Zdaniem użytkowników
O odkurzaczu do liści - opowiada Andrzej Leus
Mamy działkę o powierzchni blisko 4000 m2, na której rośnie kilkadziesiąt drzew liściastych. Przez wiele lat sprzątaliśmy liście, używając grabi, aż wreszcie zdecydowałem się kupić odkurzacz ogrodowy. Ze względu na ogromną masę liści wybrałem odkurzacz spalinowy o dużej mocy - 3,7 kM, pojemnym zbiorniku na liście - 200 l, i nie do noszenia, lecz opierający się na czterech kołach. Mimo wszystko trzeba włożyć w tę pracę trochę wysiłku. Duża waga urządzenia (42,5 kg) powiększona jeszcze o ciężar zebranych resztek utrudnia manewrowanie między drzewami. Dlatego radzę wybrać model z dużymi tylnymi kołami oraz opróżniać worek, gdy jest zapełniony już w 75%. Całkowicie wypełniony zbiornik odchyla odkurzacz do tyłu, co osłabia siłę zasysania.
Przy opróżnianiu worka opracowałem własną metodę. Po ustawieniu sprzętu przy kompoście, rozsuwam suwak, ale nie wygarniam ogrodowych odpadków ręką, lecz włączam silnik, a pęd powietrza wyrzuca liście na pryzmę.
Zauważyłem też, że odkurzacza warto używać systematycznie. Zdarza się bowiem, iż gruba warstwa liści dębu zatyka otwór wlotowy.
Jedyne, na co mogę się poskarżyć, to kłopoty z suwakiem w worku na odpadki. Pod wpływem drobinek piasku dość szybko się niszczy. U nas stało się to już po dwóch sezonach. Aby przedłużyć czas użytkowania suwaka, trzeba go regularnie konserwować, na przykład przez woskowanie. Warto o tym pamiętać, bo nowy worek jest kosztowny w stosunku do ceny całego urządzenia (aż 20-30%).
O rozdrabniaczu do gałęzi - opowiada Leszek Bąk
W naszym ogrodzie o powierzchni 3800 m2 jest dużo drzew, które wymagają systematycznego cięcia. Kiedy kupiłem rozdrabniacz, mogłem wreszcie skończyć z uciążliwym spalaniem sterty gałęzi.
Szukając odpowiedniego modelu, przede wszystkim brałem pod uwagę to, że pędów do cięcia mam dużo, ale nie są one zbyt grube. Wybrałem więc rozdrabniacz o mocy 2,4 kW, przeznaczony do gałęzi o średnicy do 40 mm.
Sprawdziłem też, czy rozdrabniacz ma zabezpieczenie przeciążeniowe i blokadę ponownego rozruchu (na wypadek wyłączenia prądu) oraz stabilny stelaż. Ze względu na niższą cenę zdecydowałem się na sprzęt z mechanizmem nożowym (kosztował 500 zł).
Szybko przekonałem się, że noże lepiej tną świeżo ścięte gałęzie niż suche. Staram się więc wykorzystywać rozdrabniacz zaraz po strzyżeniu roślin. Odpowiednio przygotowuję też materiał do cięcia. Okazało się bowiem, że zakrzywione bądź rozwidlone gałęzie powodują blokowanie się tarcz. Nie dochodziłoby do tego, gdybym miał sprzęt z przełącznikiem umożliwiającym cofanie gałęzi, ale wybrałem model bez tej funkcji, bo był tańszy. W końcu jednak znalazłem rozwiązanie. Przed włączeniem rozdrabniacza zakrzywione i rozwidlone gałęzie tnę na proste odcinki.
Wiórów z grubszych gałęzi używam do ściółkowania lub pakuję je do papierowych toreb i przechowuję do zimy. Są świetnym materiałem opałowym - razem z opakowaniem wkładam je do kominka. Natomiast młode pędy z liśćmi po rozdrobnieniu wyrzucam na kompost.
