Dom góralski w dobrym stylu
Ten wyjątkowej urody dom powstał w wyniku porozumienia zawartego przez trzy zaprzyjaźnione osoby. Aby go zbudować, zawiązały one spółkę, co w polskich warunkach, gdzie zwykle nikt nikomu nie ufa, jest swojego rodzaju ewenementem. Dzięki takiej inwestycji trzy rodziny zyskały wspaniałą wakacyjną siedzibę, która budzi podziw wszystkich gości.
1 z 12
2 z 12
3 z 12
4 z 12
5 z 12
6 z 12
7 z 12
8 z 12
9 z 12
10 z 12
11 z 12
12 z 12
Projektanci: Koncepcja funkcjonalno-przestrzenna i wnętrza: arch. Joanna Bartel, arch. Bożena Fedas.
Projekt budowlany: Studio Projektów Architektonicznych: arch. Adam Bukowski, arch.?Małgorzata Weryńska.
Powierzchnia użytkowa: 300 m2
Powierzchnia działki: 800 m2
W Polsce pomysł zawiązania z przyjaciółmi spółki z o.o., by wspólnie wybudować dom na wakacje, to rzadkość. W starych krajach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych nikogo takie praktyki nie dziwią. Mieszczą się z powodzeniem w katalogu stosowanych tam norm budowania. Jednak to nie sposób prowadzenia tej inwestycji jest głównym powodem zachwytów, jakie budzi drewniany budynek stojący w najwyższych polskich górach. To raczej atrakcyjna lokalizacja i współgrający z nią, oryginalny wygląd bryły robią największe wrażenie na gościach.
A wszystko zaczęło się od stojącego w sąsiedztwie domu, do którego trafiła kiedyś jedna z inicjatorek budowlanego przedsięwzięcia.
- Zaproszona przez znajomych, którzy chcieli pokazać mi swój dom, znalazłam się na południowym stoku Gubałówki, skąd rozciąga się wspaniała panorama Tatr, Zakopanego i Kościeliska. Niemal natychmiast postanowiłam, że muszę mieć tu swoje miejsce. Nieopodal znajdowała się działka z budynkiem mieszkalnym, która okazała się być do kupienia. Pertraktacje trwały półtora roku, ale udało się je zakończyć pomyślnie - wspomina inwestorka.
Dom na zboczu z widokiem
Działka o powierzchni 800 m2 jest wprawdzie pięknie położona, wyeksponowana w krajobrazie, obsadzona roślinami (między innymi kosodrzewiną, świerkami i jodłami) i ozdobiona przywiezionymi tu wapiennymi głazami, w taki sposób, żeby naturalnie wtapiała się w zbocze Gubałówki, ale jednocześnie - trudna do zabudowania. Znajduje się bowiem na bardzo nachylonym stoku. Jej niewątpliwe wady przysłonięte jednak zostały przez takie oczywiste zalety, jak bliskość górnej stacji wyciągu na Polanie Szymoszkowej czy wyciągu krzesełkowego na Butorowym Wierchu, zapewniające kontakt ze "światem". Ich zalety dostrzega się zwłaszcza zimą, gdy "miejskie" samochody muszą zostać na parkingu na dole, a do domu dociera się starą, wysłużoną terenówką albo góralskimi saniami.
Powrót do tradycji
Inwestorzy mieli sprecyzowaną wizję przyszłego budynku. Miał on być zaprzeczeniem udziwnionych, brzydkich współczesnych domów góralskich, jakich wiele powstało w ostatnich kilkunastu latach na Podhalu. Ich właściciele, powodowani chęcią zysku, mnożyli we wznoszonych budynkach piętra, stosowali materiały budowlane niemające nic wspólnego z miejscową tradycją i podejmowali różnego rodzaju wątpliwej urody zabiegi stylistyczne. To wszystko sprawiło, że domy stały się karykaturą stylu zakopiańskiego. Tego stylu, którym tak zachwycił się pod koniec XIX wieku Stanisław Witkiewicz.
