospodarze coraz bardziej lubili to miejsce. I im większej liczbie osób je pokazali, tym bardziej czuli się zaprzyjaźnieni z każdym kawałkiem ziemi, z każdym drzewem, a nawet ze starymi, zniszczonymi murami. W końcu przekonali samych siebie. I doszli do wniosku, że nie potrafią tak po prostu opuścić starego ceglanego domu. Na dodatek inwestorska intuicja podpowiadała: takiej okazji nie można przepuścić!
Dlatego, choć mieli już w pobliżu swoją "bazę", i nie planowali większych zmian w życiu i miejscu zamieszkania, w końcu zdecydowali się na kupno gospodarstwa, w którego skład wchodziła 2,5 hektarowa działka z domem i chlewnią oraz stara stodoła w kiepskim stanie.
Nieprosta droga do wygodnej siedziby
Początkowo nowi właściciele planowali przeznaczyć dom na mieszkania dla swoich pracowników opiekujących się końmi w nieodległym gospodarstwie. Zamierzali dokonać szybkiego remontu instalacji i odświeżyć mury, dach oraz podłogi, bez ingerowania w strukturę budynku i bez wdawania się w subtelne zabiegi z myślą o poprawie estetyki domu.
Jednak podczas prac remontowych z coraz większym zdumieniem, a jednocześnie satysfakcją odkrywali uroki architektury tego skromnego, a przecież odznaczającego się harmonią proporcji wiejskiego budynku nakrytego dwuspadowym dachem z naczółkami.
W końcu myśl, że miałby tu zamieszkać ktoś obcy, stała się na tyle męcząca i niepokojąca, że nie mieli wyjścia: postanowili przeznaczyć go na swoją drugą siedzibę.
Od tej chwili zmieniło się też podejście do remontu. Przyszli mieszkańcy uradzili, że będą go kontynuować ze szczególną starannością, dążąc przy tym do zachowania i podkreślenia uroku oraz stylu budynku. Zapadła decyzja, by stworzyć tu miejsce jak najwygodniejsze do zamieszkania, z nowoczesnym wyposażeniem, ułatwiającym codzienne funkcjonowanie rodziny, ale też po prostu dobrze wpasowane w krajobraz architektoniczny regionu.
Odzyskane kondygnacje
Największemu przekształceniu został poddany strych budynku.
Po przeprowadzeniu remontu dachu jego połacie na powrót wykończono oryginalnymi, starymi dachówkami, a braki uzupełniono podobnymi egzemplarzami pozyskanymi od sąsiadów, którzy z ulgą się ich pozbyli, dziwiąc się zapewne niezrozumiałym fanaberiom nowych właścicieli.
Nieużytkowane dotąd pomieszczenie pod dachem zamieniono w mieszkalne poddasze, doświetlone jedenastoma oknami połaciowymi.
Generalny wykonawca: Piotr Ostafin
Powierzchnia użytkowa: 354 m2
Powierzchnia działki: 2,5 ha
Mieszkańcy: 3-5 osób
Koszt prac remontowych budowlanych i wykończeniowych (bez mebli wolno stojących): 250 000 zł
To był dom, którego nikt nie chciał kupić. Nasi gospodarze tu, w okolicach Krakowa, prowadzą interesy i jako "tubylcy" wiedzieli o wystawieniu nieruchomości na sprzedaż po bardzo atrakcyjnej cenie. Dlatego namawiali znajomych do kupna posesji. Bezskutecznie. Choć wielu było zainteresowanych nabyciem podmiejskiej siedziby, nikt nie miał odwagi zabrać się do remontu starego zapomnianego budynku. Odstraszająco działało między innymi to, że w najniższej części domu była chlewnia... Trzeba było mieć sporo wyobraźni, by zobaczyć na jej miejscu rozległą kuchnię o funkcjach pokoju rodzinnego.
