Jak mieszka mężczyzna, który nie boi się czerni? Stylowo!
Wnętrze stworzone jednym, zdecydowanym ruchem. Majstersztyk kompozycji, ciemnej tonacji, wysmakowanego oświetlenia. Mieszkanie nonszalanckiego estety i konesera.
Wystarczyło kilka minut rozmowy z architektką poleconą przez znajomą scenografkę, żeby Marcin zyskał absolutną pewność, że wybrał właściwie. Z kolei projektantka, Katarzyna Baumiller z pracowni BaumillerKossowska, zainspirowana wizją, jaką przedstawił świadomy estetycznie klient, naszkicowała koncepcję całości w kwadrans, w natchnieniu.
Kto tu mieszka? Marcin - z wykształcenia historyk sztuki, z zawodu dziennikarz lifestyle'owy.
Gdzie? Na warszawskim Powiślu.
Metraż: 65 m2. Mieszkanie w kamienicy.
- Pomysł pojawił się szybko, od razu na całość - wspomina. - A wiem z doświadczenia, że najlepsze są te realizacje, które rozwiązuje się jednym ruchem. Powiedziałam więc Marcinowi: gram va banque. Mam koncepcję, która nie będzie łatwa do przyjęcia. Ale uważam, że jest dokładnie tym, czego potrzebujesz. Pokażę ci od razu wizualizacje wszystkich pomieszczeń. Marcin obejrzał prezentację i zdecydował: kupuję całość.
- To jest wnętrze dla młodego mężczyzny o wyrobionym guście, konkretnych upodobaniach estetycznych i jasno sformułowanych oczekiwaniach. A nie na przykład dla piątki osób w rodzinie - podkreśla architektka. - Nie trzeba było tutaj dzielić pomieszczeń na strefy i tworzyć nowych przestrzeni. Możliwe stało się użycie jednego formalnego klucza na rozwiązanie całego mieszkania. Projektując, odniosła się do charakteru modernistycznej kamienicy z 1931 roku. Nawiązała do prostych, eleganckich form architektury, a także geometrycznych sztukaterii na klatce schodowej - skromnych, lecz bardzo stylowych.
Posłużyła się elementami przetworzonymi i zaadaptowanymi, sprawiając, że wnętrze i zewnętrze subtelnie ze sobą korespondują. Wszystkie pomieszczenia połączyła tym samym architektonicznym detalem - listwą sztukateryjną, która dzieli ścianę na dwie części: dolną w odcieniu mocno rozbielonej szarości i górną, pomalowaną na głęboką szarość wraz z sufitem. Kontynuacją sztukateryjnego wątku i zarazem jego ukoronowaniem są geometryczne, schodkowe rozety na sufitach.
W całym mieszkaniu zachowano oryginalny parkiet oraz drewniane drzwi i framugi. W kuchni i łazience należało jednak wymienić posadzki. Źródłem inspiracji i w tym przypadku stała się architektura - czarne lastryko z klatki schodowej wylane w czasach powstania budynku znalazło kontynuację w mieszkaniu Marcina. - Wnętrze było trochę zdewastowane - opowiada właściciel. - Ale uznaliśmy, że ma swojego ducha. Odpowiadał nam układ pomieszczeń, który podkreśliliśmy otwarciem kuchni.
Całość jest dobrze doświetlona: od północnego wschodu i południowego zachodu. Salon, od wschodu, otwiera się na taras, a światło odbija się od pokrytych blachą dachów jak od fotograficznej blendy. Z sypialni, od strony zachodniej, rozciąga się widok na skarpę wiślaną i wieżowce centrum Warszawy, a bliżej na niesamowity, ukryty za murem, kilkuhektarowy przyklasztorny ogród uprawny - wylicza Marcin.
W zaniedbanym wnętrzu projektantkę i właściciela zachwyciły wyjątkowej urody płytki w łazience. Jak się później okazało, pochodzące ze znanej w latach 60. i 70. włoskiej manufaktury. Zostały skute, oczyszczone i położone zgodnie z nowym zamysłem. Wykorzystano też oldskulowe kaloryfery współgrające z meblami z lat 60., którymi Marcin planował uzupełnić zaprojektowaną przez Katarzynę zabudowę.
- Lubię dialog starego z nowym - tłumaczy pan domu. - Nie obawiam się też łączenia designu z tak zwanej wyższej półki z tańszą produkcją masową. Stolik kawowy z IKEA wzorowany na meblach vintage, który stoi w salonie, jest przecież genialny! We wnętrzach, tak jak w modzie podoba mi się łączenie rzeczy - od projektantów - z produktami z sieciówek.
Podstawowym założeniem, jeśli chodzi o budowanie nastroju, była ciemna kolorystyka ścian, dzięki której wnętrze nabrało męskiego charakteru. Klimat tworzą czarne meble stałe zestawione z ruchomymi w ciepłym odcieniu drewna i kontrastowej bieli. - To mieszkanie mężczyzny, a sam budynek też jest bardzo "męski", jakby "wyciosany" - wyjaśnia autorka projektu.
- Czarna garderoba na całą ścianę od podłogi po sufit jest ukłonem w stronę tradycyjnych męskich gabinetów wykończonych boazerią. Z kolei minimalistyczna biblioteka, moja duma, to strukturalny mebel, który żyje własnym życiem, wpływając na odbiór przestrzeni. Wydobyłam we wnętrzu jakości, które kojarzą się z "estetyką dżentelmena", ale żeby uniknąć wrażenia mrocznej przestrzeni, podzieliłam ściany na dwie części i dodałam lustra, które wprowadziły oddech i rozjaśniły całość. Powiększają optycznie przestrzeń dochodząc do płaszczyzny parkietu, który wydaje się przepływać w ich taflach w nieskończoność...Projektantka z wielką starannością rozlokowała w przestrzeni nisko zwieszające się lampy Toma Dixona, oryginalne kinkiety i dyskretne punkty świetlne. Oświetlenie porusza zmysły i emocje jakościami z obrazów Caravaggia. Na ostro zarysowanej granicy cienia czernie nabierają intensywności, faktury głębi, a bryły wyrazistości.
Przestronne pokoje z zapadnięciem zmroku pogrążają się w półmroku rozjarzonym tu i ówdzie plamą ciepłego światła... - Bardzo lubię ciemne barwy, z wiekiem coraz bardziej. W takim otoczeniu najlepiej odpoczywam, wyciszam się, zagłębiam w lekturze - opowiada Marcin. - Książki zajmują zresztą w moim życiu szczególne miejsce. Jestem wzrokowcem, ale humanistyczne studia, które wybrałem, polegały w równym stopniu na oglądaniu, co na czytaniu. Mam sporą bibliotekę i równocześnie świadomość, że poza nią jest cała masa rzeczy, których jeszcze nie przeczytałem a bardzo chciałbym przeczytać...
Skomentuj:
Jak mieszka mężczyzna, który nie boi się czerni? Stylowo!