Własna aranżacja
Prawnik potrafi sprawnie rozwiązywać trudne kwestie nie tylko w sądzie, ale także we własnym mieszkaniu. Oto niezbity dowód.
1 z 9
2 z 9
3 z 9
4 z 9
5 z 9
6 z 9
7 z 9
8 z 9
9 z 9
Krzyki - zielona dzielnica Wrocławia. Tutaj na kameralnym osiedlu kupiła mieszkanie pani Agata, prawniczka. Zależało jej i na odpowiednim metrażu, i na spokojnym, sprzyjającym wypoczynkowi miejscu. Krzyki wydały się wprost idealne. Osiedle jest przytulone do dużego parku, niedaleko znajduje się też całkiem spore pole golfowe. Budynek wzniesiono na tyle daleko od głównej drogi, że nie docierają do niego uciążliwe odgłosy wielkiego miasta. Jednocześnie blisko stąd do centrum i do pracy pani Agaty. Nic więc dziwnego, że decyzję o kupnie podjęła bardzo szybko.
Dwupokojowe mieszkanie nie wymagało wielkich zmian. Gospodyni zdecydowała się jedynie przesunąć wejście do sypialni. Pierwotnie znajdowało się ono w przedpokoju, co uniemożliwiało wstawienie do tego pomieszczenia dużej szafy, a sypialnię czyniło nieustawną. Teraz wchodzi się do niej z pokoju dziennego. Pani domu postanowiła również otworzyć przedpokój na pokój dzienny i kuchnię - to sprawdzony sposób na optyczne powiększenie niewielkiej przestrzeni. W pokoju zrezygnowała z dwóch lamp wiszących na rzecz bardziej nastrojowych lamp stojących, a w kuchni zdecydowała się zainstalować sześć halogenów.
Pani Agacie zależało przede wszystkim na tym, by mieszkanie było funkcjonalne. Urządzając je, nie korzystała z usług projektantów. Z pomocą przyszedł jej tylko znajomy profesor z wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, który doradził, jak gustownie wkomponować we wnętrze szklane elementy (przesuwane drzwi między pokojem dziennym a sypialnią oraz obudowy kaloryferów). Gospodyni lubi proste, nowoczesne formy, chciała jednak uciec od wszechobecnego skandynawskiego wzornictwa. Zdecydowała się na własny styl, nazwany przez nią minimalizmem udomowionym, który charakteryzuje się połączeniem lekkich współczesnych mebli z cięższymi sprzętami nawiązującymi do stylu kolonialnego.
Kolorystyka wnętrz jest skromna, co bynajmniej nie znaczy - nieciekawa. Uwagę zwracają wyraziste kontrasty; jasne ściany i śnieżnobiały dywan zestawiono tu z ciemnymi meblami i podłogą z dębu barwionego na mocny brąz. A wszystko przyprawione akcentami energetycznej czerwieni. Gospodyni zrezygnowała z firan i zasłon na rzecz transparentnych rolet - to również pomogło "oszukać" optycznie przestrzeń. Na rolety z grubszej tkaniny zdecydowała się jedynie w sypialni, dzięki czemu rano dzienne światło nie przerywa jej snu.
Ciekawą historię ma granit, z którego jest wykonany blat w kuchni. Gospodyni opowiada, że osobiście pojechała po niego do kamieniołomów w Strzegomiu. Tam dowiedziała się przy okazji wielu interesujących rzeczy na temat tego materiału. Jedyne, nad czym pani Agata ubolewa, to widoczne kable od urządzeń elektrycznych (nie zawsze daje się je ukryć za szafką lub biurkiem). Żałuje, że nie starczyło jej czasu i chęci, by je zamaskować, na przykład płytami gipsowo-kartonowymi. W przyszłości na pewno to zrobi.
Dwupokojowe mieszkanie nie wymagało wielkich zmian. Gospodyni zdecydowała się jedynie przesunąć wejście do sypialni. Pierwotnie znajdowało się ono w przedpokoju, co uniemożliwiało wstawienie do tego pomieszczenia dużej szafy, a sypialnię czyniło nieustawną. Teraz wchodzi się do niej z pokoju dziennego. Pani domu postanowiła również otworzyć przedpokój na pokój dzienny i kuchnię - to sprawdzony sposób na optyczne powiększenie niewielkiej przestrzeni. W pokoju zrezygnowała z dwóch lamp wiszących na rzecz bardziej nastrojowych lamp stojących, a w kuchni zdecydowała się zainstalować sześć halogenów.
Pani Agacie zależało przede wszystkim na tym, by mieszkanie było funkcjonalne. Urządzając je, nie korzystała z usług projektantów. Z pomocą przyszedł jej tylko znajomy profesor z wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, który doradził, jak gustownie wkomponować we wnętrze szklane elementy (przesuwane drzwi między pokojem dziennym a sypialnią oraz obudowy kaloryferów). Gospodyni lubi proste, nowoczesne formy, chciała jednak uciec od wszechobecnego skandynawskiego wzornictwa. Zdecydowała się na własny styl, nazwany przez nią minimalizmem udomowionym, który charakteryzuje się połączeniem lekkich współczesnych mebli z cięższymi sprzętami nawiązującymi do stylu kolonialnego.
Kolorystyka wnętrz jest skromna, co bynajmniej nie znaczy - nieciekawa. Uwagę zwracają wyraziste kontrasty; jasne ściany i śnieżnobiały dywan zestawiono tu z ciemnymi meblami i podłogą z dębu barwionego na mocny brąz. A wszystko przyprawione akcentami energetycznej czerwieni. Gospodyni zrezygnowała z firan i zasłon na rzecz transparentnych rolet - to również pomogło "oszukać" optycznie przestrzeń. Na rolety z grubszej tkaniny zdecydowała się jedynie w sypialni, dzięki czemu rano dzienne światło nie przerywa jej snu.
Ciekawą historię ma granit, z którego jest wykonany blat w kuchni. Gospodyni opowiada, że osobiście pojechała po niego do kamieniołomów w Strzegomiu. Tam dowiedziała się przy okazji wielu interesujących rzeczy na temat tego materiału. Jedyne, nad czym pani Agata ubolewa, to widoczne kable od urządzeń elektrycznych (nie zawsze daje się je ukryć za szafką lub biurkiem). Żałuje, że nie starczyło jej czasu i chęci, by je zamaskować, na przykład płytami gipsowo-kartonowymi. W przyszłości na pewno to zrobi.
Skomentuj:
Własna aranżacja