Nowojorski loft pełen uroku
Instalacja ze sznura, regał z drabiny, kinkiet z konara drzewa - nowojorski stylista mody Scott Newkirk odnajduje piękno w zwykłych rzeczach, zestawiając je z dobrym designem i sztuką przez duże S.
Kto tu mieszka?
Scott Newkirk, stylista mody i wnętrz.
Gdzie? Nowy Jork, Brooklyn.
Metraż: 300 m kw., loft, XIX-wieczna remiza strażacka.
W tym lofcie nic nie jest oczywiste ani szablonowe. Scott Newkirk, stylista mody i wnętrz, współpracujący z takimi markami jak Armani czy Coach, nie boi się ryzykownych zestawień. W salonie powiesił obok siebie rysunki przyjaciół i prace uznanych artystów; prywatne zdjęcia z rodzinnego miasta i fotografie bijące rekordy w domach aukcyjnych. Skórzane modernistyczne fotele sąsiadują z indonezyjską ławką, żyrandol z weneckiego szkła ma za towarzysza industrialną żarówkę, a jedwabny marokański chwost ceramiczną miseczkę z Japonii.
Mieszkanie jak galeria
Scott od wielu lat kolekcjonuje sztukę (fotografie Dietmara Busse, grafiki Anaty Litwin, rzeźby Pameli Sunday) i meble (Marcela Breuera, B rge Mogensena, George'a Nelsona, Jeana Prouvé), ale potrafi też docenić urok zwykłych rzeczy: kutego łańcucha, fantazyjnie splecionego drutu, kawałka drzewa. Zamiast banału widzi w nich tajemnicę. Przedmioty, na które nikt nie zwraca uwagi, inspirują go i zachęcają do tworzenia oryginalnych instalacji - jak na przykład ta ze sznura znalezionego na parkiecie po sylwestrowej nocy. Scott nie kieruje się modą. - Wybieram to, co w danej chwili odzwierciedla mój nastrój, odpowiada na dręczące pytania - tłumaczy. Prywatna galeria, którą stworzył w XIX-wiecznym nowojorskim lofcie, to taki zbiór emocji, marzeń, pragnień.
Jesteśmy w Fort Greene na Brooklynie. Dawniej była to dzielnica tanich mieszkań, którą omijano z daleka. Dzisiaj jest obowiązkowym przystankiem na trasie nowojorskich wycieczek. Charakterystyczne fasady z piaskowca, aleje wysadzane drzewami i artystyczne potęgi - tutaj po prostu się bywa. Choć na Manhattan jest rzut kamieniem, życie w Fort Greene płynie niespiesznie, od czasu do czasu wytrącane z leniwego rytmu przez targ warzywny odbywający się w pobliskim parku.
Scott nie raz tu zaglądał, ale nie przypuszczał, że kiedyś zatrzyma się na dłużej. - Loft wystawiony pod dzierżawę znalazłem na stronie biura nieruchomości, podano nazwę ulicy, ale bez numeru. To był impuls: wsiadłem w samochód i ruszyłem na poszukiwania - wspomina. Dotąd znał zaledwie kilka miejsc w Fort Greene, teraz na nowo odkrywał zieloną dzielnicę, której mieszkańcy kochają vintage i mają bzika na punkcie rowerów.
Dawna remiza strażacka na mieszkanie
Budynek okazał się dawną remizą strażacką z 1823 roku. Właśnie trwał w nim remont. - Poprosiłem jednego z robotników, żeby pokazał mi wnętrza. Dwa piętra, trzysta metrów kwadratowych, wysokie okna. Nie zastanawiałem się ani chwili. Zadzwoniłem do właściciela, powiedziałem, że chcę ten budynek wydzierżawić i przekonałem go, żeby pozwolił mi zadecydować o jego ostatecznym wyglądzie - opowiada Scott. Po 23 latach mieszkania na wiecznie spieszącym się Manhattanie postanowił zwolnić i dać szansę Brooklynowi.
W opuszczonej od lat remizie strażackiej trzeba było wymienić wszystkie instalacje i położyć nowe tynki, ale po dokładniejszych oględzinach okazało się, że większość oryginalnych elementów uda się uratować, na przykład stare podłogi czy metalowe kręcone schody. Scott chciał zachować klimat tego miejsca, postawił więc na surowe materiały (drewno, metal, lny) i stonowane kolory. Nie ingerował też radykalnie w układ pomieszczeń. Jedyną rewolucję przeszła łazienka - zamiast jednej dużej powstały dwie mniejsze. Wyburzono też kilka ścianek działowych na parterze, dzięki czemu powstało otwarte studio.
Wystrój wnętrz z marzeń
Przestrzeń to coś, czego Scottowi zawsze brakowało - teraz miał jej aż nadto, więc nareszcie mógł zaprojektować wymarzoną garderobę: z półkami pod sam sufit i drewnianym stołem pośrodku, na którym szkicuje projekty. - To chyba najbardziej ekstrawaganckie miejsce w domu - stwierdza gospodarz z satysfakcją. - Nonszalancko wyeksponowane na wieszakach ubrania są częścią wnętrza. Za każdym razem, gdy tu wchodzę, czuję, jak mózg zaczyna pracować na zwiększonych obrotach. To takie moje laboratorium, w którym do woli mogę eksperymentować z nowymi stylizacjami - opowiada z entuzjazmem. Garderoba powstała na piętrze, a od sypialni oddzielają ją zasłony z konopi. - Wybrałem ten materiał, bo na pierwszy rzut oka jest surowy jak loft, w którym mieszkam, ale gdy prześwieca przez niego światło, nadaje sypialni pewnej miękkości - tłumaczy.
Urządzanie nowego domu pozwoliło Scottowi sprawdzić się też w roli stylisty wnętrz, a nawet projektanta mebli. W dawnej remizie stanęło m.in. biurko jego pomysłu. A już dwa lata później, w 2011 roku, powstała pierwsza profesjonalna kolekcja, na którą składają się dwie sofy z przeskalowanymi oparciami, ława i stół. Sofy nawiązują z jednej strony do kościelnych ławek w rodzinnym mieście Scotta - Jackson w stanie Mississippi, z drugiej inspirowane są minimalistycznymi projektami Donalda Judda. Zrobione z litego dębu, różnią się kolorami. - Czarna osacza, jest bardzo zmysłowa; jasna oczyszcza umysł - tłumaczy swój zamysł projektant. Czekamy na więcej propozycji.
Skomentuj:
Nowojorski loft pełen uroku