Mieszkanie w suterenie, pies jako współlokator - patenty na tani wynajem
Pies właścicielki jako współlokator, mieszkanie w suterenie, wynajęcie domu ze znajomymi - to wszystko sprawia, że na czynszu można zaoszczędzić nawet kilkaset złotych miesięcznie w porównaniu ze stawkami w dzielnicy
30-letnia Agnieszka z mężem i dzieckiem już trzeci rok opiekuje się mieszkaniem kuzynki. W 45-metrowym lokum na Bródnie płaci miesięcznie 350 zł czynszu plus 200 zł za rachunki (gaz, światło), a dwa razy do roku ok. 600 zł wyrównania za ciepłą wodę. - Kuzynka kupiła mieszkanie, ale po roku od przeprowadzki straciła w Polsce pracę i wyjechała za granicę - na razie na czas nieokreślony. Nie chciała, by mieszkał tam ktoś przypadkowy. Zaprosiła nas - opowiada Agnieszka. Wyprowadziła się od rodziców z domu pod Warszawą, teraz mieszka bliżej pracy w centrum. To wyjątkowo korzystne rozwiązanie, jeśli wziąć pod uwagę, że za wynajęcie dwupokojowego mieszkania w stolicy musiałaby płacić średnio 1,9-2,1 tys. zł (dane Home Broker).
- Właścicielka postawiła mi warunek - zostawiała psa, bo wyjeżdżała za granicę. Lubię zwierzaki, więc zamieszkanie z nim to nie była przeszkoda, tylko okazja - opowiada z kolei 35-letnia Kamila, która dzięki temu znalazła tanio blisko 40-metrowy pokój z kuchnią na Pradze-Północ, 10 minut spacerem od przyszłej stacji metra. - Płacę tysiąc złotych miesięcznie, już z opłatami. To o jakieś 500 zł mniej niż za podobne mieszkanie w okolicy - cieszy się. O ogłoszeniu dowiedziała się pocztą pantoflową.
Karolina potrzebowała na gwałt czegoś taniego tylko na pół roku. - Z wynajmowanego lokum musiałam się wyprowadzić, bo zmienił się właściciel, a potrzebowałam dachu nad głową na ostatnie miesiące studiów. Długo nie mogłam znaleźć nic do tysiąca złotych. Pomógł mi znajomy z firmy deweloperskiej. Okazało się, że inwestor ma kilka mieszkań w stolicy, które udostępnia pracownikom z innych regionów Polski na czas ich pobytu w stolicy - opowiada. Zamieszkała w 30 metrach w Śródmieściu, za 800 zł, gdy średnio taki metraż kosztuje 1,3-1,5 tys. zł, a w samym Śródmieściu bywa zwykle droższy o kilkaset złotych.
Na ogłoszenie o wynajmie mieszkania, do którego właściciel zamierza wrócić albo w którym zostawia zwierzę, próżno trafić w portalach nieruchomościowych. Prędzej znajdą się w serwisach społecznościowych, bo wówczas zwykle lokatora szuka się wśród znajomych.
Inaczej, gdy obniżenie ceny za najem wynika z tego, że mieszkanie wymaga np. remontu albo przywiezienia własnych mebli. Takie pojawiają się w sieci. Na wynajmie mieszkania nadającego się do gruntownego remontu można zwykle ugrać 500-700 zł, ale oferty pojawiają się okazjonalnie.
Czasem obniżka wynika z metrażu i położenia w budynku, na które trudno znaleźć chętnych - Mieszkam na ok. 20 m kw., na wysokości piwnic. Okna mam jakby wyrastające z chodnika. Za to w doskonałej lokalizacji - na placu Wilsona. Płacimy razem z chłopakiem 900 zł - opowiada 29-letnia Ewa. Ogłoszenie znalazła w internecie.
- Tanim rozwiązaniem jest wynajęcie pokoju w mieszkaniu. W Warszawie ceny za pokój zaczynają się od 400 zł i dochodzą do tysiąca złotych. A gdy grupa wynajmie kilkupokojowy dom, mogą płacić niewiele więcej niż za duże mieszkanie (miesięczny koszt wynajmu trzypokojowego mieszkania w dużym mieście to ok. 2000 zł), a będą mieć np. ogród - mówi Maciej Górka z serwisu nieruchomościowego Domiporta.
- Właścicielka postawiła mi warunek - zostawiała psa, bo wyjeżdżała za granicę. Lubię zwierzaki, więc zamieszkanie z nim to nie była przeszkoda, tylko okazja - opowiada z kolei 35-letnia Kamila, która dzięki temu znalazła tanio blisko 40-metrowy pokój z kuchnią na Pradze-Północ, 10 minut spacerem od przyszłej stacji metra. - Płacę tysiąc złotych miesięcznie, już z opłatami. To o jakieś 500 zł mniej niż za podobne mieszkanie w okolicy - cieszy się. O ogłoszeniu dowiedziała się pocztą pantoflową.
Karolina potrzebowała na gwałt czegoś taniego tylko na pół roku. - Z wynajmowanego lokum musiałam się wyprowadzić, bo zmienił się właściciel, a potrzebowałam dachu nad głową na ostatnie miesiące studiów. Długo nie mogłam znaleźć nic do tysiąca złotych. Pomógł mi znajomy z firmy deweloperskiej. Okazało się, że inwestor ma kilka mieszkań w stolicy, które udostępnia pracownikom z innych regionów Polski na czas ich pobytu w stolicy - opowiada. Zamieszkała w 30 metrach w Śródmieściu, za 800 zł, gdy średnio taki metraż kosztuje 1,3-1,5 tys. zł, a w samym Śródmieściu bywa zwykle droższy o kilkaset złotych.
Na ogłoszenie o wynajmie mieszkania, do którego właściciel zamierza wrócić albo w którym zostawia zwierzę, próżno trafić w portalach nieruchomościowych. Prędzej znajdą się w serwisach społecznościowych, bo wówczas zwykle lokatora szuka się wśród znajomych.
Inaczej, gdy obniżenie ceny za najem wynika z tego, że mieszkanie wymaga np. remontu albo przywiezienia własnych mebli. Takie pojawiają się w sieci. Na wynajmie mieszkania nadającego się do gruntownego remontu można zwykle ugrać 500-700 zł, ale oferty pojawiają się okazjonalnie.
Czasem obniżka wynika z metrażu i położenia w budynku, na które trudno znaleźć chętnych - Mieszkam na ok. 20 m kw., na wysokości piwnic. Okna mam jakby wyrastające z chodnika. Za to w doskonałej lokalizacji - na placu Wilsona. Płacimy razem z chłopakiem 900 zł - opowiada 29-letnia Ewa. Ogłoszenie znalazła w internecie.
- Tanim rozwiązaniem jest wynajęcie pokoju w mieszkaniu. W Warszawie ceny za pokój zaczynają się od 400 zł i dochodzą do tysiąca złotych. A gdy grupa wynajmie kilkupokojowy dom, mogą płacić niewiele więcej niż za duże mieszkanie (miesięczny koszt wynajmu trzypokojowego mieszkania w dużym mieście to ok. 2000 zł), a będą mieć np. ogród - mówi Maciej Górka z serwisu nieruchomościowego Domiporta.
Skomentuj:
Mieszkanie w suterenie, pies jako współlokator - patenty na tani wynajem