Wnętrza: mieszkanie w szkole
Kiedyś odbywały się tu lekcje: szeleściły kartki, skrzypiały pióra, a uczniowie w skupieniu przygryzali ołówki. Wiele lat po tym, gdy w konserwatywnej szkole dla chłopców wybrzmiał ostatni dzwonek, jej wnętrza wzięło w swoje ręce młode duńskie małżeństwo, a miejsce nauki zajęła sztuka.
Mieszkanie w budynku dawnej szkoły z 1893 roku
Okres remontu oboje wspominają z sentymentem. - To było jak wielki plac zabaw, zapewniający nieograniczone możliwości kreacji - mówi Jon, producent muzyczny i zapamiętały kolekcjoner winyli. Muzyka, sztuka, kreatywność to pojęcia-klucze, ważne zarówno dla niego, jak i dla Saschy, pracującej podobnie jak on w branży mediów. Zabawa przestrzenią, formą i kolorem okazała się dla obojga fascynującą przygodą.
- Czujemy się tu jak w miejskiej oazie - zapewnia Sacha. - Kiedy siedzisz na balkonie z widokiem na dziedziniec, z dala od zgiełku ulicy, aż trudno ci uwierzyć, że jesteś w samym sercu tętniącej życiem Kopenhagi.
Gdy kilka lat temu znaleźli wystawiony na sprzedaż ceglany budynek z 1893 roku, jego architektura i proporcje natychmiast ich ujęły. Były też inne atuty: bliskość starego centrum miasta, a także charakterystyczny dla obiektów szkolnych układ zabudowy - duża ogrodzona posesja, dystans pomiędzy bramą a drzwiami, wewnętrzny dziedziniec. Wyobraźnia podpowiadała, że można tu zorganizować komfortową i zaciszną bazę. - Cisza jest dla nas prawdziwym luksusem - zapewnia Jon. - Oboje pracujemy w branży, w której codzienność wypełniają nieustające dźwięki, głosy i kolory, dlatego znalezienie spokojnego azylu było dla nas takie ważne.
Przy szklanej ścianie pomiędzy salonem a sypialnią - bezgłowy niedźwiedź amerykańskiego artysty Richarda Colmana. Prace kolekcjonowane przez gospodarzy łączy wyraz groteski i kolorystyka - czapka arlekina nawiązuje do tonacji obrazu Geoffa McFetridge'a.
Luksusowa wspólnota
Oferta miała wszakże jeden mankament - szkoła była za duża. Obiekt planowany z myślą o kilkudziesięciu użytkownikach nijak nie pasował do wyobrażeń o domu dla dwojga. Saschy i Jonowi trudno byłoby też udźwignąć ciężar remontu, którego wymagały przestronne wysokie wnętrza. Na szczęście szybko wpadli na pomysł, który pozwolił wadę przekuć w zaletę: postanowili połączyć życie rodzinne z towarzyskim, namawiając do udziału w inwestycji kilku przyjaciół, którzy podzielili z nimi obciążenia i korzyści. W budynku powstało 16 odrębnych apartamentów; Sascha i Jon zarezerwowali dla siebie 140-metrowe mieszkanie z 24-metrowym podłużnym balkonem, większość pozostałych lokali zajęli przyjaciele i znajomi. Nazywamy nasz dom luksusową wspólnotą - śmieje się Jon. - Wszyscy tutaj znamy się od lat, łączą nas wspólne zainteresowania i pokrewne poglądy na życie. Dzięki temu, już przekraczając bramę od ulicy zaczynam się czuć jak w domu.
Sofa Orlando (Bolia), organiczny stolik Coffee Bean studia McCollin Bryan, fotel The Lounger Chair (BD Barcelona) i różowy fotel The Slow Chair (Vitra) tworzą na wyspie perskiego dywanu przylądek relaksu. Na pierwszym planie taboret Soczewka (McCollin Bryan) z siedziskiem z transparentnej żywicy. Lampa Random Light (Moooi).
