Pięć błędów, które najczęściej popełniamy urządzając mieszkanie
Wszystko jedno, czy mamy tak zwany dryg do urządzania czy nie - chcemy, żeby nasz dom był ładny i przytulny. Wybieramy więc najciekawsze naszym zdaniem kolory, meble, dodatki, ale często efekt końcowy nie jest powalający. Coś tu nie gra! Oto najpowszechniejsze błędy, przez które mieszkanie nie wygląda dobrze.
1 z 5
2 z 5
3 z 5
4 z 5
5 z 5
Zakłócone proporcje. Prawda jest taka, że na 10 czy 15 metrów kwadratowych nie urządzimy salonu w stylu kolonialnym. Ciężki, obity skórą zestaw wypoczynkowy, komplet mebli z ciemnego egzotycznego drewna, komody i regały w takim pokoju przytłaczają i sprawiają wręcz groteskowe wrażenie. Mała powierzchnia wymaga lekkich optycznie sprzętów, a jeśli lubimy tylko solidne i okazałe meble to w niewielkiej ilości. Inny przykład złych proporcji to wyłącznie niskie meble: kanapa, stolik do kawy, komody w wysokim (3 m i więcej) pomieszczeniu - nie są w stanie wypełnić takiej przestrzeni, a pokój wygląda na zbyt zimny i jakby niedokończny.
Zagracona przestrzeń. Mieszkanie i poszczególne jego pomieszczenia nie są z gumy. Jeśli wstawimy do nich zbyt wiele sprzętów nie tylko będzie ciasno i niewygodnie, ale całość będzie wyglądała na zagraconą, a przytłaczające wrażenie zacznie męczyć. Niekiedy wystarczy usunąć jeden sprzęt, by stało się "luźniej", a wnętrze "nabrało powietrza", zwłaszcza że z pewnych mebli i sprzętów można, a nawet warto zrezygnować, zastąpić je takimi meblami, które łączą w sobie wiele funkcji, np. wybrać kanapę ze specjalnymi nakładkami-tacami na boki (lub dokupić same nakładki), idealnymi do postawienia kubka z kawą - dzięki nim można zrezygnować z ławy i zaoszczędzić nawet 1 metr kwadratowy w pokoju.
Źle dobrane kolory. Gdy barwy nie pasują do funkcji pomieszczenia (np. wściekły amarant w sypialni lub salonie), do nasłonecznienia (blady błękit w ciemnym, północnym pokoju) mogą męczyć, wywoływać negatywne emocje, albo osłabiać i wprowadzać nieprzyjemny nastrój. Nieodpowiednio zastosowane mogą też zachwiać proporcje pomieszczenia, sprawić, że wyda się za ciasne, zbyt przytłaczające (ciemny kolor na suficie w niskich pomieszczeniu optycznie jeszcze go obniży, "pomniejszająco" zadziałają ciemne płytki w małej łazience).
Nieodpowiednie oświetlenie. Ma jeszcze skuteczniejsze działanie niż kolor ścian. Niedopasowane do wielkości pomieszczenia (np. duży "pałacowy" żyrandol w maleńkiej sypialni) przytłacza albo ogranicza przestrzeń (np. jedno centralne światło w dużym i wysokim salonie, które oświetla jedynie środek pokoju, zostawiając w mroku resztę). Światło może też zepsuć efekt wystroju, gdy jest niewłaściwie ukierunkowane, np. na mało ciekawy mebel, który raczej powinniśmy ukryć, albo na ścianę o nierównej powierzchni, która zapaleniu lampy zostaje niepotrzebnie wyeksponowana.
Za dużo wzorów. Desenie z "różnych bajek", czyli kwiaty, paski, krata, melanż na tapecie, zasłonach, tapicerce kanap i foteli, ozdobnych poduchach, dywanie wprowadzają zamieszanie i sprawiają wrażenie, jakby mieszkanie było urządzone z przypadku, w sposób zupełnie nieprzemyślany. Wzorzyste elementy wystroju wnętrza wymagają wyczucia, bo nawet jednorodne (np. tylko pasy), jeśli występują w zbyt dużym natężeniu, zaczną męczyć. Dobrze wtedy przełamać je innymi, w tej samej tonacji kolorystycznej, np. - zestawiać pasy z kwiatami.
Zagracona przestrzeń. Mieszkanie i poszczególne jego pomieszczenia nie są z gumy. Jeśli wstawimy do nich zbyt wiele sprzętów nie tylko będzie ciasno i niewygodnie, ale całość będzie wyglądała na zagraconą, a przytłaczające wrażenie zacznie męczyć. Niekiedy wystarczy usunąć jeden sprzęt, by stało się "luźniej", a wnętrze "nabrało powietrza", zwłaszcza że z pewnych mebli i sprzętów można, a nawet warto zrezygnować, zastąpić je takimi meblami, które łączą w sobie wiele funkcji, np. wybrać kanapę ze specjalnymi nakładkami-tacami na boki (lub dokupić same nakładki), idealnymi do postawienia kubka z kawą - dzięki nim można zrezygnować z ławy i zaoszczędzić nawet 1 metr kwadratowy w pokoju.
Źle dobrane kolory. Gdy barwy nie pasują do funkcji pomieszczenia (np. wściekły amarant w sypialni lub salonie), do nasłonecznienia (blady błękit w ciemnym, północnym pokoju) mogą męczyć, wywoływać negatywne emocje, albo osłabiać i wprowadzać nieprzyjemny nastrój. Nieodpowiednio zastosowane mogą też zachwiać proporcje pomieszczenia, sprawić, że wyda się za ciasne, zbyt przytłaczające (ciemny kolor na suficie w niskich pomieszczeniu optycznie jeszcze go obniży, "pomniejszająco" zadziałają ciemne płytki w małej łazience).
Nieodpowiednie oświetlenie. Ma jeszcze skuteczniejsze działanie niż kolor ścian. Niedopasowane do wielkości pomieszczenia (np. duży "pałacowy" żyrandol w maleńkiej sypialni) przytłacza albo ogranicza przestrzeń (np. jedno centralne światło w dużym i wysokim salonie, które oświetla jedynie środek pokoju, zostawiając w mroku resztę). Światło może też zepsuć efekt wystroju, gdy jest niewłaściwie ukierunkowane, np. na mało ciekawy mebel, który raczej powinniśmy ukryć, albo na ścianę o nierównej powierzchni, która zapaleniu lampy zostaje niepotrzebnie wyeksponowana.
Za dużo wzorów. Desenie z "różnych bajek", czyli kwiaty, paski, krata, melanż na tapecie, zasłonach, tapicerce kanap i foteli, ozdobnych poduchach, dywanie wprowadzają zamieszanie i sprawiają wrażenie, jakby mieszkanie było urządzone z przypadku, w sposób zupełnie nieprzemyślany. Wzorzyste elementy wystroju wnętrza wymagają wyczucia, bo nawet jednorodne (np. tylko pasy), jeśli występują w zbyt dużym natężeniu, zaczną męczyć. Dobrze wtedy przełamać je innymi, w tej samej tonacji kolorystycznej, np. - zestawiać pasy z kwiatami.
Skomentuj:
Pięć błędów, które najczęściej popełniamy urządzając mieszkanie