Meble portugalskiej firmy Boca do Lobo: pogoda dla bogaczy
Symphony, Diamond, Millionaire, Fortuna... Te nazwy mówią same za siebie. Portugalska marka Boca do Lobo od dziesięciu lat szokuje i zachwyca świat. Chociaż jej meble i akcesoria wyposażenia wnętrz są piekielnie drogie, nabywców nie brakuje.
Wchodząc na ich stronę internetową, czuję za każdym razem dreszcz emocji i ciekawość, czym tym razem mnie zaskoczą. W każdej kolekcji znajduję coś niezwykłego. I chociaż to „coś” czasem mniej, a czasem bardziej mi się podoba, bez wątpienia zawsze robi wrażenie. Bo w ofercie Boca do Lobo nie ma miejsca na banał.
Patrząc na te prawdziwe cuda sztuki zdobniczej, bo bez wątpienia można tak nazwać meble i dodatki, które powstają w rękach (dosłownie) portugalskich rzemieślników, wydaje się, że mamy do czynienia z bogatą przeszłością i długoletnią tradycją. Kto by pomyślał, że marka ma dziesięć lat, a na jej sukces pracuje team utalentowanych, młodych zapaleńców...
Boca do Lobo po portugalsku oznacza paszczę wilka. Nazwa nie bez znaczenia, bo rzeczywiście marka ma na sukcesy prawdziwie wilczy apetyt. Powstała w północnej Portugalii, w malowniczym Porto, z inicjatywy pary projektantów Amandio Pereiry i Ricardo Magalhaesa. Dwójka przyjaciół wiedziona hasłem „pasja jest wszystkim” szybko zebrała wierny zespół, który, jak mówią projektanci: „kocha to, co robi”.
Pierwszy oszałamiający sukces odnieśli w Londynie. Świat designu oszalał, kiedy w 2005 roku na jednych z największych międzynarodowych targów designu dumnie zaprezentowali komodę Soho. Tradycyjna forma potraktowana z lekkością i poczuciem humoru zdradzała nowatorskie myślenie o klasycznym meblu i nowoczesne podejście do projektu. Soho, do dziś uznawana za największy bestseller i ikonę marki, ujęła krytyków i publiczność niespotykanymi dotąd zestawieniami materiałów i znakomitym rzemiosłem. Drzewo różane, czeczota, złoto i mosiądz połączone z hartowanym szkłem i kolorowymi lustrami robiło wrażenie. I o to chodziło. Bo projektanci Boca do Lobo ponad wszystko kochają szokować, wzbudzać w ludziach emocje. Sami podkreślają: „najważniejsze dla nas jest przeżycie emocjonalne.” Dlatego meble, które kosztują fortunę, jednych wprawiają w omdlenie z zachwytu nad kunsztem rzemiosła i jubilerskim wręcz wykończeniem, w innych wywołują zakłopotanie na widok ociekającego złota i nadmiaru dekoracyjnych detali. Jedno jest pewne: obok tych mebli nie sposób przejść obojętnie. Na ostatnich targach w Mediolanie do stoiska Boca do Lobo trudno było się dopchać. A jak sami designerzy postrzegają swoje projekty? „Dla nas to rodzaj kreacji, twórczego eksperymentu tworzonego z wielką pasją i zaangażowaniem”.
„Meble powinny być wyraziste, tak żeby odwiedzający nas znajomi, patrząc na nie, czerwienieli z zazdrości” - dodają. I rzeczywiście. Chociaż stoły, kredensy i komody kosztują po kilkadziesiąt tysięcy euro, znajdują nabywców na całym świecie. Również w Polsce. Tym bardziej że niedawno do grona portugalskich designerów dołączyła młoda polska projektantka Julia Czarnota. Zaprojektowała sejf Boheme inspirowany filmem Romana Polańskiego „Pianista”.
I chociaż dla większości z nas meble Boca do Lobo pozostaną niespełnionym obiektem westchnień, warto czasem pomarzyć. Albo udać się do kina... Portugalscy projektanci zaprojektowali i wykonali meble do filmu „50 twarzy Greya”. Miłego seansu!
Skomentuj:
Meble portugalskiej firmy Boca do Lobo: pogoda dla bogaczy