W oparciu o formę tradycyjnej góralskiej dwuizbowej chaty stworzył on unikatowy, nie tylko w historii polskiego budownictwa, kanon zakopiańskiej willi: jedno- lub dwutraktowego domu ze spadzistym dachem krytym gontem, z piętrem ustawionym prostopadle do części parterowej, posadowionym na wysokiej podmurówce z łamanego kamienia. Podmurówka ta, najczęściej ze względu na ukształtowanie terenu, miała różną wysokość: z jednej strony była zwykle znacznie wyższa. Ściany domów w stylu zakopiańskim stawiano z drewnianych pni przeciętych wzdłuż na pół (tzw. płazów) łączonych ze sobą na zrąb.
Witkiewicz opisał i stosował w swoich projektach także wiele ozdób charakterystycznych dla sztuki podhalańskiego budownictwa: dachy ozdabiał pazdurami (czyli pionowymi drewnianymi ozdobami w kształcie lilii lub tulipana, umieszczanymi na kalenicy dachu, na skrajnych krokwiach), a szczyty i okna - "słoneczkami" (to jest wąskimi listwami przybijanymi promieniście), natomiast skrzyżowane na węgłach płazy, zwane rysiami - rzeźbionymi motywami roślinnymi. Całości dopełniały ozdobne kominy, tarasy, ganki i werandy oraz duża liczba uskoków i załomów, dodatkowo wzbogacających bryłę budynku. Ważną rolę w witkiewiczowskiej architekturze grały też elementy zaczerpnięte z modnej wtedy secesji.
I to właśnie z tej tradycji czerpali projektanci budynku, z sukcesem nadając mu charakter góralskiego domu sprzed lat.
Z widokiem na góry
Zanim przystąpiono do budowy nowego domu trzeba było rozebrać stojącą na działce drewnianą chatę miejscowej gaździny. Potem dopiero przywieziono półmetrowej grubości drewniane bale pochodzące z okolicznych tartaków i piaskowiec spod Rabki. Zaplanowano też działkę, od razu wyznaczając miejsce do grillowania i plac parkingowy na cztery, a nawet pięć samochodów.
- Budowę powierzyliśmy miejscowym ekipom, których pracy przyglądaliśmy się z wielkim uznaniem - opowiadają właściciele. W rezultacie tych działań powstał piękny góralski dom z drewnianych bali, na kamiennej podmurówce, oparty na stoku przyporami z charakterystycznymi łukowatymi otworami okiennymi, werandą i tarasem. Budynek przykryto wielkim, spadzistym dachem z blachodachówki z posypką mineralną w kolorze czarnym, która do złudzenia przypomina gont. Projektanci w maksymalnym stopniu uprościli bryłę budynku, starając się jednak wyeksponować to wszystko, co stanowi o pięknie stylu zakopiańskiego. Zwarta forma budynku ma świetne proporcje i jest pozbawiona wszelkiego niepotrzebnego zdobnictwa, tak modnego wśród przybyszów z nizin, całej tej miejscowej cepeliady w postaci leluj, gaj, kozłowców i koronek. Inna sprawa, że góralscy budowniczowie usiłowali przemycić te zdobnicze osiągnięcia podhalańskiej współczesności. Bezskutecznie.
Wygodne wnętrza
Ze względu na ukształtowanie terenu i miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a także zgodnie z potrzebami inwestorów, dom ma cztery kondygnacje.
Główne wejście do budynku znajduje się na poziomie parteru. Tutaj też zaprojektowano salon, jadalnię i kuchnię. To miejsce posiadów, spotkań towarzyskich i rodzinnych, a także kontemplacji niezwykłego krajobrazu, wypełnionego grą form i światła, a widocznego w całej krasie przez wysokie okna. Chcąc uniknąć efektu skansenu albo izby pamięci, poza wprowadzeniem niezgodnych z miejscową tradycją rozległych przeszkleń, zrezygnowano z powszechnie tu stosowanych drewnianych podłóg, na rzecz gresu naśladującego łupek.
