Dom i działka średniej wielkości
Mimo typowej dla wielu mieszczuchów z bloków pazerności na ziemię i metraż domu, na szczęście potrafiliśmy w odpowiednim momencie włączyć hamulce. Kupiliśmy średniej wielkości działkę i zbudowaliśmy średniej wielkości dom.
1 z 2
2 z 2
Chcieliśmy z Joanną, moją żoną, mieć tradycyjny polski dom, pasujący do mazowieckiego krajobrazu. Jednak kształt działki (trapez) i warunki zabudowy ograniczyły nas co do wyboru projektu.
Droga do domu
Choć przed kupnem parceli mieliśmy cały plik odpowiadających nam projektów, po nabyciu ziemi ich liczba radykalnie spadła. Joanna optowała za większym i bardziej komfortowym wariantem, jednak ostatecznie zwyciężyły rozsądek i ekonomia. Co prawda liczyliśmy się z tym, że być może w przyszłości zamieszkają z nami rodzice, ale na razie potrzebowaliśmy domu tylko dla trzech osób. Miał być wygodny i komfortowy, w rozsądnym rozmiarze. "Nadprogramowym" pomieszczeniem na parterze jest więc tylko pokój gościnny (właśnie z myślą o rodzicach), a przestrzeń piętra powiększyliśmy przez podniesienie ścianek kolankowych i zagospodarowanie przestrzeni nad dużym garażem. I to wystarczyło, by dom miał dostateczną i wygodną powierzchnię.
Pieniądze nie takie straszne
Nasza działka nie była uzbrojona, a media przebiegały w odległości aż 700 m, jednak koszty wszystkich przyłączy podzieliliśmy między kilku sąsiadów, a na dodatek nie musieliśmy samodzielnie zajmować się ich doprowadzeniem. Poprzednia właścicielka działek zrobiła to "hurtowo", w imieniu wszystkich kupujących. To był komfortowy układ, który zaoszczędził nam wiele czasu i nerwów.
Podczas budowy czułem się odpowiedzialny za dobre techniczne wyposażenie domu. Starannie rozważałem najkorzystniejszy sposób ogrzewania budynku. Wysokie i długo amortyzujące się koszty kupna pompy ciepła spowodowały, że zdecydowaliśmy się na ogrzewanie gazowe. Obliczyłem, że dla naszego gospodarstwa będzie to optymalne rozwiązanie, mimo rosnących cen gazu. Żałuję jednak, że podczas budowy nie zamontowaliśmy rozprowadzenia ciepła z kominka na piętro.
Z myślą o dłuższych wyłączeniach prądu, które zdarzają się w naszej okolicy, kupiliśmy agregat prądotwórczy. Ta niedroga inwestycja (1 tys. zł) daje nam poczucie bezpieczeństwa.
Ściany z pustaków ceramicznych ociepliliśmy na zewnątrz wełną mineralną o grubości 10 cm, dach - 22-centymetrami wełny, a pod podłogami położyliśmy warstwę styropianu (15 cm), mimo że nie zastosowaliśmy ogrzewania podłogowego. Ławy fundamentowe ociepliliśmy w pionie warstwą styropianu (10 cm).
Dobrym krokiem okazała się rezygnacja z ogrzewania podłogowego. Instalacja centralnego ogrzewania była dzięki temu tańsza.
Pomysły na oszczędności
Kiedy jeszcze nie mieliśmy kanalizacji i korzystaliśmy z szamba, za wodę z wodociągu płaciliśmy rocznie 500 zł, a za wywóz nieczystości aż 2 tys. zł. Po podłączeniu domu do kanalizacji osiedlowej rachunki za korzystanie z instalacji wodno-kanalizacyjnej obniżyły się o... ponad połowę, do 1200 zł! Warto więc starać się o skanalizowanie nawet najmniejszych miejscowości, bo utrzymanie gospodarstw rodzinnych staje się wtedy znacznie tańsze. Obecnie, przy dotacjach z UE, jest to bardzo opłacalne. Za przyłączenie kanalizacji zapłaciliśmy 4 tys. zł - a jeszcze kilka lat temu miało nas to kosztować aż 14 tys. zł.
Przez dwa lata po przeprowadzce mieliśmy wysokie rachunki za gaz, mimo że przykładałem wielką wagę do jakości kotła i instalacji grzewczej. Kiedy sytuacja z pierwszej zimy powtórzyła się (na początku myślałem że dom jeszcze schnie), zacząłem dociekać przyczyn takiego stanu rzeczy. Okazało się, że wykonawcy instalacji centralnego ogrzewania (z renomowanej i autoryzowanej firmy grzewczej!) źle podłączyli kocioł do instalacji centralnego ogrzewania. Usunięcie usterki zaowocowało spadkiem kosztów o 20%.
Po wysokim wzroście stawek za wywóz śmieci udało nam się i tu osiągnąć pewne oszczędności dzięki starannemu sortowaniu śmieci i wywożeniu ich części do gminnych pojemników. Zamiast początkowych 500 zł rocznie, obecnie płacimy o 100 do 200 zł mniej.
Renegocjowaliśmy wysokość opłat za monitoring budynku. W wyniku rozmów poprzednia stawka - 198 zł - spadła o 100 zł miesięcznie.
