Biało, jasno, pogodnie
Radosne poddasze wytchnieniem po pracy
Przydział na wymarzony strych Kasia i Maciej uzyskali dziesięć lat temu. Zanim do tego doszło, długo szukali czegoś odpowiedniego dla siebie. Marzyło im się wysokie poddasze o sporym metrażu, mieszczące się w starym domu zbudowanym z cegły.
Wypatrzony przez nich budynek powstał ponad siedemdziesiąt lat temu i zachował się w dobrym stanie. Odpowiadała im również jego lokalizacja - w cichej dzielnicy na uboczu Poznania. Ale przede wszystkim spodobało im się to, że dom ma tylko dwie kondygnacje. Odpadała więc męcząca codzienna wspinaczka po schodach, trudności z wnoszeniem mebli i ciężkich przedmiotów, kłopoty z wodą i ciepłem, jakie często zdarzają się na ostatnich piętrach wyższych budynków. A i powierzchnia poddasza była w sam raz - nieco ponad 70 m2.
O pomoc w zaprojektowaniu adaptacji wnętrza właściciele poprosili architekta Jerzego Nowakowskiego. Zgodnie z jego pierwszą koncepcją wszystkie pomieszczenia miały się znajdować na jednym poziomie. Wątpliwości budziło jednak usytuowanie łazienki i kuchni - były "wciśnięte" pod skosy dachu. Powstał więc drugi projekt, w którym udało się lepiej wykorzystać wysokość strychu (w najwyższym miejscu ma aż 6,6 m). Nad częścią wejściową została zaprojektowana antresola - o sporej powierzchni (8 m2), w dodatku z oknem. Postanowiono urządzić na niej łazienkę. Kuchnia pozostała wprawdzie pod skosami, ale znacznie się powiększyła.
Najpoważniejszymi pracami budowlanymi - niezbędnymi, aby wpuścić na poddasze więcej światła - było przerobienie okien. W pokoju dziennym, w miejscu małego półokrągłego okienka zwanego wolim okiem, zrobiono duże dwuskrzydłowe okno podzielone szprosami. W sypialni podniesiono część dachu i zamontowano okno wykończone łukiem. Kuchnię, oddzieloną od części wypoczynkowej sporym kominkiem, doświetlają uchylne okna połaciowe.
Zgodnie z życzeniem Kasi i Macieja pomieszczenia zostały tak zaprojektowane, by uzyskać efekt dużej przestrzeni. Dlatego cała część dzienna - przedpokój, pokój dzienny i kuchnia - tworzy jedno wnętrze; zamykane są jedynie sypialnia i łazienka. Aby uciec od standardowego stylu strychowych mieszkań, właściciele zakryli płytami gipsowo-kartonowymi ściany, sufity i elementy konstrukcyjne: drewniane belki, słupy, podciągi - i wszystko pomalowali na biało. W dość ciasnym przedpokoju zawiesili natomiast ogromne lustro, żeby już od samego wejścia powstawało wrażenie przestronnego wnętrza.
Jasne i pogodne mieszkanie wprowadza domowników w dobry nastrój. Kasia i Maciej wielce to sobie cenią, bo uważają je przede wszystkim za miejsce relaksu. Wprawdzie w pokoju dziennym urządzili kąt do pracy (czasem, niestety, się przydaje), starają się jednak nie zapominać, że nie z myślą o sprawach zawodowych tworzyli swoje cztery kąty.
Wypatrzony przez nich budynek powstał ponad siedemdziesiąt lat temu i zachował się w dobrym stanie. Odpowiadała im również jego lokalizacja - w cichej dzielnicy na uboczu Poznania. Ale przede wszystkim spodobało im się to, że dom ma tylko dwie kondygnacje. Odpadała więc męcząca codzienna wspinaczka po schodach, trudności z wnoszeniem mebli i ciężkich przedmiotów, kłopoty z wodą i ciepłem, jakie często zdarzają się na ostatnich piętrach wyższych budynków. A i powierzchnia poddasza była w sam raz - nieco ponad 70 m2.
O pomoc w zaprojektowaniu adaptacji wnętrza właściciele poprosili architekta Jerzego Nowakowskiego. Zgodnie z jego pierwszą koncepcją wszystkie pomieszczenia miały się znajdować na jednym poziomie. Wątpliwości budziło jednak usytuowanie łazienki i kuchni - były "wciśnięte" pod skosy dachu. Powstał więc drugi projekt, w którym udało się lepiej wykorzystać wysokość strychu (w najwyższym miejscu ma aż 6,6 m). Nad częścią wejściową została zaprojektowana antresola - o sporej powierzchni (8 m2), w dodatku z oknem. Postanowiono urządzić na niej łazienkę. Kuchnia pozostała wprawdzie pod skosami, ale znacznie się powiększyła.
Najpoważniejszymi pracami budowlanymi - niezbędnymi, aby wpuścić na poddasze więcej światła - było przerobienie okien. W pokoju dziennym, w miejscu małego półokrągłego okienka zwanego wolim okiem, zrobiono duże dwuskrzydłowe okno podzielone szprosami. W sypialni podniesiono część dachu i zamontowano okno wykończone łukiem. Kuchnię, oddzieloną od części wypoczynkowej sporym kominkiem, doświetlają uchylne okna połaciowe.
Zgodnie z życzeniem Kasi i Macieja pomieszczenia zostały tak zaprojektowane, by uzyskać efekt dużej przestrzeni. Dlatego cała część dzienna - przedpokój, pokój dzienny i kuchnia - tworzy jedno wnętrze; zamykane są jedynie sypialnia i łazienka. Aby uciec od standardowego stylu strychowych mieszkań, właściciele zakryli płytami gipsowo-kartonowymi ściany, sufity i elementy konstrukcyjne: drewniane belki, słupy, podciągi - i wszystko pomalowali na biało. W dość ciasnym przedpokoju zawiesili natomiast ogromne lustro, żeby już od samego wejścia powstawało wrażenie przestronnego wnętrza.
Jasne i pogodne mieszkanie wprowadza domowników w dobry nastrój. Kasia i Maciej wielce to sobie cenią, bo uważają je przede wszystkim za miejsce relaksu. Wprawdzie w pokoju dziennym urządzili kąt do pracy (czasem, niestety, się przydaje), starają się jednak nie zapominać, że nie z myślą o sprawach zawodowych tworzyli swoje cztery kąty.
Skomentuj:
Biało, jasno, pogodnie