Podwarszawski dom miłośników Kuby
Kochają rozśpiewaną, roztańczoną Kubę, mieszkają w chłodnej Polsce. Dlatego swój dom w podwarszawskim Wawrze, latem pełnym zieleni, wypełnili wspomnieniami z gorącej wyspy.
Kto tu mieszka?
Iza, z wykształcenia marketingowiec, Radek, specjalista branży reklamowej, oraz 13-letnia Maja i 7-letni Kacper.
Gdzie? Warszawa, Wawer.
Metraż: 216 m kw.
Ciepła jesień namawia do wyjścia z domu. Słońce grzeje tak pięknie, że nie wypada wsiadać do samochodu. Na spotkanie z Izą i Radkiem, właścicielami domu w Wawrze, decyduję się jechać koleją. Po około 20 minutach jestem u celu. Na stacji wita mnie zapach palonych liści i wywinięty nad krawędzią peronów dach kolejowego budynku. Przystanek z wiatą przypominającą rozłożone skrzydła ptaka pamięta jeszcze lata 30. Kiedyś uchodził za szczytowe osiągnięcie funkcjonalizmu, do dziś trzyma nowoczesny fason ponadczasowej architektury.
Dom otoczony zielenią
Sosnowymi lasami i małomiasteczkowym klimatem Wawer przyciąga coraz więcej młodych mieszkańców stolicy zmęczonych gwarem rozpędzonego miasta. Tu życie płynie wolniej, w rytmie natury i, jak się potem przekonam, również w rytmie kubańskiej salsy. Idę pod wskazany adres. Prosty, nowoczesny dom ma neutralną formę, która płynnie wpisuje się w otoczenie nie nadszarpując zielonej tkanki krajobrazu. Przy wejściu wyryta w szarym piaskowcu sentencja "Mi casa es tu casa" (hiszp. Mój dom jest twoim domem) informuje o gościnności gospodarzy. - Kochamy przyjmować gości i chcieliśmy, żeby ten napis był dla nich gwarancją dobrego sampoczucia i naszego przyjaznego nastawienia - wyjaśnia Iza, właścicielka.
Kiedy szukali działki pod budowę domu mieli już upatrzony projekt. Na rozpoczętą budowę bliźniaka natrafili, jak to często bywa, przypadkiem, w trakcie spaceru z dziećmi. Położony w ładnym miejscu, z dala od hałaśliwej drogi, zwrócił ich uwagę. Wracali tu kilka razy, aż wypatrzył ich starszy pan, jak się potem okazało ojciec właściciela jednej części domu. - Oprowadził nas po swojej połowie bliźniaka. W środku spodobało nam się jeszcze bardziej, wrażenie robiła zwłaszcza wysoka antresola. Po kilku miesiącach dowie-dzieliśmy się, że sąsiednia część domu jest do sprzedania. Pomyśleliśmy: szczęście, a może przeznaczenie. I tak, po długich negocjacjach, staliśmy się właścicielami.
Dom dostosowany do potrzeb
Kiedy dobijali targu stał tylko parter. Iza i Radek dobudowali piętro i teraz czteroosobowa rodzina cieszy się ponad dwustumetrową powierzchnią do życia. W projekcie dokonali kilku zmian, niewielkich. Największą ingerencją było powiększenie łazienki. Iza uwielbia relaksować się w wannie, Radek woli szybki prysznic. Pogodzić ich mogło tylko przeniesienie w inne miejsce garderoby i powiększenie o tę część łazienki tak, żeby zmieściła jedno i drugie. Udało się, a łazienka dodatkowo zyskała przestrzeń przez wybicie wielkiego okna z widokiem na taras. - Teraz - śmieje się Iza - mamy wyjście na 40-metrowy taras z... łazienki.
Po budowie przyszła pora na najprzyjemniejsze, ale niełatwe zadanie - urządzenie domu. Wiedzieli, że to nie lada wyzwanie i już na etapie budowy zdecydowali się poprosić o pomoc architektów: Szymona Zgorzelskiego, właściciela pracowni Idearchitektura oraz współpracującego z nim Przemka Lisieckiego. - Zastanawiając się, jak ma wyglądać nasz wymarzony dom, szukaliśmy inspiracji, również w "Domu & Wnętrzu" - mówi Radek. - Na podstawie takiego briefu Szymon nakreślił w 85 proc. trafiony projekt, a po wspólnych rozmowach dociągnęliśmy pozostałe 15. Dom spełnia wszystkie nasze marzenia. Wspaniale się tu mieszka, pracuje i odpoczywa. Wielkie dzięki Szymon!Iza i Radek lubią proste wnętrza, w skandynawskim stylu. Raczej uporządkowane, bez zbędnych detali.
Mieszkanie w kubańskim rytmie
Zależało im na swobodzie niczym nie ograniczonej przestrzeni, bo kochają przyjmować przyjaciół i uwielbiają... tańczyć. No właśnie. Ta pasja zaczęła się kilka lat temu podczas pierwszej wyprawy na Kubę. Zdjęcia z podróży dekorują teraz ściany. - Byliśmy tam kilka razy i nadal czujemy niedosyt. Nauczyliśmy się tańczyć salsę, poznaliśmy mnóstwo wspaniałych ludzi. Lubimy błądzić myślami po wąskich uliczkach starej Hawany, po placach, gdzie od rana do późnej nocy rozbrzmiewa żywiołowa muzyka. Lubimy poczuć zapach kubańskich cygar i smak mojito, które ponad 70 lat temu popijał w Hawanie Hemingway pisząc "Komu bije dzwon".
A więc jest miejsce na tańce! 127 metrów przestrzeni na parterze to duży hall płynnie przechodzący w salon. Spora jadalnia połączona jest z kuchnią, obok gabinet, łazienka dla gości, garderoba i pomieszczenie gospodarcze. Tradycyjnie strefa prywatna wylądowała na górze: pokoje dzieci, sypialnia gospodarzy, dwie łazienki i garderoba. Stonowana kolorystyka przełamana akordami mocniejszych barw, symetria i harmonia sprzyjają poczuciu bezpieczeństwa. Oprócz fotografii z podróży dom zdobią obrazy. Dość nietypowe, bo oprawione w ramy dużych okien. W rytmie zmieniających się pór roku opowiadają inne historie i zmieniają paletę. Najpiękniejsze obrazy maluje jesień. Złotem, ochrą, koniakowymi brązami. A kiedy robi się chłodno, gospodarze rozpalają w kominku, włączają płytę Buena Vista Social Club i przenoszą się na gorącą wyspę.
Skomentuj:
Podwarszawski dom miłośników Kuby