Wnętrza: złoty dom
Obrazy Darka Gierdala towarzyszą Agnieszce i Arturowi od lat. Wozili je ze sobą przez pół Polski podczas kolejnych przeprowadzek. Gdy urządzali dom pod Warszawą, to one nadały styl wnętrzom.
Otwarta przestrzeń
Ona psycholog, on coach. - Zawsze otwarcie rozmawiamy o wszystkim i dla nas temat jest zamknięty dopiero wtedy, kiedy dochodzimy do rozwiązania - mówi Agnieszka. Nic dziwnego, że wymarzony dom urządzali metodycznie, obgadali każdy szczegół. Przyznają, że były momenty bezradności, ale też wielka radość z eksperymentowania, z odkrywania świata designu, wzorów i kolorów. Biorąc pod uwagę potrzeby i upodobania rodziny, skroili dom na miarę.
Kiedy osiem lat temu szukali dla siebie miejsca, wiedzieli tylko, że chcą mieć blisko las, i żeby wnętrze domu było przestronne. Młode małżeństwo z dwójką dorastających dzieci potrzebowało dużo miejsca. - W każdym wynajmowanym mieszkaniu burzyliśmy ściany, żeby chociaż optycznie powiększyć przestrzeń - opowiada Artur - tutaj trafiliśmy na salon siedmiometrowej wysokości i zostaliśmy oczarowani.
Złoto rządzi
Podobał im się dziwaczny rozkład wnętrza, które wydaje się "poszatkowane" - zdecydowali się zachować różne wysokości parteru, ale jednak poczuli, że sami sobie z taką przestrzenią nie poradzą. Wtedy zaprzyjaźniony galernik polecił im Basię Dereń-Marzec, projektantkę wnętrz. - Spodobało nam się, że Basia nie patrzy na wnętrze w oderwaniu od człowieka, tylko właśnie przez pryzmat domowników - wyjaśnia Agnieszka. Usiedli i wspólnie zaczęli się zastanawiać nad koncepcją urządzenia domu. Kiedy projektantka zapytała, co zabraliby ze sobą do nowego miejsca, odpowiedzieli: dzieci i obrazy. Co do stylu wnętrza, mieli odmienne preferencje: Agnieszce podobały się przytulne cottage`owe klimaty, rustykalna kuchnia, Artur optował za minimalizmem. Stanęło na minimalizmie z marginesem na szaleństwo. Zdecydowali się na konsekwentną stonowaną kolorystykę w gamie szarości, ale z mocniejszymi akcentami. Złote obrazy raz jeszcze pokazały swoją siłę i w efekcie większość lamp i drobiazgów też jest złota. Ale nie tylko.
Na obraz ze złotowłosą dziewczyną na turkusowym tle Michała Wareckiego musieli cierpliwie poczekać, bo ktoś zarezerwował płótno. Szczęśliwie potem się rozmyślił.
Złoto i turkus
- Szukaliśmy kolorów, które nas ożywiają - opowiada Agnieszka - i wtedy odkryłam turkus. Odcienie błękitu zawsze bardzo mi się podobały, noszę niebieskie ubrania, ale nie sądziłam, że sprawdzą się we wnętrzu - dodaje. Na tle szarych ścian i kanap turkusowe dekory - aksamitne poduszki (Agnieszka sama je szyje) czy ceramiczne talerzyki po prostu świecą.
- Współpraca z Basią otworzyła mi oczy na nieznany nam dotąd świat projektantów, artystów, ceramików, fotografików - opowiada Agnieszka, która po urządzeniu własnego domu otworzyła sklep internetowy z artykułami wyposażenia wnętrz. - Wędrowałyśmy po warszawskich galeriach i sklepikach. Przeżyłam moment zachłyśnięcia się ładnymi rzeczami, od kanapy po łyżkę. To wtedy Artur mnie stopował i powstrzymywał w zachwytach, w pochopnych decyzjach czy zakupach. Po ochłonięciu okazywało się, że większość przedmiotów nie zagra w naszym domu, że nie są nam potrzebne. W miarę urządzania domu zaczęłam widzieć, co do czego pasuje - wyjaśnia.
Złoto i rdza
Oboje przyznają, że musieli przełamywać przyzwyczajenia. - Kiedy Basia zaproponowała, że przeciwwagą do złota będzie rdza, zupełnie nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Zardzewiała balustrada nie mieściła mi się w głowie. Na szczęście odważyliśmy się - uśmiecha się Agnieszka. W prostym, nowoczesnym wnętrzu znalazło się miejsce na przedmioty z fantazją, np. piękny betonowy kominek wysoki na kilka metrów. Projektantka zaproponowała, żeby był żłobiony we wzór przedstawiający pędy bambusa (to motyw, który w ich domu powtarza się też na obrazach, tkaninach). Siedząc przy kominku nie wiadomo, co działa bardziej relaksująco - wpatrywanie się w ogień czy w betonową płaskorzeźbę powyżej.
Kominek, stół w kuchni i przepastna kanapa to miejsca, gdzie spotyka się cała rodzina. Rozmawiają, grają razem w gry planszowe. - Julka wszystkich ogrywa - śmieją się. Poza tym każdy ma swoją przestrzeń - osobne sypialnie na piętrze. Od wiosny do jesieni życie rodzinne przenosi się na taras i do ogrodu.
Po siedmiu latach od przeprowadzki zgodnie stwierdzają, że mieszka im się super. - Niedawno wróciliśmy z wakacji w Toskanii - opowiadają. - Usiedliśmy na tarasie i poczuliśmy spokój tego miejsca. I pojawiło się pytanie: po co wyjeżdżać? Trzeba tylko sprowadzać wino z Włoch. - Dom to budowanie naszej tożsamości rodzinnej - dodaje Agnieszka, ale zaraz zastrzega, że może to brzmi zbyt psychologicznie.
Żeby nie zagracać
Wielka szafa w kuchni mieści wszystko: od rodzinnego serwisu, produktów spożywczych po okazałą kolekcję książek kucharskich.
Żeby nie zagracać domu wolno stojącymi szafami i komodami, właściciele zdecydowali się na osobną garderobę.
Skomentuj:
Wnętrza: złoty dom