Klimat poddasza
Rozświetlone poddasze z antresolą
Dorota zajmuje się dziećmi i domem, Marcin jest menedżerem. Są rodzicami trzyipółletniej Poli i rocznej Marianny. Kilka lat temu zdecydowali, że chcą zamieszkać na wsi. W podkrakowskiej Rząsce znaleźli dom w stanie surowym. Urzekła ich piękna okolica, a przekonał dobry dojazd do centrum Krakowa - tylko 10 km w linii prostej od Rynku.
Wykańczali dom wspólnie z mamą Marcina, która zamieszkała na parterze. Młodzi wprowadzili się na dobudowane poddasze (projekt opracował zaprzyjaźniony architekt Leszek Kosiba). Pragnęli otwartej przestrzeni, chcieli mieć kuchnię połączoną z salonem i dwie sypialnie. Według pierwotnego projektu w całym mieszkaniu miał być podwieszany sufit. Jednak już w trakcie budowy za radą innego architekta, Kingi Raco-Lei, zdecydowali się otworzyć przestrzeń nad częścią poddasza i zbudować antresolę. Dziś uważają, że był to strzał w dziesiątkę.
Wnętrza stały się przestronne i nabrały indywidualnego charakteru - mają klimat poddasza, są pełne naturalnego światła. Zyskali też dodatkową powierzchnię na antresoli, która stała się gościnną sypialnią. Prowadzą na nią strome drewniane schodki. Dorota podkreśla, że urządzaniem mieszkania zajęli się już sami. - Nad wieloma rzeczami wcale się nie zastanawialiśmy, meble pojawiały się czasem trochę przez przypadek - mówi. - Bez zbędnego pośpiechu dojrzewaliśmy do zakupu kolejnych sprzętów. W mieszkaniu obok przedmiotów wyjątkowych są pochodzące z masowej produkcji, obok form nowoczesnych - tradycyjne. Pozornie nie pasujące do siebie sprzęty świetnie ze sobą współgrają. W kuchni przy ciężkim drewnianym stole stoi lekka witryna z aluminium i szkła. W pokoju dziennym obity jasną skórą nowoczesny narożnik sąsiaduje z żeliwną kozą i małym stolikiem wspartym na podstawie starej maszyny do szycia. Z dużą swobodą do nowoczesnej przestrzeni wprowadzono stylizowane ludowe dodatki.
W mieszkaniu Doroty i Marcina widać jednak konsekwencję, między innymi w starannie dobranych detalach i kolorystyce. Ozdobą wnętrz są grafiki i obrazy nabyte na charytatywnych aukcjach w krakowskim Pałacu pod Baranami.
Wykańczali dom wspólnie z mamą Marcina, która zamieszkała na parterze. Młodzi wprowadzili się na dobudowane poddasze (projekt opracował zaprzyjaźniony architekt Leszek Kosiba). Pragnęli otwartej przestrzeni, chcieli mieć kuchnię połączoną z salonem i dwie sypialnie. Według pierwotnego projektu w całym mieszkaniu miał być podwieszany sufit. Jednak już w trakcie budowy za radą innego architekta, Kingi Raco-Lei, zdecydowali się otworzyć przestrzeń nad częścią poddasza i zbudować antresolę. Dziś uważają, że był to strzał w dziesiątkę.
Wnętrza stały się przestronne i nabrały indywidualnego charakteru - mają klimat poddasza, są pełne naturalnego światła. Zyskali też dodatkową powierzchnię na antresoli, która stała się gościnną sypialnią. Prowadzą na nią strome drewniane schodki. Dorota podkreśla, że urządzaniem mieszkania zajęli się już sami. - Nad wieloma rzeczami wcale się nie zastanawialiśmy, meble pojawiały się czasem trochę przez przypadek - mówi. - Bez zbędnego pośpiechu dojrzewaliśmy do zakupu kolejnych sprzętów. W mieszkaniu obok przedmiotów wyjątkowych są pochodzące z masowej produkcji, obok form nowoczesnych - tradycyjne. Pozornie nie pasujące do siebie sprzęty świetnie ze sobą współgrają. W kuchni przy ciężkim drewnianym stole stoi lekka witryna z aluminium i szkła. W pokoju dziennym obity jasną skórą nowoczesny narożnik sąsiaduje z żeliwną kozą i małym stolikiem wspartym na podstawie starej maszyny do szycia. Z dużą swobodą do nowoczesnej przestrzeni wprowadzono stylizowane ludowe dodatki.
W mieszkaniu Doroty i Marcina widać jednak konsekwencję, między innymi w starannie dobranych detalach i kolorystyce. Ozdobą wnętrz są grafiki i obrazy nabyte na charytatywnych aukcjach w krakowskim Pałacu pod Baranami.
Skomentuj:
Klimat poddasza