Realizacje domów: zaufanie do dobrej architektury
Zainteresowanie inwestorów współczesną architekturą i ich zaufanie do projektantów zaowocowały udaną realizacją. Właściciele, choć początkowo mieli trochę wątpliwości do projektu, dziś są zadowoleni ze swojego domu. I bardzo z niego dumni.
1 z 14
2 z 14
3 z 14
4 z 14
5 z 14
6 z 14
7 z 14
8 z 14
9 z 14
10 z 14
11 z 14
12 z 14
13 z 14
14 z 14
Co to za dom:
Powierzchnia działki: 2000 m2
Powierzchnia użytkowa: 300 m2
Mieszkańcy: siedmioosobowa rodzina
Autorzy projektu: architekci Joanna Lengiewicz-Charkiewicz i Robert Charkiewicz
To nie był typowy projekt. Wymagał wielu nowatorskich rozwiązań technicznych, a także szczególnie starannego wykonawstwa, co znacznie wydłużyło proces inwestycyjny.
- Gdyby tak bardzo mi się nie spodobał, nie zdecydowałbym się na realizowanie go z mozołem i na czteroletnie oczekiwanie na finał - opowiada gospodarz. - O tym, jak wielką wagę przywiązywaliśmy do każdego szczegółu, świadczy fakt, że nie korzystaliśmy z pośredników oferujących materiały wykończeniowe. W towarzystwie projektantów jeździliśmy do Włoch i na miejscu, u włoskich producentów, osobiście wybieraliśmy materiały potrzebne do wykończenia domu.
Wzorem najlepszych
Właściciel wspomina, jak będąc kiedyś w Barcelonie, kupił album poświęcony jednemu z najwybitniejszych architektów dwudziestego wieku Frankowi Lloydowi Wrightowi i zachwycił się jego koncepcjami. Kiedy więc zdecydował się na budowę domu i doszło do pierwszego spotkania z architektami, nasz gospodarz - jak opowiada - przywołał nazwisko Wrighta i jego architekturę, uznając, że właśnie wrightowskie zapatrywania na dom i formę są zbieżne z jego osobistymi wyobrażeniami na temat rodzinnej siedziby.
- Wkrótce potem, kiedy architekci przedstawili mi projekt mojego domu, zdziwiłem się. W moim odczuciu był on kompletnie odmienny od tego, co widziałem w albumie z Barcelony. Na moje pytanie: A gdzie w tym Wright?, architekci odpowiedzieli z przekonaniem, że w duchu tego projektu, w sposobie podejścia do architektury... Postanowiłem im zaufać - opowiada właściciel. W ten sposób projekt autorstwa Joanny Lengiewicz-Charkiewicz i Roberta Charkiewicza zyskał aprobatę przyszłych domowników.
- Jestem wielkim zwolennikiem współczesnej architektury, dlatego doceniłem bryłę budynku łączącego piękno z funkcjonalnością - dodaje gospodarz.
Wygoda i swoboda dla siedmiorga osób
Inwestorzy wespół z projektantami domu bardzo starannie określili funkcje poszczególnych stref i pomieszczeń domu. Było to ważne szczególnie ze względu na wielkość rodziny, dla której dom powstawał. Składa się ona obecnie z siedmiu osób, w tym dwóch dojrzałych młodzieńców, ośmioletniej córki i jej jednorocznych bliźniaczych siostrzyczek.
Chodziło z jednej strony o wykreowanie rozległej przestrzeni sprzyjającej rodzinnej integracji, zaś z drugiej o stworzenie mieszkańcom możliwości znalezienia obszarów indywidualnego azylu.
Dlatego dom podzielono na dwie części. Na parterze mieszczą się salon, jadalnia, dwie kuchnie, jacuzzi, obszerne patio, a także apartament państwa domu z łazienką i garderobą oraz garaż. Na piętrze zaprojektowano pięć sypialni z dużą łazienką.