Wnętrz nie wypełniają ani repliki mebli a la Witkiewicz, ani designerskie konstrukcje mistrzów nowoczesności. Postawiono na skromność i prostotę, by nie odwracać uwagi od tego, co widać za oknami.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2009 roku po raz pierwszy zaproszono gości. Puste pokoje w jeden dzień wypełniły się rzeczami dzięki dwóm ciężarówkom, które w ostatniej chwili zjechały ze wszystkimi meblami, garnkami, talerzami, kieliszkami, obrusami, bielizną pościelową, kołdrami i ozdobami choinkowymi... Goście bawili się do rana.
Projekt budowlany: Studio Projektów Architektonicznych: arch. Adam Bukowski, arch.?Małgorzata Weryńska.
Powierzchnia użytkowa: 300 m2
Powierzchnia działki: 800 m2
W Polsce pomysł zawiązania z przyjaciółmi spółki z o.o., by wspólnie wybudować dom na wakacje, to rzadkość. W starych krajach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych nikogo takie praktyki nie dziwią. Mieszczą się z powodzeniem w katalogu stosowanych tam norm budowania. Jednak to nie sposób prowadzenia tej inwestycji jest głównym powodem zachwytów, jakie budzi drewniany budynek stojący w najwyższych polskich górach. To raczej atrakcyjna lokalizacja i współgrający z nią, oryginalny wygląd bryły robią największe wrażenie na gościach.
A wszystko zaczęło się od stojącego w sąsiedztwie domu, do którego trafiła kiedyś jedna z inicjatorek budowlanego przedsięwzięcia.
- Zaproszona przez znajomych, którzy chcieli pokazać mi swój dom, znalazłam się na południowym stoku Gubałówki, skąd rozciąga się wspaniała panorama Tatr, Zakopanego i Kościeliska. Niemal natychmiast postanowiłam, że muszę mieć tu swoje miejsce. Nieopodal znajdowała się działka z budynkiem mieszkalnym, która okazała się być do kupienia. Pertraktacje trwały półtora roku, ale udało się je zakończyć pomyślnie - wspomina inwestorka.
Dom na zboczu z widokiem
Działka o powierzchni 800 m2 jest wprawdzie pięknie położona, wyeksponowana w krajobrazie, obsadzona roślinami (między innymi kosodrzewiną, świerkami i jodłami) i ozdobiona przywiezionymi tu wapiennymi głazami, w taki sposób, żeby naturalnie wtapiała się w zbocze Gubałówki, ale jednocześnie - trudna do zabudowania. Znajduje się bowiem na bardzo nachylonym stoku. Jej niewątpliwe wady przysłonięte jednak zostały przez takie oczywiste zalety, jak bliskość górnej stacji wyciągu na Polanie Szymoszkowej czy wyciągu krzesełkowego na Butorowym Wierchu, zapewniające kontakt ze "światem". Ich zalety dostrzega się zwłaszcza zimą, gdy "miejskie" samochody muszą zostać na parkingu na dole, a do domu dociera się starą, wysłużoną terenówką albo góralskimi saniami.
Powrót do tradycji
Inwestorzy mieli sprecyzowaną wizję przyszłego budynku. Miał on być zaprzeczeniem udziwnionych, brzydkich współczesnych domów góralskich, jakich wiele powstało w ostatnich kilkunastu latach na Podhalu. Ich właściciele, powodowani chęcią zysku, mnożyli we wznoszonych budynkach piętra, stosowali materiały budowlane niemające nic wspólnego z miejscową tradycją i podejmowali różnego rodzaju wątpliwej urody zabiegi stylistyczne. To wszystko sprawiło, że domy stały się karykaturą stylu zakopiańskiego. Tego stylu, którym tak zachwycił się pod koniec XIX wieku Stanisław Witkiewicz.
W oparciu o formę tradycyjnej góralskiej dwuizbowej chaty stworzył on unikatowy, nie tylko w historii polskiego budownictwa, kanon zakopiańskiej willi: jedno- lub dwutraktowego domu ze spadzistym dachem krytym gontem, z piętrem ustawionym prostopadle do części parterowej, posadowionym na wysokiej podmurówce z łamanego kamienia. Podmurówka ta, najczęściej ze względu na ukształtowanie terenu, miała różną wysokość: z jednej strony była zwykle znacznie wyższa. Ściany domów w stylu zakopiańskim stawiano z drewnianych pni przeciętych wzdłuż na pół (tzw. płazów) łączonych ze sobą na zrąb.
