Kwiaty w nowoczesnym wnętrzu
Gdyby nie artystyczna dusza gospodyni i jej przyjaciół, to wnętrze niczym nie różniłoby się od wielu innych w sąsiedztwie. Tu jednak na ścianach kwitną róże i osty, a zrobiona z surowego betonu podłoga wygląda jak wypieszczona posadzka.
1 z 9
2 z 9
3 z 9
4 z 9
5 z 9
6 z 9
7 z 9
8 z 9
9 z 9
Agnieszka jest producentką filmów reklamowych i namiętną wielbicielką podróży, zwłaszcza po zakątkach dalekiej Azji. Zanim zdecydowała się na kupienie segmentu w zamkniętym osiedlu na warszawskiej Białołęce, wynajmowała wiele mieszkań, m.in. na Mokotowie i Bródnie. Wreszcie, jak przyznaje, trochę pod presją rodziców zdecydowała się kupić coś na własność.
Właściwie szukała jakiegoś mieszkania, ale kiedy przez przypadek odkryła nowo budowane osiedle segmentowych domków z uroczymi ogródkami, w dodatku w przystępnej dla niej cenie, błyskawicznie zmieniła plany. Bardzo przypadła jej do gustu okolica - stosunkowo blisko stąd do centrum, a w sąsiedztwie znajdują się łąki, lasy i mnóstwo ścieżek rowerowych.
Segment kupiła w stanie surowym i szczerze mówiąc, nie była tą sytuacją zachwycona. Na szczęście w identycznym położeniu była jej przyszła sąsiadka, z którą szybko zawarły babski pakt i ustaliły wspólny front działań, czyli podzieliły się obowiązkami. Agnieszka zajęła się wyszukiwaniem odpowiednich ekip remontowych, Aneta - negocjowaniem cen. W tym miejscu warto zmodyfikować stare powiedzenie: otóż gdzie diabeł nie może, tam... dwie baby pośle. Na parterze segmentu nowa gospodyni urządziła ogólnodostępną strefę dzienną: salon z otwartą kuchnią i jadalnią. Jest tu też niewielki pokoik (idealny, gdy któryś z gości zdecyduje się przenocować), przedpokój, toaleta, pralnia oraz garaż. Schody prowadzą na poddasze, gdzie mieszczą się dwie sypialnie z łazienką oraz kącik telewizyjny.
Żadnej sztampy, żadnych reguł - to podstawowa zasada, jakiej trzymała się właścicielka, aranżując wnętrza. W domu miało być estetycznie i eklektycznie. Zrealizowaniu tej wizji sprzyjały oryginalne pomysły Agnieszki i jej przyjaciół, przede wszystkim projektantów Joli Dłuskiej i Jędrka Chodkiewicza. Przykład? Zupełnie nietypowa, ale bardzo efektowna podłoga na parterze. Tak naprawdę to jej właściwie nie ma. Pierwotnie betonowa szlichta miała zostać wyłożona deskami, ale zamiast zainwestować w drewno, Agnieszka wybrała się w kolejną daleką podróż do Azji. I wcale nie żałuje! Spontaniczna decyzja zaowocowała ciekawym rozwiązaniem, a zaimpregnowany surowy beton idealnie wpasował się w klimat domu.
Meble i sprzęty zgromadzone przez Agnieszkę tworzą bardzo udaną mieszankę rozmaitych stylów. Większość przedmiotów gospodyni wyszukała w warszawskich salonach meblowych i na targach staroci, niektóre dostała w prezencie od znajomych. Nie brakuje również drobiazgów przywiezionych z rozmaitych podróży. Właścicielce zależało jednak, by nie zamienić domu w galerię pokrytych kurzem pamiątek. Piękne wspomnienia ze swoich wędrówek woli kolekcjonować w pamięci i na zdjęciach. Tylko czasami robi wyjątek. Tak było na przykład z oryginalnym dywanem, który kupiła podczas wyprawy do Indii. Barwna spódnica przywieziona z Laosu pełni funkcję efektownego bieżnika na stół w jadalni. Bo zabawa formą i unikanie dosłowności to jest to, co Agnieszka lubi najbardziej.
Właściwie szukała jakiegoś mieszkania, ale kiedy przez przypadek odkryła nowo budowane osiedle segmentowych domków z uroczymi ogródkami, w dodatku w przystępnej dla niej cenie, błyskawicznie zmieniła plany. Bardzo przypadła jej do gustu okolica - stosunkowo blisko stąd do centrum, a w sąsiedztwie znajdują się łąki, lasy i mnóstwo ścieżek rowerowych.
Segment kupiła w stanie surowym i szczerze mówiąc, nie była tą sytuacją zachwycona. Na szczęście w identycznym położeniu była jej przyszła sąsiadka, z którą szybko zawarły babski pakt i ustaliły wspólny front działań, czyli podzieliły się obowiązkami. Agnieszka zajęła się wyszukiwaniem odpowiednich ekip remontowych, Aneta - negocjowaniem cen. W tym miejscu warto zmodyfikować stare powiedzenie: otóż gdzie diabeł nie może, tam... dwie baby pośle. Na parterze segmentu nowa gospodyni urządziła ogólnodostępną strefę dzienną: salon z otwartą kuchnią i jadalnią. Jest tu też niewielki pokoik (idealny, gdy któryś z gości zdecyduje się przenocować), przedpokój, toaleta, pralnia oraz garaż. Schody prowadzą na poddasze, gdzie mieszczą się dwie sypialnie z łazienką oraz kącik telewizyjny.
Żadnej sztampy, żadnych reguł - to podstawowa zasada, jakiej trzymała się właścicielka, aranżując wnętrza. W domu miało być estetycznie i eklektycznie. Zrealizowaniu tej wizji sprzyjały oryginalne pomysły Agnieszki i jej przyjaciół, przede wszystkim projektantów Joli Dłuskiej i Jędrka Chodkiewicza. Przykład? Zupełnie nietypowa, ale bardzo efektowna podłoga na parterze. Tak naprawdę to jej właściwie nie ma. Pierwotnie betonowa szlichta miała zostać wyłożona deskami, ale zamiast zainwestować w drewno, Agnieszka wybrała się w kolejną daleką podróż do Azji. I wcale nie żałuje! Spontaniczna decyzja zaowocowała ciekawym rozwiązaniem, a zaimpregnowany surowy beton idealnie wpasował się w klimat domu.
Meble i sprzęty zgromadzone przez Agnieszkę tworzą bardzo udaną mieszankę rozmaitych stylów. Większość przedmiotów gospodyni wyszukała w warszawskich salonach meblowych i na targach staroci, niektóre dostała w prezencie od znajomych. Nie brakuje również drobiazgów przywiezionych z rozmaitych podróży. Właścicielce zależało jednak, by nie zamienić domu w galerię pokrytych kurzem pamiątek. Piękne wspomnienia ze swoich wędrówek woli kolekcjonować w pamięci i na zdjęciach. Tylko czasami robi wyjątek. Tak było na przykład z oryginalnym dywanem, który kupiła podczas wyprawy do Indii. Barwna spódnica przywieziona z Laosu pełni funkcję efektownego bieżnika na stół w jadalni. Bo zabawa formą i unikanie dosłowności to jest to, co Agnieszka lubi najbardziej.
Skomentuj:
Kwiaty w nowoczesnym wnętrzu