Mamy działkę o powierzchni blisko 4000 m2, na której rośnie kilkadziesiąt drzew liściastych. Przez wiele lat sprzątaliśmy liście, używając grabi, aż wreszcie zdecydowałem się kupić odkurzacz ogrodowy. Ze względu na ogromną masę liści wybrałem odkurzacz spalinowy o dużej mocy - 3,7 kM, pojemnym zbiorniku na liście - 200 l, i nie do noszenia, lecz opierający się na czterech kołach. Mimo wszystko trzeba włożyć w tę pracę trochę wysiłku. Duża waga urządzenia (42,5 kg) powiększona jeszcze o ciężar zebranych resztek utrudnia manewrowanie między drzewami. Dlatego radzę wybrać model z dużymi tylnymi kołami oraz opróżniać worek, gdy jest zapełniony już w 75%. Całkowicie wypełniony zbiornik odchyla odkurzacz do tyłu, co osłabia siłę zasysania.
Przy opróżnianiu worka opracowałem własną metodę. Po ustawieniu sprzętu przy kompoście, rozsuwam suwak, ale nie wygarniam ogrodowych odpadków ręką, lecz włączam silnik, a pęd powietrza wyrzuca liście na pryzmę.
Zauważyłem też, że odkurzacza warto używać systematycznie. Zdarza się bowiem, iż gruba warstwa liści dębu zatyka otwór wlotowy.
Jedyne, na co mogę się poskarżyć, to kłopoty z suwakiem w worku na odpadki. Pod wpływem drobinek piasku dość szybko się niszczy. U nas stało się to już po dwóch sezonach. Aby przedłużyć czas użytkowania suwaka, trzeba go regularnie konserwować, na przykład przez woskowanie. Warto o tym pamiętać, bo nowy worek jest kosztowny w stosunku do ceny całego urządzenia (aż 20-30%).
O rozdrabniaczu do gałęzi - opowiada Leszek Bąk
W naszym ogrodzie o powierzchni 3800 m2 jest dużo drzew, które wymagają systematycznego cięcia. Kiedy kupiłem rozdrabniacz, mogłem wreszcie skończyć z uciążliwym spalaniem sterty gałęzi.
Szukając odpowiedniego modelu, przede wszystkim brałem pod uwagę to, że pędów do cięcia mam dużo, ale nie są one zbyt grube. Wybrałem więc rozdrabniacz o mocy 2,4 kW, przeznaczony do gałęzi o średnicy do 40 mm.
Sprawdziłem też, czy rozdrabniacz ma zabezpieczenie przeciążeniowe i blokadę ponownego rozruchu (na wypadek wyłączenia prądu) oraz stabilny stelaż. Ze względu na niższą cenę zdecydowałem się na sprzęt z mechanizmem nożowym (kosztował 500 zł).
Szybko przekonałem się, że noże lepiej tną świeżo ścięte gałęzie niż suche. Staram się więc wykorzystywać rozdrabniacz zaraz po strzyżeniu roślin. Odpowiednio przygotowuję też materiał do cięcia. Okazało się bowiem, że zakrzywione bądź rozwidlone gałęzie powodują blokowanie się tarcz. Nie dochodziłoby do tego, gdybym miał sprzęt z przełącznikiem umożliwiającym cofanie gałęzi, ale wybrałem model bez tej funkcji, bo był tańszy. W końcu jednak znalazłem rozwiązanie. Przed włączeniem rozdrabniacza zakrzywione i rozwidlone gałęzie tnę na proste odcinki.
Wiórów z grubszych gałęzi używam do ściółkowania lub pakuję je do papierowych toreb i przechowuję do zimy. Są świetnym materiałem opałowym - razem z opakowaniem wkładam je do kominka. Natomiast młode pędy z liśćmi po rozdrobnieniu wyrzucam na kompost.
Skomentuj:
Zdaniem użytkowników