Witkiewicz opisał i stosował w swoich projektach także wiele ozdób charakterystycznych dla sztuki podhalańskiego budownictwa: dachy ozdabiał pazdurami (czyli pionowymi drewnianymi ozdobami w kształcie lilii lub tulipana, umieszczanymi na kalenicy dachu, na skrajnych krokwiach), a szczyty i okna - "słoneczkami" (to jest wąskimi listwami przybijanymi promieniście), natomiast skrzyżowane na węgłach płazy, zwane rysiami - rzeźbionymi motywami roślinnymi. Całości dopełniały ozdobne kominy, tarasy, ganki i werandy oraz duża liczba uskoków i załomów, dodatkowo wzbogacających bryłę budynku. Ważną rolę w witkiewiczowskiej architekturze grały też elementy zaczerpnięte z modnej wtedy secesji.
I to właśnie z tej tradycji czerpali projektanci budynku, z sukcesem nadając mu charakter góralskiego domu sprzed lat.
Z widokiem na góry
Zanim przystąpiono do budowy nowego domu trzeba było rozebrać stojącą na działce drewnianą chatę miejscowej gaździny. Potem dopiero przywieziono półmetrowej grubości drewniane bale pochodzące z okolicznych tartaków i piaskowiec spod Rabki. Zaplanowano też działkę, od razu wyznaczając miejsce do grillowania i plac parkingowy na cztery, a nawet pięć samochodów.
- Budowę powierzyliśmy miejscowym ekipom, których pracy przyglądaliśmy się z wielkim uznaniem - opowiadają właściciele. W rezultacie tych działań powstał piękny góralski dom z drewnianych bali, na kamiennej podmurówce, oparty na stoku przyporami z charakterystycznymi łukowatymi otworami okiennymi, werandą i tarasem. Budynek przykryto wielkim, spadzistym dachem z blachodachówki z posypką mineralną w kolorze czarnym, która do złudzenia przypomina gont. Projektanci w maksymalnym stopniu uprościli bryłę budynku, starając się jednak wyeksponować to wszystko, co stanowi o pięknie stylu zakopiańskiego. Zwarta forma budynku ma świetne proporcje i jest pozbawiona wszelkiego niepotrzebnego zdobnictwa, tak modnego wśród przybyszów z nizin, całej tej miejscowej cepeliady w postaci leluj, gaj, kozłowców i koronek. Inna sprawa, że góralscy budowniczowie usiłowali przemycić te zdobnicze osiągnięcia podhalańskiej współczesności. Bezskutecznie.
Wygodne wnętrza
Ze względu na ukształtowanie terenu i miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a także zgodnie z potrzebami inwestorów, dom ma cztery kondygnacje.
Główne wejście do budynku znajduje się na poziomie parteru. Tutaj też zaprojektowano salon, jadalnię i kuchnię. To miejsce posiadów, spotkań towarzyskich i rodzinnych, a także kontemplacji niezwykłego krajobrazu, wypełnionego grą form i światła, a widocznego w całej krasie przez wysokie okna. Chcąc uniknąć efektu skansenu albo izby pamięci, poza wprowadzeniem niezgodnych z miejscową tradycją rozległych przeszkleń, zrezygnowano z powszechnie tu stosowanych drewnianych podłóg, na rzecz gresu naśladującego łupek.
Wnętrz nie wypełniają ani repliki mebli a la Witkiewicz, ani designerskie konstrukcje mistrzów nowoczesności. Postawiono na skromność i prostotę, by nie odwracać uwagi od tego, co widać za oknami.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2009 roku po raz pierwszy zaproszono gości. Puste pokoje w jeden dzień wypełniły się rzeczami dzięki dwóm ciężarówkom, które w ostatniej chwili zjechały ze wszystkimi meblami, garnkami, talerzami, kieliszkami, obrusami, bielizną pościelową, kołdrami i ozdobami choinkowymi... Goście bawili się do rana.
Zapisz się na NEWSLETTER. Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail: Zobacz przykład
>
Skomentuj:
Dom góralski w dobrym stylu