Miejski dom otoczony zielenią
Ten dom jest prawdziwie otwarty na świat i doskonale dogadany z otoczeniem. Ma charakter, ale z każdym się porozumie. I choć stoi w środku miasta, przez cały rok tonie w zieleni.
Mam wrażenie, że odkąd tu mieszkamy, nic się nie zestarzało. I nie myślę tylko o stylistyce aranżacji czy materiałach, ale także o rozwiązaniach funkcjonalnych – mówi Joanna, która od trzech lat mieszka tu z mężem i dorastającym synem. Zwykle tyle wystarczy, by ujawniły się drobne niewygody. Tymczasem tutaj wszystko „pracuje”: pomysły Agnieszki Kobus i Grzegorza Goworka, projektantów ze Studia.O., wciąż działają bez zarzutu.
W miejskim stylu
Dom stoi przy cichej uliczce jednej z willowych dzielnic Warszawy. Nawet jak na miejskie standardy nie oszałamia gabarytami: parterowa bryła, urozmaicona nieco wyższym segmentem z półpiętrem nad garażem, ma około 150 m kw. powierzchni mieszkalnej, czyli tyle, ile miewają luksusowe apartamenty. Ale tu każdy metr został starannie przemyślany i zwielokrotniony przez ogród z dużym tarasem. Nawet roślinom nadano tu wymiar architektoniczny (Agnieszka jest też dyplomowanym architektem krajobrazu), dzięki czemu obszar na tyłach budynku awansował do rangi salonu
pod gołym niebem. Od tej strony parcelę ogranicza wysoki żywopłot, więc choć jest niewielka, tworzy kameralną, zatopioną w zieleni oazę. Joanna i Bogusław wypatrzyli działkę wracając ze spaceru. – Pomyślałam wtedy, że mogłabym tu mieszkać. Mąż podszedł do sprawy z rezerwą; perspektywa budowy zupełnie go nie pociągała. Ale dał mi wolną rękę – śmieje się właścicielka.
Od tamtej chwili wydarzenia potoczyły się lawinowo. W ciągu kilku dni podjęli decyzję i dobili targu. Na ekspozycję prac architektów ze Studia.O. Joanna natknęła się przypadkiem, ale już po pierwszej rozmowie z Agnieszką wiedziała, że nie musi szukać dalej.
Wbrew ograniczeniom
Niedużą i wąską działkę krępował gorset urzędniczych wytycznych. Ale to właśnie pod rygorem ograniczeń w twórczych głowach rodzą się najlepsze pomysły. Projektanci wykorzystali przestrzeń co do joty.
Zawsze marzymy o tym, żeby przekazać klientom idealne iskończone siedlisko, atakie siedlisko to nie tylko dom, to całe środowisko życia. Dlatego nie szukaliśmy spektakularnych efektów. Zależało nam bardzo, żeby powstała architektura dyskretna, ale zgodna zotoczeniem, doskonale współpracująca znaturą izmieszkańcami. Forma, która inspiruje iwjakimś stopniu organizuje życie
– opowiada Agnieszka Kobus.
W dodatku dom i ogród miały być samoobsługowe. Właściciele, aktywni zawodowo, na swoim kawałku ziemi chcieli znaleźć idealne warunki do wytchnienia.
– Do dziś najbardziej zadziwia mnie to, że na stosunkowo niewielkim metrażu udało się uzyskać wrażenie takiej przestrzenności – zwierza się właścicielka. Salon wraz z szerokim holem, który pełni też rolę galerii i biblioteki, to domowy chwytacz światła – elewację ogrodową tworzą duże przeszklenia, z których większość można rozsunąć. Naturalna paleta kolorów i klarowna architektura tworzą tu przyjazne ramy dla przyrody.
– Ten dom został zaprojektowany na miarę, dlatego czujemy się w nim, jak w doskonale skrojonym, komfortowym ubraniu – mówi Joanna – A widok ogrodu to dla nas naturalna motywacja; na tym tarasie po prostu chce się spędzać czas.
Skomentuj:
Miejski dom otoczony zielenią