Pasja: tajemnicze zapachy domu
Już od progu wita nas oszałamiający zapach ziół, kwiatów i przypraw. W słoikach i menzurkach stoją tajemnicze mikstury, płyny i proszki. Palą się świeczki. Czyżbyśmy trafili do domu współczesnej czarownicy?
Wbrew pozorom ten dom pod Lesznem nie stoi na kurzej nóżce, tylko na solidnych fundamentach, a jego właścicielka nie zbiera magicznych zaklęć, a jedynie receptury na ekologiczne kremy, toniki, maseczki i olejki do masażu. Pani Hanna Sobkowska to kobieta wielu talentów. Jest nie tylko założycielką firmy wytwarzającej świece i pracowni rozwoju osobistego, ale przede wszystkim bardzo szczęśliwą osobą, która zrezygnowała z pracy w korporacji, by podążać własną drogą. Prowadzi warsztaty twórcze, robi biżuterię i kosmetyki oparte na naturalnych składnikach. Wierzy również w wyjątkowy potencjał drzemiący w każdym człowieku i pomaga go odkryć. Jej warsztaty mają inspirować do kreatywnych zmian i nauczyć przemieniania rzeczy zwykłych w niepowtarzalne. Ona sama jest najlepszym przykładem skuteczności takiego podejścia do życia.
Skąd wziął się pomysł, by posadę za biurkiem zamienić na codzienne obcowanie z woskiem, olejkami eterycznymi i suszonymi ziołami? Pani Hanna odpowiada, że po prostu pewnego dnia poszła do ogrodu po lawendę, potem zebrała ogarki świec i z tych składników metodą prób i błędów wytopiła swoją pierwszą świeczkę. Z czasem zaczęła doskonalić tę metodę, testować woski, olejki i dobierać knoty. I robi to do dziś, bo jak mówi, świat świec ma nieograniczone możliwości, wystarczy tylko uruchomić wyobraźnię.
Uznanie przyszło szybko. W 2011 roku, w czasie poznańskiego Festiwalu Sztuki i Przedmiotów Artystycznych, jedna z jej pierwszych (jeszcze parafinowych) świec z zatopionymi makami, o bardzo adekwatnej nazwie "Gdzie maki zimują", została laureatką konkursu rękodzieła artystycznego. Czas pokazał, że ze względu na delikatne płatki maki nie sprawdzają się jako rośliny do zatapiania w świecach z wosków naturalnych. Artystka zastąpiła je więc m.in. rumiankami, pelargonią, lawendą, ostróżką, zatrwianem, polnymi trawami i laskami cynamonu (oprócz niego wszystkie pozostałe składniki pochodzą z okolicznych łąk i z ogrodów znajomych). Na początku pani Hanna sama zbierała i suszyła rośliny. Potem zaangażowała w to przyjaciół i rodzinę. Dzisiaj ma wielu wyedukowanych "dostawców".
Swoje eksperymenty zaczęła od świec z parafiny, ale najbliższe jej sercu i filozofii życiowej są świece ekologiczne, robione z naturalnych składników (wosków pszczelich, palmowych i sojowych). Tym bardziej że od parafiny, wytwarzanej z ropy naftowej, bez przerwy bolała ją głowa.
- Wciąż odkrywam tajemnice różnych składników - opowiada pani Hanna. - Naturalne woski bywają bardzo chimeryczne w obróbce, są jak żywy organizm reagujący na wahania temperatury i wilgotności powietrza. Z olejków tworzę autorskie kompozycje, mieszam zapachy, między innymi lawendy, pomarańczy i paczuli.
Naturalny i ekologiczny jest również dom pani Hanny i jej męża Sebastiana (z zawodu lekarza). Ponieważ gospodarz woli nowoczesne wnętrza, a gospodyni gustuje w stylu rustykalnym, podczas urządzania wnętrz musieli iść na wiele kompromisów. Ale obojgu od początku podobał się przestronny salon (do którego zgodnie wybrali rattanowy zestaw wypoczynkowy) i duża łazienka z oknem. Wspólnie podjęli także decyzję o podłodze z klonowego drewna i murowanych szafkach kuchennych. W tak urządzonym domu z duszą lubią spędzać czas nie tylko gospodarze, ale i goście.
JAK ZROBIĆ ŚWIECZKĘ?
Potrzebne będą: karton po mleku (z odciętą częścią z otwieraczem), ogarki kolorowych i białych świec (0,5-1 kg), świeca stołowa (długa i wąska), garnek "na zmarnowanie", patyk do mieszania.
Sposób wykonania: Karton wycieramy do sucha i smarujemy wewnątrz olejem spożywczym. Ogarki kolorowych świec tniemy na niewielkie kawałki (tzw. gruz). Świecę wstawiamy do kartonu i naokoło wsypujemy "gruz". Resztki białych świec topimy w kąpieli wodnej i wlewamy do kartonu do wysokości knota. Czekamy minimum 3 godz., aż zastygnie, po czym wysuwamy gotową świeczkę z kartonu. Jest chropowata, dlatego na koniec warto nadtopić jej ścianki (np. na rozgrzanej patelni).
Skomentuj:
Pasja: tajemnicze zapachy domu