Jesteśmy zadowoleni, że w porównaniu z poprzednimi latami udało nam się obniżyć koszty utrzymania. Obliczyliśmy, że teraz oscylują one średnio wokół 1 tys. zł miesięcznie, czyli na poziomie przeciętnego mieszkania w mieście. A nasz dom jest przecież kilkakrotnie większy!
Droga do domu
Choć przed kupnem parceli mieliśmy cały plik odpowiadających nam projektów, po nabyciu ziemi ich liczba radykalnie spadła. Joanna optowała za większym i bardziej komfortowym wariantem, jednak ostatecznie zwyciężyły rozsądek i ekonomia. Co prawda liczyliśmy się z tym, że być może w przyszłości zamieszkają z nami rodzice, ale na razie potrzebowaliśmy domu tylko dla trzech osób. Miał być wygodny i komfortowy, w rozsądnym rozmiarze. "Nadprogramowym" pomieszczeniem na parterze jest więc tylko pokój gościnny (właśnie z myślą o rodzicach), a przestrzeń piętra powiększyliśmy przez podniesienie ścianek kolankowych i zagospodarowanie przestrzeni nad dużym garażem. I to wystarczyło, by dom miał dostateczną i wygodną powierzchnię.
Pieniądze nie takie straszne
Nasza działka nie była uzbrojona, a media przebiegały w odległości aż 700 m, jednak koszty wszystkich przyłączy podzieliliśmy między kilku sąsiadów, a na dodatek nie musieliśmy samodzielnie zajmować się ich doprowadzeniem. Poprzednia właścicielka działek zrobiła to "hurtowo", w imieniu wszystkich kupujących. To był komfortowy układ, który zaoszczędził nam wiele czasu i nerwów.
Podczas budowy czułem się odpowiedzialny za dobre techniczne wyposażenie domu. Starannie rozważałem najkorzystniejszy sposób ogrzewania budynku. Wysokie i długo amortyzujące się koszty kupna pompy ciepła spowodowały, że zdecydowaliśmy się na ogrzewanie gazowe. Obliczyłem, że dla naszego gospodarstwa będzie to optymalne rozwiązanie, mimo rosnących cen gazu. Żałuję jednak, że podczas budowy nie zamontowaliśmy rozprowadzenia ciepła z kominka na piętro.
Z myślą o dłuższych wyłączeniach prądu, które zdarzają się w naszej okolicy, kupiliśmy agregat prądotwórczy. Ta niedroga inwestycja (1 tys. zł) daje nam poczucie bezpieczeństwa.
Ściany z pustaków ceramicznych ociepliliśmy na zewnątrz wełną mineralną o grubości 10 cm, dach - 22-centymetrami wełny, a pod podłogami położyliśmy warstwę styropianu (15 cm), mimo że nie zastosowaliśmy ogrzewania podłogowego. Ławy fundamentowe ociepliliśmy w pionie warstwą styropianu (10 cm).
Dobrym krokiem okazała się rezygnacja z ogrzewania podłogowego. Instalacja centralnego ogrzewania była dzięki temu tańsza.
Pomysły na oszczędności
Kiedy jeszcze nie mieliśmy kanalizacji i korzystaliśmy z szamba, za wodę z wodociągu płaciliśmy rocznie 500 zł, a za wywóz nieczystości aż 2 tys. zł. Po podłączeniu domu do kanalizacji osiedlowej rachunki za korzystanie z instalacji wodno-kanalizacyjnej obniżyły się o... ponad połowę, do 1200 zł! Warto więc starać się o skanalizowanie nawet najmniejszych miejscowości, bo utrzymanie gospodarstw rodzinnych staje się wtedy znacznie tańsze. Obecnie, przy dotacjach z UE, jest to bardzo opłacalne. Za przyłączenie kanalizacji zapłaciliśmy 4 tys. zł - a jeszcze kilka lat temu miało nas to kosztować aż 14 tys. zł.
Przez dwa lata po przeprowadzce mieliśmy wysokie rachunki za gaz, mimo że przykładałem wielką wagę do jakości kotła i instalacji grzewczej. Kiedy sytuacja z pierwszej zimy powtórzyła się (na początku myślałem że dom jeszcze schnie), zacząłem dociekać przyczyn takiego stanu rzeczy. Okazało się, że wykonawcy instalacji centralnego ogrzewania (z renomowanej i autoryzowanej firmy grzewczej!) źle podłączyli kocioł do instalacji centralnego ogrzewania. Usunięcie usterki zaowocowało spadkiem kosztów o 20%.
Po wysokim wzroście stawek za wywóz śmieci udało nam się i tu osiągnąć pewne oszczędności dzięki starannemu sortowaniu śmieci i wywożeniu ich części do gminnych pojemników. Zamiast początkowych 500 zł rocznie, obecnie płacimy o 100 do 200 zł mniej.
Renegocjowaliśmy wysokość opłat za monitoring budynku. W wyniku rozmów poprzednia stawka - 198 zł - spadła o 100 zł miesięcznie.
Jesteśmy zadowoleni, że w porównaniu z poprzednimi latami udało nam się obniżyć koszty utrzymania. Obliczyliśmy, że teraz oscylują one średnio wokół 1 tys. zł miesięcznie, czyli na poziomie przeciętnego mieszkania w mieście. A nasz dom jest przecież kilkakrotnie większy!
Skomentuj:
Dom i działka średniej wielkości