Róże z liści

Zanim wyschną są plastyczne, dają się zginać i zwijać. Kto wpadł na pomysł, by robić z nich kwiaty, nie wiadomo. Od dwóch lat jesienią uliczne kwiaciarki sprzedają wdzięczne bukieciki z takich liściowych "różyczek". Wstawione do wazonu przetrwają do wiosny albo i dłużej.

Wykonuje się je bardzo prosto.

Zbieramy liście

Najpierw trzeba udać się na spacer i zebrać sporo dużych liści - najlepiej klonu, topoli białej lub dębu czerwonego. Powinny być elastyczne, zerwane prosto z gałęzi lub świeżo opadłe. Po przyniesieniu do domu włożyć je do wody lub foliowego woreczka by szybko nie wyschły. Lepiej jednak zabrać się do pracy tego samego dnia.

Zwijamy różyczki

Przygotujmy nici lub cienki drucik i nożyczki. Liść zginamy na pół (spodnia strona ładniej wygląda, bo dekoruje ją siatka grubych nerwów) i zwijamy, tworząc "pączek" w kształcie stożka. Brzeg liścia przy ogonku ściśle okręcamy nitką.

W ten sam sposób składamy drugi liść, umocowujemy go tak, by przypominał rozchylający się płatek i oba liście obwiązujemy nitką. Podobnie postępujemy z trzecim liściem (jego środek przykładamy w miejscu, gdzie schodzą się brzegi poprzedniego płatka). Po związaniu nitką "róża" jest już gotowa.

Trzeba zrobić kilka takich kwiatów, a następnie ułożyć z nich bukiet w kształcie kopułki. Na koniec dookoła otaczamy go kryzą z liści. Jeśli chcemy, by kryza po wysuszeniu się nie pozwijała, spryskajmy ją lakierem do włosów. Można też liściom dodać żywych kolorów, używając farb w aerozolu.

Bogatszy bukiecik powstanie, jeśli kryzę zrobimy z suchych kwiatów zatrwianu. Na kryzę nadają się także cieniutkie gałązki buka, borówki czernicy lub suche kwiatostany hortensji. Możliwości jest sporo, efekt zaś zawsze znakomity.

Uwaga. Po kilku dniach, gdy liście wyschną i sploty nitki staną się luźniejsze, warto bukiecik jeszcze raz mocno związać.