Pomieszczenia jadalni, salonu i jacuzzi stanowią wspólną przestrzeń o rozległej perspektywie, powiększoną o obszerne patio. Dochodzi do tego podręczna, utrzymana w minimalistycznej stylistyce kuchnia, łącząca się przez oszklone drzwi z kuchnią główną. Na tym poziomie znajdują się też gabinet i sypialnia państwa domu z łazienką i garderobą oraz garaże. Budynek jest niepodpiwniczony.
Otwarty na naturę
Forma domu zwraca uwagę oryginalnością. Zgeometryzowane struktury jego fragmentów - o zróżnicowanej wysokości, kryjące poszczególne pomieszczenia - łączy przecinająca środek budynku, wyraźnie zaznaczona w jego sylwetce konstrukcyjna ściana. Tak bogate rozrzeźbienie i związany z tym efekt światłocienia nadaje tej z założenia surowej postmodernistycznej architekturze wiele malowniczości. Wrażenie wzmacnia jeszcze okładzina ścian budynku, na którą składają się różne gatunki kamienia i egzotyczne drewno.
Dzięki portfenetrowym otworom okiennym i przeszklonym ścianom cały dom jest otwarty na otaczający go ogród.
- Pytają nas niekiedy ludzie, czy nie jest dla nas krępujące takie eksponowanie życia codziennego, wystawianie go na widok publiczny - przyznają właściciele. - Kto by jednak miał nas podglądać i po co? W Holandii od setek lat parterowe okna mieszczańskich kamienic są pozbawione zasłon, bowiem mieszkańcy tym samym podkreślają, że nie mają nic do ukrycia. Podobnie jest z nami. Poza tym dom jest tak zaprojektowany, że od strony ulicy zajrzeć do wnętrz wcale nie jest łatwo.
Powierzchnia działki: 2000 m2
Powierzchnia użytkowa: 300 m2
Mieszkańcy: siedmioosobowa rodzina
Autorzy projektu: architekci Joanna Lengiewicz-Charkiewicz i Robert Charkiewicz
To nie był typowy projekt. Wymagał wielu nowatorskich rozwiązań technicznych, a także szczególnie starannego wykonawstwa, co znacznie wydłużyło proces inwestycyjny.
- Gdyby tak bardzo mi się nie spodobał, nie zdecydowałbym się na realizowanie go z mozołem i na czteroletnie oczekiwanie na finał - opowiada gospodarz. - O tym, jak wielką wagę przywiązywaliśmy do każdego szczegółu, świadczy fakt, że nie korzystaliśmy z pośredników oferujących materiały wykończeniowe. W towarzystwie projektantów jeździliśmy do Włoch i na miejscu, u włoskich producentów, osobiście wybieraliśmy materiały potrzebne do wykończenia domu.
Wzorem najlepszych
Właściciel wspomina, jak będąc kiedyś w Barcelonie, kupił album poświęcony jednemu z najwybitniejszych architektów dwudziestego wieku Frankowi Lloydowi Wrightowi i zachwycił się jego koncepcjami. Kiedy więc zdecydował się na budowę domu i doszło do pierwszego spotkania z architektami, nasz gospodarz - jak opowiada - przywołał nazwisko Wrighta i jego architekturę, uznając, że właśnie wrightowskie zapatrywania na dom i formę są zbieżne z jego osobistymi wyobrażeniami na temat rodzinnej siedziby.
- Wkrótce potem, kiedy architekci przedstawili mi projekt mojego domu, zdziwiłem się. W moim odczuciu był on kompletnie odmienny od tego, co widziałem w albumie z Barcelony. Na moje pytanie: A gdzie w tym Wright?, architekci odpowiedzieli z przekonaniem, że w duchu tego projektu, w sposobie podejścia do architektury... Postanowiłem im zaufać - opowiada właściciel. W ten sposób projekt autorstwa Joanny Lengiewicz-Charkiewicz i Roberta Charkiewicza zyskał aprobatę przyszłych domowników.
- Jestem wielkim zwolennikiem współczesnej architektury, dlatego doceniłem bryłę budynku łączącego piękno z funkcjonalnością - dodaje gospodarz.
