Wnętrza: dom pod Poznaniem
Im bliżej natury, tym lepiej - właściciele gromadzą tylko to, co niezbędne. Salon ogrzewa koza, najprostszy model z Castoramy.
Kto tu mieszka?
Agata Kruczek, biotechnolog, prowadzi razem z Adamem Papert Pictures – Butik Kreatywny, zarządza firmą i organizuje sesje fotograficzne.
Adam Kruczek – grafik, ukończył poznańską Akademię Sztuk Pięknych, zajmuje się artystyczną stroną w firmie.
Antek, ich 3-letni syn.
Gdzie? Luboń pod Poznaniem.
Metraż: 240 m2.
Adam wychował się w Bielsku-Białej. Rodzice jego przyjaciela byli architektami. W ich domu, na tle białych ścian, stało zaledwie kilka prostych mebli i mały telewizorek. Przyjaciel w swoim pokoju miał tylko wojskową pryczę i stolik. Adam zapytał go, dlaczego mieszkają w takich pustych wnętrzach, skoro rodzice są architektami? Odpowiedź była równie prosta jak wyposażenie domu: - A właśnie po to, żeby mieć dużo miejsca do rozmyślań nad projektami i także po to, by nie patrzeć na to, co znajduje się w najbliższym otoczeniu - odpowiedział.
Po latach, wspominając znajomość z dzieciństwa, Adam uświadomił sobie, że właśnie wtedy idea prostoty i braku - pojętych jako wolna przestrzeń do kreacji - zapadła mu w pamięć. Wspólnie z Agatą stworzyli minimalistyczne wnętrze i zgodnie mówią, że minimalizm to stan umysłu, nie tylko zestawienie wyselekcjonowanych przedmiotów. Bliska jest im harmonia, której źródeł można by się doszukiwać w filozofii zen, japońskiej architekturze czy skandynawskiej surowości codziennego życia, ale to zaledwie początek długiej listy ich inspiracji.
Miejsce na swój dom znaleźli w Luboniu, którego znakiem szczególnym są tory kolejowe biegnące przez miasto oraz potężna i piękna fabryka z cynobrowej cegły z przełomu XIX i XX wieku. Do niedawna w Zakładach Lubanty działała także galeria Plastyfikatory. W tej chwili w jej murach znajduje się m.in. Fabryka Studio prowadząca warsztaty artystyczne, a latem tę industrialną przestrzeń opanowuje poznański festiwal teatralny Malta. Wokół rozsiane są ogródki, domy i domki z różnych epok. Luboń ma doskonałą komunikację i dojazd do Poznania, bliski wjazd na autostradę A2 i obwodnicę na południe.
Trzy lata temu Agata i Adam podczas spaceru zauważyli mały, prostokątny domek wystawiony na sprzedaż, położony na podłużnej działce. Nie zachwyciła ich jednak architektura bryły z lat 50., chodziło raczej o możliwość realizacji na tej podstawie czegoś większego. I tak oto skromny budynek stał się punktem wyjścia do dalszej rozbudowy. Był czerwiec, gdy ruszyły prace budowlane, Agata była w szóstym miesiącu ciąży. Zaczęła się walka z czasem, żeby zdążyć przed zimą i przyjściem na świat Antka. Na szczęście wizja domu została już opracowana, pozostały konsultacje i obliczenia z konstruktorem, a na pomoc przyjechali ojcowie. Stopniowo z 50 metrów powstało 240. Domek rozrósł się o dodatkowe piętro i o przestrzeń salonu wychodzącą na ogród. Pozostawili oryginalną przybudówkę, która pełni funkcję warsztatu, a w przyszłości może stanie się częścią mieszkalną dla gości.
Skoncentrowali się na przestrzeni i materiałach, starając się, by było jak najwięcej powietrza, naturalnych struktur, gipsu, drewna i kamienia. To wyznaczyło ascetyczną gamę odcieni bieli i szarości przełamanych silniejszymi akcentami pojawiającymi się sporadycznie. Dom został podzielony prosto: na górę i dół. Na niższym poziomie biała kuchnia przechodzi w salon, w którym ważnym elementem są wysokie przesuwane drzwi, zaprojektowane przez Adama, a wykonane przez ojca Agaty, który od wielu lat prowadzi firmę Kon-met zajmującą się projektowaniem i produkcją mebli. Wspierał Agatę i Adama swoim doświadczeniem i pomógł im także skonstruować z europalet wystrój sypialni. Podczas gdy ojciec Agaty wykonał meble, ojciec Adama zajął się dopracowaniem instalacji elektrycznej i pomógł postawić niektóre ściany w domu. Największą dumą Adama i Agaty jest szafa z secesyjnym deseniem z początku XX w. Znaleziona na targu staroci w Czaczu (miejscowość na trasie Poznań-Wrocław, będąca prawdziwym rajem dla kolekcjonerów nietuzinkowych przedmiotów), została oczyszczona, odrestaurowana, wypełniona lustrami i wkomponowana we wnękę ściany w łazience. Łazienka to ulubione miejsce Agaty. Uwielbia układ tej przestrzeni, kształt wanny, taflę lustra na ścianie z wychodzącą z niej armaturą, metalową, stylizowaną szafkę na kółkach i drewnianą podłogę. To, co było ważne dla obojga, to energooszczędne, duże okna. Agata i Adam traktują je jak kolorowe, ruchome obrazy. Od strony północnej, gdzie znajduje się salon i sypialnia nie tylko doświetliły wnętrze, ale pozwoliły też na połączenie go optycznie z ogrodem.
