70-metrowe mieszkanie na warszawskim Mokotowie
Wygodne, z nutą elegancji, 70-metrowe mieszkanie przeszło niemałą metamorfozę. Kupione na rynku wtórnym 10-letnie wnętrze, zaprojektowane na nowo przez Patrycję Gubernat, to wspaniały przykład na to, że czasem nie trzeba wszystkiego burzyć, żeby stworzyć coś pięknego.
Stary Mokotów to dzielnica Warszawy słynąca ze zlokalizowanych w otoczeniu drzew i parków okazałych willi, domów jednorodzinnych oraz kilkupiętrowych budynków powstałych w latach 20. i 30. XX wieku. O kupnie znajdującego się tu 70-metrowego mieszkania zdecydował sentyment do miejsca, w którym wychowywał się właściciel prezentowanych wnętrz. Mieszkanie z rynku wtórnego wymagało remontu, który zapewniłby dostosowanie nieruchomości do stylu życia nowego gospodarza i odświeżenie zastanych rozwiązań sprzed dekady.
To kolejna inwestycja, z którą właściciel zwrócił się do architektki Patrycji Gubernat.
– To miał być szybki projekt, kilka stylistycznych zmian, bez ingerencji w istniejący plan funkcjonalny mieszkania – z uśmiechem opowiada architektka. – Inwestor bardzo chciał uniknąć poważnego remontu, dlatego dzwoniąc do mnie powiedział: „Pani Patrycjo, potrzebuję tylko kilku drobnych stylistycznych poprawek bez dużych projektów”. Wyszło ciut inaczej. Zachowaliśmy wiele elementów zastanych, tyle że w odświeżonej formie. Mieszkanie, mimo iż liczyło prawie 10 lat, posiadało fragmenty wykończenia wysokiej jakości i w aktualnej estetyce. Szkoda było wszystko zmieniać i wyrzucać.
Układ funkcjonalny mieszkania zmienił się tylko nieznacznie. Wyburzono ściankę ażurową z płyt gipsowych, która oddzielała kuchnię od korytarza, wydłużając niepotrzebnie i zmniejszając obydwie przestrzenie. W jej miejscu powstała wyspa kuchenna. Zdecydowano też o zamianie funkcji dwóch pokoi. Dotychczasowa sypialnia przyjęła rolę pokoju muzycznego z królewskim fotelem ustawionym na środku. W drugim pokoju znalazła się sypialnia pana domu, a salon i kuchnia pozostały na swoich miejscach.
Pomysł na aranżację wnętrz wyznaczyły rozwiązania przejęte po poprzednich właścicielach. Zgodnie z życzeniem nowego gospodarza w mieszkaniu zachowano klasyczne, drewniane, malowane drzwi z ozdobnymi ramkami.
Nie licząc szklanych, matowych skrzydeł prowadzących do łazienki, w otwartej strefie dziennej pozostały zaledwie dwie sztuki drzwi drewnianych, ale w centralnym położeniu. Motyw charakterystycznych ramek z drzwi zdecydował więc o stylistycznym kierunku metamorfozy całego wnętrza.
– Aby wnętrze było spójne z drzwiami, które zostawiliśmy, zdecydowałam się powtórzyć w innych miejscach motyw dekoracyjnych ramek – tłumaczy Patrycja Gubernat. – Chcąc uniknąć zaklejania wszystkich ścian w całym mieszkaniu sztukaterią, charakterystyczne dla drzwi odcięcie poziomą linią na ¼ wysokości mieszkania jest kontynuowane na różnych powierzchniach w różny sposób: na szafie w sypialni jako frez na frontach, na ścianie jako listwa sztukateryjna, a dalej przechodzi na zasłony i jest kontynuowane w wysokościach mebli.