Nasi gospodarze dziś już z uśmiechem opowiadają, jak z zapałem opisywali potencjalnym nabywcom zalety budynku, a przede wszystkim uroki krajobrazu. A trzeba przyznać, że jeśli chodzi o otoczenie, jest czym się zachwycać. Dom stoi na malowniczym terenie zachodniej części województwa małopolskiego, na pograniczu Beskidu Makowskiego i Pogórza Wielickiego, wśród rzadko rozsianych domostw i szachownicy pól przetkanych kępami wiekowych drzew i krzewów. Dodajmy do tego pomykające sarny i zające. I bażanty wybiegające spod stóp. I jeszcze stary kościół na wzgórzu, i widok na Babią Górę, a bliżej na klasztor w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Zakup domu wraz z chlewnią i stodołą
Czas mijał, a dom stał i czekał na nowego właściciela. Z każdym upływającym dniem nasi gospodarze coraz bardziej lubili to miejsce. I im większej liczbie osób je pokazali, tym bardziej czuli się zaprzyjaźnieni z każdym kawałkiem ziemi, z każdym drzewem, a nawet ze starymi, zniszczonymi murami. W końcu przekonali samych siebie. I doszli do wniosku, że nie potrafią tak po prostu opuścić starego ceglanego domu. Na dodatek inwestorska intuicja podpowiadała: takiej okazji nie można przepuścić!
Dlatego, choć mieli już w pobliżu swoją "bazę", i nie planowali większych zmian w życiu i miejscu zamieszkania, w końcu zdecydowali się na kupno gospodarstwa, w którego skład wchodziła 2,5 hektarowa działka z domem i chlewnią oraz stara stodoła w kiepskim stanie.
Nieprosta droga do wygodnej siedziby
Początkowo nowi właściciele planowali przeznaczyć dom na mieszkania dla swoich pracowników opiekujących się końmi w nieodległym gospodarstwie. Zamierzali dokonać szybkiego remontu instalacji i odświeżyć mury, dach oraz podłogi, bez ingerowania w strukturę budynku i bez wdawania się w subtelne zabiegi z myślą o poprawie estetyki domu.
Jednak podczas prac remontowych z coraz większym zdumieniem, a jednocześnie satysfakcją odkrywali uroki architektury tego skromnego, a przecież odznaczającego się harmonią proporcji wiejskiego budynku nakrytego dwuspadowym dachem z naczółkami.
W końcu myśl, że miałby tu zamieszkać ktoś obcy, stała się na tyle męcząca i niepokojąca, że nie mieli wyjścia: postanowili przeznaczyć go na swoją drugą siedzibę.
Od tej chwili zmieniło się też podejście do remontu. Przyszli mieszkańcy uradzili, że będą go kontynuować ze szczególną starannością, dążąc przy tym do zachowania i podkreślenia uroku oraz stylu budynku. Zapadła decyzja, by stworzyć tu miejsce jak najwygodniejsze do zamieszkania, z nowoczesnym wyposażeniem, ułatwiającym codzienne funkcjonowanie rodziny, ale też po prostu dobrze wpasowane w krajobraz architektoniczny regionu.
Odzyskane kondygnacje
Największemu przekształceniu został poddany strych budynku.
Po przeprowadzeniu remontu dachu jego połacie na powrót wykończono oryginalnymi, starymi dachówkami, a braki uzupełniono podobnymi egzemplarzami pozyskanymi od sąsiadów, którzy z ulgą się ich pozbyli, dziwiąc się zapewne niezrozumiałym fanaberiom nowych właścicieli.
Nieużytkowane dotąd pomieszczenie pod dachem zamieniono w mieszkalne poddasze, doświetlone jedenastoma oknami połaciowymi.
W uzyskanej w ten sposób otwartej przestrzeni (144 m2) zaprojektowano salon, jadalnię z kuchnią oraz sypialnię z łazienką i z osobnym w.c., tworząc tym samym niemal niezależne mieszkanie.
W wyniku remontu dodatkowa przestrzeń użytkowa powstała też w miejscu dawnej chlewni, która znajdowała się kiedyś na najniższej kondygnacji domu. Zaprojektowano tam letnią kuchnię pełniącą funkcje pokoju rodzinnego, do której prowadzi wejście z poziomu gruntu.
Właściciele mówią, że dziś to właśnie tu bije "serce domu". Domownicy jedzą tu większość posiłków i tu najchętniej organizują spotkania towarzyskie.
Ryzalit na dodatek
Dom otynkowano, decydując się na kolorystykę nawiązującą do tonacji zastosowanej przy odnowie nieodległych zabytkowych budynków stacji kolejowego szlaku papieskiego.
