Skomplikowany czy prosty dach
Im bardziej skomplikowany dach, tym większy kłopot. Dlaczego?
1 z 3
2 z 3
3 z 3
Kot wchodzi na dach, gdy ma tam jakąś sprawę. Lub z ciekawości. "Sprawą" może być na przykład ptaszek, który uwił sobie gniazdo w szczycie facjatki lub w innych zakamarkach wybujałego pokrycia domu. Ciekawość mogą wzbudzić różne nawiane przez wiatr śmiecie w załomach dachu, które nie mają możliwości samodzielnie spaść na ziemię. Podobnie jak niełatwo jest ze stromego dachu zdjąć kota, tak samo niełatwo oczyścić dach ze śmieci. Szczególnie taki dach jak na zdjęciu. Nieraz trzeba się wykazać iście kocią zwinnością.
Kłopoty zwiększają się wraz ze stopniem komplikacji dachu. A bardzo skomplikowane pokrycia zdarzają się przede wszystkim w domach z poddaszem użytkowym. Dlaczego? Kształt dachu musi się dostosować do pomieszczeń pod nim. Tu i ówdzie musi się więc "wybrzuszyć", tak aby pokoje miały słuszną wysokość. Tu i ówdzie muszą pojawić się okna. Zarówno te mniej skomplikowane - czyli połaciowe, jak i te bardziej wymyślne - w lukarnach czy facjatkach.
Wszystkie te zabiegi sprawiają, że liczba załamań w dachu - a tym samym i powierzchnia poszycia - rosną. Wraz z nimi rośnie ryzyko błędów wykonawczych. Każde załamanie płaszczyzny dachu to miejsce narażone na przecieki i na zaleganie śniegu oraz liści.
Znam przykłady dachów, na których zgromadziły się naprawdę pokaźne pokłady liści, gałęzi, igliwia, dając podłoże dla nowych okazów roślinności. Te z kolei, zapuszczając korzenie, niszczą poszycie dachowe i otwierają drogę wodzie, która uszkadza izolację cieplną. Ciąg dalszy można sobie wyobrazić.
Nie mniejsze zniszczenia może spowodować gromadzący się zimą śnieg. Wystarczy nieroztropnie urzeźbić północną połać dachu, na którą nie docierają promienie słoneczne. Przy wielokrotnych wahaniach temperatury woda i lód mogą spowodować mechaniczne uszkodzenia poszycia, a ich ciężar wywołać również odkształcenie całej konstrukcji.
Niestety, oglądając wiele domów, i to zarówno tych znajdujących się jeszcze w planach, jak też tych już zrealizowanych, odnoszę wrażenie, że stopień komplikacji dachu w polskich domach nie ma granic.
Być może wynika to z przeświadczenia, że ładny dach to bogaty dach, na którym "dużo się dzieje". Być może jest to efekt błędów projektowych i dostosowywania dachu na siłę do wcześniej zaplanowanego wnętrza. Tymczasem projektując poddasze, należy z pokorą przyjąć fakt, że nie każdy pomysł można zrealizować. Takie próby kończą się bowiem tragicznym bogactwem formy i wieloma niemiłymi niespodziankami, za które płaci przecież inwestor - i to zarówno na etapie budowy, jak i później, podczas eksploatacji.
Więcej o mieszkaniu pod stromym i płaskim dachem przeczytasz w:
Kłopoty zwiększają się wraz ze stopniem komplikacji dachu. A bardzo skomplikowane pokrycia zdarzają się przede wszystkim w domach z poddaszem użytkowym. Dlaczego? Kształt dachu musi się dostosować do pomieszczeń pod nim. Tu i ówdzie musi się więc "wybrzuszyć", tak aby pokoje miały słuszną wysokość. Tu i ówdzie muszą pojawić się okna. Zarówno te mniej skomplikowane - czyli połaciowe, jak i te bardziej wymyślne - w lukarnach czy facjatkach.
Wszystkie te zabiegi sprawiają, że liczba załamań w dachu - a tym samym i powierzchnia poszycia - rosną. Wraz z nimi rośnie ryzyko błędów wykonawczych. Każde załamanie płaszczyzny dachu to miejsce narażone na przecieki i na zaleganie śniegu oraz liści.
Znam przykłady dachów, na których zgromadziły się naprawdę pokaźne pokłady liści, gałęzi, igliwia, dając podłoże dla nowych okazów roślinności. Te z kolei, zapuszczając korzenie, niszczą poszycie dachowe i otwierają drogę wodzie, która uszkadza izolację cieplną. Ciąg dalszy można sobie wyobrazić.
Nie mniejsze zniszczenia może spowodować gromadzący się zimą śnieg. Wystarczy nieroztropnie urzeźbić północną połać dachu, na którą nie docierają promienie słoneczne. Przy wielokrotnych wahaniach temperatury woda i lód mogą spowodować mechaniczne uszkodzenia poszycia, a ich ciężar wywołać również odkształcenie całej konstrukcji.
Niestety, oglądając wiele domów, i to zarówno tych znajdujących się jeszcze w planach, jak też tych już zrealizowanych, odnoszę wrażenie, że stopień komplikacji dachu w polskich domach nie ma granic.
Być może wynika to z przeświadczenia, że ładny dach to bogaty dach, na którym "dużo się dzieje". Być może jest to efekt błędów projektowych i dostosowywania dachu na siłę do wcześniej zaplanowanego wnętrza. Tymczasem projektując poddasze, należy z pokorą przyjąć fakt, że nie każdy pomysł można zrealizować. Takie próby kończą się bowiem tragicznym bogactwem formy i wieloma niemiłymi niespodziankami, za które płaci przecież inwestor - i to zarówno na etapie budowy, jak i później, podczas eksploatacji.
Więcej o mieszkaniu pod stromym i płaskim dachem przeczytasz w:
Mieszkać pod stromym, czy płaskim dachem
Głową po dachu, czyli kilka słów o funkcjonalności
O rany, dlaczego aż tyle?! Czyli kilka słów o kosztach
Skomentuj:
Skomplikowany czy prosty dach