Życie codzienne rozgrywa się między kuchnią, która wyrasta ze starego domu, a dobudowanym salonem otoczonym wysokimi oknami. Urzeka prostota i przestrzeń tego miejsca z widokiem na ogród, w którym pod drzewami piętrzą się kamienie ułożone w tajemnicze konfiguracje. W piecu strzela drewno, koty snują się po terenie. Jest cicho, pusto, dobrze.
Zaczynamy ożywione dyskusje, kluczymy po przeróżnych temtach, od struktur fraktalnych roślin, po bioarchitekturę, energię miejsc, recykling i tematy związane z przestrzenią życia. Agata i Adam opowiadają o Danie Winterze, amerykańskim psychofizjologu. - Dzięki niemu można zrozumieć, jak bardzo przynależymy do natury i tego, co nas otacza. Znalazł pomost między naukowym opisem funkcjonowania świata a duchowością, połączył świat mikro i makro - mówią.
Fascynuje ich też Mike Reynolds, amerykański architekt, twórca koncepcji Eartship Biotecture, krytyk tradycyjnej architektury (głównie za to, że nie radzi sobie z nadmiarem śmieci, gruzu itp.). - Reynolds już na początku lat 70. zbudował swój pierwszy dom wyłącznie z materiałów z recyklingu. W projektach wykorzystuje zużyte materiały codziennego użytku: puszki aluminiowe, stare opony, plastikowe butelki, które formuje w cegły i oblewa tynkiem. Reynolds twierdzi, że jego budynki funkcjonują bez sieci energetycznej, bez rachunków i potrzeby spłaty kredytów - opowiadają. Takie właśnie domy projektuje Barbara Wojtkowska-Guicherit, architektka i konsultantka feng shui, z którą Agata i Adam współpracowali urządzając swój dom. Widać, że bioarchitektura to także ich konik, a zaczęło się od... problemów ze snem. Trafili do Wojtkowskiej z prośbą o pomoc, poradziła, by zmienili kierunek ustawienia łóżka. Przestawili je i zaczęli sypiać dobrze, a ich zainteresowanie tematem rosło. Od Barbary przeszli do Erica Dowsetta - zajmującego się energią budynków, wczytując się jednocześnie w filozofię radykalnego minimalizmu Leo Babauty na blogu Zen Habits, działalność Fundacji Cohabitat, czy progresywną wizję świata z architekturą organiczną i bioniczną na czele.
Radykalnie rozdzielają pracę od życia prywatnego. Od siedmiu lat wspólnie prowadzą świetnie prosperujący Papert Pictures Butik Kreatywny, z siedzibą w Poznaniu. Współpracują z wieloma artystami, fotografami z kraju i zagranicy, organizują sesje reklamowe, modowe, pokazy artystyczne.
Agata, która z zawodu jest biotechnologiem, zajmuje się sprawami organizacyjnymi, zaś Adam, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, czuwa nad stroną artystyczną, koncepcyjną i stylizacją. Stanowią niesamowicie energiczny i zgrany duet. Na pytanie, jak udaje im się łączyć specyfikę branży mody i reklamy z prywatnymi poglądami na życie, mówią: po prostu je rozdzielamy, a w świecie zawodowym uczestniczymy bardzo rzadko. - Przez rok braliśmy udział w pokazach mody fashion week i spotkaniach branżowych, ale już tego nie potrzebujemy. Zdaliśmy sobie sprawę, że możemy z powodzeniem robić to, co robimy i funkcjonować bez bycia in. I jesteśmy out. Mamy wspaniałą ekipę, z którą współpracujemy (fryzjerów, stylistów, fotografów), a kontakty za granicą - mówią.
Oboje noszą ubrania z recyklingu, które przerabia Adam, ich szafa to kompozycja szarości i odcieni beżu, miękkich cardiganów i bawełnianych koszulek. Są wegetarianami. Gdy tylko mogą, zamieniają samochód na rowery. Wszystko starannie segregują w osobnych pojemnikach, mają też kilka kompostowników.
Wyznają zasadę, że wszystko, czego potrzebują, już mają i nie muszą kupować. Chcieliby, by ich dom był energooszczędny, otoczony ogrodem z warzywami. W planach mają budowę kolejnego domu, który będzie samowystarczalnym organizmem wykonanym wyłącznie z naturalnych i wtórnych materiałów. Rozpoczęli już poszukiwania właściwego miejsca i zbierają rzeczy potrzebne do budowy. W tzw. międzyczasie wysłali ekipę fotografów i modelek do Kalifornii na sesję reklamową dla jednej ze znanych marek odzieżowych. Sami nie mieli czasu pojechać. Są zbyt zajęci koncepcją nowego ekologicznego domu i nie chcą zostawić małego Antka, nawet na kilka dni. Rzadko się rozstają. Mówią, że są szczęśliwi i tak rzeczywiście jest. Ale o tym lepiej sza... Nie zapeszać.
Skomentuj:
Wnętrza: dom pod Poznaniem