Wygoda i swoboda dla siedmiorga osób
Inwestorzy wespół z projektantami domu bardzo starannie określili funkcje poszczególnych stref i pomieszczeń domu. Było to ważne szczególnie ze względu na wielkość rodziny, dla której dom powstawał. Składa się ona obecnie z siedmiu osób, w tym dwóch dojrzałych młodzieńców, ośmioletniej córki i jej jednorocznych bliźniaczych siostrzyczek.
Chodziło z jednej strony o wykreowanie rozległej przestrzeni sprzyjającej rodzinnej integracji, zaś z drugiej o stworzenie mieszkańcom możliwości znalezienia obszarów indywidualnego azylu.
Dlatego dom podzielono na dwie części. Na parterze mieszczą się salon, jadalnia, dwie kuchnie, jacuzzi, obszerne patio, a także apartament państwa domu z łazienką i garderobą oraz garaż. Na piętrze zaprojektowano pięć sypialni z dużą łazienką.
Pomieszczenia jadalni, salonu i jacuzzi stanowią wspólną przestrzeń o rozległej perspektywie, powiększoną o obszerne patio. Dochodzi do tego podręczna, utrzymana w minimalistycznej stylistyce kuchnia, łącząca się przez oszklone drzwi z kuchnią główną. Na tym poziomie znajdują się też gabinet i sypialnia państwa domu z łazienką i garderobą oraz garaże. Budynek jest niepodpiwniczony.
Otwarty na naturę
Forma domu zwraca uwagę oryginalnością. Zgeometryzowane struktury jego fragmentów - o zróżnicowanej wysokości, kryjące poszczególne pomieszczenia - łączy przecinająca środek budynku, wyraźnie zaznaczona w jego sylwetce konstrukcyjna ściana. Tak bogate rozrzeźbienie i związany z tym efekt światłocienia nadaje tej z założenia surowej postmodernistycznej architekturze wiele malowniczości. Wrażenie wzmacnia jeszcze okładzina ścian budynku, na którą składają się różne gatunki kamienia i egzotyczne drewno.
Dzięki portfenetrowym otworom okiennym i przeszklonym ścianom cały dom jest otwarty na otaczający go ogród.
- Pytają nas niekiedy ludzie, czy nie jest dla nas krępujące takie eksponowanie życia codziennego, wystawianie go na widok publiczny - przyznają właściciele. - Kto by jednak miał nas podglądać i po co? W Holandii od setek lat parterowe okna mieszczańskich kamienic są pozbawione zasłon, bowiem mieszkańcy tym samym podkreślają, że nie mają nic do ukrycia. Podobnie jest z nami. Poza tym dom jest tak zaprojektowany, że od strony ulicy zajrzeć do wnętrz wcale nie jest łatwo.
Budynek otacza ogród, skomponowany wspólnymi siłami przez biegłego w tej sztuce współpracownika twórców domu, a także przez samych architektów. Podobnie jak rodzinna siedziba utrzymany jest w zdyscyplinowanej formie. Nie ma tu tradycyjnych szpalerów tui albo cisów, posadzonych zwykle wzdłuż ogrodzenia, jest za to pole specjalnie w tym miejscu wysianej, wspaniale pachnącej i kolorowej lawendy. Miejsca zacienione wypełnia barwinek, niewymagający żadnych szczególnych zabiegów pielęgnacyjnych. Całości dopełnia stary dąb rosnący w otoczeniu posadzonych przez inwestorów młodych drzew.
Według relacji właścicieli mieszka się tutaj wspaniale. W domu pełno jest powietrza i światła. Sprawdziły się wszystkie budowlane i konstrukcyjne pomysły architektów. I co ciekawe - niektóre z nich domownicy, jak sami przyznają, zauważyli i docenili dopiero w trakcie eksploatacji budynku.
- Ten dom nas nieustannie zachwyca i ciągle odkrywamy w nim jakieś jego nowe walory - podkreślają z prawdziwą dumą właściciele. - Teraz podoba się nam nawet znacznie bardziej niż wtedy, kiedy oglądaliśmy go jako projekt, i gdy potem, po latach oczekiwań, wchodziliśmy w jego progi.