Wymieniono okna w całym budynku, przy okazji ujednolicając ich kształt.
Stary, mało atrakcyjny ganek mieszczący sień wejściową pokryto drewnianym szalowaniem i wznosząc nad nim szkieletową konstrukcję, podwyższono tak, by dodał dynamiki całej bryle budynku i stylistycznie korespondował ze stojącą w sąsiedztwie drewnianą stodołą.
Podczas remontu wymieniono też wszystkie instalacje, położono nowe posadzki i tynki wewnętrzne.
Przeprowadzenie wszystkich prac nie było łatwe, ale dziś dom odwdzięcza się swoim mieszkańcom, dobrze funkcjonując i tworząc wygodne miejsce do życia.
Na gospodarstwie
Wśród zabudowań gospodarczych zwyczajowo najważniejszy był budynek stodoły. Został on gruntownie wyremontowany i przystosowany do pełnienia współczesnych funkcji. Zgodnie z zasadami, jakimi kierowali się właściciele, uniknięto pokus "designerskich". Nie "upiększono go, ani nie przerobiono na coś, czym nigdy nie był". Wzmocniono tylko drewnianą konstrukcję dachu, przełożono dachówkę, dodano kilka okien połaciowych i wykończono wnętrze, a poza tym w stodole jak dawniej przechowuje się siano dla koni, którym dobudowano dwa boksy przy szczytowej ścianie budynku.
Na co dzień centralna część stodoły pełni funkcję garażu na dwa samochody, ale czasem przydaje się też na biesiady, a nawet na tańce.
W wyniku remontu dodatkowa przestrzeń użytkowa powstała też w miejscu dawnej chlewni, która znajdowała się kiedyś na najniższej kondygnacji domu. Zaprojektowano tam letnią kuchnię pełniącą funkcje pokoju rodzinnego, do której prowadzi wejście z poziomu gruntu.
Właściciele mówią, że dziś to właśnie tu bije "serce domu". Domownicy jedzą tu większość posiłków i tu najchętniej organizują spotkania towarzyskie.
Ryzalit na dodatek
Dom otynkowano, decydując się na kolorystykę nawiązującą do tonacji zastosowanej przy odnowie nieodległych zabytkowych budynków stacji kolejowego szlaku papieskiego.
Wymieniono okna w całym budynku, przy okazji ujednolicając ich kształt.
Stary, mało atrakcyjny ganek mieszczący sień wejściową pokryto drewnianym szalowaniem i wznosząc nad nim szkieletową konstrukcję, podwyższono tak, by dodał dynamiki całej bryle budynku i stylistycznie korespondował ze stojącą w sąsiedztwie drewnianą stodołą.
Podczas remontu wymieniono też wszystkie instalacje, położono nowe posadzki i tynki wewnętrzne.
Przeprowadzenie wszystkich prac nie było łatwe, ale dziś dom odwdzięcza się swoim mieszkańcom, dobrze funkcjonując i tworząc wygodne miejsce do życia.
Na gospodarstwie
Wśród zabudowań gospodarczych zwyczajowo najważniejszy był budynek stodoły. Został on gruntownie wyremontowany i przystosowany do pełnienia współczesnych funkcji. Zgodnie z zasadami, jakimi kierowali się właściciele, uniknięto pokus "designerskich". Nie "upiększono go, ani nie przerobiono na coś, czym nigdy nie był". Wzmocniono tylko drewnianą konstrukcję dachu, przełożono dachówkę, dodano kilka okien połaciowych i wykończono wnętrze, a poza tym w stodole jak dawniej przechowuje się siano dla koni, którym dobudowano dwa boksy przy szczytowej ścianie budynku.
Na co dzień centralna część stodoły pełni funkcję garażu na dwa samochody, ale czasem przydaje się też na biesiady, a nawet na tańce.
Zapisz się na NEWSLETTER.
>Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail: ZOBACZ PRZYKŁAD>Klein Bosch Skrzynka Z Narz... | Smoby B amp D Skrzynka Z Na... | Theo Klein Skrzynka z narzę... |
Premiera wkrótce! Dowiedz się pierwszy |
Skomentuj:
Niezwykła metamorfoza niestarego wiejskiego domu