Loft w dawnej fabryce wełny
Loftowe wnętrza w dawnej fabryce wełny powstały z urzeczenia filmem Polańskiego, z umiłowania minimalizmu, a przede wszystkim z potrzeby bycia blisko. Wtedy ściany wydają się zbędne...
Kto tu mieszka?
Aurelia Huńka, stylistka wnętrz, kreatorka wizerunku, make-up artist, z mężem Jarosławem, specjalistą w branży hotelarskiej.
Gdzie? W Bielsku-Białej.
Metraż: 80 m kw. Loft w dawnej fabryce wełny.
Precyzją, tak cenną w zawodzie makijażystki, właścicielka wykazała się też w aranżacji wnętrza.
Loft - tęsknota za wolnością
Artystyczne dusze kochają lofty. Może to wrodzona tęsknota za wolnością, którą odnajdują w przestrzeniach otwartych, surowych i minimalistycznie urządzonych W betonowych szarościach widzą całą gamę odcieni, a czasem jakiś autentyk mocno nadgryziony zębem czasu bardzo je inspiruje. Taką osobą jest właśnie Aurelia Huńka, z zawodu stylistka wnętrz, kreatorka wizerunku, make-up artist. Od dawna marzyła o zamieszkaniu w lofcie - swoje zrobiły podróże, filmy o nowojorskiej bohemie, a także liczone w setkach magazyny wnętrzarskie, hiszpańskie, włoskie i amerykańskie, które latami przeglądała. Kiedy więc okazało się, że w Bielsku Białej będą rewitalizowane dawne Zakłady Przemysłu Wełnianego Merilana, przeczuwała, że może to być jej przyszły adres.
Przeczucia zamieniły się w pewność, gdy przekroczyła próg jednego z trzech pozostałych do kupienia apartamentów. Co ciekawe, nie chodziło nawet o kuszącą otwartą przestrzeń, ale o... widok za oknem: odrapaną secesyjną kamienicę. Wielu taki obraz od razu by zniechęcił, zwłaszcza że z racji wąskiej ulicy kamienica "wchodziła" bez pardonu do wnętrza. A co za tym idzie - zdarte tynki, ślady graffiti, zardzewiałe piorunochrony. Większość osób, nawet jeśli z bólem przyjęłyby takie sąsiedztwo, miałaby nadzieję na szybki remont obiektu. Ale nie Aurelia. Ona upewniła się jeszcze, że kamienica w ciągu najbliższych lat na pewno nie przejdzie generalnego remontu. - Nie mogłam przecież ryzykować, że będzie mi zaglądać do okien architektura w kolorze groszku - śmieje się. Kupiła więc loft z gwarancją stabilnego widoku. Stylowa, choć zaniedbana fasada za oknem miała być ciekawym kontrapunktem dla ekskluzywnego wnętrza.
Wnętrza z duszą
Potem rozpoczęło się szczegółowe i mozolne realizowanie marzeń. Tym bardziej pasjonujące, że osadzone w autentycznych fabrycznych murach. Warto to zaakcentować w dobie budowania apartamentowców w stylu loftowym, które aspirują do postindustrialnej architektury, ale się nią jedynie mniej lub bardziej inspirują. Tu zaś naprawdę istniały wielki hale, z których dochodził stukot włókienniczych maszyn.
Taką halą, tylko w mniejszej skali, jest też to mieszkanie. Z wyjątkiem wydzielonej toalety wszystkie pomieszczenia stapiają się w jedną otwartą przestrzeń. - Marzyłam o typowej dla loftów antresoli, ale nie pozwalała na nią wysokość pomieszczenia - około czterech metrów. Zdecydowaliśmy się więc na 70-centymetrowy podest, na którym umieściliśmy sypialnię z łazienką. To rozwiązanie urozmaica przestrzeń, wyodrębnia funkcję i ma jeszcze jedną kapitalną zaletę: pod podłogą mamy gigantyczny schowek.
Loft w każdym szczególe
Kolejne loftowe elementy to podłoga z żywicy epoksydowej, wylana na całej powierzchni mieszkania oraz specjalne płyty ścienne w sypialni i łazience. - Te płyty to majstersztyk wykonany przez firmę J.A.K. Chemia - podkreśla Aurelia. - Chciałam mieć na ścianie beton polerowany, a nie zwyczajne płyty budowlane brzydko łączone. Te zostały niemal uszyte na miarę i naklejone na ścianę tak, żeby były pomiędzy nimi wyraźne szczeliny. Pierwszej nocy mąż zarządził spanie w łóżku nogami do ściany, trochę kontestując to ryzykowne rozwiązanie. Ale nie ma obaw - wykonane są perfekcyjnie.
Zresztą precyzja, liczenie się z milimetrem to cecha, którą makijażystka ma w małym palcu. Przełożyła je na wykończenie wnętrza. Nawet takie detale jak styk podłogi ze ścianą miała głęboko przemyślane. Inspiracja popłynęła z filmu Romana Polańskiego pt. "Autor widmo". - Tam też są szczeliny - uśmiecha się. - Zamiast klasycznych listew, które zwykle służą maskowaniu nierówności, wykuto w tynku wgłębienia. Fachowcy bardzo się natrudzili, żeby moje ściany wydawały się lekko unosić nad podłogą. Ale takie detale odwdzięczają się i pracują na ostateczny efekt.
Właścicielka wielką wagę przyłożyła też do kolorów. Wybrała szarość, biel i czerń w ciepłych odcieniach, dzięki czemu loft nie jest tak surowy i zimny. Znajomi to potwierdzają i nie mogą wyjść z podziwu, że tak mało kolorów wystarczy, żeby było przytulnie. Co więcej - bez wanilii, écru i tym podobnych.
Wystrój z pomocą stylistki
Ale największa przygoda dopiero się szykowała. Znajoma stylistka, Gaba Kliś, zaproponowała jej aranżację salonu do sesji zdjęciowej. Chciała mieć wolną rękę i wybrać meble, dodatki oraz tkaniny. Panie znają się od lat i pracowały przy innych sesjach. - To był szalony pomysł, bo przecież do tej pory ja o wszystkim decydowałam - wspomina gospodyni. - Ale dałam się namówić, Gaba zna mój gust i byłam ciekawa, jak mnie "odczyta".
Gaba zaproponowała meble w stylu vintage, współczesne, ale nawiązujące linią do lat 60. i 70. oraz tekstylia w geometryczne wzory (np. zygzakowaty chevron). - To bardzo harmonijna całość, nawet fikus, który kojarzy mi się z dzieciństwem, świetnie się w tym otoczeniu odnajduje. Ja bym pewnie aż tylu kolorów nie użyła - uśmiecha się Aurelia - bo jestem minimalistką, ale pomysły Gaby pokazują, jak pojemny jest loft i jak ciekawie można go zaaranżować.
Zapytana, którymi ze swoich pomysłów mogłaby się pochwalić, odpowiada: - Dyskretnie ukryłam na przykład dwa ekrany telewizyjne. Jeden wkomponowałam w ścianę z czarnego szkła w salonie. Jest na wysięgniku i można nim obracać po całej dziennej strefie. Drugi pomysł to moja prywatna odrobina luksusu. Na ścianie, w pół drogi między łóżkiem i wolno stojącą wanną, zawiesiłam mobilny ekran do wyświetlania filmów. Mam słabość do oglądania filmów w kąpieli.
Pewnie znajdzie w nich jeszcze niejedną inspirację do urządzania wnętrz. Polański pomógł jej rozwiązać problem na styku ściany i podłogi...
Skomentuj:
Loft w dawnej fabryce wełny