Aranżowanie jest jak malarstwo
Urządzanie wnętrz pochłonęło nowych właścicieli bez reszty. Z gorączki remontu, który przeprowadzono z respektem dla historii, wyłoniła się przestrzeń niczym białe płótno na blejtramie: czysta, niczym niezakłócona, pachnąca świeżością. Wkroczyli w nią z radosnym zapałem dzieci, którym oddano do dyspozycji ścianę i garść kolorowych kredek. - Działania aranżacyjne są dla nas jak malarstwo, moda czy muzyka - deklarują. - To sposób na wyrażenie siebie, własnej indywidualności, narzędzie kreowania nieodzownego w życiu codziennym nastroju. W dodatku takie zajęcie może być katalizatorem wielu innych twórczych działań. A nam zależy na tym, by nasze otoczenie było piękne, osobiste i inspirujące.
Nowocześnie i z poszanowaniem historii
Z dawnego klimatu budynku chcieli zachować drobne smaczki, które opowiadałyby o jego historii i poprzedniej funkcji, ale jednocześnie pragnęli nadać mieszkaniu na wskroś nowoczesny charakter. Posłużył temu dosyć radykalny ruch: ścianę oddzielającą przyszły salon od sypialni zastąpiono taflą szkła ujętą w metalowe, industrialne ramy. Zabieg ten pogłębił perspektywę i rozświetlił obydwa pokoje. Na podłogę wybrali szerokie, dębowe deski - ani stare, ani nowe, nie nazbyt wyszlifowane, ale też nie przesadnie surowe. Ta posadzka o neutralnej wymowie stylistycznej i nienatarczywej kolorystyce tworzy podstawy dla wrażenia stabilności i spokoju, na których tak bardzo zależało gospodarzom. Wspólnie ze szklaną ścianą nadaje wnętrzu charakterystyczny rys i klimat - przytulny, choć zdecydowanie nowoczesny. - To niekonwencjonalne rozwiązanie zmieniło odbiór przestrzeni, nadając mieszkaniu zupełnie nową ekspresję - mówi Jon.
Ściana ekranem dla obrazów
Największą dawkę ekspresji kryje jednak to, czym nowi właściciele wypełnili apartament. Proste, utrzymane w gamie szarości, czerni i bieli meble wydają się tu jedynie pretekstem dla dekoracji - barwnych heterogenicznych dzieł sztuki, które zapełniają ściany, dla żadnej z nich nie robiąc wyjątku. Nawet ta szklana, pomiędzy salonem a sypialnią, staje się ekranem dla obrazów - widać przez nią wiszące nad łóżkiem niezwykłe prace australijskiego malarza fotorealistycznego Jeremy'ego Geddesa i kolaże młodego amerykańskiego grafika Sheparda Fairey'a. Reprodukcje są widoczne nawet po zaciągnięciu kotary, która zapewnia sypialni minimum prywatności - jej półprzezroczysta materia przepuszcza światło i nie cenzuruje widoków. Granicy strefy dziennej i tej bardziej intymnej, nocnej pilnuje za to strażnik: ubrany w czapkę arlekina, masywny polipropylenowy miś, który stracił głowę. Ten niezwykły manifest - symbol siły pozbawionej rozumu - to rzeźba autorstwa młodego Amerykanina Richarda Colmana, wcześniej wystawiana między innymi w galerii White Walls w San Francisco.
Komodę ze spatynowanego żelaza gospodarze sprowadzili z Francji i odrestaurowali. Lampę naftową na miedzianej podstawie zaprojektowali designerzy ze sztokholmskiej pracowni Broberg & Ridderstrĺle. Na ścianie fotografie skandalizującego artysty Asgera Carlsena.
Z miłości do sztuki
Nowi gospodarze dawnych szkolnych sal zgromadzili pod swoim dachem wiele podobnych prac - zabawnych i kolorowych, ale też prowokujących, obrazoburczych, skłaniających do zastanowienia. - Nie umiemy przejść obojętnie obok czegoś, co nas zachwyci. Uwielbiamy odwiedzać galerie zarówno w Danii, jak i za granicą, wciąż kupujemy nowe prace - przyznaje Sascha. - Muzyka i sztuka silnie nas inspirują, każdego dnia rzucają nam nowe wyzwania. Dzięki nim my sami stajemy się bardziej twórczy.