Pozostawiono również dekoracyjne sufity z płyt g-k. Ich demontaż byłby zbyt czasochłonny, dlatego zostały naprawione i zamontowano w nich dodatkowe oprawy, lepiej doświetlające zwłaszcza część kuchenną. W salonie rozebrano natomiast zabudowę zastanego biokominka, która jak się okazało, skrywała duży szacht wentylacyjny. W jej miejscu zaprojektowano lekką zabudowę, która jednocześnie skrywa telewizor i maskuje istniejący szacht. Bawiąc się różnymi materiałami, fakturami i podziałami architektce udało się „zgubić” realny wymiar komina. Jednym z trudniejszych zadań było spełnienie marzenia pana domu o układzie mebli w salonie z dwoma ustawionymi naprzeciwko siebie sofami. Taką kompozycję utrudniało rozmieszczenie okien, wyjście na balkon, wspomniany szacht, wyznaczenie miejsca na telewizor, ale głównie grzejnik umieszczony między oknami w centralnym miejscu salonu, na osi ustawienia planowanych sof. Nie było technicznej możliwości przeniesienia go, ani też zasłonięcia, bo był to jedyny grzejnik w pomieszczeniu. Architektka postanowiła więc go wyeksponować, tak aby stanowił jeden z głównych, kompozycyjnych elementów dekoracyjnych salonu. Wybrano żeberkowy model o strukturze i kolorze szorstkiej miedzi. Barwa ta nawiązuje do miedzianych akcentów mozaiki w pasie kuchennym.
Istotne wrażenie symetrii, które wymusił centralnie umiejscowiony grzejnik względem ustawionych przodem do siebie sof, wpłynęło na dalsze pomysły na wystrój wnętrza. Symetrię podkreślono jeszcze bardziej, dodając do wymiaru lustrzanego odbicia, symetrię po przekątnej – poprzez wybór i układ sof modułowych ze stolikami bocznymi oraz wzór dywanu, a także łuki wiszącej tu designerskiej lampy. Elegancję wnętrza dopełnia ciemna linia czarnych listew przypodłogowych, która biegnie przez całe mieszkanie, bez pominięcia zabudów stolarskich.
Na uwagę zasługuje też kuchnia, oryginalnie bardzo mała i ciemna przed wyburzeniem wydzielającej ją od korytarza ścianki. Usunięcie niemodnej już zabudowy g-k otworzyło ją na przestrzeń salonu. Kategorycznej zmiany doczekała się też podłoga, którą poprzedni właściciele wykończyli błyszczącymi płytkami. Nie dałoby się jej zdemontować bez ingerencji w zabudowę kuchenną i drzwi, dlatego płytki w całym mieszkaniu przykryto winylowymi panelami o wzorze szerokiego parkietu w jodełkę. Zachowano natomiast istniejącą zabudowę kuchenną z orzechowymi frontami meblowymi oraz czarną mozaiką urozmaiconą miedzianymi akcentami, które stały się motywem przewodnim projektu.
Istniejąca kuchnia wymagała dopracowania. Miejsce usuniętej ścianki zajęła wyspa kuchenna, w której umieszczono pierwotnie brakujący w zabudowie piekarnik oraz szuflady, a także wygospodarowano miejsce do spożywania posiłków. Właścicielowi nie zależało na stole. Starą mikrofalówkę nad lodówką zastąpił częściej używany ekspres do kawy w zabudowie. Pęknięty blat z corianu wymieniono na blat z trwałego konglomeratu w jasnym kolorze, nadającym świeżości ciemnym frontom oraz mozaice.
Łazienka, jako najbardziej wyeksploatowane pomieszczenie, wymagała w zasadzie kompletnego demontażu, na który nie było czasu. Wymieniono więc armaturę, ceramikę, szafkę umywalkową. Zabudowa nad stelażem WC zyskała nową, orzechową warstwę nawiązującą do frontów kuchennych. Intensywny motyw płytek nad wanną ukryto pod warstwą nowoczesnej tapety z kwiatowym wzorem, którą zabezpieczono przed niszczącym działaniem wody. Nowe, LED-owe oświetlenie oraz jasne winylowe panele dodały wnętrzu świeżości.
– To, że każdy projekt musi być dopasowany do potrzeb i osobowości klienta to fakt. Super jest, gdy możemy dodatkowo przemycić w nim siebie, swoją pasję i indywidualny styl. Wtedy taki projekt jest wyjątkowy i pozostaje na długo w pamięci – podsumowuje projekt Patrycja Gubernat.
Skomentuj:
70-metrowe mieszkanie na warszawskim Mokotowie