Mieszkanie w stylu lat trzydziestych
Właściciele długo szukali wymarzonego mieszkania. Obejrzeli kilkadziesiąt apartamentów, ale cały czas czuli niedosyt - chodziło im o miejsce z duszą i z klimatem. Gdy po raz pierwszy stanęli w progu klatki schodowej, urzekła ich atmosfera starej kamienicy. Od razu wiedzieli, że to jest to.
Kamienica została zbudowana w 1938 roku, w bardzo nowatorski i zaawansowany technicznie jak na tamte czasy sposób.
Funkcjonował tu na przykład zsyp (zachował się do dziś) i spalarnia śmieci. Dzięki staraniom właścicielki mieszkania i jej sąsiadki udało się niedawno wpisać budynek na listę zabytków.
Mieszkanie wymagało jednak solidnego remontu. Podłoga była w tak złym stanie, że trzeba było zerwać starą klepkę. Zachowano jednak ten sam materiał, czyli naturalny dąb, oraz nawiązujący do pierwotnego układ klepek. Udało się pozostawić i odrestaurować oryginalne drzwi wejściowe. Skrzydła wewnętrzne - ze względu na fatalny stan - zostały zastąpione przez nowe, wykonane na zamówienie. Pokryto je orzechowym fornirem, oryginalne pozostały jedynie klamki.
Większość ścian działowych została usunięta, co pozwoliło na zmianę układu pomieszczeń.
Pierwotnie pokój, który obecnie pełni funkcję sypialni, tworzył całość z salonem. Przejście zostało zamknięte - od strony sypialni stoją tu szafy, 8 od strony salonu - zabudowa na książki i telewizor. W miejscu gdzie obecnie jest kominek, znajdowało się z kolei przejście z salonu do kuchni.
Projekt nowej aranżacji wnętrza przygotowała Justyna Banachowska-Rejman (Made in Studio). Inspirujące było dla niej już samo miejsce - stara kamienica z unikatowym klimatem. Współpracę z właścicielami projektantka wspomina jako bardzo udaną, choć stworzenie koncepcji wnętrza wymagało jakby cofnięcia się w czasie i zanurzenia w klimat przedwojennej Warszawy. Wygląd wszystkich detali - mebli, okładzin, elementów wystroju - był szczegółowo uzgadniany z gospodarzami. - Trwała ciągła burza mózgów - wspomina projektantka.
Zarówno ona, jak i domownicy namiętnie studiowali albumy i książki na temat art déco, cały czas wymieniając się spostrzeżeniami i pomysłami.
Sam remont też nie był prosty - mieszkanie było w złym stanie technicznym, a do tego brakowało rzetelnej dokumentacji. Przed przystąpieniem do projektowania pani Justyna sporządziła 8 dokładną inwentaryzację murów, a także wszelkich instalacji, co bardzo ułatwiło zaplanowanie pomieszczeń, a także zmianę ich funkcji.
W efekcie - gdy zakończyły się główne roboty remontowe i zaczął wyłaniać się obraz wnętrz - praca związana z wyposażaniem była już bardzo przyjemna, aczkolwiek wymagała dużego zaangażowania i dbałości o detal.
Niemal wszystkie meble to odrestaurowane oryginały z lat 30.
Lampy pochodzą z przedwojennych łódzkich kamienic - pieczołowicie odnowione otrzymały drugie życie. Właściciele są bowiem ogromnymi miłośnikami stylu art déco. Pani domu lubi też przedmioty orientalne. To zamiłowanie rozwijało się od wczesnego dzieciństwa - kiedy miała 8 lat, po raz pierwszy wyjechała z rodzicami do Chin. W trakcie kolejnych podróży fascynacja tym krajem rosła, rodzina przywoziła też coraz więcej dekoracyjnych przedmiotów. Niektóre pochodzą jeszcze sprzed rewolucji kulturalnej.
Skomentuj:
Mieszkanie w stylu lat trzydziestych