Doświadczenia właścicieli
- Wielkie przeszklenia w całej części dziennej domu - choć kosztowne i mogące przysparzać rozmaitych kłopotów - są warte polecenia. Otwierają przestrzeń i sprawiają, że w naszych wnętrzach jest pełno światła (nawet w pochmurne, smutne, jesienne i zimowe dni). Uważamy, że w naszym klimacie to zaleta absolutnie nie do przecenienia!
- Warto mieć świadomość, że piękne i naturalne elementy wykończenia budynku, w postaci drewna i kamiennych płyt, stawiają przed właścicielami sporo wymagań i potrzebują - jak zresztą cały dom - nieustającej, starannej opieki.
- Taras i część kamiennych płyt pokrywających podłogę we wnętrzach trzeba co jakiś czas polerować i pokrywać preparatami chroniącymi je przed zabrudzeniem. W przeciwnym razie szybko zrobiłyby się na nich trwałe plamy.
- Regularnej i starannej konserwacji wymaga również łatwo wchłaniający wodę piaskowiec, którym wykończono elewacje budynku.
- Podobnie jest z egzotycznym drewnem pokrywającym zewnętrzne tarasy. Trzeba je olejować dwa razy do roku. Dzięki temu jednak drewniane podesty zachowują swój urok i nie niszczą ich ani słońce, ani deszcz.
- Warto też wiedzieć, że wraz z upływem czasu barwa drewna na elewacjach mimo starannej konserwacji przechodzi w odcień szarości. Nas to nie martwi, ale bywają osoby, którym trudno się z tym pogodzić. Lepiej, żeby wiedziały o tym zawczasu.
Według relacji właścicieli mieszka się tutaj wspaniale. W domu pełno jest powietrza i światła. Sprawdziły się wszystkie budowlane i konstrukcyjne pomysły architektów. I co ciekawe - niektóre z nich domownicy, jak sami przyznają, zauważyli i docenili dopiero w trakcie eksploatacji budynku.
- Ten dom nas nieustannie zachwyca i ciągle odkrywamy w nim jakieś jego nowe walory - podkreślają z prawdziwą dumą właściciele. - Teraz podoba się nam nawet znacznie bardziej niż wtedy, kiedy oglądaliśmy go jako projekt, i gdy potem, po latach oczekiwań, wchodziliśmy w jego progi.
Doświadczenia właścicieli
- Wielkie przeszklenia w całej części dziennej domu - choć kosztowne i mogące przysparzać rozmaitych kłopotów - są warte polecenia. Otwierają przestrzeń i sprawiają, że w naszych wnętrzach jest pełno światła (nawet w pochmurne, smutne, jesienne i zimowe dni). Uważamy, że w naszym klimacie to zaleta absolutnie nie do przecenienia!
- Warto mieć świadomość, że piękne i naturalne elementy wykończenia budynku, w postaci drewna i kamiennych płyt, stawiają przed właścicielami sporo wymagań i potrzebują - jak zresztą cały dom - nieustającej, starannej opieki.
- Taras i część kamiennych płyt pokrywających podłogę we wnętrzach trzeba co jakiś czas polerować i pokrywać preparatami chroniącymi je przed zabrudzeniem. W przeciwnym razie szybko zrobiłyby się na nich trwałe plamy.
- Regularnej i starannej konserwacji wymaga również łatwo wchłaniający wodę piaskowiec, którym wykończono elewacje budynku.
- Podobnie jest z egzotycznym drewnem pokrywającym zewnętrzne tarasy. Trzeba je olejować dwa razy do roku. Dzięki temu jednak drewniane podesty zachowują swój urok i nie niszczą ich ani słońce, ani deszcz.
- Warto też wiedzieć, że wraz z upływem czasu barwa drewna na elewacjach mimo starannej konserwacji przechodzi w odcień szarości. Nas to nie martwi, ale bywają osoby, którym trudno się z tym pogodzić. Lepiej, żeby wiedziały o tym zawczasu.
Zapisz się na NEWSLETTER. Co tydzień najnowsze wiadomości o budowie, remoncie i wykańczaniu wnętrz w Twojej poczcie e-mail: Zobacz przykład
>
Skomentuj:
Realizacje domów: zaufanie do dobrej architektury