Urządzali się bez pośpiechu. Woleli poświęcić więcej czasu na poszukiwania, niż naprędce wypełnić dom meblami i obrazami ryzykując, że poszczególne elementy nie zagrają ze sobą, nie przemówią do siebie nawzajem. - Nasz dom opowiada przecież o tym, kim jesteśmy, tworzy przestrzeń dla naszych artystycznych i muzycznych pasji - mówią. I rzeczywiście, muzyka, która jest ich wielką fascynacją, znajduje tu wymiar nie tylko dźwiękowy; jest bytem materialnym za sprawą bogatej kolekcji winylowych płyt gromadzonej od wielu lat przez Jona, który twierdzi, że doświadczanie utworu muzycznego staje się odczuciem kompletnym i doskonałym dopiero wówczas, kiedy zyskuje aspekt fizyczny. Stara, przetarta na brzegach okładka, delikatna faktura rowków na winylu - o tak, to właśnie młody producent muzyczny lubi najbardziej!
Mieszkanie w budynku dawnej szkoły z 1893 roku
Jadalnia to jedyne wnętrze, w którym sztuka ustępuje nieco pola wzornictwu. Dywan z plecionej skóry, wokół stołu Arco krzesła Carbon duetu Wanders i Pot (Moooi). W głębi po lewej regał Paper Cupboard ze Studio Job - drewniana konstrukcja pokryta utwardzoną masą papierową. Między oknami czarna rzeźba francuskiego kolektywu artystycznego Monsters Hell`O. Pokój odbija się w lampach Copper Shade Toma Dixona.
Porządek i dyscyplina?
Stare mury, nowoczesne meble, barwne malarstwo, pełna rozmachu grafika, plakaty, zdjęcia i rzeźby- Można by pomyśleć: galimatias murowany! A jednak jest inaczej. Gdzieś pod podszewką tej nonszalanckiej aranżacji kryje się porządek i dyscyplina. Jak to w szkole.
Stare spotyka się z nowym: szyba w stalowej konstrukcji nasunięta na mur z surowej cegły tworzy awangardową kompozycję. Korkowe pufy pełniące rolę stolików wyszły spod ręki Jaspera Morrisona (Moooi). Krzesła to słynne meksykańskie modele Acapulco z lat 50.
Kuchnia i łazienka
Kuchnia - monolityczna i idealnie biała - jest tłem mebli i dzieł sztuki. W lakierowanych frontach szafek odbijają się elementy aranżacji i miejskiego pejzażu widocznego przez duże balkonowe okna. Zabudowa kuchenna pochodzi z duńskiej firmy Voke-III.
W łazience irański marmur w kolorze gorzkiej czekolady zestawiono z bielą ścian i urządzeń sanitarnych - prosty pomysł, szlachetny materiał, wyrafinowany efekt. Armatura pochodzi z duńskiej firmy Vola Decorum.
Niespodzianki na ścianach
Fragment wewnętrznego dziedzińca o kształcie wąskiej studni nakryto stalowym dachem, dzięki czemu powstał kameralny aneks wypoczynkowy.
Na cegłach uczniowie szkoły wydrapywali swoje nazwiska i roczniki. Najstarszy odkryty przez domowników "wpis" pochodzi z 1920 roku.
Hol wejściowy
Hol wejściowy ujawnia najwięcej historycznych konotacji. Przepiękne trójskrzydłowe drzwi z wysokim naświetlem i odrestaurowana sufitowa rozeta w kształcie gwiazdy nie pozostawiają wątpliwości co do wieku budynku, w którym urządzono to mieszkanie.
Lampę sufitową do przedpokoju w postaci pęku żarówek rzemieślnik wykonał na zamówienie.
Skomentuj:
Wnętrza: mieszkanie w szkole